Światła wpadały do środka sali, odbijając się refleksami od jasnych, wypolerowanych powierzchni. Dzień trwał, a zabiegane życie mieszkańców lub odwiedzających Prezydium mijało setki metrów dalej, w dole. Rada Cytadeli przeprowadzała swoje posiedzenia na szczycie wyrastającej pośrodku stacji iglicy, w znacznej odległości od wszystkich pozostałych. Tutaj łatwo było skupić się na tym, nad czym dyskutowano. Nie było okien, przez które nieuważni mogliby wyglądać. Nie było obrazów ani specyficznych rzeźb, nad którymi można było dywagować. Jedynie unosząca się w powietrzu, delikatna woń kwiatów i obrady.
- Tak - odparła salariańska radna natychmiast. Mógł tylko zastanawiać się, na ile faktycznie go mogła w tym zapewniać. Z pewnością zanim do jego rąk dotrą wszystkie dane członków stosunkowo tajnych oddziałów, przejdą przez wiele rąk. Być może otrzyma tylko skrócone opisy, a może akta, z których usunięto fragmenty na tyle subtelnie, że nie dostrzeże ich wybrakowania. - Zostaną wysłane przed waszym wylotem.
Dostrzegł wzrok asari, utrzymujący się na jego oczach od dłuższej chwili. Nie dawała po sobie poznać, tak jak wcześniej, że cokolwiek w jej zachowaniu lub podejściu do Viyo uległo zmianie, ale pozwoliła sobie na czujną obserwację. Jego turiański towarzysz wydawał się być nieco rozproszony, spoglądając na swój terminal i czytając zawarte na nim dane. Tylko Irissa i Esheel nie spuszczały z niego wzroku odkąd wszedł do pomieszczenia i wziął udział w obradach, które dotyczyły również jego.
- Dobrze.
Esheel kiwnęła głową, przenosząc wzrok na Irissę. Choć żaden z członków Rady nie był ważniejszy od drugiego, radna asari miała w zwyczaju rozpoczynać, jak i zamykać posiedzenia - być może kierowana wyłącznie uprzejmością i dobrym wychowaniem, które nie było tak mocno zarysowaną cechą charakteru u pozostałych członków rządu.
- Pozostaniemy w kontakcie. Dziękuję za przyjście, Widmie Viyo - stwierdziła, skinieniem głowy sugerując mu, że nie ma nic więcej do dodania.
- Każdy dzień zwłoki równa się większy koszt - odezwała się na wyjściu Esheel, wpatrując się w Widmo z napięciem. - Pośpiesz się, Vexariusie.
Obrady nie były długie. Wciąż zostało mu sporo czasu przed umówionym spotkaniem w ambasadzie Hierarchii, gdzie miał zostać wdrożony przez pierwszy, napotkany przez niego przypadek emerytowanego Widma. W tym czasie na jego omni-klucz przybywały nowe wiadomości i informacje, lecz żadna nie dotyczyła akt OZS, o które prosił. Przynajmniej na razie.
Wyświetl wiadomość pozafabularną