Pokręciła lekko głową, gdy wspomniał stację kosmiczną. Słyszała o niej, mówił jej kiedyś, wspomniał. Kiedyś chyba pamiętała gdzie się znajduje. Pamiętała wciąż transportowiec, na którym znalazła kilka lokalizacji posiadanych przez Iluzję. Zastanawiała się nawet nad zaatakowaniem niektórych, ale koniec końców zaznaczyła tylko te miejsca na mapie, dodając do listy układów, których musieli unikać. Atakowanie Cerberusa było jak atakowanie Przymierza - na ogół mało się opłacało. Wielkie ryzyko, przeciętna nagroda. Statki cywilne były bezpiecznym i stabilnym celem, choć szabrując je nie pozwalała sobie na personalną vendettę.
Odwzajemniła jego spojrzenie, z powrotem lekko się nad nim pochylając. Poniekąd jego stan był uroczy - wystarczająco, by nie mogła powstrzymać szerszego uśmiechu słysząc umiarkowanie udane komplementy. Przypominał jej narąbanego pilota bardziej niż siebie. Nawet gdy udawało jej się go upić, nigdy nie do takiego stopnia. Może po prostu go nie miał, wyłączał się w pewnym momencie i szedł spać.
- Mhm - mruknęła elokwentnie, czekając, aż sam dojdzie do tego, co było dalej, ale komunikat Vinnet mu przerwał. Parsknęła śmiechem, zerkając do szyby i kiwając głową, gdy złapała kontakt wzrokowy z lekarką, żeby dać jej znać, że wszystko w porządku. Na jej miejscu też nie chciałaby tego słuchać, ale na swoim było jej bardzo dobrze.
Jej spojrzenie wróciło do leżącego na łóżku pacjenta, szukając jego błękitnego spojrzenia z uśmiechem na ustach. Teraz czuła tylko spokój i szczęście, że wszystko się udało. Co prawda jeszcze nie próbował wstać i na razie nie pamiętał, z kim rozmawia, ale wszystko miało przecież przyjść z czasem. A tym razem, ona była cierpliwa.
- Jean - odparła miękko, odgarniając jego ciemne włosy do tyłu, gdy opadły mu na czoło. Tak, jak on za każdym razem je poprawiał, frustrując się przy tym lekko. Podrosły odkąd go poznała, znacznie. - Żeby pomóc ci dojść do siebie. Poprosiłeś mnie też, żebym została. Pamiętasz?
Westchnęła cicho, choć bez cienia złości czy frustracji. Miała czas. Amsler teraz prawdopodobnie walczył ze swoimi wielkimi problemami, ale jej przestało się tak śpieszyć do skończenia wszystkiego i wyjścia. Rozmowa z nim zawsze lekko ją hamowała, w pozytywny sposób. To, że teraz był nieświadomy tego, co się dzieje, jej nie przeszkadzało. Wciąż był jej Rhamą, po prostu potrzebował trochę czasu, więc zamierzała dać mu go tyle, ile będzie trzeba.
- Mój tatuaż na łopatce. Pamiętasz co to jest? - przysunęła się, podnosząc powoli jego rękę, ostrożnie. Splecioną z własną, oparła ją wierzchem o swój policzek, nachylona nad nim. - Spróbuj sobie przypomnieć - zachęciła go, czując, jak jej własne serce przyspiesza gdy poczuła na swoim policzku dotyk jego dłoni.
Trójząb, który miała na plecach, wydawał jej się prawie tak stary jak kod na nadgarstku, choć nie było to choćby w połowie prawdziwe. Nie pamiętała kiedy widziała go po raz ostatni - taki urok miejsca, w którym go sobie umieściła.