Kołysanka
Gracze: Striker, Dagan
MG: Andrzej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tylko śmierć przywraca niewinność zwiedzionym do zbrodni.
~Seneka Młodszy
Ostatnie tygodnie spokoju minęły Charlesowi szybciej, niż zakładał. DeWolf odezwał się tydzień przed planowanym zakończeniem jego wolnego, informując go, że jest już potrzebny. Za jego pośrednictwem podpisano odpowiednie dokumenty, które zapewniały mężczyźnie możliwość nieco pewniejszego stąpania po ziemi, bez ryzyka, że nagle coś się posypie, tak jak posypało się w przypadku Cerberusa.
Przy pierwszym spotkaniu w celu ustalenia podstawowych zasad współpracy, miał możliwość spotkania się z Jorisem osobiście. Mężczyzna okazał się dużo niższy na żywo, niż wydawał się przez holokomunikator, ale cała reszta go nie zaskoczyła. Później odesłano Strikera do osób odpowiedzialnych już bezpośrednio za organizację akcji, w której miał teraz wziąć udział. Towarzyszył mu tam dość rosły mężczyzna, o filmowo przystojnej twarzy i uśmiechu niemal tak przekonującym, jak uśmiech młodszego Strikera. Nie wyglądał zbyt poważnie, ubrany w hawajską koszulę, w której kieszeń wciśnięte były jasne okulary przeciwsłoneczne. Początkowo przysłuchiwał się tylko, nie licząc słabego żartu o volusach, który rzucił do Charlesa na przełamanie lodów. Później okazało się, że nazywał się Alexander Shukin i mieli ze sobą współpracować na misji, co napawało nieznajomego niewytłumaczalnym entuzjazmem, natomiast Charlesa - no, to już od niego zależało, jakie wrażenie zrobił na nim Shukin.
W międzyczasie przebywająca na pokładzie Wizny Rebecca otrzymała od dowództwa informację, że ich bezczynność się kończy. Dane dwóch prywatnych kontraktorów, których wynajęło Przymierze, przyszły na jej omni-klucz chwilę później. Mogła przyjrzeć się zmęczonej twarzy brodatego, zdecydowanie starszego od niej człowieka, któremu spod ubrania wyzierały liczne, nic jej nie mówiące tatuaże, niekoniecznie najbardziej profesjonalnej roboty. Obok niego widniało zdjęcie kogoś, kto przy dobrych wiatrach mógłby uchodzić za aktora jednego z tych romantycznych hitów akcji. Czarnowłosy mężczyzna miał na zdjęciu uniesiony lekko lewy kącik ust i ubrany był w elegancką, jasnoszarą koszulę. Poza ich imionami i nazwiskami Dagan nie miała jednak dostępu do zbyt wielu danych na ich temat. Współpracowali z wojskiem ze względu na swoje wieloletnie doświadczenie bojowe i umiejętności, które w skrócie wypisane były gdzieś pod zdjęciami. Charles był świetnym żołnierzem, Alexander wszczepiony miał implant biotyczny. Niczego więcej jednak nie miała dowiedzieć się z tych mało obszernych notek - miała jednak możliwość wypytania ich o to osobiście, bo mieli pojawić się na Wiźnie w ciągu najbliższych kilkunastu godzin. I nawet jeśli sądziła, że wystarczy ich tylko przetransportować, czekało ją spore rozczarowanie, jej zadaniem bowiem było kontrolowanie ich działań i współpraca z nimi przy delikatnym zadaniu, do jakiego zostali wyznaczeni.
Łatwo było domyślić się, że wojsko nie chciało zająć się tą sprawą oficjalnie. Formalna wersja zakładała, że wojskowy statek jedynie transportuje ich przy okazji, na jedną z niewielkich kolonii. Tam dopiero mieli przesiąść się do nieoznakowanej jednostki i w niej wyruszyć na spotkanie statku o nazwie Bastard, z którego kapitanem byli umówieni. Informacje na temat celu tej podróży prawdopodobnie mieli otrzymać później. Rebecca w każdym razie nie wiedziała praktycznie nic, poza faktem, że ma stanowić wsparcie i skontrolować skuteczność mężczyzn, jako że jeden z nich - nie powiedziano jej który - wykonuje zlecenie dla wojska po raz pierwszy. Nie musieli lecieć całym statkiem, mogli wziąć wyłącznie desantowiec, ale okręt i tak miał swoje sprawy w tamtych rejonach, może więc dlatego połączono to w całość, a do towarzyszenia tej dwójce wybrano właśnie ją.
Alexander pierwszy znalazł drogę do mesy. Zajął miejsce na jednym z wolnych krzeseł i rozsiadł się, rzucając swój bagaż gdzieś na podłogę obok. W starej, obszarpanej torbie miał pancerz i broń, trochę ciuchów na zmianę, wodę i kilka batoników energetycznych. Nie ukrywał tego, zresztą bez przeszukania nie wpuściliby go na pokład.
-
A znasz ten? - spytał, kierując swoje słowa do Strikera, który już po drodze na okręt usłyszał jakieś trzydzieści żartów o wyjątkowo zróżnicowanej tematyce i poziomie. -
Siedzi sobie Neron i zastanawia się, co zrobić na igrzyskach. I myśli, zwierzęta już były, gladiatorzy byli, no kurde ile można to samo robić, ludziom się nudzi... i siedzi tak, myśli, po czym nagle odzywa się stojący... o hej, przyszła Rebecca Dagan!
Podniósł się z krzesła na widok czerwonowłosej i wyciągnął do niej rękę, by uścisnąć ją z przekonaniem. Jego uśmiech niczym sie nie różnił od tego, który widziała już na zdjęciu. Oni też wiedzieli już wcześniej, jak ich ostatnia towarzyszka będzie wyglądać. Nietrudno było ją rozpoznać, gdy weszła do mesy, przywitać się z nimi.
-
Nasza niańka - podsumował, nieco kąśliwie, by usiąść z powrotem. -
Nie dość, że nam dorzucili paladyna do drużyny, to jeszcze jest kobietą. Tyle wygrać.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąHejo! Grajcie ładnie :)
Dedlajn: niedziela północ, ale jak odpiszecie wcześniej, to ja też to zrobię.