- Na chuj ci maseczka, masz filtry w pancerzu - odparł Jannick i skrzywił się. - Tak samo jak oni. Możemy wpuścić i liczyć na to, że akurat przedziurawi im się szybka, albo inne chuj wie co, ale na to jest taka sama szansa, jak na przedziurawienie naszych. Nie wiem czy chcę ryzykować. Jak już mam umierać to wolę od pierdolonej kuli. Tylko wolałbym nie być nagrany, jak mnie zarzynają, jak pierdolone prosię.
Wciąż siedział na podłodze, usiłując na szybko skonstruować choćby jeden ładunek wybuchowy. Nie mieli dużo czasu, sekundy uciekały, zmieniając się w minuty, aż w końcu dojdzie do tego, że usłyszą jak rozbijane są drzwi w dużym pokoju wypoczynkowym piętro wyżej. Nasłuchiwali kroków ciężkich butów. Na monitorach pojawiły się pierwsze opancerzone sylwetki - na razie dwie, usiłujące zhakować główne drzwi wejściowe i dostać się do budynku mieszkalnego jakby nigdy nic. Na ich widok Luca parsknął suchym śmiechem.
- Nie przejdą tędy. Choćby się zesrali, tędy nie da rady.
Wydawał się tego w stu procentach pewny, do tego stopnia, że wystarczyło mu krótkie zerknięcie na monitory, by pozbyć się obaw związanych przynajmniej z tym zagrożeniem. Obie sylwetki były męskie, obie opancerzone od stóp do głów. Na plecach jednego z nich tkwił złożony karabin, ale nie dało się w tej jakości video sprawdzić, jaka konkretnie była to broń.
- No pewnie, kontaktujmy się. Przylecą w dziesięć minut? - warknął Luca, podnosząc się na kolanach i zaglądając do swojej konstrukcji od drugiej strony. - Nieważne. Jebać Bratwę, Charles. Idź na górę, na półpiętrze w skrzynce na ścianie są panele odpowiedzialne za prąd. Wyłącz, blokuj drzwi, jak tam chcesz. A nie, czekaj, bo nie przejdziesz do hangaru wtedy. Jak ty chcesz to, kurwa, zrobić. Nieważne, przeniosę się z tym tam, będziemy w kontakcie. Powiesz mi jak przejdziesz, to odetnę przejścia od prądu. Jak będziesz chciał wrócić, odezwiesz się jeszcze raz.
Uniósł omni-klucz znad ładunku, spoglądając krótko na Strikera. Urządzenie Charlesa błysnęło, informując go o ustanowionym połączeniu z Jannickiem. Teraz mogli porozumiewać się na odległość. Prawdopodobnie żaden z nich nie podejrzewał, że jeszcze kiedykolwiek zdarzy im się znaleźć w takiej sytuacji razem. Pewnie nie podejrzewali, że w ogóle się spotkają. Luca pokręcił głową.
- Mogą być już w drugim hangarze. Połowa ekranów mi nie działa, bo kurwa nie była potrzebna, więc się tym nie zajmowałem, poza tym nie mam monitoringu w środku. Idź. Nie daj się zabić tak głupio, jak Lenia.