Dead man tell no tales.
Właściciel: Jeanette Hawkins
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Stacja medyczna

12 lip 2017, o 00:50

Wsłuchiwała się w monolog Vinnet z narastającą złością. Przeoczyła moment, w którym Rhama sięgał po tabletki? Ile spędzili w parku? DLa niej wydawała się to być wieczność. Wpatrywała się w niebo i taflę wody tak długo, że z trudem przeniosła swoją uwagę na mężczyznę. Może w tym czasie połknął inną tabletkę. Może. Nie mogła być pewna. Wiedziała za to, że nawet gdyby na jej oczach zażył inny specyfik niż wcześniej, to ani by nie była w stanie go odróżnić, ani nie znałaby możliwych reperkusji. Pewnie zbyłaby sytuację żartem, bądź ostrożnym pytaniem, niczym więcej. A teraz?
- I to działa z takim opóźnieniem? I w taki sposób?
Powstrzymała się przed fizycznym wyładowaniem złości, którą teraz tak czuła. Czy była tak lekkomyślna i nieuważna? Czy przeoczyła lekkomyślność Rhamy tak, jak przeoczyła lekkomyślność Mouse'a na Trouge? Jak mogła nie zauważyć tego, co robił? Czy w ogóle miała szansę na uniknięcie tej sytuacji?
- Jeżeli to faktycznie męska duma, to chyba go zapierdolę - warknęła, stając koło łóżka, na którym położono mężczyznę.
Deuce'a ignorowała. Nie interesował ją teraz. SKinieniem głowy podziękowała mu za pomoc w transporcie Rhamy i mógł odejść. Jej myśli były zbyt chaotyczne i rozpędzone by skupić je na jej samej, lub Naeemie, a co dopiero na osobach pośrednio zaangażowanych w to wszystko.
Złapała za wolne krzesło leżące pod ścianą, po czym podsunęła je sobie pod lóżko. Od razu poczuła się głupio przez własne, irracjonalne myśli. Atak Cerberusa? Gaz w promie? Nie, to tylko męska duma, której się nie spodziewała. NIe teraz, nie w takim momencie.
- Nie wiem, jak mogę go przekonać, żeby pozwolił sobie wyłączyć ten implant na jakiś czas - westchnęła, spoglądając na twarz pogrążonego w niespokojnym śnie mężczyzny. - Z jednej strony wiem, dlaczego nie chce tego robić. Z drugiej, zaczyna mnie to denerwować. To jego życie w ciągłym bólu i ośli upór, gdy chcę mu w tym pomóc.
Nie chciała wychodzić. Umościła się lepiej w krześle, które stało tyłem do jej kierunku siedzenia. Dlonie oparła o oparcie, a o ich wierzch - własny podbródek. Gromadziła i uspokajała własne myśli, które, uwolnione przez znikającą adrenalinę, znów zaczęły szaleć po jej głowie, uświadamiając kolejne, cholernie złe wiadomości.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12241
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

12 lip 2017, o 13:31

Vinnet westchnęła, wbijając spojrzenie w Naeema. Patrzyła na jego drugi implant, ten zastępujący żuchwę, pewnie zastanawiając się czy i ten nie sprawia mu problemów. Ale na ten nie narzekał, a i skany nie wykazywały nieprawidłowości, więc może z tym było wszystko w porządku.
- Te jego tabletki są na bazie morfiny - powiedziała w końcu. - Teoretycznie bezpieczna ilość, ale w praktyce niedopuszczona na rynek. To co mu dałam, to opioidowy lek - machnęła ręką, wiedząc, że przecież nic to czerwonowłosej nie mówi. - Jak się je połączy, ciśnienie spada, mogą wystąpić komplikacje, różne... bezdech albo... to co tutaj. Działa z opóźnieniem, bo zanim się tabletka strawi i specyfik wejdzie do krwiobiegu, to mija trochę czasu. Z tym może być różnie, zależy czy coś jadł, czy nie, zależy ile czasu minęło odkąd wziął tę drugą tabletkę, nie wiem. Najprościej byłoby jego spytać o konkrety.
Siadła do biurka, otwierając w systemie kartę leczenia Rhamy. Miała już taką, bo pojawił się u niej przecież wcześniej, a to z bólem implantu, a to z rozciętą ręką. Vinnet była konkretna, dokładna, zapisywała więc wszystko, tak samo jak każdą wizytę Hawkins, gdy wracała z kolejnymi obrażeniami.
- Chętnie pomogę.
Była równie wściekła na Naeema, co Hawk, choć ze zgoła innego powodu. Nie lubiła, gdy ktoś działał wbrew jej zaleceniom, zwłaszcza że to tylko dodawało jej pracy i groziło czyjemuś życiu. Rhama prawie się zabił, dość oczywistym było że kilka więcej tabletek i nie byłoby już czego ratować.
- Nic na to nie poradzę. Rhama lubi ze mną rozmawiać, ja lubię rozmawiać z nim, ale kiedy przychodzi temat implantu, zacina się i ogranicza się do argumentów "nie bo nie". Ostatnio doszło jeszcze "nie teraz, może kiedyś", uznaję to za postęp, ale wszystko byłoby w porządku gdyby łaskawie stosował się do zaleceń. Wtedy moglibyśmy poczekać.
Pokręciła głową. Rzadko się uśmiechała, gdy miała kogoś pod swoją opieką, nawet jeśli właściwie nic mu nie groziło. Wystarczyło poczekać, aż Naeem się obudzi i jeszcze raz wytłumaczyć mu działanie leków, tym razem może skuteczniej. Ale Veronique mimo chęci pocieszenia i uspokojenia Hawk, jakoś nie potrafiła przekonać jej uśmiechem. Nawet nie próbowała.
- Nie powinien już dzisiaj wychodzić. Niech nic nie pije, mówię bo kto wie co mu przyjdzie do głowy. Spróbuję do jutra znaleźć dla niego coś, co będzie działać lepiej niż te... - otworzyła szufladę z lekami, w zamyśleniu zaglądając do środka. Nie powiedziała nic więcej, w milczeniu szukając rozwiązania dla tej sytuacji. Wyglądała, jakby najchętniej już teraz wyjęła sprzęt chirurgiczny i zajęła się usuwaniem implantu. Tylko że nie miała jeszcze dla niego zastępstwa. Nie kupili nowego, prawdopodobnie dało się jeden dostać tutaj albo zamówić z innej części galaktyki, tak czy inaczej jednak to nie było zadanie na tę chwilę. Teraz Rhama oddychał spokojnie, a Veronique milczała, zajęta dokumentacją medyczną.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

12 lip 2017, o 19:05

Niemal zaczęła żałować, że Vinnet opowiedziała jej to tak łopatologicznie. Z jednej strony zrozumiała jej złość, z drugiej sama zaczęła ją odczuwać. Może lepiej byłoby gdyby było jej tylko przykro, jak wcześniej. Wtedy mogłaby współczuć, uśmiechnąć się gdy się obudzi, spędzić przyjemny wieczór, starając się jednocześnie oderwać jego i własne myśli od tego co się stało.
Ale rozumiała to, przez co znalazł się w takiej sytuacji. Z jednej strony rozumiała też jego - znosząc taki ból, mógł nie wytrzymać. Pewnie ona na jego miejscu też by nie wytrzymała. Nie była ani trochę lepsza od niego, ale nie mogła powstrzymać irytacji jego zachowaniem. Kiwając głową, jednocześnie zwalczała chęć wyrażenia własnej wściekłości.
Mógł się tego pozbyć. Tego głupiego bólu, wadliwego implantu. Mogła mu w tym pomóc. Miał cały statek, który był zarazem jego domem i środkiem transportu. Miał lekarza, któremu Hawkins często powierzała własne życie w ręce. Miał też ją. Ale przecież ona była bogini wojny, z którą uprawianie seksu było warte porzucenia ideałów i organizacji. Nie nadawała się do opieki, której zreszta on nie chciał. A nie daj Boże nie powinna okazywać współczucia, bo jeszcze mógłby odebrać je jako litość. Najlepiej powinna jebnąć go otwartą dłonią w plecy i powiedzieć, żeby przestał się tak użalać.
Zamknęła oczy, zaciskając mocno powieki, zamykając się we własnym świecie napędzania wściekłości wypełniającej całą jej świadomość. Pierwszym, co miał ujrzeć Naeem, był grymas, nie lekki uśmiech.
Nie chciał być niańczony. Nie chciał być na niczyjej łasce. A jednak teraz, z w pełni sprawnymi nogami, miała wrażenie, że będzie musiała go niańczyć, nim skończy w czymś gorszym niż chwilowy stan bez świadomości.
- Daj mi coś przeciwbólowego - poprosiła, czując, jak chwila przestoju i ostudzenie takim obrotem zdarzeń nie wpływały na nią dobrze. Ekscytacja Arvuną była niczym najlepszy narkotyk, który pozbawił ją nagromadzonego zmęczenia, ale tylko na krótka chwilę. Teraz czuła jego wpływ dwa razy bardziej, co przywróciło ból głowy. Zmarszczyła brwi, odbierając tabletkę z krótkim podziękowaniem.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12241
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

13 lip 2017, o 13:28

Vinnet nie powiedziała nic więcej. Siedziała przy biurku, skupiona na swojej pracy, ostentacyjnie niezadowolona, choć ten który miał to widzieć leżał wciąż nieprzytomny. W końcu jednak zaabsorbowała się czymś na tyle, by stało się to rzeczą drugorzędną. Jeśli Hawk zerknęła jej przez ramię, zobaczyła lśniące kształty implantów, które lekarka przeglądała, spisując coś do dla siebie tylko zrozumiałych tabelek. Potem przerzuciła się na strony tutejszych klinik i wczytała się w całkiem rozbudowane oferty. To zajęło jej trochę czasu, minuta mijała za minutą, oczekiwanie się nie kończyło, choć dla Veronique czas musiał płynąć znacznie szybciej niż dla czerwonowłosej, która nie miała tu do roboty absolutnie nic.
W pewnym momencie, po kilkudziesięciu minutach tempo bicia serca Rhamy przyspieszyło, a i jego oddech się zmienił. Budził się powoli. Nie otworzył jeszcze oczu, ale Vinnet już nad nim stała, ze wzrokiem utkwionym w ekranie i dłońmi regulującymi jakieś funkcje całej tej maszynerii medycznej.
- Co się dzieje - powiedział cicho kilka minut później, mrużąc oczy i przekręcając głowę w poszukiwaniu czegoś, albo kogoś, poza sufitem. Znalazł lekarkę.
- Nawet się nie odzywaj, Naeem - warknęła Veronique. - Wkurwiłeś nas obie, byłeś ostatnią osobą po której spodziewałam się takiego kretynizmu. Ciesz się że ci płukania żołądka nie zrobiłam. Tylko dlatego, że było za późno.
- Jean...
- Tak, Jean. Gdyby nie ona, to nie obudziłbyś się na miękkim łóżku w ambulatorium, tylko gdzieś na pierdolonych kamieniach, o ile w ogóle. Gdzie ty masz mózg?
Mężczyzna zamknął oczy i westchnął. Nie zauważył jeszcze czerwonowłosej, bo patrzył wcześniej w drugą stronę. Poruszył ręką, ale gdy zorientował się że ma wprowadzony w przedramię wenflon, zrezygnował. Za to zgiął i wyprostował obie nogi, jakby sprawdzał czy działają.
- Sam nie wiem - odpowiedział cicho po chwili. - Bardzo jest zła?
Vinnet parsknęła śmiechem.
- To że ja jestem na ciebie wściekła, już cię nie interesuje?
- Przepraszam.
- Nie wiem. Mówiła że cię zabije, ale chyba nie musi, skoro wcześniej czy później sam sobie z tym poradzisz. Zresztą sam jej spytaj.
Rhama otworzył oczy i odwrócił głowę w drugą stronę, wbijając swoje jasne spojrzenie w Hawkins. Skrzywił się na jej widok, choć na pewno nie dlatego, że był to widok nieprzyjemny. Zacisnął powieki z powrotem, prostując głowę. Nie odzywał się, bo wiedział, że przeprosiny i tak nic nie dadzą. Na pewno nie widział czego się z jej strony spodziewać, więc na wszelki wypadek nastawiał się na najgorsze.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

13 lip 2017, o 14:21

Nie planowała podnosić się z miejsca, więc nie wiedziała też co Vinnet robi. Siedziała w milczeniu, pogrążona w rozmyśleniach, które napędzały koło goryczy kręcące się w jej głowie. Może powinna porozmawiać z Veronique i rozładować to napięcie, zamiast pozwalać mu narastać. Ale powoli miała dość nawet tego. Nawet podejścia Naeema, przynajmniej do tej jednej rzeczy.
Ile razy jeszcze będzie ignorować to, że krzywi się przy najmniejszym ruchu, wiedząc, że nie może poruszyć tego tematu? Bo od razu przyjmie agresywną postawę i zacznie doszukiwać się litości w tym, że zwyczajnie się martwiła? Bo skończy się jedną, wielką kłótnią, o której on będzie chciał szybko zapomnieć i zająć się czymś innym, w łóżku lub poza?
Może faktycznie nie powinna się martwić, tylko traktować go jak to, czym z początku był. Odskocznię. W końcu co odskocznia miała ją interesować, skoro z łatwością znajdzie sobie inną. Szkoda tylko, że to wszystko, nawet w jej głowie, brzmiało źle. Myśl, że w którymś etapie Naeem przestał ów odskocznią dla niej być, była jednocześnie obca, jak i stara. Jak fakt, który już sobie dawno uświadomiła, ale jeszcze nie przyzwyczaiła.
Otworzyła oczy, słysząc jakąś zmianę w jej najbliższym otoczeniu. Zmieniony oddech mężczyzny i pracę aparatury. Jej brwi pozostały zmarszczone w gniewie, ale nie odzywała się, obserwując budzącego się Rhamę, którego uwaga jak na razie skupiona była jeszcze na Veronique.
Przekręciła lekko głowę, orientując się, że leżący nie wie o jej obecności. Przysłuchiwała się ich rozmowie, czując jednocześnie jak ktoś, kto podsłuchuje, choć nie powinien. Ale nie chciało jej się rozmawiać. Nie miała słów pod ręką, którymi mogłaby opisać to, co czuła jednocześnie. A czuła się wściekła. Wściekła na ten mini zawał serca, który odczuła przez cały ten czas niepewności, gdy nie wiedziała, co się z Naeemem stało. Przez przetaczające się przez jej głowę myśli o odnalezieniu ich przez Cerberusa, o tym, że ich ucieczka nie miała żadnego znaczenia, że równie dobrze mogliby się Iluzji poddać i oszczędzić sobie wątłej nadziei.
Przez te kilka minut, w których nie miała pojęcia, czy mężczyzna w ogóle jeszcze się obudzi, czy odejdzie w tak durny i niespodziewany sposób.
- Żyjesz - stwierdziła cucho, odpowiadając na błękitne spojrzenie tym samym, nim zamknął oczy, by uniknąć tego, co widoczne było w jej oczach. - Idę spać - dodała, przenosząc wzrok na Vinnet, jakby to ją miało interesować, co zamierza zrobić. Wstała z krzesła, przesuwając je nieco z nieprzyjemnym dźwiękiem, po którym podniosła i odstawiła je na miejsce.
Nie miała siły ani ochoty z nim rozmawiać, a wiedziała, że taka rozmowa doprowadziłaby tylko do wielkiej kłótni, przez którą nie chciała teraz przechodzić. Dlatego stłumiła w sobie wszystko, co tylko chciało się wydostać na zewnątrz, i wyszła ze stacji medycznej, kierując się do swojej kajuty. Za sobą zablokowała panel, ściągając od razu kurtkę i odrzucając na fotel stojący przy biurku.
Westchnęła, patrząc na swoje odbicie w lustrze przez krótką chwilę, nim weszła pod prysznic jakiś czas po wejściu do środka kajuty. Kolejny raz zrobiła to wkładając na siebie bieliznę i jakąś luźną koszulkę, siadając na brzegu łóżka i sięgając po tabletki nasenne. Dzięki nim zrobi to, co chciała zrobić - zaśnie. Od razu, bez godzin rozmyślań i obracania się ze strony na stronę.
Przygasiła światła kajuty i zapadła w głęboki, sztuczny sen, póki nie obudziła się sama, lub zrobiło to coś innego.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12241
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

14 lip 2017, o 22:33

Naeem odprowadził ją spojrzeniem, gdy odstawiała krzesło i opuszczała ambulatorium. Vinnet skinieniem głowy skomentowała deklarację Hawk, o tym że idzie spać, choć przecież nie musiała na nic się zgadzać. Ani jedno, ani drugie nie powiedziało nic więcej, choć w głowie Rhamy z całą pewnością kotłowało się w tej chwili mnóstwo argumentów. Żadnego nie postanowił użyć akurat teraz. Usłyszała tylko jego westchnięcie, zanim zamknęły się za nią drzwi stacji medycznej.
Nikt nie przeszkadzał jej w przygotowaniach do snu. Mogła wziąć tabletki, by zasnąć łatwiej, na pewno miała niewielkie szanse na skończenie tak samo jak Naeem. Jej kajuta była znajomym, bezpiecznym miejscem, spokojnym i cichym. Nie było w niej ani Rhamy, ani jego rzeczy, bo zawsze po sobie sprzątał. Za to chwilę minut później przyszła do niej od niego wiadomość.
Przepraszam, Jean. Jestem idiotą. Nie chciałem Cię zestresować.
I dziękuję.
Noc minęła bez żadnych ekscesów. Nikt ani nic jej nie obudziło. Rhama nie dobijał się do niej, choć gdyby się postarał pewnie dałby sobie radę z wejściem do środka i bez jej zgody. Gdy się obudziła, było już wczesne przedpołudnie, nie ranek, a na jej omni-kluczu widniało kilka nowych wiadomości - poza tymi czysto organizacyjnymi, które załoga z reguły wysyłała jej na prywatny terminal.
Pierwsza była również od Rhamy.
Rano najwyraźniej też będę w ambulatorium. Przyjdź po mnie, gdybyś chciała zjeść razem śniadanie. Albo zabić mnie prędzej, tak jak twierdzi Vera.
Kolejne dwie pochodziły od Daniela, którego poznała w barze. Obiecał, że się odezwie i spełniał właśnie tę obietnicę.
Cześć, piękna. Pamiętasz mnie? A pamiętasz Benu, o której Ci mówiłem?
Wysyłam Ci koordynaty spotkania. Znaczy pewnie byś trafiła, ale po co masz się pałętać po okolicy bez sensu, co nie? Będziesz pytać obcych o drogę, a to niebezpieczne.
Benu jest do piętnastej. Potem jest zajęta. Nie bierz broni.
Faktycznie, do wiadomości dołączona była mapa z konkretnym budynkiem oznaczonym migoczącym punktem. Bardziej szczegółowa, niż którakolwiek z tych, które miał Naeem, choć ograniczająca się do terenów poza miastem. Trzecia wiadomość była już krótsza.
I gdybyś chciała, mogę Cię potem oprowadzić. Znam dobre miejsca i dobre rozrywki.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

14 lip 2017, o 23:07

THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12241
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

27 sie 2017, o 13:02

Godzina to było wystarczajćo wiele czasu, by przygotować się do wyjścia. Wszyscy przyjęli do wiadomości podany czas zejścia z Wraitha i obiecali być gotowymi do akcji. Zresztą zapewne uznawali, że dobrze im zrobi ruszenie się ze statku, znalezienie czegoś do roboty na Arvunie i spory zastrzyk gotówki.
Vinnet nie spodziewała się Hawkins. Siedziała po uszy w jakichś dokumentach, czytając jednocześnie dwa datapady, a przed nią, na biurku, stała zimna już kawa, wypita tylko do połowy. Leżał na niej jakiś wydruk z jednej z maszyn medycznych, cudem nie mocząc się w napoju. Na dźwięk otwierających się drzwi Veronique poderwała głowę znad swojej pracy i, zaskoczona, spojrzała na Hawk.
Zanim czerwonowłosa zdążyła wyrazić swoje żądanie, kobieta skinęła głową i odłożyła datapady obok.
- Może iść - stwierdziła. - Nic mu nie będzie.
Kiedy jednak okazało się, że chodziło zgoła o coś innego, Vinnet westchnęła i przez chwilę przyglądała się Hawk. W końcu wstała i podeszła do jednej z maszyn, uruchamiając ją i ustawiając nad łóżkiem, które też opuściła nieco na dół, by można było na nim usiąść, bez nóg wiszących nad podłogą.
- Proszę - wskazała miejsce Hawkins. - Muszę sprawdzić, czy mogę to podać.
Takie rzeczy zwykle nie przechodziły bez reperkusji. Za kilkanaście godzin organizm czerwonowłosej z pewnością będzie wykończony, do tego stopnia, że jeśli wstanie na jutrzejsze święto, to będzie sukces. Nieważne jakimi sposobami człowiek powstrzymywał się od snu, w końcu trzeba było to nadrobić. Zupełnie naturalne.
Maszyna osunęła się przed głowę Hawk i rozpoczął się skan, którego rezultaty wyświetlały się lekarce na panelu, którego badana nie widziała. Twarz Vinnet nie wyrażała jednak żadnych emocji, ani negatywnych, ani pozytywnych, więc wyniki nie mogły odbiegać od normy. Trwało to kilka minut, ale w końcu Veronique skinęła głową i podniosła maszynę z powrotem na jej miejsce.
- Dobrze. Podam stymulant. Powinien trzymać kilka godzin. Gdyby była potrzebna następna dawka... - otworzyła jedną z szafek i wydobyła z nich dwie strzykawki. Hawk miała już z nimi do czynienia, radziła sobie z podawaniem specyfika bez pomocy lekarza. Veronique nie dokończyła, podała tylko jedną z nich swojej kapitan, a drugą otworzyła i po odkażeniu fragmentu skóry wstrzyknęła w jej ramię.
- Nie wcześniej, niż za cztery godziny. Nie chcę mieć tu drugiego Rhamy. Co w końcu z tą tamą? Rozumiem, że wychodzicie? - wyrzuciła pustą strzykawkę i wsunęła dłonie do kieszeni swojego kombinezonu medycznego. - Mogę się jakoś przydać?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

28 sie 2017, o 12:33

Nie mówiła więcej, niż musiała. Kiwnęła tylko głową na potwierdzenie tego, że przyjęła do wiadomości. Temat Naeema planowała poruszyć później, ale skoro wiedziała już najważniejsze, resztę mogła sobie pominąć. Szczególnie, że pytania kłębiły się w jej głowie głównie spowodowane tym, że martwiła się powtórki. Nie chciała, by padł nagle na ziemię w środku tamy, tak, by WI mogła go szybko dobić. Ale gdyby było takie ryzyko, Vinnet w ogóle by go nie wypuściła. Prawda?
Obserwowała, co robi, dość podejrzliwie. W tyle jej głowy pojawiło się podejrzenie tego, że może kobieta nie poda jej tego, o co poprosiła. Ale Veronique, choć była uparta, miała granice. A ona jasno postawiła na swoim.
- Nie będę chciała więcej - odparła stanowczo, uruchamiając omni-klucz, by posłać krótką wiadomość do Nephietta.
Spytaj Amslera, czy jego technik jest gotowy.
Czy czuła się jak narkoman? Jeszcze nie miała prawa. Ale nawet, gdyby przyszła do Vinnet dziesiąty raz, nie pierwszy, nie czułaby się w ten sposób. W końcu ona się nie uzależniała od takich rzeczy. Nie czuła potrzeby brania więcej, gdy skończyła to, co miała teraz. A jednak teraz zmęczenie przestawiało zwoje w jej mózgu, czego ona nie była do końca świadoma.
- Wystarczyłby Adderall, ale z szacunku do ciebie o niego nie poproszę - stwierdziła, uśmiechając się krzywo.
Wstała z miejsca, chcąc szybko ubrać się w pancerz i dołączyć do ludzi, którzy już mieli zbierać się na miejsce. - Dzięki - dodała z grzeczności, opuszczając centrum medyczne zanim dostrzeże grom w spojrzeniu lekarki, lub otwierające się usta, szykujące do wypowiedzenia słów, których nie chciała słuchać.
Zamiast tego przeszła do swojej kajuty. Na spokojnie ubrała każdą z części, sprawdzając, czy wszystkie zaczepy pracują prawidłowo. Zgarnęła generator tarcz, medi- i omni-żel, pistolet, karabin i zapasowe pochłaniacze ciepła. W kieszeń upchnęła paczkę papierosów, a hełm przyczepiła do paska. Pewnie jeszcze wróci zabrać coś, o czym na razie nie myślała. Zerknęła przed wyjściem na mechanicznego psa, marszcząc przy tym brwi. Nawet mechaniczny, głupi pies widział jej wory pod oczami i poszarzałą cerę, przynajmniej w jej głowie.
A czuła się wyśmienicie już piętnaście minut po wyjściu od Vinnet.
Przeszła do sali odpraw i stanęła przed stołem, spoglądając na wyświetlony nad nim, holograficzny obraz.
- Przywołaj mapy, które już mamy. Chcę zobaczyć wejścia. Wiemy, gdzie znajduje się rdzeń WI i gdzie musimy dojść? - zagadnęła Nephietta, gdy dotarł już na miejsce.
Chciała wiedzieć jak najwięcej nim opuszczą pokład statku.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

30 cze 2018, o 17:14

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Święto, no tak. Święto morza. Zaśmiała się, kręcąc głowa, ale i tak przyjęła prezent, nawet jeśli nie wiedziała, czy dzisiejszego wieczora tradycji stanie się zadość. Była zmęczona, odwodniona, czuła się strasznie. Alkohol w tej chwili nie był nawet pociągający. Nie wiedziała czy po niego sięgnie, choćby wbrew sobie, ale poczeka na jakiś przyjemniejszy dzień - albo jeszcze gorszy. Oparła butelkę o nogę, zerkając do tyłu, odruchowo, choć byli dość oddzieleni od reszty załogi.
- Dziękuję - odpowiedziała wreszcie, uśmiechając się nieco szerzej. Teraz czuła się trochę bardziej jak w domu - nawet jeśli nie dotarli jeszcze na Wraitha. Wyjście z tamy, wejście wśród ludzi, którym ufała sprawiło, że jej przygnębienie i wsciekłość na Benu malały. Dalej żałowała, że nie miała okazji zacisnąć swoich palców na jej gardle, ale musiała sobie jakoś z tym strasznym faktem poradzić. - Ale ja dla ciebie niczego nie mam.
Szyjka butelki wydawała się drobna i krucha gdy trzymała ją rękawicami pancerza. Musiała go osuszyć, doprowadzić do porządku. Sprawdzić, czy woda niczego nie uszkodziła, ani w nim, ani w jej broniach. To był pewien rytuał, związany z każdą akcją tak jak picie alkoholu, choć teraz nie miała wielkiej ochoty na to. Może później, kiedy się prześpi.
Obserwowała Asę gdy przelatywali koło miasta, zmierzając do doku, w którym był Wraith - a przynajmniej tak jej się wydawało. Zaparkowanie gdzie indziej było mądrzejszą opcją, szczególnie biorąc pod uwagę trudność w wypuszczaniu czegokolwiek z fregaty gdy była pod wodą. Lot jej się wydłużał, wprawiając ją w stan zamyślenia. Jej ciało zesztywniało, ścisniete na siedzeniu w jednej pozycji, więc kiedy prom opadł na ziemię a ona musiała się ruszyć, wszystkie obicia i siniaki przypomniały jej się w jednej chwili, sprawiając, że z trudem się nie skrzywiła. Zupełnie jakby w tym czasie zdążyła przyrosnąć do tego siedzenia, zapuścić korzenie.
Ruszyła do statku pierwsza, rozglądając się z przyzwyczajenia. Nie przypięła już hełmu do pasa, bo byłoby jej niewygodnie podczas transportu, więc trzymała go w jednej ręce, a whisky w drugiej. Szukała wzrokiem któregoś z trójki, która powinna tu już dotrzeć, choćby po to by spytać ich czy wszystko w porządku. Nawet Sykesa, który teoretycznie nie oberwał, ale i tak prędzej czy później będzie chciała z nim porozmawiać.
- Potrzebujesz iść do Vinnet? - zagadnęła asari. Nie widziała by cokolwiek się jej stało, ale mogła przecież oberwać gdy podzielili się na trzy zespoły, po prostu nie tak bardzo jak pozostała dwójka, która skupiła na sobie całą uwagę czerwonowłosej.
Wyszła z windy i od razu skierowała się do stacji medycznej, by zastać w nich Nephietta i Naema, tak jak i lekarkę. Odrzuciła hełm na najbliższą powierzchnię płaską, po czym nieco ostrożniej położyła na blacie obok whisky.
- Jak z wami? - spytała, patrząc na nich, jak i na zajmującą się nimi Vinnet. Sięgnęła do paska, z ładownicy wyjmując dwa pudełka, jedno czarne, jedno białe. - Coś zgubiliście po drodze - dodała, wyciągając rękę trzymającą implanty do Naeema, jeśli miał jak je w ogóle przyjąć. Jak nie, odłożyła je na bok.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12241
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

30 cze 2018, o 17:44

Deuce przewrócił oczami, wzdychając teatralnie.
- Ja bym dla ciebie w ogień wskoczył, a ty mi nawet prezentu na święto morza nie kupiłaś - pokręcił głową. - Masz czas do jutra.
Dobrze wiedziała, że nie mówi poważnie. Mężczyzna miał świetny humor, bo nie musiał przejść tego, co przeszli pozostali w tamie. Dotarł na miejsce w momencie, w którym sytuacja była praktycznie wygrana i widział już rozwiązanie całego konfliktu. Widział jak zamykają Benu, a Amsler uśmiecha się w podziękowaniu do Hawk i wszyscy rozchodzą się, szczęśliwi. I nawet jeśli wiedział, jak problematyczna mogła być ta akcja, zwłaszcza biorąc pod uwagę ranną dwójkę, to wciąż cieszył się, że skończyło się tak, jak się skończyło.
W stacji medycznej nic jej nie zaskoczyło, gdy przyszła do niej sama - bez asari, która uznała, że nie potrzebuje. Vinnet stała przy jednym z łóżek, kontrolując pracę maszyny, która składała zmiażdżone ramię Nephietta. Mężczyzna leżał, uśmiechając się lekko, naćpany silnym znieczuleniem. Nie miał już krwi na twarzy, a rozcięcie okazało się proste i niezbyt głębokie, teraz sprawnie zaleczone i zabezpieczone medi-żelem. Na drugim łóżku, za plecami Veronique, siedział Rhama. Spodnie na lewej nodze miał podwinięte do kolana, a łydkę owiniętą już bandażem. Scott na widok Hawkins uśmiechnął się szeroko, Naeem jednak nie do końca. Wciąż nie wiedział na czym stoją i na co może sobie wobec niej pozwolić, nie chcąc wywoływać dramatu tutaj, przy Veronique i drugim rannym mężczyźnie. Widziała jednak ulgę w jego oczach, gdy zorientował się, że nic jej nie jest, a jego obawy okazały się niesłuszne.
- Nic im nie będzie - powiedziała lekarka, unosząc spojrzenie. Przesunęła wzrokiem po sylwetce Hawkins, upewniając się, że z nią jest wszystko w porządku, po czym wróciła do swojego zadania. Nie skomentowała jej stanu, bo od początku mówiła jej, że nie powinna brać tego, co wzięła. To jednak był wybór czerwonowłosej, nie jej. Mimo wszystko. - Nie muszą nawet tu siedzieć. Jak skończę z ręką Scotta, to dostanie usztywnienie i będzie mógł sobie stąd iść. Ale nie od razu, bo się o własne nogi zabije.
Rhama wyraźnie nie spodziewał się tego, co zobaczył później. Spokój zniknął z jego twarzy, ustępując miejsca zaskoczeniu i czemuś, czego Hawk nie potrafiła określić. Wyciągnął rękę i odebrał od niej wszczepy, przez moment wyglądając, jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Uniósł na kobietę pełne emocji spojrzenie, sprawiając wrażenie, jakby miał zaraz przyciągnąć ją do siebie i pocałować za to, co właśnie zrobiła. Znała już ten wyraz jego twarzy. Nie byli tu jednak sami, więc ani się nie odezwał, ani nie skrócił dzielącej ich odległości. Zdecydował się jednak wyciągnąć do niej wolną rękę i przesunąć krótko dłonią po jej policzku. Tego nikt nie mógł usłyszeć i nikt na nich nie patrzył.
- Dziękuję - powiedział cicho. - Dziękuję, Jean.
Zabrał rękę, gdy Vinnet obróciła się w ich stronę, sprawdzając z jakiej okazji to podziękowanie. Ona też uśmiechnęła się, do nich obojga, co rzadko się jej zdarzało gdy była na czymś skupiona.
- Widzisz? Mówiłam ci, że nie odpuści. Ustalimy później kiedy go wymienimy. Po święcie, myślę, będzie najlepiej.
Rhama skinął głową.
- Tak, po święcie. Co z tamą? Jak się skończyło? - spytał, opuszczając wzrok ponownie na trzymane w dłoni implanty. Nie wiedział, co działo się po ich odlocie, więc nie miał pojęcia na czym stanęło.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

30 cze 2018, o 18:12

Przesunęła spojrzeniem po uszkodzonej ręce Nephietta, odwzajemniając uśmiech, choć jej był trochę bardziej trzeźwy. Prawie zazdrościła mu silnych leków przeciwbólowych, szczególnie biorąc pod uwagę jej stan teraz. Przez chwilę w zamyśleniu obserwowała Vinnet, zwłaszcza gdy ta spojrzała w jej kierunku. Walczyła z myślami, gdy cichy głos w jej głowie podsunął niebezpieczną myśl o poproszenie o więcej. W końcu była kapitanem. Mogła wymusić na lekarce wszystko, nawet jeśli jej się to nie podobało. Veronique na pewno nie zrobi tego sama, ze zwyczajnej troski, a ona tęskniła za chwilą wyjścia na prom, do tamy, gdy czuła się wspaniale. Jej zmysły były wyostrzone, ciało sprężyste i pełne energii, głowa nie pulsowała bólem gdzieś u podstawy czaszki. Po ilu takich dawkach jest w stanie się uzależnić? Zresztą, przecież ona się nie uzależniała. Nigdy. Paliła bo lubiła, nie dlatego, że musiała zająć czymś dłoń. Jeden dziennie zmienił się w dwa, później pięć, potem zaczął być wyrażany w paczkach, ale to dlatego, że papierosy paliło się łatwo, a gwarantowały chwilę ciszy, spokoju. Czegokolwiek.
Westchnęła, odrzucając od siebie zdradliwe myśli, uciszając głosy wewnątrz głowy. Chciała tego, ale nie na tyle, by poprosić o to sama. Pewnie gdyby ktokolwiek jej zaoferował stymulant, zgodziłaby się tak, jak zgadzała się na picie gdy tylko ktoś podnosił szklankę w niemym toaście.
Obróciła głowę ku Rhamie, spoglądając na jego nogę. Zabandażowana już nie wyglądała tak źle, choć pod tym musiało znajdować się coś mało przyjemnego. Jej wzrok powędrował w górę, wzdłuż jego sylwetki, zatrzymując się na oczach, w których dostrzegła więcej emocji niż się tego spodziewała. Wiedziała, że implant znaczył dla niego wiele, ale z jakiegoś powodu nie spodziewała się tego. Może dlatego, że przywykła już do udawanej, umiarkowanej obojętności jaką darzyli siebie nawzajem przy wszystkich innych. Dłoń przy jej policzku sprawiła, że zamarła, czując wewnątrz klatki piersiowej nagłą lekkość. Specyficzne uczucie, które wrzuciło ją na sekundę do innego wymiaru, kasując tamę, wściekłość na Benu, metalowe uderzenia mechów, syntetyczny głos Wirtualnej Inteligencji. Przypomniało jej wnioski, do których doszła będąc wewnątrz zalanej konstrukcji, o tym jak absurdalna była jej złość na dłuższą metę. Uniosła rękę mimowolnie, splatając jego palce z własnymi, przytrzymując je przy swojej twarzy. Otworzyła usta by coś na to odpowiedzieć, ale zbyt długo zbierała się w sobie. Na proste dziękuję nie miała odpowiednich słów, ale na wszystko inne...
Drgnęła słysząc głos Vinnet, obracając się w jej stronę, opuszczając rękę, ale nieświadomie wciąż trzymając jego. Nie wiedziała co mówić, teraz, gdy wreszcie miała okazję wypowiedzieć coś z tego tysiąca kołoczących się w jej głowie myśli. Nie sądziła, że naprawdę wymieni ten implant. Pamiętała jak ciężkie były rozmowy z nim na ten temat i do końca nigdy nie uwierzyła w to, że ten czas kiedykolwiek nadejdzie, a przynajmniej że stanie się tak realny, tak bliski. Spodziewała się tabletek do końca życia, bo ból był prostszy do zaakceptowania niż widmo utraty mobilności, kolejnych strzykawek i szpitali.
- Po tym gdy was wypuściła, my wróciliśmy do tamy. Eshe zablokowała wejście, mieliśmy czas na pójście po implant i powrót na górę. Wtedy przyleciał Amsler, a później Deuce z resztą - odchrząknęła, gdy jej głos nabierał szorstkości, z którą w wojsku zdawała raporty, wypierając gładkość, której nadawała jej dłoń, z którą splotła palce. - Benu niezbyt spodobało się to, że dała się nabrać. Nie chciała się poddać więc ją i jej ludzi aresztowali. Amsler nam podziękował, przelał pieniądze, w zasadzie koniec. Implantem też się nie przejął.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12241
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

30 cze 2018, o 18:39

Zmiana w spojrzeniu czerwonowłosej, na którą Rhama czekał tak długo, wywołała znacznie szerszy uśmiech na jego twarzy. Nie chciał, by pozostawała na niego zła, ale nie mógł przecież cofnąć czasu. To, co się wydarzyło, po prostu się wydarzyło i oboje musieli się z tym pogodzić. Może teraz znaleźli na to rozwiązanie, wreszcie nie tymczasowe, ale naprawdę długoterminowe. Jeśli tylko Vinnet poradzi sobie z wymianą, a Naeem z rehabilitacją.
- To dobrze. Lepiej, niż zakładałem - odpowiedział na jej skróconą opowieść. - Nie chciałem stamtąd odlatywać. Martwiłem się.
- Ja też się martwiłem - wymamrotał niewyraźnie Nephiett, wyciągając zdrową rękę w stronę czerwonowłosej. Veronique westchnęła i złapała ją, przyciągając z powrotem do tułowia mężczyzny i układając ją na łóżku obok niego.
Rhama parsknął śmiechem i skinął głową w stronę wyjścia z ambulatorium.
- Nie musimy tu siedzieć. Czekałem na ciebie, bo wiedziałem że tutaj przyjdziesz. Możemy stąd iść - zaproponował. - Żeby nie przeszkadzać lekarzowi.
- Nie przeszkadzacie - odpowiedziała Vinnet, przełączając coś, a maszyna równomiernie zapikała, pięć razy. Ramię sprzętu przesunęło się i coś chrupnęło nieprzyjemnie, choć leżący na łóżku mężczyzna chyba nawet tego nie zauważył, zapatrzony z ogromnym zainteresowaniem w sufit. - Nie chciał narkozy, to dostał dawkę znieczulenia jak dla kroganina - mruknęła lekarka. - Za jakieś trzy godziny powinien wrócić do siebie. Już kończę go nastawiać. Dwadzieścia minut i będę wolna, jeśli chcecie czegoś ode mnie.
Chyba że niczego od niej nie chcieli. Widząc, że czerwonowłosej nie przeszkadzają ich splecione palce, nawet w miejscu bardziej publicznym niż zamknięta kajuta któregoś z nich, Naeem przyciągnął ją do siebie i objął, opierając się czołem o jej czoło. Zapach płynów odkażających połączył się z zapachem morza, którym przesiąknęły ubrania i włosy Hawk. Nie mogła za bardzo poczuć jego dotyku na plecach, ubrana w pancerz, ale widziała ulgę, którą mężczyzna czuje. Wywołana była nie tylko faktem, że dostał implanty, które mogły zmienić jego życie na lepsze, choć myślał, że je już stracił. Przede wszystkim jego Jean wróciła cała, choć wykończona i przestała już mścić się na nim za jego wcześniejszą bezmyślność.
- Dziewięć mechów - podkreślił Nephiett, zdecydowanie zbyt głośno jak na dość małe pomieszczenie ambulatorium. Uniósł lewą dłoń, z palcem wskazującym wyciągniętym w górę. Vinnet z frustracją popchnęła jego rękę z powrotem w dół. - Cztery na osobę! Pięć na osobę. Uch, jak mnie złapał, a potem ta odcięta ręka, takk... czterdzieści dziewic dla Rhamy.
Naeem zaśmiał się cicho i wyprostował głowę, ponad Hawkins spoglądając na Scotta. Teraz pierwszy oficer miał zamknięte oczy i rozmarzony wyraz twarzy, jakby sam sobie te czterdzieści dziewic właśnie wyobrażał.
- Chodźmy stąd - zaproponował cicho. - Odprowadzę cię do kajuty. Powinnaś się zdrzemnąć chociaż ze dwie godziny.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

30 cze 2018, o 19:21

Uśmiechnęła się, słysząc, że się martwił. Ona martwiła się o niego. Martwiła się o wszystkich, ale chyba nie o wszystkich tak samo. Nie do końca przyjmowała to do wiadomości, nawet sama przed sobą, a co dopiero przyznać to komukolwiek innemu. Poczułaby to gdyby coś się mu stało, bardziej niebezpiecznego niż rana na łydce. To było normalne, ale i tak czułaby się winna. Ba! Czuła się tak nawet teraz, tylko o tym myśląc.
- Nic się nie stało - odparła, do ich obojga, choć nijak miało to wpłynąć na ich zamartwianie. Taka była tego natura, wiedziała to po sobie.
Podążyła wzrokiem za jego, ku drzwiom z ambulatorium. Obok nich zostawiła swój hełm i whisky. Jakkolwiek obserwowanie Nephietta było nieprzyjemne, przez pracę maszyny i zabawne, przez jego zachowanie, nie chciała spędzać tu więcej czasu niż powinna. Myślała, że Rhama będzie w gorszym stanie, więc Veronique nie da mu wyjścia w kwestii siedzenia tutaj lub wyjścia.
- Przychodzi mi tylko jedna rzecz na myśl, ale walniesz mnie w łeb gdy ją wypowiem - odparła na słowa Vinnet, nie mogąc się powstrzymać. Nie wiedziała, co planuje tym ugrać - to, że kobieta radośnie wyciągnie dawkę, bez słowa się z nią komunikując? Nie, zbyt dobrze ją znała. I zbyt długo. Czuła się jak dziecko, które jest wystarczająco dorosłe by samo wziąć sobie cukierka, ale jednocześnie za bardzo szanuje zdanie matki by zrobić to bez jej zgody. W jej przypadku strach przed późniejszym byciem składaną przez lekarkę już przestał obowiązywać. Wiedziała, że nie zrobi niczego innego, co najwyżej po złości zakłuje więcej niż raz, udając, że nie trafia w żyłę, ale uratowała jej zbyt wiele razy życie by teraz Hawk musiała się jej bać jeśli coś pójdzie nie tak.
Żałowała, że ma na sobie pancerz i nie czuje dotyku męskich dłoni na swoich plecach. Przymknęła oczy, opierając się własnym czołem o jego. Było ciepłe, ale i tak wydawało się zimne w dotyku przy jej, rozgrzanym od walki i gorączki. Zmęczenie było jak grypa, jeśli nie reagowało się na nie odpowiednio szybko. Szkoda, że nie mogła go wyleczyć za pomocą jednej, mocnej saszetki i kilku witamin.
Parsknęła śmiechem gdy w tej chwili ciszy przedostało się do niej czterdzieści dziewic rzucone przez Nephietta. Nie bała się, że Rhama obejmuje ją przy nim. Vinnet o nich wiedziała, Scott był nawalony lekami przeciwbólowymi. Było to na pewno coś nowego, ale chyba przestała na to zwracać uwagi, przynajmniej teraz.
- Chodźmy - zgodziła się, kiwając głową i odsunęła, by miał miejsce żeby wstać z łóżka. - Bardziej dwadzieścia. I kilka dziewic, które mi możesz oddać - dodała ironicznie, ruszając do wyjścia. Po drodze złapała hełm i butelkę whisky. - Dzięki - rzuciła na odchodnym, patrząc na lekarkę.
Wyszła na korytarz statku, przez chwilę czując lekką dezorientację. Miała wrażenie, że byli w tamie nie kilka godzin a co najmniej kilka dni. Jej kajuta nie znajdowała się daleko, więc szybko drzwi się za nimi zamknęły. Przelotnie spojrzała na łóżko, na którym zostawiła rozwaloną pościel po kolejnej, nieudanej drzemce. Odstawiła whisky na biurko, koło w połowie pełnej popielniczki, a hełm odstawiła kilka centymetrów dalej.
- Te mechy miały krogański zacisk - mruknęła, sięgając do zaczepów przy naramienniku, czując obolałą szyję przy każdym ruchu, w którym musiała wygiąć głowę by dojrzeć zapięcia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12241
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

18 sty 2024, o 23:57


Żaden z mężczyzn nie miał nic więcej do dodania. Każdy z nich znał swoje obowiązki, a nowe rozkazy, które otrzymali, nie odbiegały zbytnio od tego co i tak musieli wykonać. Adams wsunął dłonie do kieszeni i z fajkiem wciąż tkwiącym w ustach ruszył do kokpitu, a Nephiett towarzyszył jej przez chwilę na korytarzu, aż dotarli do windy, po czym sam skierował się w stronę CIB, podczas gdy Hawk zjechała na niższy poziom fregaty, kierując się w stronę stacji medycznej.
Pomieszczenie, które Vinnet obrała za swoją pracownię, było jej Królestwem. Przez duże K. Chociaż przestronna sala wypełniona sprzętem medycznym, kilkoma łóżkami, w których mogli dochodzić do siebie żołnierze oraz licznymi szafkami z zasobami leków, technicznie znajdowała się na Wraithu, którego kapitanem była Hawk, to po przekroczeniu progu stacji medycznej ta hierarchia wydawała się ulegać zmianie. Nawet inni załoganci okrętu podświadomie to wyczuwali; czerwonowłosa więcej niż raz zdarzyła się z przypadkiem, gdy któryś z jej podkomendnych znalazł się między młotem, a kowadłem, zmuszony do wybrania między bezpośrednim rozkazem z jej strony, a poleceniem lekarki dotyczącym swojego zdrowia. Ostatecznie ten wybór zawsze był taki sam, ale nigdy nie przychodził z łatwością i zawsze był okupiony irracjonalnym niepokojem odnośnie tego jak może zareagować lekarka. Kobieta oczywiście nigdy nie kwestionowała rozkazów wydanych przez Hawk, ale nawet jeżeli nie było po niej tego widać, bo zachowywała spokojną i zdystansowaną aurę, niemal nigdy nie podnosząc głosu, to piratka czasami czuła na sobie jej myśli, gdy akurat robiła coś wbrew lekarskim sugestiom.
Gdy otworzyła drzwi i przestąpiła próg, dr Veronique Vinnet akurat siedziała na fotelu przy terminalu medycznym, przeglądając jakieś dokumenty, które nawet z odległości Hawk nic nie mówiły. Na dźwięk rozsuwanych drzwi lekarka obróciła ku niej twarz, po czym skinęła lekko głową.
- Jeanette. Jesteś, dobrze - przywitała się, odsuwając krzesło i wstając niespiesznie. - Usiądź proszę - dodała, wskazując na najbliższą leżankę. Sama bez pośpiechu sięgnęła po rękawiczki, zaczynając je nakładać. Ubrana w biały kitel, który podobnie jak reszta Wraitha miał już swoje lata i teraz bardziej kwalifikował się do wypranych, przetartych szarości, podeszła do jednego z urządzeń stojących nieopodal jej biurka i stuknęła palcami jego ekran; ten wyświetlił serię komunikatów, a następnie listę jakichś ładujących się procesów, informujących o przygotowywaniu się urządzenia do pracy.
- Jak samopoczucie? - zagaiła, obserwując przez chwilę status na monitorze, nim sięgnęła po leżącą obok medyczną maskę ochronną z filtrem, zaczynając ją nakładać na dolną połowę twarzy. - Słyszałam, że mieliśmy jakieś spięcia z innym okrętem? - dodała mimochodem, ale jej ton nie wykazywał jakiegoś większego zainteresowania. Biorąc pod uwagę w jakim tempie plotki rozchodziły się po Wraithu oraz jak często niektórzy załoganci zaglądali do stacji medycznej (głównie po pigułki na kaca), najwyraźniej wieści o spotkaniu z Anathemą zdążyły już oblecieć wnętrze statku, docierając nawet do niej.
Upewniła się, że maska szczelnie przylega do jej twarzy, po czym zgarnęła z blatu biurka plastikowe, hermetyczne opakowanie z czymś tajemniczym w środku, co szybko okazało się być zwykłą wymazówką gdy lekarka rozdarła uszczelnienie, wyciągając ją ze środka i podchodząc do Hawk. Nie powiedziała nic, ale machnęła lekko drugą dłonią w stronę ust czerwonowłosej, dając jej niewerbalny i nieznoszący sprzeciwu znak będący odpowiednikiem zwykłego "powiedz AAAAA".
- Kończą mi się niektóre zapasy. Sporządziłam listę rzeczy, którą chciałabym, żeby ktoś zakupił i przekazałam ją Anthonemu.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

19 sty 2024, o 23:12

Jej relacja z Vinnet od zawsze była skomplikowana. Jean nie należała do osób uległych - wręcz przeciwnie. Dla niej sposób wyrażania się w próbach przekonania jej do czegoś był zawsze ważniejszy od tego czegoś. Jeśli została o coś poproszona, rozważała to z wszystkimi za i przeciw. Jeśli ktoś próbował jej to nakazać, nie dostrzegała żadnych "za" - nawet, jeśli tam były. Właśnie dlatego prędzej sprzedałaby zawartość chipu znalezionego na pokładzie Quebui niż wręczyła go roszczeniowemu kapitanowi Anathemy tylko wyłącznie dlatego, że tego od niej oczekiwał, gdyby nie potwierdzenie ze strony Kestrel.
Gdy poznały się po raz pierwszy, Veronique była młodsza, zachowywała nieco więcej uprzejmości - choćby fałszywej - w stosunku do swojej kapitan, a Hawkins uważnie tej uprzejmości wypatrywała. Po latach jednak, Vinnet uratowała jej życie zbyt wiele razy, by zwracała uwagę na sposób jej komunikacji. Tym samym była jedną z niewielu osób w jej życiu, które faktycznie mogły stworzyć swoje własne królestwo pod jej dachem, a Jean kompletnie to nie przeszkadzało.
Nawet wśród dużej części załogi nadal oczekiwała szacunku, tylko nie wśród tych jej najbliższych. Szczególnie tych, którzy tkwili z nią od czasów Neptuna. Vinnet była jedną z nich, ale rzec, że Jean wolno przekonywała się do ludzi byłoby sporym niedopowiedzeniem.
Nie pamiętała, czy poszerzyła krąg zaufanych sobie ludzi w przeciągu ostatniego roku. Czy dwóch lat.
- W porządku - odrzuciła, przez chwilę tkwiąc w miejscu pomimo wydanego jej polecenia. Obrzuciła leżankę spojrzeniem, niechętnie wlokąc się wreszcie w jej stronę. Nie lubiła czuć się jak pacjent gdy w jej ciele tkwiły pociski. Nienawidziła czuć się w ten sposób gdy nic jej nie było. - Nic, co powinno cię niepokoić.
Opadła na leżankę z niezadowoleniem na twarzy. Obserwowała kobietę spod zmarszczonych brwi, mimowolnie spinając się w sobie.
Nienawidziła lekarzy. Nienawidziła uzmysławiać sobie, że jej ciało było funkcjonującą w jakiś sposób machiną, nienawidziła badać się i sprawdzać, w jakim ta machina była stanie. Nigdy tego nie robiła i nie zamierzała teraz, dlatego nie otworzyła ust, z zaniepokojeniem obserwując maseczkę na twarzy Vinnet.
- Cieszę się, że mówisz mi to osobiście - odrzuciła sarkastycznie, odsuwając się od próbówki jak tylko kobieta wysunęła ją w jej stronę. Była gotowa kobietę ugryźć jeśli ta spróbowałaby wepchnąć jej ją siłą. - A teraz wyjaśnij mi co robisz i w jakim celu.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12241
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

20 sty 2024, o 00:17

Lekarka kiwnęła lekko głową, chociaż nie wyglądało na to, żeby wcześniejsze wydarzenia jakkolwiek ją zaniepokoiły. Albo w ogóle zainteresowały. Nie byłby to pierwszy raz, gdy kobieta spędziła godziny pogrążona we własnych prywatnych sprawach, nieświadoma tego co działo się poza jej prywatnymi czteroma ścianami i najwyraźniej usatysfakcjonowana taką sprawą rzeczy.
- To dobrze - zgodziła się przez grzeczność, wyrzucając plastikowe opakowanie do kosza. Zatrzymała się przed Hawk, trzymając wymazówkę w oczekiwaniu, które przedłużyło się wystarczająco, by w końcu zorientowała się, że jej pacjentka nie zamierza spełnić jej życzenia i współpracować. W jej oczach nie mignęło zdziwienie, ale opuściła nieco patyczek, uważając jednak, żeby nie dotknąć jego wrażliwą częścią niczego dookoła i zanieczyścić jego powierzchnię.
- Robię wymaz z wewnętrznej części twojego policzka, żeby upewnić się, że twoje DNA nie zaczęło ulegać degradacji od czasu naszej ostatniej rozmowy - poinformowała ją bez ogródek, opierając wolną dłoń na biodrze. - Czy możesz otworzyć usta i mi to umożliwić, Jean?
Bez względu na to czy czerwonowłosa wyraziła zgodę, czy też nie, kobieta sięgnęła ręką do terminala znajdującego się obok i musnęła palcami jego holograficzną klawiaturę, budząc go do życia. Wnętrze Wraitha było o wiele bardziej nowoczesne niż jego zużyta aparycja, którą chętnie - lub też nie - podtrzymywali i podobnie miała się rzecz z osprzętem stacji medycznej. Gdy Neptun po raz ostatni uciekał z portu znajdującego się w przestrzeni Rady Cytadeli, jego skrzydło lekarskie było wyposażone równie imponująco co niejeden mały, prywatny szpital. Pod ścianami stały komputery, które potrafiły analizować różnego rodzaju próbki jakie mogłyby wpaść w ręce wtedy-jeszcze-dobrego Widma, przy łóżkach znajdowały się czułe aparatury do monitorowania stanu zdrowia pacjentów oraz zapewniania im wsparcia WI zaopatrzonych w bogate banki wiedzy medycznej, a w wydzielonej części znajdowała się nawet samodzielna kapsuła medyczna, zdolna pracować niezależnie od udziału lekarza oraz podtrzymywać przy życiu tych najciężej rannych do czasu aż będą mogli otrzymać prawdziwą opiekę doktora.
Czas spędzony poza granicą prawa wywarł jednak swój wpływ nawet i na to miejsce.
Odległość od cywilizowanej części galaktyki oraz niemożność skorzystania z oficjalnych kanałów sprawiały, że dostęp do nowych części fregaty klasy Wraitha był wyjątkowo utrudniony - ta sama kwestia dotykała również wyspecjalizowanego, medycznego sprzętu z taką samą, jeżeli nawet nie większą mocą. Hawk nie była pewna ile z urządzeń faktycznie wciąż jeszcze działa po latach latania jako piracki okręt oraz wielokrotnych próbach podtrzymywania ich przy życiu przy pomocy zamienników oraz determinacji ich właścicielki, ale z pewnością ci którzy je projektowali, dostaliby teraz palpitacji na widok zmian, które zaszły zarówno w ich oprogramowaniu jak i elementach konstrukcji.
Ekran dotknięty przez Vinnet rozświetlił się i ukazał animowany obraz podwójnej spirali DNA, która leniwie obracała się dookoła własnej osi. Był to jednak jedyny znany element, który czerwonowłosa potrafiła rozpoznać, bo towarzysząca mu pajęcza sieć wykresów, przypisów, statystyk oraz ogromu tekstu przesłaniała niemal wszystko inne.
- Potwierdziłam, że próbka, którą mi dostarczyliście, nie zawierała żadnych markerów, które mogłyby ją charakteryzować jako potencjalny patogen, ale chciałam się upewnić, że i tak nic nie dostało się do twojego organizmu. Red wspominał, że przebywaliście blisko rozkładającego się ciała - wyjaśniła cierpliwie, wciąż czekając z patyczkiem w dłoni. - A każde ciało, jak pewnie wiesz, nieustannie zrzuca z siebie drobinki martwego naskórka. Gdy jego DNA rozpada się w zawrotnym tempie, a komórki umierają szybciej niż można to zaobserwować, można założyć, że i ten proces będzie bardziej gwałtowny. Po tym co odkryłam, jestem niemal pewna, że cokolwiek zabiło waszego turianina, było specjalnie pod niego skonstruowane i nawet pomimo potencjalnego kontaktu oddechowego nie będzie miało żadnego wpływu na kogoś nie tylko innego, ale również leżącego na zupełnie innej gałęzi ewolucyjnej. Ale chciałabym się upewnić zanim porozmawiamy. Badaj dwa razy, wypełniaj dokumentację związaną ze zgonem raz - dodała, a jej oczy widoczne ponad krawędzią maski drgnęły lekko, gdy uśmiechnęła się krótko.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

20 sty 2024, o 15:20

Czy mogła wykonać to proste polecenie i przestać niepotrzebnie komplikować zwykłą procedurę leżącą w zakresie obowiązków lekarki? Oczywiście. Gdyby jej motorem napędowym był pragmatyzm, nie miałaby najmniejszego problemu z wykonaniem poleceń Vinnet, szczególnie, że w głębi duszy zgadzała się z jej ostrożnością. Lepiej było wiedzieć, upewnić się. Jeśli choćby przez znalezienie się blisko turianina na krótką chwilę zabrania mu omni-klucza miałaby zarazić się jakimś patogenem, czy bronią, którą stworzono by móc go wyeliminować w chwili śmierci, musiała to wiedzieć. Musiała wiedzieć, by nie ryzykować niczyim innym życiem, by móc podjąć jakieś kroki w celu minimalizacji zagrożenia, musiała mieć świadomość tego, co się działo, jakie następstwa miały nadejść po Quebui, czy faktycznie miała rację spodziewając się podstępu, kija ukrytego pod marchewką, czy w ich sukcesie było schowane ziarno goryczy, czy tym ziarnem miało być jej ciało degradujące się tu i teraz, podczas gdy...
- Jeśli zacznę się rozpływać, natychmiast do ciebie przyjdę - odrzuciła krótko, ani nie myśląc by otworzyć usta przed patyczkiem, który kobieta trzymała w dłoni. Jej ciało było jej. Nie lubiła, gdy obcy złapał ją za ramię i tak samo nie lubiła, gdy ktoś znajomy chciał wepchać jej próbówkę do ust by zbadać jej DNA. Z jakiegoś powodu uważała to za pogwałcenie jej personalnej autonomii. Nie narzekała, gdy Veronique robiła wszelkie potrzebne rzeczy by poskładać ją do kupy po walce, ale nie czuła żadnej dezintegracji.
Nie było żadnego wirusa.
Samo wspomnienie sennej mary, z której wybudziła się tego ranka, sprawiło, że zrobiło jej się gorąco. Ale sny przecież się nie spełniają, są tylko kolejną cegiełką dołożoną do jej dennego samopoczucia. Ich jednym celem było sprawić, by nie chciała wrócić do własnego łóżka.
- W porządku - uznała rezolutnie, wykorzystując odsunięcie się kobiety by natychmiast wstać z leżanki, do której czuła się przykuta. - Wyślę do ciebie Reda i Ryanę. Red był też blisko ciała, w dodatku to człowiek, da ci zbliżone wyniki do moich. Testuj ich do woli - dodała, dostrzegając idealne wyjście z tej sytuacji. - Dowiem się też od Kiryła kto zajął się utylizacją zwłok na Quebui. Możesz ich sobie też przebadać. Jak dla mnie, możesz nawet zamknąć ich w izolatce.
Nigdy nie dałaby się zamknąć w izolatce. Ale nie widziała żadnego problemu przez zamknięciem tam wszystkich innych, jeśli miałoby to jakoś pomóc pozostałym. Oraz jej.
- Czy potrzebujesz ode mnie czegoś jeszcze? - spytała, zerkając w stronę wyjścia, do którego planowała wybrać się jak najszybciej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12241
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

20 sty 2024, o 22:05

W spojrzeniu nad medyczną maseczką błysnął cień irytacji, gdy lekarka zorientowała się, że Hawk zamierza być trudnym pacjentem, ale po chwili westchnęła i opuściła rękę z wymazówką.
- Nawet jeżeli tym samym możesz własnoręcznie sprawić, że reszta załogi Wraitha umrze tą samą, powolną śmiercią, stopniowo rozpływając się w organiczną maź? - odparła kąśliwie, ale widząc stalowy upór kobiety, westchnęła tylko ponownie. - Możesz sama sobie pobrać próbkę, jeżeli cię to uspokoi. Trzeba tylko delikatnie potrzeć o wnętrze policzka - dodała cierpliwie, robiąc ostatnią próbę przemówienia do rozsądku piratki, wierząc, że chociaż ten był solidnie obudowany murem prywatności, to jednak jakaś jego część wysunie się na powierzchnię. Jeżeli czerwonowłosa dalej jednak twardo odmawiała współpracy, to lekarka poddała się i tylko pokręciła głową, nacisnęła butem pedał kosza na śmieci i wrzuciła do niego wymazówkę, odwracając się od kobiety.
Cichy szum pracującego sprzętu wypełniał to miejsce jednostajnym, monotonnym tłem, przerywanym okazjonalnie przez pojedyncze piknięcia maszyn, a powietrzu unosił się typowy, sztuczny zapach środków dezynfekujących oraz specyfików medycznych. Hawk wiedziała, że Vinnet czasami puszcza sobie jakąś muzykę lub słucha wiadomości, ale w tej chwili nie było słychać żadnej z tych rzeczy - jedyne odgłosy chłodnego, profesjonalnego pomieszczenia nastawionego na przyjęcie pacjentów.
- Już ich zbadałam. Byli tu przed tobą - rzuciła przez ramię zdawkowo. Może dlatego tak bardzo nie naciskała na zbadanie Hawk, bo prawdopodobieństwo innego wyniku nawet w jej oczach było minimalne i możliwe do pominięcia. - Ale to że ktoś należy do tej samej gałęzi biologicznej nie oznacza, że poddany był tej samej ekspozycji ani że nawet zareaguje tak samo. Ja cię nie obrażam Jean, mówiąc ci jak masz dowodzić swoją załogą, więc bardzo cię proszę, żebyś nie mówiła mi jak mam wykonywać swoją pracę.
Ściągnęła lateksowe rękawiczki z dłoni i je również wrzuciła do kosza, po czym stanęła obok włączonego terminala, krzyżując ramiona na piersi i spoglądając na Hawk uważnie. Podwójna helisa obracała się leniwie za jej plecami, a piratka mogła się zorientować, że urządzenie czeka na próbkę - której miało nie otrzymać.
- Nie, tak naprawdę zaprosiłam cię tutaj przede wszystkim, żeby powiedzieć ci co odkryłam. Prosiłaś mnie o to - odparła wprost, już nieco łagodniejszym tonem. - Jak tylko wyszliśmy z tunelu Przekaźnika, napisałam do znajomego, który zajmuje się pewną bardzo wąską dziedziną badań i który potwierdził niejako moje przypuszczenia po przeanalizowaniu wyników próbek, które mi dostarczyliście. Nadal nie jestem pewna czym dokładnie był związek, który zapoczątkował ten rozpad DNA u waszego turiańskiego przyjaciela, ale obawiam się, że tego już się nie dowiemy. Wiem jednak, że jest jakąś pochodną związków chemicznych, które wykorzystują Zbieracze do rozkładania żywych organizmów na organiczne czynniki pierwsze. Wcześniej były to tylko plotki, ale według mojego znajomego, odkrycia podczas ostatnich wydarzeń na Horyzoncie, zdają się to potwierdzać - dodała, machnąwszy lekko ręką gdzieś w przestrzeń - najpewniej mając na myśli wiadomości, które wszyscy nadrabiali po wylocie z tunelu. - Ta pochodna wygląda jednak na prawdopodobnie zmodyfikowaną pod konkretny zestaw polinukleotydów i aktywowaną w ściśle określonych warunkach. To coś innego. To wszystko co udało mi się znaleźć.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

21 sty 2024, o 00:00

Słowa Vinnet nie zrobiły na niej wrażenia. Kobieta zbyt wiele razy sięgała po ten argument i w pewnym momencie zwyczajnie przestał działać. Hawkins dbała o dobro załogi i zawsze podejmowała decyzje kosztem siebie by uchronić sobie bliskich. Czym innym jednak była szansa na to, że jej odmowa skończy się w tak okropny sposób - szansa, którą sama oceniała na dość niską. Nic jej w końcu nie było, a turianin zdezintegrował się natychmiastowo. Nie mówiąc już o tym, jak rozległe były różnice w biologii między ich dwoma gatunkami.
Przeżyła plagę na Omedze, a jeśli przypadkowe spotkanie z rozpuszczającym się żołnierzem Czarnej Straży miało być przyczyną ich końca, uznałaby ten zwrot akcji za całkiem zabawny.
- Nie przesadzaj - machnęła ręką, wcale nie próbując wmówić kobiecie, że wie lepiej jak wykonywać jej pracę. Oczywiście, że nie wiedziała. Wiedziała za to, że nie da sobie wcisnąć niczego do gardła bez żadnej podstawy - szczególnie, że niczego nie znalazła u pozostałych.
Widok wyrzucanych akcesoriów lekarki uspokoił ją znacznie. Rozluźniona, z większym skupieniem wsłuchała się w to, co udało się jej znaleźć. Zbieracze obudzili w niej dawno zaszyte wspomnienia, związane, o ironio, z radną ludzkości. Fragmenty innego życia, które schowała głęboko w sobie pozwalając im być wyłącznie echami przeszłości.
Odnalezienie takiego powiązania było tylko tym, ale i aż tym. Dla czerwonowłosej i tak było to ogromne osiągnięcie zważywszy na to, że żadne z nich nie było naukowcem specjalizującym się w tak wąskiej dziedzinie, ani też nie wiedzieli do końca czego szukają - tylko rzucali lotki patrząc, gdzie te wylądują.
- Turianin był z Czarnej Straży. Kestrel chce, żebyśmy w przyszłości wydobyli dla Sojuszu jakieś schematy z ich bazy - odrzuciła, pozwalając myślom błądzić w poszukiwaniu powiązania. - Jeśli znaleźli się w posiadaniu technologii Zbieraczy i zdołali przekształcić ją w coś użytecznego, lub bojowego, wyjaśniałoby to zainteresowanie SST. I dwa miliony, które chcą nam za to zapłacić.
Jej ramiona drgnęły lekko, nim skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Jeśli ten specyfik dałoby się przekształcić w broń, byłaby wartościowa w każdych rękach, a w tej wojnie turianie opowiadali się po stronie przeciwnej do SST.
- Tak czy inaczej, na razie mamy dla nich kolejne zlecenie w stylu Quebui do zrobienia. Odzyskanie jakiejś części ze statku, który zniknął. Prawdopodobnie możemy znaleźć tam więcej Czarnej Straży - dodała, uśmiechając się lekko. Brak probówki w zasięgu wzroku i rękawiczek na dłoniach lekarki sprawił, że na powrót nabrała pewności siebie. - Byłoby całkiem dobrze móc jednego zatrzymać bez zmieniania go w proteinowego szejka. Zakładam, że zatrzymanie tego procesu nie wchodzi w grę? Co go mogło rozpocząć?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Wraith”