Asari niemal natychmiast uruchomiła odpowiednią opcję na panelu, podświetlając ją tym samym na moment i powodując zamknięcie się drzwi windy, która drgnęła, by następnie zacząć pokonywać tę krótką trasę w odcinku pionowym.
-
Pewnie. Choć oczywiście ci odda - uśmiechnęła się pod nosem, najwyraźniej ciekawa tego, jak skończyłoby się to starcie. -
Ale nie tam, gdzie obecnie siedzi - dodała, a winda w tej samej chwili się zatrzymała, osiągając punkt docelowy.
Nexaron zdążył tylko jeszcze dostrzec na panelu wewnątrz puszki, że znajdują się na panelu oznaczonym cyfrą 3.
Tak jak wcześniej, drzwi windy po rozsunięciu ukazały im korytarz, w którym się znaleźli. Cechujące się podobnym stylem do poprzednich, nosiły jedynie inne oznaczenia jeżeli chodziło o różnice w kwestii wyglądu. Nawet jeśli na tym poziomie dałoby się dosłyszeć delikatny, subtelny szum pracujących maszyn, to z pewnością zostałby on zagłuszony przez stłumione głosy. Pokład był również pełen życia, lecz atmosfera tu panująca wydawała się być kompletnie inna od tej panującej w pobliżu stacji medycznej. Dragonbite domyślał się, że w tym miejscu wszczynanie bójek dla samej rozrywki będzie kompletnie nie na miejscu.
Praktycznie tuż koło drzwi windy, zaledwie kilka metrów od, przeszli przez potężne drzwi, przy których stał jeden, rosły turianin. Był to kolejny obcy, którego dostrzegł Nexaron na pokładzie statku - niestety, nie mógł on odgadnąć, czy akurat ten spełnia jakąś rolę w tym miejscu, czy też przystanął by coś wykonać, gdyż ten, pochłonięty zawartością własnego omni-klucza, jedynie skinął głową przechodzącej asari, która odwzajemniła podobny gest.
Chwilę później drzwi stanęły przed nimi otworem.
Pomieszczenie, do którego trafił najemnik, było z pewnością wielkie, lecz też w pełni zagospodarowane, co maskowało jego pierwszą cechę. Po jego lewej stronie, stojąc tyłem do wejścia, znajdowało się kilkanaście stanowisk, których przeznaczenia nie zdążyłby nawet zacząć dociekać, natomiast po prawej środek "wnęki" zajmował holograficzny wyświetlacz, umieszczony na "stole". Stosunkowo nieodłączny element Centrum Informacji Bojowych. Wokół "stołu" rozmieszczone były inne, nieco bardziej przyjaźnie wyglądające stanowiska, obsadzone w pełni przez załogę, za to nad wielkim terminalem, u sufitu, umieszczone były również monitory - w tym wypadku ten, który Nexaron był w stanie ze swojej perspektywy oglądać, przedstawiał schematyczny obraz układu w którym się znajdowali, wraz z świeżo aktualizowanymi informacjami odnośnie przelatujących w zasięgu radarów statków. Najemnik dostrzegł, że nie oddalili się zbytnio od Illium i z pewnością się nie poruszają, a przynajmniej nie ze znaczą prędkością, typową dla podróży kosmicznych. Najbliższą Wraithowi kropką na radarze był obiekt umieszczony w odległości 18,5 minuty świetlnej od fregaty, mniej więcej na godzinie szóstej biorąc pod uwagę stronę, w którą skierowana była piracka łajba. Statek "Hel", jak głosiła nazwa nad kropką - obok niej jakaś godzina i data, najpewniej czasu pokładowego bądź tego na Nos Astrze. Nexaronowi wpadło na myśl, że mogła to być ostatnia znana pozycja obiektu, bądź też ostatnia "aktualizacja".
Asari szybko poprowadziła go przez pomieszczenie, sporadycznie kiwając głową mijanym przez nich ludzi. Centrum Informacji Bojowych pełne było gwaru rozmów, duża część ludzi wydawała się być zbyt pochłonięta wykonywaniem obecnego zajęcia by zwracać uwagę na najemnika. Wydawało się to być nieco dziwne, zważywszy na fakt, że praktycznie "stali w miejscu".
-
Telvos, jakieś wieści? - zagrzmiał jeden z mężczyzn - ten, który akuratnie nie zajmował żadnego stanowiska, a jedynie stał oparty o "stół" spowity w czerwonym blasku hologramów, obserwując pracę innych. Wydawał się być w średnim wieku, na twarzy przybyło mu nieco świeżych zmarszczek, lecz wciąż miał dobrze zbudowane ciało, niepasujące wręcz do pracy "za biurkiem".
-
Wysłałam ci już raport, Nephiett - odrzuciła chłodno asari, na moment przystając i przenosząc na mężczyznę swój wzrok. -
Ten sposób na ukrycie sygnału jest banalny jak większość widów romantycznych, ale cholernie skuteczny - dodała i, kiwając przecząco głową, ruszyła dalej, pokonując kolejne metry pomieszczenia. W tym czasie mężczyzna obojętnie przetoczył wzrokiem po Nexaronie, najwyraźniej niezbyt zainteresowany jego obecnością i, zakląwszy siarczyście obrócił się z powrotem przodem do hologramu.
-
Przyjdzie czas na poznanie nowych ludzi, młody - zwróciła się do najemnika asari, ignorując fakt, iż Nexaron nie wyglądał na chłopca. Jako przedstawicielka innej, znacznie dłużej żyjącej rasy, mogła uważać go za płotkę. -
Pamiętaj, że jestem po to, żeby ci odpowiadać na pytania. Między innymi - dodała obojętnie, prowadząc go dalej.
Pomieszczenie znacznie się zwęziło - jego odgałęzienia w postaci korytarzy zakończonych drzwiami nie były dostępne dla najemnika, lecz pomiędzy nimi widział kolejne rzędy stanowisk - mocno odchylone fotele, siedzący na nich ludzie skupieni na hologramach przed sobą i nieustannie wykonujący swoją pracę, na czymkolwiek by ona polegała. Przeznaczenia większości urządzeń i machin tutaj nie znał, lecz nie było to nic dziwnego - większość osób bez stricte technicznego wykształcenia też niewiele poza podstawami o budowie i obsłudze statków kosmicznych wiedzieć będzie.
Na samym końcu tego pokładu dostrzegli majaczące w oddali, spowite w pomarańczowo-czerwonym blasku hologramów pomieszczenie dość sporawej wielkości jak na jego przeznaczenie. Nexaronowi wreszcie dane było dowiedzieć się, z kim miał do czynienia - ale nie do końca łatwo było w to uwierzyć.
Siedzący na potężnym fotelu mężczyzna właśnie sięgał po wcześniej odstawionego papierosa, kiedy usłyszał kroki zbliżających się osób. Lamp czy dodatkowych źródeł światła w kokpicie nie było - gdyż nie było takiej potrzeby. Dość mocno zbudowany blondyn o wiecznie zmęczonej twarzy otoczony był hologramami, panelami i przyrządami. Słysząc "gości", odwrócił się na fotelu w stronę nowoprzybyłych, witając Dragonbite'a z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
-
No proszę, awansowałaś na przewodnika - rzucił rozbawiony w stronę asari, która samą swoją miną dała mu do zrozumienia, żeby nie dopowiadał już niczego na ten temat. -
Jak podejrzewam, nichuja się nie dało tego sygnału złapać? - dodał, tym razem zmieniając swój ton na nieco poważniejszy, wzbogacając zdanie o dyskretne westchnięcie.
-
Byłoby łatwiej, gdyby wciąż to nadawali. Teraz to praktycznie niewykonalne - odrzuciła obojętnym tonem, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej i skutecznie ignorując obecność Dragonbite'a.
-
Czyli jesteśmy udupieni w Tasale na czas nieokreślony - mruknął pod nosem pilot, robiąc sobie przerwę na zaciągnięcie się trzymanym w ustach papierosem. Dopiero wtedy podniósł wzrok i przeniósł go na najemnika.
-
Obijesz mi ryj później, Dragonbite. A jeszcze potem poczujesz wdzięczność, że ci dałem szansę przywalenia Rudemu - uśmiechnął się, znów przybierając ten szelmowski wyraz i ujął w połowie wypalonego papierosa między palec wskazujący a kciuk.