To raczej nie był zwykły statek linii komercyjnych. To nawet nie był po prostu statek. Tak chyba wyglądała przyszłość turystyki galaktycznej. Nawet, kiedy dotarła do portu mogła zauważyć, że wejścia na statek pilnuje dwójka mężczyzn ubranych w typowe dla marynarki uniformy. Do tego kolejka do wejścia na pokład była dłuższa niż zwyczajowa kolejka do damskiej toalety w czyśćcu w czasie największego ruchu. Więc musiała teraz słuchać rozmów najbardziej zwyczajnych istot, które pojawiły się w tej galaktyce. Tematy jak dzieci, praca, zarobki i inne bardzo przyziemne tematy były czymś normalnym. Prawie tak samo normalnych jak wrzask dzieci biegających po okolicy i ich rodziców starających się je jakoś upilnować.
Warto jednak było poczekać w kolejce bo środek okazał się być bardziej luksusowy niż mogło się wydawać. Kiedy już załatwiła wszystkie formalności w recepcji jeden z boyów zaprowadził ja do kajuty. Prowadził ja przez kręte korytarze statku. Najpierw mijali sklepy i różne ośrodki rozrywki. Dosłownie jakby ktoś przeniósł w skali jeden do jeden całą dzielnicę Silversun Strip i zamontował ją na statku. Dopiero potem dotarli do wąskiego korytarza gdzie znajdowały się drzwi do pokoi gościnnych.
Trzeba było przyznać, że Przymierze miało gest bo pokój, który dostała na pewno należał do tych z wyższej półki i na pewno był droższy niż wszystkie kredyty, które miała przy sobie. Ogromne łóżko, telewizor, łazienka większa niż niejeden normalny pokój na ziemi oraz… walizka leżąca stoliku. Turiański Boy zostawił jej bagaż i szybko się zwinął.