DIGITAL DREAM
[h3]DO ANDROIDS DREAM OF ELECTRIC SHEEP?[/h3]
Mistrz Gry: Tori Te'eria
Gracze: Skax`Lilan nar Tonbay, Sinhe Kalos, Galath Inferno Benfami
Hangary i znajdujące się tuż obok nich doki - te wiecznie ruchliwa części Omegi jak zwykle pełne były istot wszelkich możliwych ras, pojazdów transportowych, automatycznych podnośników, skrzynek i pakunków, zgiełku i zamieszania. Ponumerowane wejścia do doków w większości były szeroko otwarte ułatwiając załadunek lub rozładunek statków różnej wielkości lub dostęp do kołnierzy cumowniczych większych jednostek, ale zarazem umożliwiając obserwację tego, co się wewnątrz poszczególnych doków działo. Większość stanowisk była pełna, sporadycznie jednak trafiały się puste - przy tych najczęściej kręcili się oczekujący na przybycie kolejnego promu magazynierzy i kontrahenci. Mieszkańcy Omegi stanowili kolorową menażerię reprezentantów chyba wszystkich inteligentnych gatunków Galaktyki, wielu z nich otwarcie obnosiło się z posiadaną bronią, a ich stroje przyprawić mogły o ból głowy - od krzykliwie kolorowych, bijących po oczach neonowymi kolorami czy czasem wręcz podświetlanych, przez oficjalne i stonowane - a wprawne oko wyłapać mogło także ze względną łatwością gdzieniegdzie postaci odziane w bojowe pancerze. Niektóre proste, bez wojskowych oznaczeń czy insygniów, zaś na niektórych wymalowane były nawet symbole poszczególnych klanów najemników uświadamiając wszystkim, że kontrolowane przez najemników sektory znajdowały się niemal zaraz za rogiem.
Dok 73 nie wyróżniał się niczym szczególnym - ale był jednym z nielicznych, przy którym nie panował rozgardiasz, harmider ani rozładunek paczek czy sprzętu. Na płycie lądowiska spoczywał niewielki, zgrabny myśliwiec, a na jednym z jego niewielkich skrzydeł siedziała w nonszalanckiej pozie z nogą założoną na nogę, wpatrzona nieruchomo w jakiś punkt na ścianie, jasnowłosa kobieta. Miała na sobie bojowy pancerz, którego hełm spoczywał tuż obok niej - na tym samym skrzydle na którym siedziała. Żując leniwie gumę, co kilka chwil wydmuchiwała niewielki balon, po czym wracała do przerwanej czynności.
Gdy pierwszy z nadchodzących najemników pojawił się w wejściu do doku kobieta odwróciła ku niemu głowę, beznamiętnie taksując go wzrokiem, ale nie odzywając się przez dłuższy czas. Jedyną formą powitania był kolejny wydmuchany balon białej substancji, który po chwili pękł oblepiając nieco nos kobiety. Kolejne postaci pojawiały się w wejściu do doku, a gdy cała trójka nowoprzybyłych była w komplecie, kobieta w końcu zeskoczyła ze skrzydła i podeszła kilka kroków w ich kierunku. Była niewysoka - miała najwyżej 165 cm wzrostu - przez co musiała zadrzeć nieco głowę by przyjrzeć się twarzom pozostałych. Przez chwilę stała tak, przypatrując się im kolejno, po czym skinęła głową. Odwróciła się na chwilę w bok, pozbyła się gumy splunięciem prosto na podłogę hangaru, po czym zwróciła się na powrót do nowoprzybyłych.
- Przynajmniej punktualni - mruknęła, po czym dodała już głośniej - Chyba mamy komplet, ale jeśli ktoś chce się wycofać to jest na to ostatnia szansa - uniosła brew robiąc chwilę przerwy, po czym odwróciła się w kierunku myśliwca, z kieszeni wyciągnęła kolejną gumę i wydłubawszy ją z papierowego opakowania, wpakowała sobie do ust. Papierek wylądował po chwili również na podłodze, gdy jej spojrzenie prześlizgnęło się po wejściu do hangaru by upewnić się że są sami, po czym znów spoczęło na stojącej nieopodal trójce postaci - Jestem Dana Shneider, ale wszyscy mówią mi Deedee. To ja rozsyłałam informację o zleceniu i ja akceptowałam wasze kandydatury, ale nie ja płacę więc nie narzekać mi tu na stan konta. Dostałam zlecenie, postanowiłam zabrać ze sobą więcej osób i dzielę się z wami zyskiem. Kropka. Mam nadzieję, że znacie cel misji i z góry uprzedzam, ja nie wiem wiele więcej niż wy, więc pytać można, ale nie wiem czy odpowiem. Jeśli ktoś będzie chciał kozaczyć i bawić się w dowódcę, to proszę uprzejmie, ale nie tutaj. Działamy razem. Razem wchodzimy, razem wychodzimy. Każdy ma tu swoje zadanie do zrobienia. Ja strzelam, tłukę z dyńki kiedy trzeba i mam namiar na zleceniodawcę. Jak ja oberwę albo mnie zostawicie to nie dostaniecie hajsu, rozumiemy się? Mamy tutaj czterookiego zapalczywca, łuskowatą biotyczkę i zawiniętego jak mumia speca od gethów, czyli chyba lepiej nie można było wybrać. Bez obrazy.
Chwyciła w dłoń swój hełm i obrzuciła najemników jeszcze jednym, przeciągłym spojrzeniem.
- Nie jestem instytucją charytatywną i nie dzielę się swoimi gratami, więc jeśli macie jakieś braki w zaopatrzeniu to niedaleko wejścia do doków jest sklep - w sam raz na szybką przebieżkę i zakupy. To co, pytania teraz czy pakujemy się na pokład? Ja mogę gadać jak będę pilotować, więc mi to rybka.
Wyświetl wiadomość pozafabularną