Mieli do czynienia z wariatem, tak? Musieli mieć, bo gdy exile wpadł w monolog, jego słowa brzmiały jak naprawdę chore fantazje. I nawet nie chodziło o to, że słowa hakera nie miały sensu - na ile Jaana mogła to ocenić, to one nawet trzymały się kupy. Tylko że... To brzmiało trochę jak fanatyzm. Jak jakiś kompleks zbawiciela. Przekonanie, że tylko on jedyny może zrobić coś, za co cała reszta społeczeństwa najpewniej powinna być mu wdzięczna. A takiego tonu Ritavuori bardzo, bardzo nie lubiła. Taki ton nigdy nie prowadził do niczego dobrego.
Kątem oka obserwowała Flynna, nie racząc się już odezwać. Z monologiem hakera w tle, nie zamierzała podpowiadać pozostałym, gdzie jest - tym bardziej, że teraz byli już bardzo blisko siebie, być może po prostu po przeciwnych stronach ściany. Idąc tak cicho, jak tylko mogła i rozglądając się może nieco desperacko na wszystkie strony - ostatnim, czego chciała, to strzał w plecy od któregoś z oponentów przekradających się naokoło - przyczaiła się przy ścianie, odetchnęła cicho i zastanowiła. Coś musieli zrobić, tylko... Zmarszczyła lekko brwi. A jakby się rozdzielić, jeszcze bardziej niż teraz?
Obejrzała się na Towera.
Na około? zasygnalizowała mu w miarę zrozumiałymi - miała nadzieję - gestami dłoni. Nie zamierzała do niego krzyczeć i tym samym informować wszystkich wkoło, co zamierzają zrobić. Szczególnie, że tym razem akurat wcale nie była pewna, czy to dobry pomysł. W jej ruchach widać było pytanie - wyjątkowo opinia Flynna była dla niej istotna. Może nie niezbędna, ale jednak pożądana.
Z drugiej strony, Tower przecież i tak zrobi jak uzna za stosowne, niezależnie co by mówiła.
Potem znów skupiła się na sobie. Gdyby ktoś ją pytał, strzeliłaby, że Crassus i reszta zajęli się sprawdzeniem najbliższych sobie przejść, co oznaczało, że wciąż mogą tkwić w tym samym miejscu, mając idealny widok na korytarz, którym chciała przedostać się Jaana. Inną opcją było, że również się rozdzielili - ale kto i gdzie miałby się w takiej sytuacji udać, tego Ritavuori nie mogła wiedzieć. Mogła podejrzewać, że tym razem Curio i Mila będą raczej trzymać się razem - skoro poprzednio rozdzielenie się średnio im wyszło - ale nie mogła być pewna.
Ilość znaków zapytania szalenie ją frustrowała.
Ostatecznie w jej głowie narodził się pewien plan, ale czy dobry - tego nie była pewna. Wiele zależało od tego, czy Flynn będzie współpracował, co zrobii Crassus i Mila i... No, od całej masy innych czynników. Zbyt wielu, by się nad nimi zastanawiać. Musiała zaryzykować, po prostu. Zaryzykować i liczyć na to, że da sobie radę.
Nadzieja matką głupich? Być może, ale Jaana wciąż jeszcze często na niej polegała.
Odetchnęła cicho i obejrzała się na przejście za sobą. Nadal nie zamierzała atakować pierwsza - jeszcze nie w tej chwili - równie dobrze mogła więc sprawdzić, jak bardzo musi obawiać się o swoje plecy. Obserwując poczynania Flynna - posłucha jej i wybierze wskazaną trasę czy nie? - uruchomiła omni-klucz, pozwalając mu przetestować najbliższe drzwi i wyjątkowo licząc na to, że te akurat będą zaminowane.