Taksówka podleciała po kilkunastu chwilach, lądując miękko na poboczu ulicy. Viyo poczekał aż drzwi się otworzą i wsiadł do środka, zajmując miejsce pasażera. Wejście do Phobii i stojący przed nią ochroniarz zniknęły w tym samym momencie, w którym pojazd poderwał się z ziemi, aktywując silniki i miękko unosząc się ku dachom. Nietypowy lokal w sercu stolicy asari zanurzył się z powrotem w swoją otoczkę tajemnicy, oparów sztucznego dymu i podejrzanego towarzystwa.
- Niedobrze. Jeżeli nie ma tam żadnej placówki, to znaczy że lecimy odebrać ciało lub to co z niego zostało - odezwał się, gdy Etsy przeanalizowała koordynaty. Mógł upewnić się u Gemmy, że doktor w ogóle żyje. W końcu lista nie zawierała informacji o tym, że ktoś go kupił, a tylko lokalizację jego miejsca. Skrzywił się lekko i potarł nasadę nosa, odwracając wzrok od okna. Liria zdawała się zupełnie innym światem niż ten, który właśnie opuścił.
- Miejmy nadzieję, że trafił tam w kapsule ratunkowej, a nie w kawałkach.
Pojazd dołączył do roju innych użytkowników niebostrady Lirii, a widmo Widmo oparł potylicę o zagłówek, wbijając wzrok w wewnętrzne wyświetlacze taksówki. Na ekranie obracało się logo sieci taksówkarskiej, którą wcześniej shackowała SI, dając ciche potwierdzenie swoich umiejętności oraz słów Radnej Irissy.
- Spróbuj. Im więcej przekażemy potem Radzie, tym większa szansa, że sprawnie odzyskają resztę załogi - dodał po chwili.
Podróż trwała nie dłużej niż kilkanaście minut, po których dotarł w końcu z powrotem do portu kosmicznego. Od jego ostatniej wizyty w tym miejscu tłumy zdążyły się już przerzedzić, a część kompleksu została odcięta przez ochronę. Turyści oraz osoby opuszczające port publicznymi środkami transportu zostali przekierowani do innych hal, podczas gdy ta, w pobliżu której doszło do eksplozji, wciąż była odgrodzona holograficznymi, żółtymi taśmami tutejszych stróżów prawa. Widmo skierował się od razu do swojego doku, w milczeniu mijając korytarz wewnątrz którego zginęła Moria Nivos. Tym razem nie było concierge, która mogłaby go odprowadzić.
Elpis przywitała go znajomymi, jasnymi ścianami i ledwie wyczuwalną obecnością Etsy. Silnik i podstawowe systemy włączyły się w tym samym momencie, w którym zamknęły się za nim drzwi śluzy.
- Argos Rho, Ets. Ile będziemy lecieć?
Stojąc w mesie i słuchając jak kolejne elementy okrętu budzą się do życia, sięgnął do pasa i wyciągnął omni-klucz Lance'a, kładąc go na stole. W drodze do portu zastanawiał się czy nie podrzucić go porucznik Jessie, ale wiedział do czego mogłoby to doprowadzić. Jeżeli Lance rzeczywiście uciekł z posterunku pomimo przestrzelonych kolan, to dowód w jego sprawie niczego by nie zmienił. A jeżeli nie... Jego wzrok prześlizgnął się po zakrwawionym urządzeniu. Niebieskoskóra funkcjonariuszka sprawiała wrażenie osoby, która spróbowałaby rozpracować sprawę kartelu. Lance i tak był spalony, bo nagraniu i udziału w podłożeniu bomby. Omni-klucz oferowałby szczątkowe informacje i dowody, które mogłyby sprawić, że kartel znowu zacząłby się niecierpliwić, a węsząca policjantka stanowiła dużo mniejszą przeszkodę niż Widmo. Łatwo było przewidzieć skutek.
Dociekliwość kobiety najpewniej doprowadziłaby do jej śmierci. A Liria potrzebowała dobrych funkcjonariuszy.
Omni-klucz został przy nim i ostatecznie pewnie znajdzie swój żywot w najbliższym sklepie.
Wyświetl wiadomość pozafabularną