Dead man tell no tales.
Właściciel: Jeanette Hawkins
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Kajuta Hawk

31 sty 2017, o 17:49

- Ja na pewno nie chciałem - przyznał, wspominając swoje pierwsze odwiedziny na pokładzie Wraitha. Wtedy, gdy przeprowadził go tu Red. Nie mógł wtedy podejrzewać, że przyjdzie mu tu zamieszkać. Wiedział przedtem jak jej statek wyglądał, ale zobaczenie go na żywo było czymś zupełnie innym. Dla niej nie było w nim niczego nadzwyczajnego, dla postronnych obserwatorów chyba nie był to jednak szczyt estetyki. Naeem uniósł wzrok znad jej twarzy, obejmując nim kajutę. W środku Wraith wyglądał zwyczajnie, a dla niego już znaczył na tyle dużo, by czuć do niego sentyment. Nie aż taki, jak ona, naturalnie, ale na pewno spory. Do jej kajuty i swojej niewielkiej kwatery, w której miał po powrocie rozstawić sobie cały niezbędny sprzęt, podpinając się pod systemy statku. Ale przede wszystkim do kobiety, do której to wszystko należało.
Parsknął śmiechem, słysząc jej odpowiedź dotyczącą Deuce'a. Dane prawdopodobnie nie zawierały żadnych informacji na temat tego, z kim Hawk sypiała i czy wśród tego grona był akurat jej pilot, tak samo jak Cerberus nie wiedział teraz, jak blisko jest z Rhamą. Może właśnie z tego powodu zaczęło to dręczyć mężczyznę, nawet jeśli obrócił to w żart. Pewnie, że chciał wiedzieć. Ale nie musiał. Chociaż chciał.
- Nie - odparł. - Wiesz, że śpię czujnie. Jesteście blisko, stąd moje pytanie.
Nie drążył jednak tego tematu, bo rozbawienie na twarzy Hawk jasno dawało mu do zrozumienia, że odpowiedzi od niej nie uzyska. Mógł więc wrócić do tematu przy innej okazji, niekoniecznie przy rozmowie z nią, teraz rezygnując z nalegania.
Sięgnął po butelkę i odkręcił ją, nalewając Sur'ketu i czerwonowłosej, i sobie. Podał jej szklankę, sam swoją opierając o jej kolano. Wolną ręką znów zjechał po jej udzie w stronę brzucha, tam zatrzymując ciepłą dłoń. Przez chwilę milczał, zatopiony w rozmyślaniach, do których się nie przyznał, jednocześnie obserwując jej uśmiech, tak intensywnie, jakby usiłował go zapamiętać w najdrobniejszych szczegółach. Zdarzało mu się to wcześniej, za każdym razem kończyło się tak samo i chyba sam też do podobnego wniosku doszedł, bo uśmiechnął się i odwrócił wzrok. Gdy za długo nie potrafił oderwać spojrzenia od jej ust, potem nie potrafił już odkleić od niej własnych. Zwłaszcza gdy zachowywała się tak, jak teraz i łatwo było nie pamiętać o niczym innym.
- To, co robię, nie ma sensu - powiedział nagle. - Nie powinienem, to jest głupota. I doskonale o tym wiem, a jednak sprawiasz, że to wydaje się jedynym logicznym rozwiązaniem. Jedynym, co w ogóle mogę zrobić. Kiedy myślę że mógłbym zostać na pancerniku, kazać ci odlecieć, to wiem, że wyrwałoby to we mnie dziurę, której nie potrafiłbym zaleczyć. Nie wiem jak... i nie wiem kiedy to zrobiłaś.
Utkwił wzrok w złotym płynie wypełniającym jego szklankę. Wbrew temu, że jego słowa brzmiały trochę jak oskarżenia, to uśmiechał się lekko. Upił łyka whisky. Na niego jeszcze nie zaczynała działać, a przynajmniej nic takiego nie dało się zauważyć.
- Nikt mnie nie uprzedzał, że tak się to skończy. Chyba jestem zbyt słaby. Iluzja będzie wściekły. Jednocześnie dawno nie czułem się z żadną decyzją tak dobrze, jak z tą, jakkolwiek nierozsądna by ona nie była. Jak ty to zrobiłaś? - przeniósł wzrok z powrotem na Hawk i zmarszczył lekko brwi, pochylając się nad nią nieco. - Masz jeszcze jakieś plany wobec mnie, o których powinienem wiedzieć?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

31 sty 2017, o 23:57

Podejrzewała, że niezbyt chciał zamieszkać - nawet tymczasowo - na Wraithcie, ale też nie musiał się zgadzać. Równie dobrze mógł koordynować akcję z zewnątrz - tylko ona, dość naiwnie, miała nadzieję, że jeśli Naeem będzie przy tym bezpośrednio, szpiegowska machina Cerberusa nie rozpędzi się aż tak daleko. Obróciła głowę, leżąc nadal, zerkając na biurko, na którym leżał datapad, udowadniający jej błąd w swoim rozumowaniu. A jednak nie żałowała.
Westchnęła, przesuwając dłoń do góry by przetrzeć nią twarz. Od myślenia o tym odrywał ją temat Deuce'a, szybko przywracając uśmiech na twarz. Tajemniczy, bo przecież nie planowała mu niczego mówić. Nawet jeśli to nie była żadna tajemnica, że z Adamsem nic romantycznego ją nie łączyło i to samo powie mu Vinnet, gdy spyta o to ją. A obstawiała, że to zrobi.
Uśmiechnęła się nieco szerzej, widząc jak odwraca wzrok. Podejrzewała co może chodzić mu po głowie, ale też cieszyła się, że to on pierwszy postanowił pooglądać ściany, bo ją również obserwacje pochłaniały bez reszty. Wtrącały w trans wyzbyty myśli, dobrych czy złych, jednocześnie wprawiając w lepszy humor.
Upiła małego łyka świeżo nalanej whisky, unosząc się przy tym nieco, nim nie oparła szklanki o swój brzuch, obejmując ją obiema dłońmi. Jej wzrok już nie ślizgał się po ścianach ani nie rozpraszał jej wizjer. Patrzyła na niego gdy milczał i gdy mówił, choć nie wiedziała, co powinna odpowiedzieć. Nie miała pomysłu co do tego jak. Nie potrafiła przelać emocji na słowa i sam fakt własnego społecznego kalectwa wywoływał w niej frustrację.
Chciała słuchać więcej i powiedzieć więcej. Nie zgadzała się do końca z tym, ze to co robił to głupota. Ale nie odzywała się. Nie wiedziała sama kiedy wpadła w to wszystko ona sama, skąd więc miała wiedzieć jak udało jej się wciągnąć w nią jego. To działo się samoistnie.
- Jeśli ty jesteś przez to słaby to ja najwyraźniej też - mruknęła cicho, żałując swoich słów w tej chwili sekundę po wypowiedzeniu ich, jakby były wstydliwym sekretem, który właśnie wyjawiła.
Uśmiech powrócił sam, gdy zamiast na słowach i próbach ich dobrania, skupiła się na jasnych oczach, spoglądających na nią z góry.
- Może - odparła niewinnie, przenosząc spojrzenie na jego usta. - Ale najpierw musisz do mnie wrócić.
Pancernik był ostatecznym zakończeniem jednego rozdziału i zarazem rozpoczęciem nowego. Siedząc tu zdążyła zapomnieć o nim kilka razy, choć pozostało natrętne, nieprzyjemne poczucie zagrożenia w tyle głowy, z którego co jakiś czas zdawała sobie sprawę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

1 lut 2017, o 00:59

Naeem uśmiechał się do niej ciągle, przyglądając się jej z góry. Jego jasne oczy błyszczały w świetle kajuty, odwracając uwagę od blizn na twarzy i nawet implantu. Opierał się teraz na łokciu o zagłówek, wolną ręką bawiąc się końcówkami jej włosów. Dużo bardziej absorbujące od nich w pewnym momencie stały się krzywizny jej ciała, więc to na nich się skupił na moment, przesuwając powoli dłonią wzdłuż jej tułowia.
- Pociesza mnie świadomość, że nie zrobiłaś tego celowo - przyznał. Mógł ją o to podejrzewać, faktycznie, w końcu wyszła na tym zdecydowanie na plus i nie musiała nawet go zabijać. Tylko gdyby to wszystko było nieprawdą, jaki miałaby ku temu powód? Nie musiała udawać. Ale Rhama wyrażał te obawy nie do końca na poważnie, pewnie więc pojawiły się one z tyłu jego głowy jako ewentualne podejrzenie, o którym szybko zapomniał i którym nie zdążył się zbytnio przejąć.
- Wrócę - obiecał i pochylił się nad nią, tym razem zasłaniając jej już cały świat. Szklanka z whisky, którą trzymał w prawej dłoni, stała stabilnie między nią a oparciem kanapy, wbrew pozorom kontrolowana przez mężczyznę. On sam zmniejszył odległość dzielącą ich usta do zera, składając na jej wargach smakujący Sur'ketem pocałunek. Delikatny, ale długi, wyjątkowo przekonujący.
Wyprostował się po chwili, nie przeciągając tego dalej, niż powinien. Mieli się tylko ze sobą napić, byli przecież w stanie się kontrolować. A Hawk była wciąż ranna i obolała, znacznie bardziej niż on. Jego dłoń wróciła na jej udo, a wzrok na szklankę, choć ten był znacznie bardziej rozkojarzony.
- Jeśli dolecę tam szybko, będę miał trochę ponad dwie doby na załatwienie wszystkiego - wrócił do tematu pancernika. - To niezbyt dużo. Mam nadzieję, że wszyscy z którymi chcę się jeszcze zobaczyć są na miejscu. Może uda mi się załatwić jakiś upgrade do moich sprzętów. To by był miły koniec współpracy, zabrać jeszcze kilka ulepszeń.
Napił się i westchnął, widząc jak szybko alkohol znika ze szklanki. Czasem musiał zazdrościć ludziom, którym takich porcji wystarczało pięć. U niego nic się nie zmieniło. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
- W razie czego poczekacie na mnie, prawda? - spytał. - Gdyby zeszło mi dłużej. Tak czy inaczej Iluzja nie zwróci się bezpośrednio do Ciebie, więc i on będzie czekał z ewentualnymi poleceniami aż ja będę mógł ci je przekazać. To daje nam bliżej nieokreśloną ilość czasu. Postaram się jednak załatwić wszystko szybko, bez przeciągania. To tylko kilka pożegnań.
Poprawił się w miejscu i przeniósł wzrok na Hawk. Mimo tego o czym mówił, nie wyglądał na zdołowanego. Bardziej na podekscytowanego tym, co ich czekało, choć pokazywał to po sobie równie wylewnie co wszystkie inne emocje.
- Powinienem się zbierać. Muszę się spakować i zaczepić jeszcze kilku z twoich ludzi, bo mam pytania odnośnie sprzętu. Potem wypadałoby wsiąść do promu i odpalić chociaż symulację, bo akurat takim nigdy nie sterowałem - uśmiechnął się do niej. - Nie martw się. Nie rozwalę ci go. We wszystkich jest tak samo, ale i tak muszę do niego wejść wcześniej. Muszę dopić i iść się tym zająć.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

1 lut 2017, o 20:00

Prawdopodobnie nawet, gdyby chciała, to niezbyt wychodziłoby jej robienie tego celowo. Od początku mogłaby się domyślić, że przeciągnięcie oficera Cerberusa na swoją stronę dawałoby jej korzyści, o których jej się nawet nie śniło. A jednak brzydziła się nim z początku. Nie z powodu jego wyglądu czy osobowości, ale tego, co zrobił. Tolerancja i wyrozumiałość przychodziły, a później odchodziły, powodując, że nie potrafiła powstrzymać swojej wściekłości i wywoływała kłótnie, których z początku było wiele. Nie potrafiłaby rozegrać tego tak dobrze, gdyby to nie stało się samo, a jej samej nie garnęło do kilku chwil spędzanych w tej bańce zapomnienia, którą tak łatwo było zniszczyć.
Odwzajemniła jego pocałunek - gest, który przekonywał ją znacznie bardziej niż wypowiedziane przed nim słowo. Odwzajemnienie go było też lepsze niż skinięcie głową - pokazywało, że kładzie w nim zaufanie, którego się nie spodziewała.
Mruknęła coś z niezadowoleniem, nie do końca świadoma tego, co próbowała przekazać, gdy tylko się od niej odsunął. Nie chodziło nawet o panowanie nad sobą, nie obawiała się, że straci kontrolę i ponownie się na niego rzuci. Ale dotyk jego ust był przyjemny, a ona, odkąd w tej przyjemności posmakowała, coraz gorzej czuła się z rezygnowaniem z niej.
Uniosła swoją szklankę do góry i poprawiła się, podsuwając nieco wyżej i opierając plecy o podłokietnik, który za nimi miała. Upiła łyk złocistego płynu.
- Dwie doby pewnie miną nim rozgościmy się na Omedze, z załatwieniem wszystkiego na Horyzoncie - odparła, nie rozważając nawet wylotu ze stacji zanim wróci Rhama i sprawdzi, czy aby na pewno wszelkie urządzenia szpiegowskie zostały zniszczone. - Na stacji zostaniemy kilka dni. Jeśli ci to nie wystarczy to poczekamy.
Uruchomiła omni-klucz, tylko po to by zerknąć na to, ile czasu zostało jej do Horyzontu i pogrzebu. Mouse wydawał się być teraz odległą historią, w którą nieprzyjemnie będzie jej ponownie się wciągać.
Odwzajemniła jego spojrzenie, kiwając po krótkiej chwili głową. Raczej nie wyobrażała sobie, by osoba jego pokroju miała umrzeć w fatalnym wypadku promem, w wyniki którego też ten pojazd rozwali. O to mogła być spokojna.
- Dobrze - odparła krótko i lakonicznie, upijając kolejny łyk whisky. Mogłaby jeszcze siedzieć na miejscu co najmniej kilkadziesiąt godzin, ale nie mieli pewnie już ani jednej. Ona sama też miała się czym zająć, choć jeszcze nie wymyśliła sobie żadnego konkretnego zadania. - Nikt nie zdziwi się tym, że się żegnasz? W końcu w każdej chwili możesz wrócić na pancernik, choćby na chwilę.
Niezbyt podobała jej się wizja zaszczepienia podejrzliwości w Iluzji poprzez spontaniczne i wylewne pożegnania, których nie zrobił wcześniej, przenosząc się na Wraitha.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

2 lut 2017, o 17:45

Gdy sprawdziła godzinę, okazało się że było wczesne popołudnie, według czasu Cytadeli. Z Trouge wylecieli kilka godzin temu, do Horyzontu zostało im koło dwunastu. Z przekaźnika jednak mieli wyskoczyć za trochę ponad godzinę, co znaczyło, że niedługo też Naeem będzie się zbierał z jej kajuty i zacznie przygotowania do opuszczenia Wraitha. Wydawał się jednak póki co o tym nie myśleć, w pełni skupiony na leżącej obok kobiecie. Może był już spakowany i gotowy to wyjścia, może mógł cały ten czas poświęcić dla niej.
- To zdążę - skinął z namysłem głową. - Chciałbym być przy usuwaniu tego całego sprzętu.
Nie wyjaśnił dlaczego, ale mogło być kilka przyczyn, z których główną i najważniejszą było chyba to, żeby widziała go przy tym załoga. Skoro miał tu zostać jako jeden z nich, to był całkiem dobry sposób zaskarbienia sobie ich sympatii, o ile "sympatia" nie była tu za dużym słowem. Pluskwy mogły też mieć zabezpieczenia, które aktywowałyby alarm gdzieś w siedzibie Cerberusa przy pierwszej próbie odłączenia ich od zasilania, nawet jeśli nie były jeszcze aktywne. Rhama wiedział, że będzie potrzebny.
Parsknął krótko śmiechem, gdy wspomniała o pożegnaniach i pokręcił głową. Chwilę milczał, by w końcu napić się whisky i oprzeć głowę wygodnie o zagłówek.
- Nie jestem szczególnie wylewny - stwierdził, wciąż rozbawiony. - Chyba to wiesz.
Przy niej nieczęsto już można go było nazwać Milczącym Człowiekiem, ale gdy tylko w ich otoczeniu pojawiał się ktokolwiek więcej, Naeem zamykał się w sobie. I nawet jeśli wśród znajomych z Cerberusa nie zakładał już maski, dobrze wiedziała, że jeśli będzie potrzebował, to to zrobi. Nie kosztowało go to zbyt wiele wysiłku.
- Chcę się tylko zobaczyć z kilkoma osobami. Spędzić z nimi trochę czasu, a nie machnąć ręką i zamknąć się w kajucie, kiedy będą pytać co robię wieczorem. Nie będę się żegnał.
Pisali do niego przecież. Dla kogoś, kto spędził kilka lat głównie w jednym miejscu, przeniesienie się na Wraitha, żeby oficjalnie objąć bezpośrednią kontrolę nad działaniami grupy pirackiej, było ogromną zmianą. I ci, którzy znali Rhamę wystarczająco dobrze, zdawali sobie z tego sprawę. Z dnia na dzień opuścił pancernik, znikając też z ich życia. Teraz miał zniknąć na zawsze, choć tylko on o tym wiedział. Zasłużył sobie przynajmniej na te kilka dni, na ostatnie spotkania.
- Jest taka Cerys, ma siedemnaście lat - zaczął, ale urwał za moment, jakby zorientował się, że Hawk wcale nie chce o tym słuchać. Chciał opowiedzieć jej o ludziach, którzy coś dla niego znaczyli, a od których ona go odciągała. Mogła nie mieć ochoty na te opowieści. Może też sam nie chciał mówić, skoro miał to wszystko zostawić za plecami i już się nie odwracać.
- Dwóch moich przyjaciół też - zakończył niezręcznie i ukrył wyraz twarzy w szklance Sur'ketu, ponownie podnosząc ją do ust. Potem westchnął cicho. - Kilka osób. Poza tym chcę zabrać trochę sprzętu, zapas leków. Muszę jeszcze spytać pozostałych czy czegoś nie chcą. Adams na pewno coś wymyśli, teraz, jak już wie. Nie mogę wywieźć całej zbrojowni, ale to co się zmieści w promie to zabiorę. Moje rzeczy zajmą sporo miejsca. Spróbuję dowiedzieć się, czego właściwie będą chcieć od nas teraz, to może będę miał argument do wzięcia tego wszystkiego.
Mówił trochę chaotycznie, bardziej niż zwykle. Może już zaczynał rozgrzewać go alkohol, a może mówił sam do siebie i nie zastanawiał się, czy Hawk go rozumie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

2 lut 2017, o 20:20

Skrycie też wolałaby, żeby Naeem przy nim był, nie tylko ze względu na jego wiedzę. Wolałaby, żeby załoga już go zaczęła akceptować - nie musieli go uwielbiać i pewnie nie będą traktować jak kogoś względnie należącego do rodziny przez bardzo długi czas, ale wolałaby nie dostrzegać posyłanych w jego kierunku spojrzeń pełnych pogardy. Nie mogła ich zmusić do lubienia go. Nie mógł też przekonać ich do siebie tak, jak przekonał, początkowo, Hawk. Kwestia czasu, ale dostrzeżenie tego, jak otwarcie działa wbrew Cerberusowi na pewno by cały proces przyspieszyło.
Upiła kolejny, mały łyk, czując rosnący wpływ alkoholu. Wolałaby później coś popracować, a na pewno lepiej jej to pójdzie w zupełnej trzeźwości.
- Rozumiem - odparła, na tyle rozbawiona poprzednią rozmową, jak i rozgrzana od whisky, że nie czuła nadchodzących negatywnych emocji na myśl o ludziach na pancerniku. Teraz, gdy miał zobaczyć ich po raz ostatni, czuła się znacznie spokojniejsza. Na tyle, by móc odczuwać nawet zaciekawienie. Przypomniała jej się notka na datapadzie, którą nieumyślnie pewnie zostawił.
- Cerys? - zagadnęła, widząc jego zmieszanie. - Młoda.
Siedemnaście lat i już na okręcie wojskowym? Córka oficera, czy po prostu Cerberus rekrutował wszystko, co wyszło ze szkoły średniej?
Podniosła się jeszcze wyżej, ostatecznie siadając z powrotem, choć przodem do siedzącego bokiem do niej mężczyzny, oparta podłokietnik.
- Nie masz żadnego pomysłu? - nie była pewna, czy już go o to nie pytała, ale zawsze mogła zrobić to ponownie. - Co Iluzja może chcieć.
Może znów miało być związane ze Zbieraczami, a może tym razem miało być po prostu spełnieniem jakiejś jego zachcianki. Teraz mogła o tym słuchać, mogła się dowiadywać, kiedy jej umysł zaakceptował fakt, że nie będzie musiała tego robić. Sprawa wciąż nie wydawała się być zbyt odległa, ale powoli docierało do niej, że przestawała obchodzić ją. A przynajmniej mogła. Naeem zdecydowanie miał więcej możliwości na wyłapanie jakiegoś wzoru w działaniach Iluzji, a przynajmniej tych dotyczących jej samej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

3 lut 2017, o 14:31

Naeem westchnął, na moment wbijając spojrzenie w powierzchnię tego złotego płynu, którego jeszcze nie dopił do końca. Nawet delikatne upojenie alkoholowe sprzyjało nostalgii, a w jego przypadku nostalgia z całą pewnością nadchodziła wielkimi krokami. Może jeszcze nie teraz, ale można było się spodziewać, że nie będzie w zbyt optymistycznym nastroju, mimo tego, że będzie mógł bez wyrzutów sumienia cieszyć się z towarzystwa kobiety, na której zależało mu w tej chwili najbardziej.
- Młoda - potwierdził. - Biotyczka. Trochę przypomina czasem ciebie, też jest taka narwana.
Nie wyjaśnił skąd się tam wzięła i czyją córką była, albo gdzie ją Cerberus znalazł. Najwyraźniej uznał, że to nie było istotne, w końcu nie zadała mu żadnego konkretnego pytania. Mimo jej zagadnięcia, Rhama jednak okazał się wyjątkowo niechętny do kontynuowania tego tematu. Może gdyby miał zabrać Hawk ze sobą i zapoznać ją z ludźmi, o których mówił, rozmowa wyglądałaby inaczej. Ale to się nie miało nigdy wydarzyć i nie wydarzyłoby się nawet gdyby nie postanowił opuścić szeregów organizacji. Hawkins nigdy nie pogodziłaby się z faktem swojej własnej przynależności do Cerberusa, co dopiero szukać tam nowych przyjaciół.
- Mogę zgadywać - wzruszył ramionami. - Ale równie dobrze możesz też zgadywać ty. Tyle samo informacji mamy w tym temacie. Ja jestem od zdobywania danych i przetwarzania ich, nie od ustalania z Iluzją jego działań i podejmowania za niego decyzji. Co możesz zrobić dla Cerberusa, czego nie może zrobić ktoś inny?
Znów dopił do końca zawartość szklanki i zdecydowanym ruchem odstawił ją na blat z tyłu, dając do zrozumienia, że nie zamierzał już więcej pić. Skończył na dzisiaj, w końcu musiał niedługo siąść za stery, a whisky chciał napić się dla smaku, nie po to, żeby znów się nawalić. Ostatnio zdarzało mu się to częściej, niż zanim wylądował na pokładzie Hawkins. Teraz zaczynał już czuć się podpity, więc uznał to za idealny moment na zrezygnowanie z dalszego degustowania Sur'ketu. Za to przesunął się do czerwonowłosej i korzystając z faktu, że ma obie ręce wolne, przyciągnął ją do siebie, wciągając ją sobie na kolana i przytulając.
- Powiem ci jak wrócę, wtedy na pewno będę wiedział - wymruczał w jej włosy. - To przecież jest teraz nieważne. Zastanawianie się, co Iluzja ma w głowie i jakie ma wobec ciebie plany, zostawię sobie na później. Na czas, kiedy faktycznie będę musiał to robić.
Nie wypuszczał jej z ramion jeszcze przez długi czas, obejmując ją tylko i oddychając głęboko, z zamkniętymi oczami. Nie zasnął jednak. Po prostu czerpał przyjemność z bliskości, z ciepła jej ciała i zapachu jej jasnej skóry. Mogło minąć kilka minut, mogło minąć kilkanaście, jeśli jednak Hawkins nie przerywała jego zamyślenia, to dopiero po tym długim czasie się odezwał.
- Powinienem iść - westchnął, nie ruszając się jednak z miejsca.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

4 lut 2017, o 18:17

Uniosła brwi, słysząc, że młoda biotyczka przypominała mu Hawkins. Z jakiegoś powodu jej się to nie spodobało, choć nie była w stanie wytłumaczyć dlaczego konkretnie. Może skoro choć trochę była jak ona, na nią też Naeem poleciał, a lat miała siedemnaście. Myśl była absurdalna, tak jak lekkie ukłucie zazdrości wywołane tym, że pozostałych poznał w normalnych okolicznościach. Tych, których teraz musiał pożegnać. Nie było zdrad, sabotaży, nienawiści. Ot, wspólnie zaczęli pracować i zaczęli od poziomu uprzejmej obojętności aż po przyjaźń. Ich relacja, natomiast, była gwałtowna. Urosła niepostrzeżenie przerastając zwykłe, stworzone z codzienności przywiązanie.
Mogła tylko obawiać się wypalenia w równie szybkim czasie.
Przymknęła na moment oczy, zastanawiając się nad jego pytaniem. Co mogła zrobić dla Cerberusa, czego nie mógł nikt inny? Strzelać potrafił każdy z jego agentów. Dotrzeć do innych piratów mogła ona. Może mieć też jakieś wtyki na Omedze. Ale po co? Po co organizacji terrorystycznej nastawionej na proludzkość potrzebny byłby pomniejszy statek piracki?
- Nie mam pojęcia - odrzekła wreszcie, zgodnie z prawdą, pozostawiając sobie jeszcze chwilę na kontemplację gdy do ust wlała sobie resztę pozostałej w jej szklance whisky.
Odłożyła naczynie na ziemię, nie chcąc pochylać się do stolika - co najwyżej będzie miała problem przy wstawaniu, gdy zapomni o jej obecności.
Uśmiechnęła się dopiero gdy szczęśliwie wylądowała na jego kolanach, nie bardzo skupiając się na samym procesie, przez co w jednej sekundzie teleportowała się na miejsce, nie pamiętając procesu. Jej ręka natychmiast powędrowała na jego kark, obejmując go i przyciągając do siebie, czując obawę przed dzielącymi ich centymetrami.
Iluzja poszedł w zapomnienie, jakby był tematem z dalekiej przeszłości, a nie ostatnich kilku minut.
Westchnęła, zamykając oczy, odczuwając przyjemność z trwania w tej jednej chwili, w jego objęciach, czując ciepło jego ciała, dłoń wplecioną w jej włosy. Im dłużej trwali w tej pozycji, tym mniej skupiała się na nadchodzącej rozłące. Utrwalała się w przekonaniu, które podsuwał jej alkohol - że będą mogli tak trwać przez kolejne godziny, dni, niezmierzoną ilość czasu. Kolejne westchnięcie wyrwało się z jej ust gdy przerwał. ALe jego słowa nie mogły zbyt dużo zdziałać. Może gdyby się odsunął, zdjął ją z kolan, próbował wstać, to by ją ocuciło, wyrwało z tej przyjemności, którą odczuwała. Ale słowa nie miały zbyt wielkiego znaczenia. To nie dzięki nim Naeem odchodził z Cerberusa. Nie dzięki nim też Hawkins się od niego odsunie.
Mruknęła coś niezrozumiałego dla niej samej, przenosząc dłoń wyżej, do jego włosów, które przeczesała palcami. Do twarzy, po krótej przesunęła kciukiem, od kości policzkowych aż do ust, na których zatrzymała opuszki palców jak i swoje spojrzenie. Uśmiechnęła się do własnych myśli, dość niejednoznacznych, starając się je ignorować. Przeniosła dłonie dalej, do implantu jak i skóry szyi, na której dla odmiany czuł jej dotyk. Oparła własną skroń o jego policzek, nachylając się, by pocałować zimno, gdy jej dłonie błądziły po gorącu.
Nie zmierzała z tym do niczego konkretnego. Niczego poza przedłużeniem kilku chwil, które dla siebie mieli, a które powoli się kończyły.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

5 lut 2017, o 00:29

Naeem zaśmiał się cicho, widząc jej minę. Pewnie przeszło mu przez myśl skąd brało się jej nagłe niezadowolenie, ale nie zamierzał jej uspokajać i wycofywać się z wypowiedzianych słów. Niezależnie od tego, co ich łączyło, potrafił też postrzegać Hawkins w innych kategoriach, niż te kończące się w łóżku. Znał jej charakter też od innej strony, nawet jeśli poznał go w mniej przyjemnych sytuacjach niż ta konkretna chwila. Wspomniana nastolatka mogła być chociażby równie narwana jak czerwonowłosa, a Rhama nie musiał traktować jej w żaden szczególny sposób, poza faktem że ją lubił, a ona pewnie lubiła jego.
Następne kilkanaście minut spędzili w ciszy, przerwanej krótkim stwierdzeniem Hawk, więc potem tak samo spędzili kolejne. Mężczyzna jednak otworzył oczy, gdy poczuł na swojej twarzy dotyk kobiecej dłoni. Przycisnął ją do siebie mocniej, wzdychając, kiedy zorientował się dokąd zmierzają jej usta. Po chwili odwrócił głowę, tak, żeby zamiast zamiast implantu na ich drodze pojawiły się jego własne wargi. Wykorzystał ten fakt, przesuwając dłonią po jej plecach, ale nie naciskał na nic więcej. Nie teraz, kiedy zaraz musiał odlecieć, a tym, czego w tym momencie chciał najbardziej, to zostanie z nią tutaj przez następne kilka dni, bez martwienia się pogrzebami i pobieżnymi remontami statku.
W końcu odsunął się nieco, spoglądając na nią z bliska i odgarniając włosy z jej twarzy. Przez moment wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Czy to było wyznanie, czy przyznanie się do czegoś, czy przeprosiny, czy komplement, nie dało się tego wyczytać z jego jasnego spojrzenia, w tej chwili mówiącego jednocześnie wszystko i nic. Ostatecznie postanowił się tylko do niej uśmiechnąć, lustrując spojrzeniem każdy centymetr jej twarzy.
- Muszę iść - powtórzył, wsuwając dłoń pod jej nogi i ściągając ją ze swoich kolan. Posadził ją obok, by zaraz pochylić się i podnieść z podłogi odstawioną przez nią szklankę. Umieścił ją na półce, tak jak własną, razem z nie do końca opróżnioną jeszcze butelką Sur'ketu. Pochylił się nad nią i pocałował ją jeszcze raz, tym razem krócej i bardziej zdecydowanie. Na do widzenia.
- Jakby coś się działo, to dzwoń. Będę cały czas dostępny. Daj mi znać jak wylecicie z Horyzontu. I jak dolecicie na Omegę.
Wyprostował się i zrobił kilka kroków do tyłu. W końcu jednak doszedł do wniosku, że przyglądanie się jej nie pomoże mu w opuszczeniu tej kajuty, więc odwrócił się i ruszył zdecydowanym krokiem w stronę drzwi. Zanim się za nim zasunęły, z zewnątrz dobiegły dźwięki jakiejś rozmowy. Łatwo było zapomnieć o tym, że Wraith żył. Że za ścianą plątali się inni ludzie, niż tylko ich dwoje. Naeem na pewno chciał jeszcze porozmawiać z kilkoma osobami, musiał też upewnić się że dostanie ten prom i zanieść do niego potrzebne na ten krótki wypad rzeczy. Z przekaźnika mieli wyskoczyć lada moment.
Rhama nie przyszedł już pożegnać się z nią, zanim opuścił Wraitha, chociaż dostała informację od Deuce'a o wypuszczeniu promu z hangaru. I w chwili, gdy Naeema nie było już na pokładzie, mogło być jej trudno pamiętać o jego obietnicy powrotu. Do jej spełnienia jednak pozostało jeszcze dużo czasu. Zbyt dużo.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

5 lut 2017, o 18:03

Wyświetl wiadomość pozafabularną Koniec końców, przyjemna chwila musiała się skończyć, przywracając ją do nieco bardziej brutalnej rzeczywistości. Gdy wstał, nagle, stanowczo, jej westchnięcie zniknęło w odgłosie kroków.
Siedziała na miejscu długo po tym, gdy syk zamykanych drzwi stał się ostatnim, co przez następne pół godziny wybiło się ponad szum pracujących systemów statku. Im dłużej trwała w tej ciszy, tym więcej poszczególnych odgłosów rozpoznawała. To, co zawsze było w tle, kompletnie przez nią ignorowane, nagle okazało się dość donośne. Nie miała pojęcia, jak mogła tego wcześniej nie zauważyć. W miarę, gdy jej oczy się przymknęły, szum Wraitha zmieniał się w łoskot, a ten w nieprzyjemne wycie.
Wstała równie gwałtownie co piętnaście minut wcześniej Naeem, ruszając do wyjścia z kajuty. Nie chciało jej się ruszać, nie chciała niczego robić - najlepszym na to lekarstwem było zmuszenie się do aktywności.
Wyjście na korytarz zapewniło jej większy spokój. Odległy gwar zlewał się z szumem, nadając wszystkiemu nieco lepszy klimat i atmosferę. Dość głupio stanęła na środku, rozglądając się nieprzytomnie, jakby wyrwana została ze snu, a nie własnych myśli. Natychmiast odczuła chłód, który na ogół do niej nie docierał - gdy w dłoni trzymała kubek z kawą, lub gnała przez pokłady niesiona pracą. Teraz czuła się wybita z rytmu, a, szukając miejsca, w którym cisza i bezruch byłyby uzasadnione, zmusiła swoje nogi do oderwania się od ziemi i skierowania jej do kajuty Mouse'a.
Krzesło, które wcześniej podstawiła, wciąż tam było, choć zajęte przez asari. Skinęła jej głową, gdy kobieta odwróciła własną, zerkając na przybyłą osobę.
Opadła na siedzenie, wpatrując się w chłopaka, którego śmierci nigdy sobie nie wyobrażała. Często o tym żartowała - Volker wydawał się być zbyt ufny. Nieprzystosowany do środowiska, w którym przyszło mu pracować. Ale zawsze była pewna, że, jeśli nie ona, to ktoś z załogi go ocali. Że jakoś wyślizgnie się objęciom śmierci w sytuacji, którą z rozbawieniem każdy będzie wypominać mu w mesie.
Wątpiła, by ktokolwiek teraz żartował z Ardat-Yakshi.
Milcząc, czuła, jak ulatuje z niej wszelkie rozbawienie, które pojawiło się podczas krótkich chwil spędzonych z Rhamą.
Ryana wyszła pół godziny, może godzinę później, pozostawiając ją samą z ciałem, na którym zatrzymał się jej wzrok, choć wokół którego nie krążyły myśli. Tych nawet nie było zbyt wiele. Czuła się źle, nie będąc w stanie zidentyfikować powodu tego samopoczucia.
Dwie kolejne osoby przyszły i wyszły, nim i ona postanowiła wstać. Nie zdawała sobie sprawy z czasu, jaki spędziła wewnątrz, ale fakt, że czuła zastane mięśnie, a po wyjściu na korytarz musiała mrużyć oczy, potwierdzał, że nie było to krótkie. Skierowała się do mesy, mijając kilka osób, na które nie zwróciła uwagi. Wewnątrz panował gwar, który przyjęła z ulgą - chaos na zewnątrz zwykł odwracać jej uwagę od burzy panującej w środku. Wzięła sobie coś do jedzenia, nie patrząc nawet na plakietkę na daniu.
Przy dużym stole siedziała piątka osób, w tym Voodoo. Sądząc po butelkach, które miał przy sobie, musiał wypić znacznie więcej od pozostałych. Bez namysłu przysiadła się po podgrzaniu dania, ignorując spojrzenia kilku osób, które jej wyraz twarzy i tak odebrały jako reakcję tylko i wyłącznie po śmierci Mouse'a.
Mięso nie miało smaku, choć z łatwością zrzuciła to na jakość zakupowanego przez nich jedzenia. Wpatrzona we własny talerz, słuchała opowieści dotyczących Volkera, którymi wymieniło się poszerzające grono osób. Po pięciu minutach złapała samą siebie na uśmiechaniu się, gdy jedna z załogantek wspomniała o incydencie, w którym nakryła Jimmy'ego na prysznicu w damskiej łazience i strzelił w nią pociskiem plazmy w przerażeniu.
Wkrótce w jej dłoni znów znalazła się butelka, a do stołu dosiadały się kolejne osoby. Zapomnienia nie mogła szukać w ramionach Naeema, ale odnalazła przy stole, otoczonym przez załogę. Historie z życia zmarłego nie przygnębiały ich, a jedynie zapewniały pokrzepienie w tych cięższych dla każdego czasach.
Wieczór upłynął jej przyjemnie. W chwilach ciszy, zadumy i śmiania się do łez - wszystkiego, czego w tej chwili potrzebowała. Nie spostrzegła ile butelek znikało ze stołu, ani gdy z pięciu osób zrobiło się dwadzieścia. Mesa była głośna i wielka, a dopiero gdy poczuła narastające zmęczenie, jako jedna z ostatnich opuściła kompletnie pijanego Voodoo i wyminęła dość trzeźwego Adamsa.
Powrót do kajuty przyjęła dobrze, przynajmniej początkowo. Sprzątnęła szklanki, zostawiając sobie jedną, czystą na biurku. Położyła na nim też resztę Sur'Keta. Zanim jednak zdążyła go sobie nalać, zmęczenie powróciło, wraz z tępym bólem w brzuchu, które zmusiły ją do położenia się. Zamknięcie oczu było tak proste - dawało jej kilka sekund wytchnienia.
Piknięcie omni-klucza.
Głośniejsze zawodzenie systemów podtrzymywania życia.
Cisza.
Najbardziej irracjonalne rzeczy powodowały, że jej oczy otwierały się ponownie, ku jej własnej irytacji. Mruknęła coś w poduszkę, usiłując zasnąć, zmożona zmęczeniem i alkoholem, lecz jedynym, co uzyskała z leżenia, była narastająca migrena. Nie była w stanie utrzymać trwającego dłużej niż dwadzieścia minut snu. Za każdym razem jej przebudzenie było gwałtowne, nagłe, niczym wywołane uczuciem spadania.
W kajucie panował półmrok, gdy podniosła się do pozycji siedzącej, opierając głowę o chłodną, metalową ścianę. Podwinęła do siebie nogi, przymykając oczy. Czegokolwiek by nie robiła, w samotności wracało do niej poczucie zagrożenia. Tego, że coś było nie tak, coś wokół niej, czego nie widziała, lecz miało prędzej czy później ją dopaść.
Wstała zrezygnowana, sięgając po środki przeciwbólowe. Do Horyzontu została godzina.
Pomimo swoich braków w znajomości zasad kultury czy wychowania, akurat pogrzeby miała opatentowane. Wiedziała w co się ubrać i jak zachowywać, bo w Przymierzu uczęszczała na takie często. Wiedziała by patrzeć na trumnę, lecz nie na płaczących najbliższych, bo to oni powodowali powrót najbardziej paskudnych odczuć, nie samo drewno. Była wdzięczna za wiatr wiejący w kolonii, zagłuszający mowy pożegnalne. Za będące w budowie wieże obronne, na których mogła skupić wzrok, gdy najbliżsi Volkera nie odwracali swojego od niej.
Była jego dowódcą. Kapitanem, nawet jeśli ich brat i syn sam wybrał sobie piracką łajbę oraz mało chlubne zajęcie. A ona pozwoliła mu na tej łajbie zostać, wcieliła go do załogi, zabierała ze sobą i pozwoliła umrzeć.
Ignorowała wzrok Adamsa tak jak pozostałych, wiedząc, że byłby w stanie rozpoznać po jej twarzy więcej, niż tego by chciała.
Po dotarciu na Wraitha odetchnęła. Zrzuciła z siebie ubrania po to, by przebrać w inne, jakby miało jej to pomóc w przestawieniu się. Mouse'a już nie było na pokładzie. Ani żywego, ani jego ciała. Następna była Omega, a jednak nie potrafiła się przestawić. Czuła się jakby wcielała w życie plan, którego do końca nie znała, obserwując siebie samą z perspektywy trzeciej osoby.
Notka dla Naeema. Miała go poinformować. Usiadła na łóżku z własnym omni-kluczem, zastanawiając się nad tak trywialną kwestią jak ubranie tego w słowa.
Wylatujemy z Horyzontu. Jak u ciebie?
Skasowała sekundę przed tym, gdy jej palec przesunął się na wyślij.
Doleciałeś?
Zamknęła urządzenie, opadając plecami na łóżko, wzrok wbijając w sufit. Nie wiedziała jak powinna się zachowywać. Cerberus chyba myślał, że nienawidzi Rhamy, tak? Czy jednak nie? Pół sekundy później przesłała na jego identyfikator zwykły update lokalizacji statku, bez żadnych słów, zbyt zmęczona, by dalej kombinować.
Uciekając od własnej kwatery, w której rodziły się wszystkie jej, niepokojące myśli, rozmawiała z Deucem, później z Vinnet. Odwiedzała po kolei każdą z kwater, zatrzymując się na dłużej lub krócej. Spytała Nephietta w czym mogłaby mu pomóc, co potrzebują zaplanować, po czym zgarnęła dla siebie część danych i zamknęła się w kajucie, dostrzegając, że większość osób po pogrzebie woli pobyć w samotności. Również ona nie mogła jej uniknąć.
Sur'Ket szybko się skończył, więc przerzuciła się na coś innego, co podsunęła jej Ryana. Plany pozwalały jej skupić się na czymś innym, ważniejszym od niej samej. Ale szybko dotarła do punktu, w którym robienie czegokolwiek dalej zmuszało ją do bazowania na założeniach - potrzebowała informacji, które nadejść miały wraz z Rhamą. Sfrustrowana tym, sięgnęła do swojej torby, którą z Trouge zabrała.
Doprowadziła swój pancerz do porządku. O papierosie w ustach zdarzało jej się zapomnieć, co zmuszało ją do strzepywania popiołu, który spadał na jej spodnie czy ceramikę. Wkrótce wszystko było czyste i schludne. Sprawdziła i wyczyściła pistolet, który zabrała od Ovesena. Spojrzała na strzelbę gethów, oglądając ją pod światło, lecz nie próbując jej rozebrać - zasada jej działania była zbyt specyficzna, by czuła się z tym pewnie. Wreszcie jej wzrok padł na Błotniaka, którego zabrała ze sobą.
Z powrotem usiadła przy biurku, powoli zabierając się za rozkręcanie broni, którą sprawdzała już tak często, że mogłaby to zrobić wyrwana ze snu. A nieco tak się czuła, nie będąc w stanie przespać ani chwili bez przerażenia, które ją ogarniało. Metodyczne czyszczenie każdej z części pomagało, tak jak alkohol, który w siebie wlewała. Przytępiał jedne zmysły wyostrzając drugie.
Jednak dopiero gdy odsunęła jeden fragment, usłyszała spadający na blat piasek nim go dostrzegła. Zalegające, grube ziarna, trzymające się Błotniaka odkąd opuściła Ankhtę. Zamarła, wpatrzona w jasne drobinki. Znikąd po jej ramieniu przebiegły ciarki, gdy w głowie pojawiła się wizja wspinającego owada, chcącego dostać się do jej nagiej skóry i mięsa.
Wściekłość pojawiła się w niej tak szybko, jak znikała w towarzystwie innych osób. Zaklęła, odrzucając część karabinu daleko od siebie, by z hukiem uderzyła o metalową ścianę. Znikąd zaczęła się trząść, jej ciało napinać. Odsunęła krzesło od biurka, ignorując piasek i rozłożone części.
Nie pamiętała co robiła nim jej głowa nie uderzyła ponownie o poduszkę. Pamiętała tylko rozpacz, która pojawiła się tak nagle, niczym niezapowiedziana. Pamiętała poczucie tego, że wokół niej odbywa się tragedia, której obecności nie zauważa.
Ostatnie kilka nocy nagromadzonego zmęczenia tym razem zadziałało. Pogrążyła się w niespokojnych, pełnych obrazów snach, z których chciała się wybudzić, lecz nie była w stanie. W każdym czuła skryte w sobie przerażenie i choć większości nie pamiętała, pozostawiały po sobie paskudne uczucie.
A ostatniego nie była w stanie przez długi czas wyrzucić ze swojej głowy.
Widok pistoletu Cerberusa przystawionego do jej głowy zapadł jej w pamięć. Widok Iluzji, którego znała tylko z hologramów, mającego zostać jej katem. Iluzji, który w niewyjaśnionej, sennej marze w pewnym momencie zmienił się w mężczyznę, którego znała znacznie lepiej. Błękitne spojrzenie poprzedziło huk wystrzału, który sprawił, że poderwała się z łóżka, oddychając ciężko, spazmatycznie.
Karabinu nie złożyła póki nie dotarli na Omegę.
Aktualizacja lokalizacji statku - stacja Omega. Tak uwielbiane przez nią miejsce, przez które nie chciała wychodzić poza statek. Nie wyszła pierwszego wieczora, chowając się w mesie lub własnej kajucie. Doglądając procesu remontu Wraitha, który wcale nie potrzebował jej opieki. Sprawdzając datapad z zaznaczonymi sondami kolejny, milionowy już raz.
Będąc pewną, że większość załogi znajdowała się na zewnątrz, wsunęła się do stacji medycznej, napotykając czujny wzrok Vinnet. Westchnęła, nie będąc gotową na rozmowę, przez którą musiała przejść.
Piętnaście minut później, czując się obnażona, zła na siebie, na Veronique i na całe życie, opuściła jej gabinet z pudełkiem tabletek nasennych w kieszeni i połykając dwie gdy tylko dotarła do kajuty.
Zapadnięcie w może nie spokojny, ale wyzbyty obrazów czy odczuć sen, było czymś, czego potrzebowała. To, prysznic, ciepły posiłek, wszystko przełożyło się na nieco większą pewność siebie. Wystarczającą, by zgodziła się na wyjście do Zaświatów, gdy zaproponował je John.
Agresywna muzyka tym razem jej nie odpowiadała. Miejsce wyglądało obco, jakby nigdy wcześniej nie oglądała Omegi z takiej perspektywy. Zastanawiała się, czy stacja faktycznie by jej się znudziła, gdyby miała na niej zamieszkać.
Sur'Ket też smakował inaczej. Nie chcąc psuć sobie opinii o tej whisky, zamówiła coś innego, też zielonego. Uczestnicząc w rozmowie czuła się lepiej. Nie siedziała pogrążona w zadumie, śmiała się wraz z innymi, choć często łapała na przyglądaniu się ludziom, którzy, jak jej się wydawało, przyglądało się jej.
Dostrzegła jedną kobietę. Wysoką, o czarnych włosach. Ich spojrzenia się spotkały i od tego czasu Hawkins nie spuszczała z niej wzroku. W pewnym momencie dostrzegła, że kobieta nagle wstała i ruszyła do jednego z wyjść.
To nie tak, że czuła, że może coś jest nie tak. Kobieta może poszła zdać raport. Może poszła wyciągnąć pistolet. Jeanette była tego pewna. Miała stuprocentową pewność, że kobieta pragnie jej śmierci, choć nie miała skąd jej wziąć. Dopiero gdy poczuła na ramieniu rękę Adamsa, a jej ciało się rozluźniło, zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo było napięte, gdy ona pogrążyła się we własnych myślach, w których przypuszczenia zmieniały się fakty.
Na pokład statku wróciła szybko, nie czując wpływu kilku drinków, które zamówiła. Opadła z powrotem na łóżko, zerkając na tabletki leżące przy nim, ale nie czuła się senna. Zamiast tego uruchomiła omni-klucz, chcąc sprawdzić jak wszystkim idzie sprawdzanie czujników na Wraithcie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

5 lut 2017, o 21:16

Obrazek Nowe niebo

MG: Irene Dubois
Gracz: Hawk
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Maybe home is somewhere I’m going and never have been before.
To nie były łatwe dni. Emocje, z którymi Hawk musiała sobie poradzić, przekraczały jej codzienne zmartwienia. Każde zaśnięcie, każde przebudzenie było jak przejście z jednego koszmaru do drugiego, choć rzeczywistość miała jej tym razem zapewnić trochę spokoju. Nie było tak jednak. Naeem zniknął, a razem z nim ta ostrożna nadzieja na to, że się jakoś ułoży. Trudno było nie myśleć o tym, co może pójść nie tak, zwłaszcza że miało teraz zmienić się wiele. Choć jeszcze się nie zmieniło.
Pogrzeb był taki, jak wszystkie. Niektórzy mieli do niej pretensje o śmierć swojego członka rodziny. Niektórzy dawali jej to do zrozumienia wrogimi spojrzeniami, inni całkowicie ją ignorowali. Matka Volkera podziękowała jej za odwiezienie chłopaka do domu i możliwość pochowania go tak, jak należało. Nie wyglądała na złą, była pogrążona w żałobie. Osoba, której Mouse był najbliższy, nie miała jej jego śmierci za złe. Podczas pogrzebu stała obok czerwonowłosej, ubrana w długi, czarny płaszcz i podobnie jak Hawkins zapatrzona w trumnę. Tylko ona raczej nie widziała tam samego drewna. Dla niej to było coś więcej. Ktoś więcej. Nie wszyscy z załogi Wraitha postanowili uczestniczyć w ceremonii, ale gdzieś połowa z nich się na niej pojawiła. Sam pogrzeb nie trwał długo, skończył się godzinę po południu i wszyscy się rozeszli. Nie zostali zaproszeni na stypę, ani nic w tym rodzaju, mogli więc od razu wrócić na statek i opuścić kolonię, pożegnani tylko przez matkę, długo jeszcze potem stojącą w porcie i patrzącą na miejsce między chmurami, w którym Wraith zniknął jej z oczu.
W miarę jak odlatywali z Horyzontu, nastroje na pokładzie powoli zaczynały się poprawiać. Stopniowo, nieznacznie, ale widać było jak ludzie zaczynają na nowo radzić sobie z faktem uszczuplenia załogi. Nie mogli przecież żyć w żałobie w nieskończoność. Hawk była przyzwyczajona do pogrzebów, oni w większości zapewne też. Brak martwego Mousa na statku też miał swoje plusy, choć do jego kajuty póki co nadal nikt nie wchodził.
Odpowiedź przyszła niedługo po wysłaniu wiadomości.
Doleciałem. Wszystko w porządku?
Naeem też był oszczędny w słowach. Nie pisał, że tęskni, nie był wylewny. Trudno było rozmawiać o rzeczach istotnych w momencie, kiedy dzieliło ich pół galaktyki. Ale przynajmniej wiedzieli, że nic się w planach nie zmieniło. Wraith leciał na Omegę, Naeem nadal zamierzał do nich wrócić, inaczej dałby jej do zrozumienia, że coś jest nie tak.
Po dotarciu na Omegę zajęli jeden z doków i spędzili pierwsze godziny na korzystaniu z uroków stacji. Przynajmniej część załogi. Kilka osób, w tym Deuce, zaoferowało zająć się wyszukaniem wypisanych przez Naeema czujników. Znaleźli wszystkie, choć dwa z nich okazały się ukryte głęboko w strukturze kadłuba i miały wymagać więcej czasu poświęconego przy usuwaniu. Nie zabrali się jednak za wyciąganie ich, zgodnie z prośbą Rhamy czekając z tym na niego. Adams dopilnował tego, bo niektórzy co bardziej narwani chcieli natychmiast wyrywać czujniki ze ścian. Potem dopiero, gdy miał pewność że nikt nie zrobi niczego głupiego, opuścił Wraitha razem ze swoją kapitan.
Nie miała jeszcze powodu, by się stresować. Póki co nadal była pod opieką Cerberusa i nawet jeśli nie było to mile widziane na stacji Arii, to na pewno ewentualni agenci organizacji nie mieli powodu, by czepiać się Hawkins. Jej paranoja nie miała więc jeszcze racji bytu. Dobrze, że miała przy sobie Johna, który był w stanie doprowadzić ją do porządku, przynajmniej na tę krótką chwilę, zanim nie wrócił Rhama.

Charakterystyczne pukanie do drzwi, dźwięk który potrafiła bez problemu już rozpoznać, rozległo się dwa dni po ich przybyciu na stację. W progu pojawił się Naeem, ubrany tak samo jak w chwili, gdy opuszczał pokład - w czarne spodnie i koszulkę w tym samym kolorze. Nie miał już swoich bagaży, wszystko zdążył odstawić u siebie, albo jeszcze nie zabrał ich z promu. Na widok czerwonowłosej uśmiechnął się i podszedł do niej szybkim krokiem, by pochylić się nad nią i bez słowa pocałować ją, jakby chciał upewnić się że nic się nie zmieniło odkąd odleciał kilka dni temu. Objął ją i podniósł z łóżka, przyciskając do siebie mocno.
- Jak się czujesz? - spytał, odgarniając jej włosy z twarzy. - Brakowało mi ciebie.
Wyglądał inaczej, choć trudno było określić co konkretnie było przyczyną tej zmiany. Może był nieco bardziej zestresowany. Może bał się, że podczas jego nieobecności Hawkins dojdzie do wniosku, że to nie ma sensu i po prostu wywali go z pokładu. W sumie teraz jeszcze był na to czas. Jak usuną czujniki, już nie będzie.
- Mam coś dla ciebie - stwierdził, uśmiechając się znów, choć trochę niepewnie. - Deuce stwierdził, że jak go nie będziesz chciała, to on zamawia go dla siebie, chociaż dostał już swoje modyfikacje do sterów. Prom jest pełny praktycznie wszystkiego. Czuję się jak złodziej.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

5 lut 2017, o 23:58

Ciężko było znaleźć odpowiedź, którą mogłaby wysłać w wiadomości do Naeema. Przypuszczałby ktoś, że skoro koniec końców jej finalna wersja zawierała tylko jedno słowo - Tak, wysłanie i sformułowanie jej zajęło Hawkins dwie minuty. W praktyce zastanawiała się nad tym ze dwie godziny, ale niekoniecznie musiała się tym chwalić.
Myślała za dużo. Krążyła pomiędzy poczuciem beznadziejności połączonym z paranoicznym przypuszczaniem tego, co miało nadejść, a oddawaniu się rozmowom, piciu, rozrywkom, co polepszało jej humor tylko wtedy, gdy to samo myślenie wyłączała.
Nie spodziewała się tego, że nie dostanie informacji o przylocie promu. W zasadzie nikomu nie powiedziała, żeby jej taką informację przekazał, więc nie miała też się czemu dziwić. Mimo wszystko, gdy rozległo się pukanie do jej drzwi, była nieprzygotowana. Wyrwało ją to z zamyślenia, a widok Naeema we własnej osobie wywołał specyficzne poczucie ulgi, również niezapowiedziane. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak spory kawałek odczuwanego przez nią stresu zajmował jego brak. Jego obecność na pancerniku, informacje, które miał przywieźć. Czy fakt, że mu zaufała, choć paranoiczne myśli w tyle głowy wciąż kwestionowały jego motywy.
Uśmiechnęła się lekko, dając oderwać od łóżka, które przestało kojarzyć jej się z przyjemnościami. Tydzień to nie był długi okres czasu, ale poczuć ponownie, jak oplatają ją ramiona, było jak powrót do dawno zapomnianego miejsca. Tak mało stało się przez ten czas z Wraithem. Tak sporo przeżyła we własnej głowie.
- Dobrze - odparła machinalnie, czując się zdecydowanie lepiej teraz niż pięć minut temu. Nie myślała nawet nad tym, czy jej słowa są kłamstwem, czy nie.
Uniosła głowę pod wpływem jego dotyku, napotykając na spojrzenie, które ostatni raz widywała wyłącznie w mało przyjemnych snach. Westchnęła cicho, powtarzając w głowie jego słowa, by wyparły wszystko to, co było negatywne.
- Mi ciebie też - odparła tak cicho, jak tylko była w stanie i przełknęła ślinę, starając pozbyć wrażenia, że wygląda podejrzanie. Jej oczy były otwarte za szeroko, ciało zbyt napięte. Rzeczy, których prawdopodobnie nie był w stanie nikt dostrzec, bo uroiła sobie we własnej głowie, ale na wszelki wypadek przytuliła się do jego klatki piersiowej, opierając policzek o ciemny materiał koszulki.
- Hm? - mruknęła, a jej uwaga skutecznie została odwiedziona od rozmyślań. - Czyli prom jest pełen prezentów? - parsknęła śmiechem, uznając, że to, co dla niej miał, to właśnie ładownia promu. Uśmiechnęła się nieco śmielej, odnajdując na wyczucie jego dłoń własną, czując przy tym nagłą lekkość w klatce piersiowej. Specyficzne uczucie, na którym z łatwością się skoncentrowała. - Mamy je iść odpakować?
Spojrzała na niego z rozbawieniem, usiłując w wyrazie twarzy wyczytać odpowiedzi na jeszcze niewypowiedziane przez nią pytania.
- Jak było?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

6 lut 2017, o 01:14

Znał ją już na tyle dobrze, że musiał czuć, że coś jest nie tak. Może dlatego uspokajająco przesunął dłonią wzdłuż jej pleców, nie wyczuwając już bandaża pod materiałem jej koszulki, dlatego przycisnął ją do siebie mocniej i dlatego pocałował ją w skroń, delikatnie, przypominając tylko o tym, że przecież już jest. Bo nie wiedział jakie inne obawy mogła mieć, poza tymi, że do niej nie wróci. Że zostawi ją z listą czujników i opuści Wraitha na dobre, poddając się karze, jaką za tę zdradę wymierzyłby mu Iluzja. Ale nie, był tutaj, obok, na zadokowanym statku, oddał prom i przywiózł jeszcze trochę fantów.
Splótł swoje palce z jej, uśmiechając się do niej z góry. On też zaczynał dochodzić do siebie teraz, kiedy ona była obok. Załoga na pewno nie powitała go z radością, gdy znów zobaczyła jego twarz w promie wlatującym do doku. Niewiele osób tu zanim tęskniło. Wyglądało jednak na to, że Deuce zdążył już z nim porozmawiać i sprawdzić co nowego zostało wwiezione na Wraitha. Ten zawsze był czujny. A może dla zasady postanowił pojawić się w hangarze pierwszy, przed Hawkins.
- Już odpakowują - zaśmiał się. - Przed wylotem dostałem całą listę tego, co jednak jest potrzebne. Ciekawe, że jak pytałem wcześniej, to nikt niczego nie chciał. Ale większość to jedzenie, bo wasze jest tragiczne.
Wzruszył przepraszająco ramionami, choć jego usta wciąż wykrzywione były w wyrazie rozbawienia. Lustrował ją teraz spojrzeniem, jakby przez ostatnie kilka dni zapomniał jak wygląda. Inna sprawa, że nawet nie miał jej zdjęcia, na które mógłby spojrzeć w chwili tęsknoty. Te, które posiadał, raczej się do tego nie nadawały.
- Dużo miejsca zajmuje też mój sprzęt, więc niestety nie przywiozłem całego promu prezentów. Wziąłem to, co uznałem, że może się przydać. I nie tylko.
Gdy zadała pytanie, w jego twarzy coś się zmieniło, ale bardzo starał się nie zmienić jej wyrazu zbyt nagle. Nawet nie spoważniał za bardzo, tylko coś w jego oczach na moment zgasło, a samo spojrzenie przestało skupiać się na niej. Co miał jej powiedzieć? Że było świetnie, czy wręcz przeciwnie? Pewnie w tej chwili miał i jedne, i drugie odczucia. Czas spędzony z przyjaciółmi nigdy nie był stracony, zwłaszcza jeśli wykorzystywało się świadomie każdą minutę. On na pewno to robił. Poza tym musiał pozałatwiać formalności, zdobyć zapas leków, spakować swoje sprzęty i zrobić to wszystko tak, by nikt nie podejrzewał że zamierza zniknąć. A potem musiał z każdym się rozstać bez wylewnego pożegnania na resztę życia. Tak, jakby mieli się spotkać za dwa tygodnie, miesiąc, tak jak teraz, odkąd przeniósł się na Wraitha.
- Tak, jak się spodziewałem - odparł wymijająco. - Ale wszystko jest w porządku. Nie masz się czym martwić w tej chwili, ani z mojej strony, ani ze strony Cerberusa. Przynajmniej dopóki nie zauważą, że zniknęliśmy z radarów. Na razie jeszcze na nich jesteśmy, bo wiedzą, że leciałem na Omegę.
Dopiero gdy z niej wylecą i ruszą nie w tą stronę, w którą powinni, Iluzja każe uruchomić lokalizatory - a tych wtedy nie będzie. Zanim ich znajdą minie sporo czasu, zakładając że nikt nie ruszy ze stacji bezpośrednio za nimi. W tej chwili jednak tkwili w wygodnym zawieszeniu, ze świadomością świetlanej, choć niezbyt łatwej przyszłości.
- Z Leah wszystko w porządku? Zostawiliście ją na Horyzoncie? - spytał, przeczesując palcami jej włosy. - I jak twój brzuch?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

6 lut 2017, o 01:35

Dotyk pomagał bardziej niż sama jego obecność. Powoli zalewał ją spokój, którego wcześniej nie udawało jej się osiągnąć we własnej kajucie, do której nikogo innego nie zapraszała. Westchnęła cicho, z powodzeniem skupiając swoje myśli wokół tematów, o których mogła z nim porozmawiać - pytań, na które znał odpowiedzi, lub razem mogli się ich domyślać.
- Ucieszą się - przyznała, lekko rozbawiona tym, że większość osób mimo wszystko dorzuciła do listy coś, niekoniecznie przyznając się otwarcie do tego, że czegokolwiek od Cerberusa potrzebują.
Na statkach Przymierza nie serwowano lepszego jedzenia - może faktycznie powinna się o takie zatroszczyć, choć przy wszystkich wydatkach, nieco lepsze racje żywnościowe były najmniejszym priorytetem. Przynajmniej dla niej. I pewnie teraz to się akurat nie zmieni. Nie kiedy mieli uciekać przed Cerberusem, ponownie, być może ścigani z mniejszą dozą cierpliwości ze strony Iluzji.
- I nie tylko? - uniosła brwi, uśmiechając się podejrzliwie, bo to, co przywiózł, coraz bardziej zaczynało ją intrygować. Aż miała ochotę zejść do hangaru i przejrzeć sama to, co pozostali w tej chwili wyładowywali, gdy Naeem zupełnie niepodejrzanie pierwsze co zrobił, to poszedł do jej kajuty po ponownym zadomowieniu się na statku. - Co przywiozłeś?
Z Deuce'm też powinna porozmawiać. Ale później. Wydawał się Rhamę tolerować, ale nie była pewna, czy nie robił tego tylko i wyłącznie ze względu na nią, co mało by ją cieszyło, ale na krótszą metę musiało wystarczyć.
Powietrze uciekło z jej płuc na widok subtelnej zmiany w mimice mężczyzny, gdy temat zmienił się na Cerberusa. Ciężko było jej się powstrzymać przed zasypaniem go pytaniami. O plany Iluzji, o podejrzenia. O to na czym skupiał się Cerberus teraz, gdzie znajdował się pancernik. Jaką miał mieć następną misję. Co chcieli zrobić z nią. Przez to wszystko ciężko było jej się kompletnie zrelaksować i cieszyć jej obecnością, bo sama myśl o tych pytaniach powodowała u niej napięcie. Ale gdy odpowiedział skupiając się głównie na tym, o co chciała pytać, jej zainteresowanie przesunęło się na wcześniej mniej istotne kwestie.
- Chodziło mi raczej o twoich znajomych. I... wszystko.
Pozostawianie ich ze świadomością, że pozostawia się również własne, poprzednie życie, nie mogło być łatwe i nie planowała naciskać, jeśli miało to tylko pogarszać jego humor. Na razie, skoro tu był i miał jeszcze chwilę, nim nie przejdą do rozmontowywania sond z Wraitha, mogli porozmawiać o czymś innym.
- Wysiadła w kolonii. Ma kontakt do Reda w razie czego - skinęła głową. Odkąd opuścili Horyzont, nie pomyślała o concierge ani na moment, zbyt zajęta samą sobą. - Dobrze.
Wolną dłonią machinalnie przesunęła po własnym brzuchu, wyczuwając fakturę szarej bluzki, którą miała na sobie. Rana przestała już boleć, zamiast tego zeszła się ładnie.
- To teraz powiedz mi, co ukradłeś - uśmiechnęła się, unosząc dłoń do góry, by przesunąć jej wierzchem po powierzchni gładko ogolonego policzka.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

6 lut 2017, o 13:19

Westchnął, ale już nie odwrócił wzroku. Badał spojrzeniem i opuszkami palców wyraziste rysy jej twarzy, przesuwając kciukiem po jej kości policzkowej, potem jasnej szyi. Tęsknił za nią, widać to było w jego oczach, jego gestach i nieumiejętności odsunięcia się od niej, nawet mimo tego, że już się przecież przywitali. Druga jego dłoń błądziła po plecach i ich okolicach, przypominając sobie krzywizny jej ciała. Wreszcie kobieta, dla której rzucił wszystko, znów była blisko, odpychając od niego wszelkie wątpliwości.
- Znajomi zostali tam. Nie rozmawiajmy o tym - tym razem jasno i wyraźnie dał jej do zrozumienia, że nie chce poruszać tego tematu, przynajmniej nie w tym momencie, gdy dopiero co zostawił swoich najbliższych za plecami i wciąż jeszcze się do tego przyzwyczajał. Może kiedyś będzie w stanie jej o tym opowiedzieć, teraz jednak wolał korzystać z faktu, że mógł na nią patrzeć i rozmawiać z nią o rzeczach, które nie raniły żadnego z nich. Pochylił się i pocałował ją znów, najpierw delikatnie, w kącik ust, potem już normalnie, choć znacznie dłużej niż początkowo zamierzał. Była lekiem na wszystkie jego bóle, lepszym od tabletek i od bezgranicznego poświęcania się pracy. Była pierwszym, co odciągnęło go od poukładanego przez ostatnie osiem lat życia, choć nie był w stanie pojąć dlaczego i jak to zrobiła.
Zaśmiał się, gdy po raz kolejny spytała, co takiego ze sobą przywiózł.
- Widzę, że cię to strasznie ciekawi - stwierdził. - Kilka modyfikacji do sterów, jedną maszynę do ambulatorium, która nie mam pojęcia co robi, trochę broni, dwa pancerze, chociaż nadal są biało-żółte... Trochę tego jest. Powiedzieli, że ustawią wszystko pod ścianą w hangarze i każdy weźmie sobie swoje, bo pamięta, co zamówił. Sprzęt przenieśli do mojej kajuty, jedzenie do szafek. Tak czy inaczej zabrałem to bez składania rekwizycji, bo odjęliby część kosztów z mojej wypłaty, powiedziałem że prześlę później.
Odsunął się od niej w końcu, przesuwając dłonią po jej ramieniu tak, że dotarła do jej palców, które ponownie splótł ze swoimi. Skinął głową w stronę drzwi, wskazując bliżej nieokreślony punkt, a zapewne mając na myśli właśnie hangar.
- Chodź, to ci pokażę - uśmiechnął się, ciągnąc ją za sobą.
Puścił jednak jej dłoń, kiedy tylko drzwi się przed nimi otworzyły, bo przecież nikt jeszcze nie wiedział co ich łączy. Nikt poza pilotem i Vinnet, i może jeszcze kimś, kto się domyślał, ale się do tego nie przyznawał. Kto wie, może po pokładzie krążyły już plotki, w które nie każdy wierzył. Tak czy inaczej teraz to nie miało tak dużego znaczenia, wkrótce mieli się dowiedzieć wszyscy, choć pewnie założą, że łączy ich relacja wyłącznie łóżkowa i wcale nie sięga głębiej.
Przejście do hangaru nie zajęło im wiele czasu. Wciąż plątało się tam kilka osób, ale prom był już pusty, a skrzynie ze sprzętem ułożone równo pod ścianą. Jedna z kobiet pracujących w maszynowni przeglądała je, by w końcu wyciągnąć jedną i zajrzeć do środka. Całkiem zadowolona zamknęła pudło z powrotem i zabrała ze sobą, ruszając do windy. Skinęła głową do Hawkins i uśmiechnęła się lekko do Naeema, rzucając mu krótkie "dzięki". Nie było tu już jednak ani jedzenia, ani pudeł Rhamy, więc musiał nie przylecieć wcale tak niedawno. Może nadzorował transport swoich sprzętów, żeby dopilnować, że nie zostaną uszkodzone. A może chciał zachować pozory.
- Tamto jest dla ciebie - powiedział, wskazując jedną z większych skrzyń. Wciąż wydawał się lekko rozbawiony. - Albo dla Adamsa, jak nie będziesz chciała.
Spora skrzynka nie miała oznaczeń, łatwo dała się jednak otworzyć. W środku tkwiła być może znajoma jej już sylwetka mecha Fenris, teraz uśpionego i nieaktywnego. Rhama stał nad nią, z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej i szerokim uśmiechem na ustach. Być może nie było to najbardziej przydatne, co mógł jej przywieźć od Cerberusa, ale doskonale wpasowywało się w ich rozmowę o psach i rozmyślania Hawkins na temat zwierząt domowych trzymanych na pokładzie. Na tułowiu mecha nie widniały już oznaczenia Cerberusa, Naeem musiał je usunąć.
- Jest przeprogramowany, żeby nie porażał ludzi prądem jak tylko ktoś się pojawi w okolicy - poinformował ją. - Za to reaguje na większość komend. Aportowałby, gdyby miał pysk.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

6 lut 2017, o 15:41

Skoro nie chciał o tym rozmawiać to nie kontynuowała tematu. Pewnie nie był dla niego łatwy, nie teraz, gdy rany, które stworzył, żegnając się z ludźmi na których mu zależało były zbyt świeże. Była w stanie to zrozumieć, więc nie naciskała. Cieszyła się z jego wzroku i dotyku, do którego dalej nie była w stanie się przyzwyczaić - a tak długa, przynajmniej najdłuższa z dotychczasowych, rozłąka jedynie umocniła wrażenia przez tęsknotę. Tę samą, na którą liczyła w kwestii utrzymania Naeema przy swoich planach. Tego w końcu miała prawo się obawiać - że jednak pod koniec tygodnia, gdy wspomnienie Hawkins będzie bardziej bledsze i odległe niż przyjaciele z pracą, do których powrócił, Rhama zdecyduje się nie wrócić. Przez wgląd na to, co ich łączyło, zostawi rozpiskę i da im czas na zdjęcie sond. A później zostanie, przyjmując karę, jakiejkolwiek by mu Iluzja nie wymyślił.
- Zmieściłeś to wszystko na promie? - zdziwiła się, słysząc rzeczy, które przywiózł na Wraitha. Spodziewała się kilku broni, może części pancerza, ale nie aż takich zapasów.
Ustawienie wszystkiego w hangarze było też łatwe dla osób, które łaskawie i anonimowo poprosiły o coś ze zbrojowni, nie chcąc patrzeć Naeemowi w twarz gdy to robią. Mogły teraz incognito swoje zamówienie odebrać, czując się wolnym od jakiegokolwiek oceniania. Jej to było obojętne. W końcu nic nie chciała. Nie planowała też sięgać po pancerze - miała swój, nawet wyczyszczony. Niczego nie potrzebowała. Może tylko świętego spokoju, albo tego, by pancernik wyleciał w powietrze.
Uniosła brew, nie wiedząc czego może się spodziewać, ale posłusznie ruszyła za nim do wyjścia z kajuty, odsuwając się tylko trochę. Przestawała pamiętać o tym, jak powinni zachowywać się na zewnątrz. Wydawało jej się, że już wszyscy wiedzą, choć w praktyce był to tylko pilot i lekarka. A przynajmniej ci mogli mieć pewność.
Szybko trafili do hangaru, w którym trwało poruszenie. Miło było to widzieć. Ludzie powoli przestawali żyć widmem Horyzontu, również ona przestała, wraz z przyjazdem Naeema. Jego obecność odjęła jej sporo zmartwień, choć akurat tego jej załoga nie musiała podzielać.
- Dla Adamsa - powtórzyła, marszcząc brwi. Wcześniej myślała, że przywiózł jakieś uzbrojenie. Pancerze. Może kolejną sukienkę, ale po nią nie wołałby ją aż do hangaru, ani nie zgarniałby tak wielkiej skrzyni.
Zerknęła na niego podejrzliwie nim podeszła do skrzyni. Kucnęła obok i szybko ją otworzyła, zerkając do środka.
- Chyba sobie żartujesz - zaśmiała się głośno, sięgając, by wyjąć mechanicznego psa na zewnątrz, choć okazał się zdecydowanie cięższy niż normalna, żywa wersja. Jej śmiech brzmiał specyficznie, tak głośny, odbijający się od ścian hangaru, po tylu dniach w których niknął w śmiechu innych, lub nie słyszała go wcale. Z jego pomocą lub bez, wydostała Fenrisa na zewnątrz, przyglądając mu się z wyraźnym rozbawieniem w oczach.
Akurat na coś takiego w życiu by nie wpadła. Nie wiedziała nawet, że na pancerniku takie rzeczy mają.
- Czy to jeden z tych samobójczych psów, które biegną prosto na ciebie, obojętnie czy do nich strzelasz czy nie? - zaśmiała się ponownie, bo samo wspomnienie i fakt, że obok był jeden, potulny i nieaktywny, bawiła ją swoja irracjonalnością. - Na pewno nie razi prądem?
Zerknęła na niego z tą samą podejrzliwością co wcześniej, patrząc, jak jest w stanie go włączyć - bo to planowała w tej chwili zrobić, czując lekką ekscytację z czegoś, co przecież bardziej wpasowywało się w kategorię zabawek niż użytecznych przedmiotów.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

6 lut 2017, o 16:56

- To nie było trudne, chociaż nawet fotel obok mnie był zastawiony - przyznał, na moment odwracając się w stronę promu. Teraz był on już pusty, coś tam jeszcze w środku stało, ale to raczej było jego standardowe wyposażenie, nie coś, co przywiózł Naeem. Te rzeczy zdążyli już rozstawić i częściowo poroznosić. Pozostało tylko to, co stało pod ścianą i miało zostać rozniesione w ciągu najbliższych godzin. Każdy w końcu lubił prezenty, nawet jeśli pochodziły z nie do końca przyjaznego źródła.
Nie wyjaśnił nic, dopóki nie otworzyła skrzyni. Nie zamierzał tłumaczyć jej dlaczego Deuce chciał dostać to, co przeznaczone było dla niej. Pewnie znając jego sprawdził zawartość każdego pudła, żeby upewnić się, że Rhama nie przywiózł czegoś, czego miało tu nie być i doszedł do wniosku, że takiego mecha chętnie by sobie przywłaszczył, ale został przed tym powstrzymany.
Uśmiech na jego twarzy poszerzył się znacząco, gdy zobaczył jej reakcję. Jej śmiech, który wypełnił hangar, był tym, czego potrzebował. Pochylił się i pomógł jej wyciągnąć mecha ze skrzyni, stawiając go obok. Był teraz skulony, żadna z kontrolek nie świeciła się i trudno było rozpoznać w nim samobójczego psa, o którym myślała teraz Hawkins. Cieszył się, że ją zaskoczył, cieszył się, że nie spojrzała na niego jak na kretyna i nie spytała czy może poza tym przywiózł jej też coś przydatnego. Zamknął skrzynię po mechu i usiadł na niej, opierając łokcie o kolana i obserwując czerwonowłosą, która kucała przy Fenrisie i oglądała go ze wszystkich stron.
- Przeprogramowałem go sam - rozwiał jej obawy. - Mogę to zrobić ponownie, jeśli będziesz chciała coś zmienić. W tym przypadku to nie jest zbyt trudne.
Pochylił się i przekręcił nieco mecha, sięgając pod jego brzuch i przełączając tam coś, między płytkami pancerza, co sprawiło że maszyna poruszyła się i wstała. Chude nóżki wyprostowały się, podnosząc tułów, a na głowie pojawiły się żółte światełka, jedno nad drugim. Z tego co pamiętała, w oryginalnych wersjach były czerwone.
- Siad - polecił Rhama, a mechaniczny pies spojrzał na niego i przysiadł pokracznie. W przypadku mecha nie wyglądało to tak naturalnie, jak u zwykłego psa, raczej dość zabawnie. Mężczyzna uśmiechnął się do Hawkins. - Tylko nie nazywaj go Varren.
Fenris podniósł się i podszedł do czerwonowłosej, siadając przed nią i unosząc do niej głowę. Z bliska mogła zobaczyć, jak wmontowane kamery poruszają się, łapiąc na niej ostrość. Ktoś po drugiej stronie hangaru zatrzymał się, odwrócony w ich stronę i zaczął się przyglądać tej scenie, opierając dłonie na biodrach. Można było się spodziewać, że niezależnie od tego do kogo pies ostatecznie będzie należał, stanie się sporą atrakcją na pokładzie - przynajmniej na najbliższe dni.
- Adams powiedział, że jeśli nie będziesz go chciała, to weźmie go do kokpitu - dodał Naeem. - Miał pilnować, żebym ja tam nie wchodził. Ale Fenris mnie słucha, więc chyba nic by z tego nie wyszło. Chociaż mu tego nie mówiłem, więc by się trochę zdziwił.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

6 lut 2017, o 19:36

Podejrzewała, że upchanie wszystkiego nie było takim problemem, gdy na pancerniku Cerberusa miał jeszcze pomoc w hangarze. Bardziej bała się o to, że tak wypchany prom nie doleci na Wraitha, albo doleciał samym cudem. Na szczęście musiał mieć tam specjalistów, którzy popukaliby się w czoło gdyby poziom wyładowania promu przekroczył jakieś dozwolone normy.
Obserwowała mechanicznego psa, jednocześnie słuchając tego, co mówił Naeem. W zasadzie nigdy nie widziała takiego z tak minimalnej odległości, a przynajmniej działającego.
Dopiero gdy go włączył, a ona upewniła się, mimo wszystko, że nie rzuci się do nikogo rażąc prądem, oparła dłoń o zimną podłogę hangaru i usiadła na ziemi obok mecha, patrząc, co robi z nim Rhama.
- Usunąłeś opcję mordu, jak rozumiem - parsknęła śmiechem, obserwując pokraczny siad Fenrisa.
Wyglądał absurdalnie, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu - o ile takie istniało. Na jego widok chciało jej się śmiać, a jednocześnie kompletnie odwrócił jej uwagę od nieprzyjemnych myśli. - Co z nim zrobiłeś poza tym?
Nie wiedziała co można zrobić jeśli nie znała jego obecnych możliwości czy funkcji. Na dźwięk imienia Varren znów się zaśmiała, przywołując w pamięci obraz psa Naeema, który jednak do fenrisa zbyt podobny nie był.
Ludzi wokół nawet nie dostrzegała, zbyt zafascynowana... psem.
- Widziałam takie na Korlusie. Tak mi się wydaje. U Błękitnych? - zamyśliła się, czując nieco specyficznie, gdy pies spojrzał na nią, podchodząc bliżej. - Nie wiedziałam, że potrafią robić cokolwiek innego niż zdejmowanie tarcz.
Czuła się dziwnie z dawaniem mu komend. Cały czas traktowała te mechy jako upierdliwych, choć niegroźnych przeciwników. Teraz jednego miała przed sobą, o chudych nogach i wielkim, mechanicznym cielsku.
- Czemu miałabym go nie chcieć? - wzruszyła lekko ramionami, choć wizja tego mecha w kokpicie również jej się podobała. Z tym, że Adams szybko by go sobie przywłaszczył. - O zwykłych psach nic nie wiem, a co dopiero o takim - dodała po chwili rozbawiona, oglądając mecha na tyle, na ile mogła, bez wstawania. - Nie wiem na ile zachowuje się jak normalny pies, a na ile będzie po prostu chodził sobie po pokładzie, ignorując cały świat - uniosła dłoń, dość niepewnie przesuwając dłonią po szczycie metalowej głowy, badając jej powierzchnię. Wolałaby nagle nie dostrzec czerwonych kontrolek. Nie miała tarcz, które przyjęłyby na siebie ładunek energii, a za paralizatorami nie przepadała. Szczególnie takimi, które mogłyby wejść do jej kajuty.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

6 lut 2017, o 23:07

- Tak - odparł. - Ale da się ją przywrócić, gdybyś potrzebowała. W tej chwili jest niegroźny.
Gdy usiadła obok mecha, ten podniósł się, przyglądając się jej i zaczął merdać ogonem. Przynajmniej w założeniu, bo żadnego nie posiadał, więc tylko kręcił zabawnie tyłem swojego tułowia. Rhama wydawał się równie rozbawiony, jak ona. Pewnie to, co zaprogramował w mechu, było jego dziełem. Nie mogło być to dla niego szczególnie trudne, skoro tworzył swoje własne wirtualne rzeczywistości dla rozrywki. To było tylko kilka linijek kodu, a dostarczało sporo radości.
- Wgrałem mu nowe schematy zachowań. Nie atakuje już wszystkiego, co widzi i klasyfikuje jako wróg. Ma raczej przyjazne usposobienie. Jest o tyle lepszy od zwykłego psa, że nie trzeba go karmić i wyprowadzać. Ma też trochę minusów, ale na statek sprawdza się doskonale.
Zaśmiał się i podszedł do mecha, by poklepać go po głowie. Ten spojrzał na niego i po chwili z hukiem przewrócił się na plecy, odsłaniając biały brzuch. Naeem roześmiał się znów.
- Nie spodziewałem się, że tak dobrze zadziałają - stwierdził. - Jeśli chcesz zmienić w nim coś konkretnego, to zobaczę, co da się zrobić.
Dźwięki wydawane przez mecha wcale nie przypominały żywego zwierzęcia, ale jego zachowanie już owszem. No i się nie ślinił tak jak Varren, o którym Rhama opowiadał przedtem. Fenris był prezentem, którego z pewnością się nie spodziewała i do niewielu rzeczy mogła go wykorzystać, ale wydawała się uszczęśliwiona. Przynajmniej na chwilę obecną. Pewnie wcześniej czy później się jej znudzi, ale teraz mężczyzna nie potrafił się nie uśmiechać, patrząc na nią.
- Jak z tymi czujnikami? Znaleźli wszystkie? - spytał, zmieniając na chwilę temat, choć nie ruszał się z miejsca, skoro Hawk usiadła na podłodze i bawiła się z mechem. - Mógłbym się zaraz zabrać za usuwanie ich. Nie wiesz, kogo do tego wyznaczyli? Ty się tym zajęłaś, czy Adams, ostatecznie? Wolałbym osobiście zająć się każdym. Muszę sprawdzić, czy ich wyjęcie nie zaalarmuje góry.
W okolicy pojawił się Voodoo. Trudno było go nie zauważyć, zwłaszcza, że podszedł bezpośrednio do nich, niepewnie spoglądając na leżącego na podłodze mecha.
- Co z nim, kurwa - mruknął, mijając mechaniczne zwierze i skupiając się na skrzyniach. Zaczął je przeglądać, wyraźnie szukając czegoś konkretnego. - Jak tam wycieczka? Zgłosiłeś już wszystko, co zrobiliśmy przez ostatni tydzień?
- Nie - odparł Naeem, ani na chwilę nie przestając się uśmiechać. Wszyscy inni myśleli, że ma wylew, a tak naprawdę złośliwości Sykesa nie robiły żadnego wrażenia. - Znalazłeś swój karabin?
- No szukam, co nie - mruknął technik, w końcu wyciągając spomiędzy skrzyń jedną, nieco mniejszą, podpisaną modelem broni. Uśmiechnął się. Część jego twarzy wciąż krzywiła się nienaturalnie, po poparzeniach, które zostały mu z Ankhty. Większość tych powierzchownych wygoiła się częściowo, ale nerwy jednak pozostały uszkodzone. Znając jego, Vinnet proponowała mu ich wyleczenie, przynajmniej częściowe, ale odmawiał równie uparcie, co Rhama, jeśli chodziło o jego implant.
- Gdybyś nie był tym, kim jesteś, może bym cię nawet polubił - mruknął technik, uśmiechając się krzywo do Naeema. Potem przeniósł wzrok na Hawk, siedzącą obok Fenrisa. - Czemu on leży?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

7 lut 2017, o 00:31

Nie sądziła, by kiedykolwiek potrzebowała krwiożerczości psiego mecha. Nigdy nie uważała je za wielkie zagrożenie, więc w walce z pewnością by się jej nie przydał. Za to jako merdający fantomowym ogonem na pewno - od razu miała ochotę parsknąć śmiechem, na coś, co bawiło swoją irracjonalnością. Podejrzewała, że widząc to nawet po długim czasie jej reakcja się nie zmieni.
- Jakich na przykład? - zagadnęła, gdy wspomniał o minusach. Pewnie jednym z nich było to, że nie był ani miękki, ani żywy. Jego uczucia były wgrane, przywiązanie do możliwego właściciela też. Wiedziała jednak, że nie będzie chciała niczego zmieniać. Nie widziała na razie powodu do dostosowywania mecha, szczególnie, gdy był w swojej postaci prezentem.
- Nie chcę. Jest świetny - uśmiechnęła się szerzej, gdy mechaniczny pies zwalił się na ziemię z takim łoskotem, że podejrzewała, że po tym przestanie się ruszać. Jakby zdechł w jednej chwili. - Coś konkretnego mu wgrałeś? Nie wiem co mogę mu mówić.
Zerknęła na niego, ale jej wzrok szybko powrócił do psa. Przeniosła już śmielej dłoń dalej, z podłogi, o którą się opierała, na jego brzuch, wciąż mimo wszystko spodziewając się czegoś miękkiego. Przywyknięcie do niego będzie wymagało od niej czasu, i to do samej jego obecności, ale na pewno będzie skutecznie wywoływał w niej dobry nastrój.
- Hm? - mruknęła mało sensownie, zbyt zapatrzona w to, co robił mech, by wiedzieć, o jakich czujnikach mówił Naeem. Zaskoczyła dopiero po sekundzie, patrząc na mężczyznę wcześniej nieco zdziwiona. - Tak, zlokalizowali. Wszystkie powinny być nietknięte.
Westchnęła, rozglądając się, jakby spodziewała się znaleźć tutaj Adamsa, który powie Rhamie wszystko to, czego ona nie wiedziała.
- Mają niczego sami nie dotykać. Możesz sobie wziąć kogoś do pomocy i zacząć.
Wątpiła, by tej pomocy potrzebował, ale osoba z załogi, technik, który będzie widział, że Naeem nie instaluje u nich bomby, powinien zadziałać zbawiennie na ogólne zaufanie, którym cały Wraith darzył mężczyznę.
Gdy dostrzegła nadchodzącego Voodoo, nie wstawała, nie czując takiej potrzeby. Na tym etapie nie bała się, że siedzi o dwa metry za blisko od Rhamy. Nie udawała tego, że nie pała do niego nienawiścią, choć może jeszcze trochę powinna. Ale nie chciała.
- Gówno - odparła zupełnie spokojnie, na poziomie, który w obecnej chwili wydawał się funkcjonować Sykes.
Głaskała psa ignorując fakt, że był kupą drogiego żelastwa, bo zaczynało działać to na nią uspokajająco. Jednocześnie obserwowała poczynania Sykesa, ja i karabin, który sobie wyciągnął.
Powstrzymała parsknięcie śmiechem słysząc jego wyznanie, do którego, oczywiście, skłoniła go nowa zabawka. Nie skomentowała tego jednak. Wolała skupić się na psie.
- Lubi - odrzuciła początkowo, wracając spojrzeniem do Fenrisa. - Ten nie razi prądem.
Uśmiechnęła się pod nosem, zastanawiając jednocześnie, w jaki sposób powinna powiedzieć całej załodze o tym, że uciekają. Szybko zdecydowała, że poczeka, aż Naeem zdejmie wszystko. Mogli pobyć chwilę zdezorientowani.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Wraith”