Należący do Cerberusa stosunkowo nieduży pancernik jest jednym z kilku okrętów tej klasy, należących do organizacji. Stanowi ważny element wielu operacji, głównie badań, ze względu na umieszczone na większości pokładów laboratoria i stacje badawcze. Możliwość przemieszczania się po galaktyce jest niezwykle istotna dla podjętych przez naukowców Majesty projektów. Na pancerniku znajdują się także zarówno sale gimnastyczne, holograficzne systemy treningowe, prywatne pomieszczenia dla znamienitych gości i sale konferencyjne, jak i spora ilość celi - obecnie częściowo zajętych.
Majesty stanowi istotny zasób komórki Cerberusa odpowiedzialnej za pracę nad rozwojem biotycznych umiejętności ludzkiej rasy. Oficjalnie przeprowadzane są na statku szkolenia i badana, rzeczywistość jest jednak znacznie mniej różowa. Dzięki opcji zmieniania miejsca pobytu, pancernik ma dużo większe możliwości od placówek stacjonarnych i jego pracownicy pozwalają sobie na znacznie większą swobodę pod względem humanitarności, bądź jej braku. Do tego luksus transportu pozwala szybko reagować na nieprzewidziane okoliczności, bądź konieczność drastycznego zareagowania w odległej części galaktyki.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Trouge zostało za ich plecami. Opuszczali je ze znacznie mniej pozytywnym nastawieniem, niż gdy dolatywali do stacji. Przede wszystkim Snow była wtedy znacznie bardziej rozmowna. Nie wybudzała się jeszcze, ale trudno było się temu dziwić, skoro dopiero co była o krok od śmierci. Kyle nie odzywał się przez całą drogę, nie wiadomo więc było, czy jest zły na Charlesa, na siebie, na Susan czy na Statnera. Ale przecież spodziewali się, że któreś z nich może zostać ranne. Takie było ryzyko ich zawodu, brali ten ciężar na ramiona za każdym razem, gdy nakładali na siebie pancerze i chwytali karabiny w ręce. Ale może korporacja Symonsa i Snow nie wyprała ich aż tak bardzo z emocji, jak wyprała Strikera i Dietera. Może oni oboje jeszcze nie potrafili przejść tak po prostu do porządku dziennego nad takim niepowodzeniem. Może właśnie dlatego Statner wybrał Kyle'a na dowódcę ich grupy.
Prom zmierzał we wskazanym kierunku, aż po kilkunastu minutach ich oczom ukazała się sylwetka sporej wielkości pancernika, który na nich czekał. Coma zmarszczył lekko brwi, widocznie nie spodziewając się takiego obrotu spraw. Może sądził, że to będzie zwykła prywatna korweta, na którą odstawią trzy asari i będą mogli polecieć dalej. Tymczasem ich pojazd został rozpoznany przez systemy okrętu i skierowany w stronę ogromnych hangarów, niemal tak dużych, jak ten, który otrzymali do swojej dyspozycji na stacji. Saana podniosła się z fotela i stanęła przy przejściu do kokpitu, opierając się ramieniem o ścianę. Wpatrywała się w Majesty z niepewnością, która od razu odmalowała się na jej twarzy. Ona też musiała wyobrażać sobie zupełnie coś innego, gdy usłyszała o bogatym ekscentryku, który zażyczył sobie konkretnie jej.
- Statner jest z Cerberusa? - spytał cicho Coma, ruchem dłoni wskazując oznaczenia kadłuba pancernika, które w pewnej chwili dały się już rozpoznać, bo znaleźli się wystarczająco blisko. W jego głosie po raz pierwszy pojawiło się jakieś napięcie.
- Nie wiem - warknął Kyle, opuszczając prom w stronę wskazanego przez systemy doku. - Nie mam, kurwa, pojęcia. Tak czy inaczej wydłubię mu oczy przy pierwszym spotkaniu, nieważne skąd jest i dla kogo pracuje.
Asari odepchnęła się od ściany i przeszła w kółko po tylnej części pojazdu. Nie miała za dużo miejsca na spacery. Widać było, że już nie do końca trzyma pion, ale wciąż próbowała coś wywnioskować ze szczątek informacji, które dostała, bądź które usłyszała przypadkiem.