Ich życie z pewnością było wystarczająco obfitujące w akcję by mogli nakręcić z tego porządny vid. Wystarczyło opisać wszystkie pościgi, wybuchy i strzelaniny, przepleść je przerwami w łóżku w kajucie kapitańskiej i pominąć absolutnie wszystkie problemy, spory, i kłótnie, które czyniły z nich ludzi. Major Lane nigdy nie sprzeczał się ze swoimi podwładnymi gdy wszyscy wiedzieli jak wielka odpowiedzialność spoczywała na ich barkach. Nie było na to czasu, musieli skupić się na wspólnym wrogu i ważnej misji, którą mieli przed sobą.
- Myślisz, że lektor przeczyta twoje imię jako Irene, czy Irene? - odparł na wieść o aktorce, wypowiadając drugie imię z przesadnym, francuskim akcentem, którego użył kiedyś jako złośliwości.
Wsunął na nogi buty i zawiązał je pospiesznie gdy przeszła do łazienki. Nadal nie musieli się nigdzie spieszyć, choć po tylu godzinach ich żołądki zaczynały upominać się o jedzenie. Przed wyskokiem do barki brak apetytu skutecznie powstrzymał Irene przed dokończeniem swoich tostów, które same w sobie nie były tez wystarczająco pożywne, by wystarczyć jej na resztę dnia. Minęły już całe godziny od tego czasu.
Gdy wyszła do kajuty, siedział na kanapie, z pustym kieliszkiem w dłoni opartym o swoje udo i lekkim uśmiechem na ustach, z którym obserwował, jak wychodzi z łazienki. Jej humor udzielił się również jemu, a widok szczerej radości na jej twarzy sprawiał, że z trudem myślał o czymkolwiek innym.
- Możemy zjeść - przytaknął, wyciągając do niej rękę pod pozorem wsparcia się na kimś przy wstaniu, lecz gdy tylko ją chwyciła, pociągnął ją na swoje kolana, wtulając się w jej wyczesane, długie włosy. Pocałował ją krótko, w zagłębienie szyi i odsunął się z trudem, pozwalając wstać i właściwie zabrać się za to, co postanowili, że teraz zrobią.
- Poszukam zaraz omni-klucza dla siebie i najwyżej załatwię ten pancerz z Isis - poinformował ją, gdy udało im się wyjść z kajuty. Zabrał ze sobą oba kieliszki i butelkę, bo leżąc na stole zapomniana tylko by się marnowała. Może szampan nie był wybitny, ale nie musieli spisywać go na straty i pozwalać, by zrobił się ciepły i nieznośny pod ich nieobecnością.
W mesie wciąż leżały pudła, zarówno zewnętrzne opakowania jak i mniejsze walizki chowające sprzęt. Mężczyzna odstawił naczynia na blat i ocenił wzrokiem śmieci, które po sobie zostawił wcześniej.
- Wyniosę to zanim zjemy - zasugerował, podchodząc do rozłożonych skrzynek i łapiąc obie w dłoń, zostawiajac tylko sprzęt i właściwe dla niego walizki.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk