Kobieta wydawała się nie zauważać rozterek Strikera, choć wpatrywała się w niego z zainteresowaniem, którego nie ukrywała. Może słyszała o nim przedtem, a może była kimś więcej, niż zwykłym kurierem. Skinęła głową, gdy podsumował swoje obecne zajęcie, ale trudno było wyczytać z jej twarzy to, czy wie jakie było poprzednie. Sięgnęła do słoiczka, poprawiając jego umiejscowienie na stole, jakby Charles postawił go źle. Prawdopodobnie wcale tak nie było, to był zwykły odruch, albo chciała coś zrobić z rękami.
-
Nigdy nie miałam po drodze. I nie czułam potrzeby. Mieszkam na Ziemi - wyjaśniła, opierając się łokciami o blat i przyglądając się teraz procesowi przygotowywania kurczaka. Przekręciła lekko głowę, jakby szukała ładniejszej perspektywy. Miała zblazowaną minę, a jej twarz wskazywała na to, że nie uśmiechała się często. Nie odgarniała opadających na twarz włosów. Może był to trud nadaremny, bo zawsze na to miejsce wracały.
-
A nie wiem. Tak sobie.
Niewielu osobom stolica galaktyki nie imponowała, ale może nieznajoma miała inne pojęcie piękna, albo z doków przyleciała prosto tutaj, gubiąc się jeszcze w uliczkach Okręgu Zakera, a na przykład do Prezydium jeszcze nie trafiła. To też było możliwe.
Przyjęła w końcu swoje danie, rzucając ciche
dziękuję i z pełną powagi twarzą oceniając efekt końcowy. Przez długą chwilę skupiała się tylko na wyglądzie, by wreszcie napić się łyka herbaty i sięgnąć po sztućce. Nie wiadomo, czy trzymała Strikera w niepewności celowo, czy zupełnym przypadkiem, po prostu zapominając, że coś ma przekazać. Może testowała jego cierpliwość. W pewnym momencie jednak wydobyła ze swojego plecaka płytkę danych, którą przesunęła po kontuarze w jego stronę. Niczego nie wyjaśniła, niczego nie powiedziała. Uniosła na niego tylko swoje ciemnobrązowe spojrzenie, po czym skupiła się na jedzeniu.
Odtworzenie danych znajdujących się na płytce nie stanowiło żadnego problemu, zakładając, że Striker posiadał jakiś komputer w okolicy. Znajdowało się na niej kilka krótkich vidów, w formacie odtwarzalnym praktycznie na każdym urządzeniu.
Niekoniecznie było to coś, czego mógł się jakkolwiek spodziewać.
Pierwszy plik zaczynał się od widoku człowieka, przywiązanego do krzesła, z workiem naciągniętym na głowę. Niczego to Charlesowi nie mówiło, dopóki w kadrze nie pojawił się wysoki człowiek w ciemnoszarym pancerzu bez żadnych emblematów. Na głowie miał hełm, nie dało się go rozpoznać, zobaczyć jego twarzy. Za to po zerwaniu worka z głowy więźnia, mężczyzna na krześle stał się przerażająco znajomy.
Może i nie pracowali ze sobą przez długi czas, ale byli razem na kilku misjach. Może nie było im dane się zaprzyjaźnić, ale za czasów Rostenkova parę butelek razem opróżnili. Mężczyzna nazywał się Seth, w przerwach od zadań lubił narzekać na swój kaprawy ryj, przez który trzeźwej kobiety nigdy chyba nie zaliczy. Teraz jego nienaturalnie szeroka szczęka pojawiła się w kadrze, dziesięć sekund później przestrzelona z ręki nieznajomego w szarym pancerzu. Na tym vid się kończył.
Kolejny był taki sam, choć pomieszczenie było inne. Na krześle siedział Dreshner, grali razem w karty na Cytadeli w czasie krótkiego, bezczynnego pobytu. To było kiedyś. Gdy pojawił się ten sam, szary pancerz, można się było spodziewać zakończenia.
Kilka vidów, sześć głów, które padły. Wszystkie łączyło jedno - Rostenkov. I łączyło to z nimi również Strikera. I z jakiegoś powodu ktoś uważał, że przekazanie nagrań najemnikowi będzie fantastycznym pomysłem. Jeśli to była ta czarnowłosa, wyglądała na zdecydowanie zbyt obojętną, by była normalna. W innym przypadku dostała do przekazania coś, czego nie rozumiała i o czym nie miała pojęcia. I jeśli Charles odtworzył to przy niej, na dźwięk pierwszego i każdego kolejnego strzału unosiła na niego niepewne spojrzenie, jakby faktycznie nie wiedziała co znajduje się na płytce danych. Gdyby widziała też monitor z odtwarzanymi nagraniami, na jej twarzy pojawiła się absolutna konsternacja. Do tego stopnia, że przestała jeść, z półotwartymi ustami wpatrując się w obraz.