3 sie 2015, o 22:08
Pierwszą rzeczą jaka zaskoczyła Konrada, gdy ten był już obok Page, było zostawienie Elany przez Marcusa. Praktycznie bez słowa, ot tylko przyznał, że żaden z niego chemik. Co prawda sama asari, choć miała dłonie poparzone chemicznie jakoś w widoczny sposób nie manifestowała swojego stanu zdrowia, to jednak wciąż była ranna. Najwyraźniej sierżant przecenił więź i zażyłość tej dwójki, co nawet świetnie się składało. Cała wyprawa do sterówki, którą być może zbyt hucznie ochrzczono mostkiem, nabierała rumieńców. Z jednego śmiałka pojawiło się ich trzech, choć co prawda Zeto na ochotnika się nie zgłosił, tylko został wyznaczony, ale to wciąż była dobra liczba.
Sam quarianin też nie był niemy i wyszedł z pomysłem, by to on zajmował się grzebaniem w komputerach statku, a w tym czasie Strauss i De Silva robili za obstawę. Biorąc pod uwagę siłę ognia, jaką obaj mężczyźni dysponowali, było to dobre rozwiązanie, ale blondyn miał wątpliwości, czy ich radosny sabotażysta, czy jak to się on przed chwilą nazwał, wykona zadanie szybciej niż haker.
- Dobra, może być. - odezwał się do kosmity, zgadzając się na taki scenariusz i spojrzał na trójeczkę osób, jakie miał przed sobą. - Plan jest taki: Page otwiera nam drogę do mostka, robiąc dziurę w suficie ładowni idealnie nad nim. Wchodzimy nią do góry. Zeto wchodzi do komputera statku i uaktywnia syreny alarmowe, a ja i Marcus go pilnujemy. Wdajemy się w walkę gdy dam rozkaz, albo dojdzie do sytuacji zagrożenia życia. Prosiłbym nie wcześniej. Może paskudy nie zwrócą na nas uwagi.
Przedstawiony przez niego plan wydawał się prosty, łatwy do zapamiętania i raczej powinien przypaść wszystkim do gustu.
Pozostawała jeszcze kwestia kobiet, z których jedna była ranna, a druga miała się nią zająć. Kiedy do jego uszu trafiła kwestia o kolejnej zabawie w chemika, to w jego głowie zaświeciła się nie żółta, ale czerwona lampka. Chociaż z miejsca gdzie się znajdował, nie był w stanie zobaczyć Pixie, to jednak po tym co usłyszał, był niemal pewien, że ta już szykuje się do powtórzenia eksperymentu.
- Emma? - odezwał się do niej na komunikatorze, choć reszta obecnych przy nim, świetnie go słyszała - Mówiąc pomóż Elanie, nie miałem na myśli zabawy w chemika. Przestań, bo jak się rozpuścisz, to będę musiał szukać nową partnerkę do łóżka. Pomóż Jej.
Zaraz jak skończył mówić, to tylko westchnął, przeczesując włosy wolną ręką. W zasadzie sam nie wiedział, ile w tym co powiedział do Pixie, było prawdy, fałszu i szantażu. Zapewne w równych proporcjach, ale to miało się okazać w momencie, gdyby farbowana doznała poważnych oparzeń podobną mieszanką, co błękitna. Miał jednak szczerą nadzieję, że jego słowa jej wystarczyły i nie będzie się musiał o tym przekonywać. Fatalnie by się poczuł, gdyby coś jej się stało, ale w tamtym momencie nie mógł jej fizycznie powstrzymać od czegoś, co w sumie normalnie pewnie by zrobił, dodając do tego akcenty flirtu i pogaduszek. Po prostu nie miał czasu i liczył na zdrowy rozsądek dziewczyny, obudzony jego prośbą, dobrą radą i poleceniem. Mógł się nawet pogodzić z tym, że za karę będzie spał z tego powodu na kanapie, jeżeli uchroniłoby to ją przed losem Elany, lub nawet gorszym.
- Page, ty zaczynasz. Czekamy na ciebie. - zwrócił się do kobiety, by miała ona pewność, że dostała zielone światło na działanie.
Ostatnio zmieniony 6 sie 2015, o 15:35 przez
Konrad Strauss, łącznie zmieniany 1 raz.
Theme Ubiór cywilny
Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz