Wyświetl wiadomość pozafabularną
-
A zapłacisz za mnie? - odparowała Jaana z dozą bezczelności nieprzystojną i niepochwalaną nawet u gówniaka w jej wieku. Z drugiej strony, Ritavuori dawno już doszła do wniosku, że zachowywanie się jak na dobrze wychowaną panienkę przystało zwyczajnie się nie opłaca. Od małego zachowywała się przykładnie, grzecznie słuchała rodziców, uczyła się pilnie - i co jej to dało? Nic, bo jak się zachciało porwać dzieciaki, to nikt nie przystanął, nie spojrzał na ich dokonania życiowe i nie stwierdził
nie no, ta była grzeczna, tej nie weźmiemy. W efekcie Marjaana stała się pod tym względem zgorzkniałą - i bardziej bezczelną, bo nie widziała powodu, dla którego miałaby się starać taką nie być. Wciąż była dobrym dzieckiem o dobrym sercu, tyle, że odkąd oderwali ją od rodziny, stopniowo wyrzucała z głowy te wszystkie nakazy, zakazy, te przywiązanie do społecznych oczekiwań.
-
Bo jak zapłacisz, to możemy iść i wykorzystać tę zniżkę - podsumowała więc jak gdyby nigdy nic do Anniki i uśmiechnęła się niewinnie, najniewinniej jak potrafiła. Nie spodziewała się, by Annika miała nadmiar wolnego hajsu na wydawanie od tak, na zachcianki. Tak naprawdę żadne z nich takiego hajsu raczej - na ile Jaana się orientowała - nie miało. Niespodziewany, mały majątek zdobyty po całej tej hecy z piaskiem i Suri się nie kwalifikował, był raczej dobrem wspólnym, który spożytkowany będzie najpewniej właśnie na Kuguara albo, w ostateczności, na leki czy inne takie niezbędne do pokładowej egzystencji.
Na pytanie o morze zmarkotniała.
-
Nigdy - burknęła krótko i cicho, najciszej jak umiała. -
Nigdy nie byłam.
Odmaszerowała szybko, od razu, gdy tylko doszli do jako takiego porozumienia. Możliwość podreptania po Suri była w tym momencie gwarancją uniku, w razie gdyby Losnedahlom zachciało się bardziej drążyć kwestię morza i Jankowych wspomnień z dzieciństwa.
-
Surimi! - zawołała więc Jaana radośnie, raźnym krokiem przemierzając nie tak znowu długie korytarze Kuguara. -
Suuuuuri! - wydarła się, chociaż wciąż nie na tyle głośno, by wyrwać zaczytaną asari z jej czytelniczego letargu.
Gdy drzwi mesy rozsunęły się, Ritavuori sapnęła cicho, musząc niemal od razu stawić czoła nagłemu monologowi. Nie wiedziała, co dokładnie musiała przechodzić Suri pozostając pod opieką niebieskich panienek, ale to nie mogło być nic przyjemnego - nie tylko w kontekście medycznym, ale też, nie wiem, dyscypliny? Samo to, że czuła potrzebę tak od razu tłumaczyć się i usprawiedliwiać z czytania czegoś, co akurat leżało na wierzchu i czego przecież nikt w tym momencie nie potrzebował, było dla Jaany dziwne. Jasne, niby wiedziała, że dobre wychowanie zazwyczaj wymaga zgody, by wziąć do ręki czyjąś rzecz, ale... Na miłość boską, Kuguar rządził się własnymi prawami i tutaj naprawdę nikt nie zgłaszał zastrzeżeń, jeśli ktoś inny pożyczył sobie książkę, vid, czy cokolwiek. Może poza bronią. I częściami ze zbiorów Khariego.
-
Hej, hej, spokojnie - rzuciła więc Jaana naprędce, w kilku krokach podchodząc do Suri. -
Wiesz, że tak naprawdę to wszystko jedno, czyje? I że nikt cię nie będzie karał? Ani nic? - rzuciła lekko i uśmiechnęła się przelotnie. -
Wyluzuj, Surimi. Czytaj jak chcesz, albo tu, albo weź sobie do łóżka, gwarantuję, że nikt nie będzie miał z tym problemu. Ale - dodała od razu -
nie teraz. Chcesz iść na wycieczkę? - spytała i uniosła brwi znacząco. -
Wynegocjowałam od Kristiana wyjście na plażę, ale, w sumie, jak podrzucisz Annice, że na przykład byś coś poczytała, to może przy okazji załatwilibyśmy ci jakąś lekturę. Albo nowy ciuch. Albo cokolwiek. - Gdy tak spoglądała na Suyrrae, Jaana musiała jednak dojść do wniosku, że zakupy - szybkie, szybkie zakupy - może jednak nie byłyby aż tak złe. Suri raczej rzeczywiście nie powinna iść do centrum miasta, ale gdyby wyraziła jakieś zapotrzebowanie, to pewnie dałoby się jej coś załatwić. Tak, żeby miała coś swojego. Żeby, może, zaczęła się czuć na Kuguarze trochę bardziej jak... W domu? W rodzinie? Tak naprawdę trudno było stwierdzić, jak potoczą się ich wspólne losy, ale póki co młoda asari stała się członkiem ich załogi i póki w niej pozostaje, byłoby fajnie, gdyby czuła się tu dobrze.