Rebecca, Matthew
Zaabsorbowani przeciwnikami, którzy pojawili się nie wiadomo skąd, chociaż mieli być nieprzytomni, piraci całkowicie zapomnieli o sondzie, która wciąż lewitowała sobie na środku pomieszczenia. Jej pomarańczowa poświata padała na plecy obu mężczyzn, bowiem jeden obrócił się do Rebecki, a drugi przyszarżował do przodu w poszukiwaniu turianina, który przedtem ośmielił się go postrzelić. Tylko że ich sytuacja nie wyglądała za ciekawie. Wpakowali się nieostrożnie w sam środek i w tej chwili otoczeni byli przez żądną Szpona Rebeckę, niewidocznego Tilusa i Tarczanskiego, który nie ujawnił do tej pory swojej obecności, a przecież też miał coś w rękawie. A raczej w omni-kluczu.
Wszystko wydarzyło się praktycznie w jednej chwili. Dagan, gotowa od dłuższego czasu, posłała dwa przeciążenia w tarcze przeciwników, ściągając je całkowicie. Dźwięk znikającej osłony był znakiem dla Matthewa, który wychylił się i uraczył obu mężczyzn wybuchem plazmy, która wżarła się w ich pancerze i po krótkiej chwili sprawiła, że stanęli w ogniu. Pirat, który wszedł głębiej do pomieszczenia, uniósł pistolet do strzału, ale nie był w stanie w nic trafić, jakby nie był zdecydowany czy celuje w Matthewa, czy w Tilusa. Pociski wbiły się w ścianę zbrojowni, nikomu nie robiąc krzywdy. Krzyknął jeszcze coś, wypuszczając broń z dłoni i zajął się rozpaczliwymi próbami ugaszenia ognia szalejącego po jego ciele, gdy jeden celny strzał Rebecki rozwiązał wszystkie jego problemy.
Drugi, młodszy, też próbował coś zrobić, ale mimo że strzelał w Dagan praktycznie z przyłożenia, nie był w stanie przebić osłony, jaką zapewniał jej generator tarcz. Potem już nawet nie próbował. Drugi strzał poszedł w połowie w ścianę, a gdy rozpaczliwie próbował z powrotem otworzyć śluzę zbrojowni, płomienie zgasły i mocno uszkodzony pancerz pozwolił wedrzeć się do środka powietrzu, które w tym momencie wypełniało Venus.
I to wystarczyło.
Dosłownie w sekundę osunął się na podłogę bezwładnie i w pomieszczeniu zapadła cisza. Tylko sonda posłała w stronę nieprzytomnego już mężczyzny kolejne wyładowanie. Wszystko to obserwowała asari, wciąż oparta o ścianę, tak jak usadowił ją Tilus.
Tilus, który teraz zmaterializował się przy stercie uzbrojenia i z westchnieniem przypiął pistolet z powrotem do biodra.
-
Cóż... to było szybkie - rzucił, podchodząc do martwego pirata i spoglądając na niego z góry.
Iris
Ładunek biotyczny, który radna wyrzuciła w stronę Petera tylko po to, by odepchnąć go od siebie, faktycznie zadziałał. Ręka krążąca w okolicach jej spodni, której udało się już poradzić ze wszelkimi zapięciami, oderwała się, próbując jeszcze w ostatniej chwili czegoś chwycić, by nie odlecieć do tyłu. Ale bezskutecznie. Pirat warknął, mało efektownie upadając na tyłek w progu. Usta, w które wgryzła się Iris, krwawiły dość mocno. Zniknął z nich też szelmowski uśmiech, a zamiast tego wykrzywiła je wściekłość. Spojrzenie stało się zimne i rozbawienie, które błyszczało w nich wcześniej, gdzieś sobie poszło.
Gdy podnosił się z podłogi, potężne wyładowanie biotyki, które Fel skumulowała w postaci rzutu, uderzyło w niego, popychając go znów nieco do tyłu i... rozpłynęło się, powodując tylko drgnięcie tarcz, charakterystyczny dźwięk świadczący o tym, że kapitan jednak bezbronny tu nie przyszedł.
-
Naprawdę? - uniósł brwi i ponownie ruszył w stronę Iris. -
Czy ja wyglądam, jakbym był idiotą?
W ułamku sekundy znalazł się z powrotem przy niej i tym razem złapał ją za włosy, zginając ją w pół, tak, że widziała tylko ich buty i kawałek podłogi. To był ból, który automatycznie sprawiał, że sięgało się do skóry na głowie, próbując choć trochę ją przytrzymać. Peter splunął krwią i pociągnął kobietę za sobą, wyprowadzając ją z ambulatorium.
-
W porządku, może musimy się lepiej poznać - prowadził ją korytarzem gdzieś głębiej w statek, ale nie widziała dokładnie dokąd, przygięta wciąż do podłogi. -
Może musisz przyjąć do wiadomości, że jednak lepiej dać się przelecieć. Nie martw się. Znajdę argumenty.
Gdzieś z tyłu dotarł do niej dźwięk otwierającej się śluzy.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDedlajn: wtorek, północ. Ale jeśli odpiszecie wcześniej, to ja też :)