Bo każdy z nas jest wyjątkowy...
BOOM!
Stałem z boku. Obserwowałem. Z każdej strony. Nawet tej dupnej. PrzeANALizowałem to sobie dokładnie. I ot. Dostałem trzy razy kurwicy serca w związku z zasrywaniem mi monitora obelgami, wzajemnym rzucaniem do siebie mięsem. I powiem wam szczerze, że mi kogoś przypominacie. Nie pojedynczo. Wszyscy, którzy brali udział w tej bezsensownej wymianie argumentów rodem z piaskownicy. Byliście niczym nasi cudowni, miłościwie nam panujący, pewnie znienawidzeni przez was politycy. Jeszcze brakowało tego, żebyście zaczęli na siebie szukać teczek w IPN-ie, albo mówić, że któryś z nas był w ZOMO, albo ORMO. Zamiast debaty. Mieliśmy przywódce opozycji, który wytknął błędy naszym wspaniałym socjalistom (to tylko słaby joke, bez urazy). Znalazło się też kilku popleczników, którzy uznali, że podjęli świętą wojnę ze zUą administracją i ruszyli na podbój kosmosu. Uzbrojeni w kosztorys, listą uwag, zarzutów (jak zwał, tak zwał) i hurra! Mamy lincz. Ogólnie powiem tak. Tego w ten sposób się nie robi. Wiem, że jesteśmy w okresie ostatniej prostej do wyborów parlamentarnych, ale mam nadzieję, że żaden z was nie kandyduję, bo z takimi postulatami...To chuja co ugracie. Wypisaliście to, co wam się nie podoba i tyle? A macie propozycje zmian? A macie projekt, który usprawniłby cokolwiek w działaniu ekonomii? Przyznawaniu punktów umiejek i klas prestiżowych? Po prostu napisaliście, że wam się to nie podoba i administracja ma to zmienić. Brawo, załóżcie jeszcze związek zawodowy graczy PBF i zasiądźcie przy okrągłym stole, bo do tego wszystkiego niestety zmierza. Konrad Wałęsa i Solidarność Cytadeli, psia mać. A szczerze powiedziawszy, poziom wkurwił mnie niemiłosiernie.
Ale, żeby nie było zbyt kolorowo i tęczowo...To reakcja ze strony Petera też pozostawiała wiele do życzenia. Wieloletnie użeranie się z tym procederem to nie usprawiedliwienie tego, że w ten sposób możesz traktować swoich "politycznych wrogów" (znowu przepraszam za sformułowanie, którego nie lubicie, ale nie mogę tego inaczej określić). Wytykanie im błędów w ramach riposty, to nic innego jak próba usprawiedliwienia swoich niedociągnięć i uzyskania swego rodzaju poparcia. Coś w stylu "Ja zrobiłem to i to, choć nie zrobiłem tego i tamtego, ale oni nie robili nic, chociaż się zadeklarowali". No, kurwa...Brawo. Poziom argumentacji na poziomie szkoły podstawowej, CHOCIAŻ, moja bratanica potrafi lepiej dyskutować od tego, co tutaj niedawno widziałem. Po prostu. Be! Fuj! Nu! Nu! Tak nie wolno rozmawiać! A kysz mi z takim zachowaniem, bo inaczej będzie wpierdol.
A teraz na koniec mojej recenzji...
Biorę pełną odpowiedzialność za swoje słowa z czystą przyjemnością wezmę na klatę falę hejtu jaka może na mnie spłynąć po tych kilku zdaniach. Przepraszam. Taki był mój odbiór tej całej "debaty", przepraszam jeśli kogoś uraziłem i przepraszam, jeśli ktoś mnie teraz spróbuje odebrać jako próbę "głosu rozsądku" do was, moi drodzy. Niczego takiego nie miałem na myśli, pisząc to. Ot, takie luźne sprawozdanie tego, co się tutaj stało.
Wybaczam i proszę o wybaczenie. Teraz możemy się wszyscy tubisiowo przytulić i dać sobie całuska na przeprosiny.
Cmok, cmok, cmok, okurwieńce krzywe. :* :* :* :*
Nie chcę jednak być tylko wyrazem hejtu wobec hejtu, tylko przedstawić swoje propozycje zmian. Nie zamierzam tutaj popierać nikogo, choć uważam, że niektóre aspekty ekonomii mogłyby ulec poprawie. Giełda (moje genialne dziecko, cudowne, dalekie od wad, które na pewno ma, trolololo) jest totalnym niewypałem. Słabe zainteresowanie wynika, dla mnie chuj wie z czego. Teraz czuję się, jakbym dał komuś zajebistą kiełbachę na talerzu, a ten ktoś jeszcze nią wybrzydzał. No cóż. Potrzeb rynku nie przewidzisz. SmuteczeQ.
Zakładam zatem mój własny nurt polityczny w tym temacie. Jednoosobowy, więc nie proście mnie o członkostwo, bo to nie są tanie rzeczy, moje drogie panie i panowie. A nazywa się on "Ruszmy dupę do fabuły".
Do meritum...
Uniwersum Mass Effect'a daje nam sporo możliwości. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że nieograniczone. Mam tutaj na myśli tworzenie technologii, ras rozumnych większym lub mniejszym stopniu, planet, układów...No po prostu, kurwa, wszystkiego. Jednak, z moich kilkumiesięcznych, cienistych obserwacji, zauważyłem straszną wstrzemięźliwość nie tylko MG, czy administracji, ale też samych graczy w próby dodania grze odrobiny więcej smaku. To troszeczkę jak bycie prostytutką, lecz z gatunku tych cnotek niewydymek. Wiadomo, nikt nie chce widzieć tutaj Cerberusa w wydaniu pierdyliard którymś, bo to nic ja tylko odgrzewanie kotleta po weselu, które notabene odbyło się rok wcześniej. Możemy trzymać się linii fabularnej samej trylogii, bo to całkiem spoko, brać udział w eventach rodem z gry. Ale do cholery, to PBF, co prawda oparte na zajebistym uniwersum, z zajebistą fabułą. Ale jak ktoś już wcześniej zauważył. To nie oznacza tego, że musimy kurczowo trzymać się ustaleń scenarzystów BioWare. Nasze postaci znajdują się daleko od Sheparda, nie dorastają mu do pięt jego epickością. Nie rozumiem jednak tego strachu przed naruszeniem fabuły jakimś naszym zajebistym eventem. Takim, który rozkurwi planetę, wysadzi milion statków. Co to? Wydarzenia Mass Effect'a to jakiś koran? To jakaś święta księga, której mamy się wszyscy kurczowo trzymać i płynąć z czasem tak jak ona nam zagra, a raczej było już rozegrane wraz ostatnią częścią gry? Jesteśmy kreatywnymi ludźmi, ruszmy łbami i wymyślmy coś fajnego. Nie powiem wam, co takiego, ale...Wiecie, no. W kupie siła, a ja od zawsze uważam, że kolektyw to jeden z elementów sukcesu. Zamiast grać osobno, każdy na swoją korzyść, po prostu...Działajmy, a nie róbmy tylko...Róbmy sobie na przekór. W końcu zebraliśmy się po to, aby dobrze się tutaj bawić, a nie prowadzić swoje małe, internetowe, prywatne wojenki w imię...(tu niech każdy sobie dopowie w imię czego tutaj walczy...)
Uważam, że w ramach tego naszego cudownego pospolitego ruszenia w imię (przynajmniej dla mnie) dobrej zabawy, powinien się pojawić dział na forum. Coś podobnego do tajemniczej dla mnie konspiratorni. Miejsce, gdzie każdy będzie mógł opisać nowe miejsce, nową organizację, nową technologię, sraty taty i jebaty. W tym dziale każdy będzie mógł to skomentować, dać sugestie, wspólnie dojść do kompromisu i zaakceptować go podobnie jak KP nowej postaci. Nowy element fabuły trafia wówczas do ekstranetu i każdy będzie mógł się cieszyć nowymi zdobyczami tutejszego świata. No proszę was. Czy to nie wygląda pięknie? I tak wiem, powielam tutaj zdanie Pixie oraz Kiru. Niemniej jednak, uznałem, że warto ten aspekt przypomnieć.
Teraz druga sprawa, ostatnia...Chyba, o ile coś mi się przypomni. Będę jeszcze pisał w tym temacie. Wszyscy wiemy, że sprzętu do kupienia jest w chuj. Ceny są horrendalnie wysokie. A piniondzów ni ma. Giełda z założenia miała dać kolejny sposób zarobienia gotówki, lecz jak już wspomniałem, nie spotkał się on ze zbyt dużym zainteresowaniem. Nie mnie to oceniać, gdyby Matt miał kredyty...Przejebałby wszystko na giełdzie. Ot, taka mała dygresja.
Jestem zwolennikiem prostych rozwiązań, nie ingerujących specjalnie w mechanikę gry, czy tworzenie nowego, skomplikowanego systemu obliczania czegośtam. Jestem prostym człowiekiem, co prawda, umysłem ścisłym, ale nie lubię poświęcać połowy dnia na przeliczanie cyferek (może to dlatego, że w pracy robię to notorycznie). Prostota rozwiązań to świetna sprawa. Mówię wam. ^^
Aktywizacja zawodowa postaci - tak roboczo nazwałem ten pomysł. Co prawda, brzmi to trochę jak wyciągnięte rodem z Powiatowych Urzędów Pracy (w skrócie PUP. Hehe...Łapiecie? :D). Już zadzieram kiecę i lecę, by wytłumaczyć wam o co chodzi w tym pomyśle. W końcu każda z naszych postaci ma jakiś zawód, prawda? Każda czymś się trudni. Wiem, że połowa to najemnicy, superkomandosi, żelazne dziewice. Okej, ja to rozumiem. Niemniej jednak. Każda postać czymś się trudni na co dzień. Tutaj dam przykład swojej postaci.
Matthew pracuje na okręcie Rady Cytadeli, tak? Jest jednym z pracowników maszynowni i jego pierdolonym obowiązkiem jest utrzymanie w dobrym stanie technicznym całego osprzętu jaki się tam znajduje, wiadomo. Idąc tokiem rozumowania, co jakiś czas musi coś naprawić, wymienić (zgodnie z protokołami przeglądów), blah, blah, blah. Załóżmy, opiszę wszystko co robił w jednym, dłuższym poście. Dajmy na to. Wymienił filtr powietrza, zrobił przegląd układów napędowych. Blah, blah, blah. To akurat najmniej ważne! W wyniku swojej ciężkiej pracy, szanowny pan MG, jako że jest miłosierny i dobry oraz przeczyta mi ten post i oceni wkład nie tylko mój, ale i zaangażowanie mojej postaci w swoją prace i bum. Dostaję kredyty. Nie muszą być to ogromne kwoty. Na pewno nie takie jak za eventy. Takie wiecie. Wacikowe. Łapiecie?
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby super badassowy najemnik nie postał na bramce przy Zaświatach. Takiej selekcji każdy by się bał, czujecie? Naukowiec robi badania, które doprowadzą go w końcu do stworzenia projektu we wcześniej wspomnianym dziale. Pirat...Nie wiem. Może pić, palić, chędożyć i liczyć złoto w skrzyniach (arrrrrr!). Całe uniwersum zaczyna żyć. Eventy dalej będą trzymać prym, ale będzie co robić w trakcie na ich oczekiwanie, brak czasu na kolejny czy też po prostu...Z własnej chęci, nojapierdole to takie oczywiste. Postacie nie będą służyć do wykonywania tylko super ważnych misji, będą też zwykłymi obywatelami. Co prawda, rozumiem, że nie gramy tutaj dla bycia szaraczkiem, ale odrobina normalności przecież nikomu nie zaszkodzi.
No i to na razie tyle. Lajkujcie, hejtujcie, subskrybujcie (wut?!) i komentujcie. Jeśli jeszcze coś wpadnie do mojego głupiego łba, to na pewno podzielę się tym z wami. Bajo! ^^