Rose poprawiła tylko swój chwyt na strzelbie i groźnie - przynajmniej takie było jej zamierzenie - zmarszczyła brwi. Przemowa Pyraka i jego próby uspokojenia sytuacji nic nie dały, zwłaszcza że bez ogródek nazwał ją psychopatką. Tego określenia większość ludzi nie uznawała za szczególny komplement.
-
Sawi - warknęła w odpowiedzi, chociaż nie bardzo wiedziała co to znaczy. Broń jednak niezmiennie była wycelowana w vorcha i wyglądało na to, że dopóki ten nie odsunie się od otwartej skrzyni, tak już pozostanie. -
Póki co?! - powtórzyła po Jaanie z oburzeniem -
Nie chcę "póki co", chcę żeby nie wchodzili w ogóle!
Niepewnie strzeliła spojrzeniem w stronę kokpitu i po chwili wahania powoli usiadła na brzegu tej nieszczęsnej trumny, wzdychając cicho. Poczekała, aż Ritavuori skończy wydawanie rozkazów, przesuwając wskazujący palec prawej dłoni po spuście strzelby.
-
Moglibyśmy - odparł kobiecy głos z omni-klucza Jaany. -
Daj mi chwilę.
Zamieszanie, jakie spowodowało otwarcie skrzyni, sprawiło że żadne z nich nie odpowiedziało mężczyźnie, który wciąż usiłował się porozumieć. Po raz kolejny jego wypowiedź została zignorowana i to nie mogło się skończyć dobrze. Tym bardziej, że nadajnik nadal tkwił na pokładzie, najwyraźniej niezmiennie przesyłając lokalizację swojemu właścicielowi. Urządzenie skonstruowane przez Pyraka teraz już całkiem wyraźnie wskazywało na zawartość ich problematycznego ładunku, choć ani na żadnej z wewnętrznych ścian skrzyni, ani nigdzie w środku nie było widać niczego, co można było uznać za podejrzane. No, poza trupem.
W pewnej chwili na panelu przed Zeto pojawiła się nowa informacja. Kolejne dwie jednostki namierzające jego piękny statek i zbliżające się od strony planety. Chyba komuś nie spodobał się brak odzewu z ich strony. Weszły w cień radarowy Fadelessa i zostały na samej jego granicy, jakby czekając na rozwój sytuacji. W tym samym momencie odezwał się znów omni-klucz Ritavuori.
-
Nie da się tego zrobić - na dźwięk tych słów Rose poderwała się ze skrzyni. -
Nie jestem w stanie obejść zabezpieczeń nawet.
Annika nie skomentowała wyborów Jaany, nie dodała nic więcej. Ale w tym momencie nawet jeśli miałoby dojść do nieprzyjemności, nie mieli już przewagi liczebnej, zakładając że Kuguar stanowiłby wsparcie ogniowe. Tylko że... czy naprawdę zamierzali wdawać się w walkę?
-
Dobrze, to jest moja siostra. Nie chcę, żeby wpadła w ich ręce, chcę odwieźć ją na Benning i tam pochować - szybko wyrzuciła z siebie Dallas. -
Tam, gdzie mieszka jej ojciec biologiczny. Tam, gdzie nie mogą jej odkopać i pociąć.
Te krótkie kilka zdań raz po raz przerywał męski głos dobiegający z głośnika w kokpicie, domagając się odpowiedzi. Wejść na pokład. Tylko tyle chciał. Sprawdzić, czy nie transportują nielegalnego, kradzionego ładunku. Nie wymagał wiele, prawda? Do tego jeszcze starał się być profesjonalny i póki co im nie groził. Przynajmniej werbalnie.
Do przekaźnika masy zostało im niespełna dwanaście minut.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąKolejność dowolna.