Drgnęła z zaskoczeniem, gdy Charles przypinał jej generator tarcz do paska, ale nie protestowała. Za to parsknęła śmiechem, gdy klepnął ją w tył głowy, jakby była nierozsądnym podlotkiem, któremu trzeba było przypomnieć jak należy się zachowywać, a nie dorosłą kobietą, która jedyne co, to nie wzięła ze sobą generatora. Nie podziękowała, ale widać było po niej, że jest mu wdzięczna za to, że o niej pomyślał. Niektóre gesty, emocje w spojrzeniu wciąż pozostały u niej takie same i Striker rozpoznawał je w mgnieniu oka. To ona miała z tym większe problemy, teraz, gdy w jej głowie współistniały dwie wykluczające się wersje Charlesa.
- Nie ma normalnego życia dla ludzi takich jak ja - stwierdziła cicho, przeglądając dalej zawartości szafek. Nie szukała już swoich rzeczy, a różnych innych ciekawostek. W międzyczasie założyła sobie swój omni-klucz na prawą rękę, wyposażając się w sumie w dwa ostrza. Może uznała to za bardziej skuteczne, niż biedna wersja pistoletu ochrony. Usiadła na podłodze i przetrząsała skrzynki. Z jednej wyciągnęła czarną, utwardzaną kurtkę, która może nie była szczelnym pancerzem, ale wciąż była lepsza niż nic. Naciągnęła ją na siebie i wsunęła ręce do kieszeni. Z jednej z nich z zaskoczeniem wyjęła coś, czemu przyglądała się przez chwilę, ale wrzuciła to zaraz z powrotem do środka, zostawiając znalezisko w kurtce.
- Nie z tym implantem na pewno - dodała cicho, prostując plecy. Musiała czuć go cały czas, tak jak Charles czuł swój, gdy został mu on zamontowany. Mimo, że wersja Wade nie była tak toporna, to wciąż jednak była sporej wielkości wszczepem.
- Zapomniałam o tym. Będą chcieli mnie przesłuchać? - uniosła wzrok z powrotem na Strikera. - Pójdę pod sąd? Jeśli tak, może najpierw wyjmą mi implant. Potem mi już wszystko jedno. Co... co się stało z Dieterem?
Podniosła się z podłogi i wyprostowała, odwracając się w stronę drzwi do celi, gdy uzyskała odpowiedź na swoje pytanie. Nie była chyba zbyt przejęta swoją tak odległą przyszłością. Bardziej obawiała się momentu, w którym ktoś zorientuje się, że uciekła i aktywują to, co wszczepili jej w plecy, żeby wróciła do nich dobrowolnie.
Otwarcie zablokowanych drzwi nie stanowiło żadnej trudności. Wade przyłożyła do panelu omni-klucz, który zdjęła z ochroniarza i zamek odblokował się, wpuszczając ich do środka. Potem kobieta została z tyłu, pozwalając wejść Charlesowi jako pierwszemu. Pozostała trójka wciąż była w celach, za różową barierą. Płyta, którą odkręcił Striker, wciąż leżała na podłodze, ale za to Daryla przenieśli do innej celi.
- Charles? Charles! Nie wierzę własnym oczom - zaśmiał się jego brat, dopadając do granicy swojego małego więzienia. - Nic ci nie jest? Wyglądasz... tak samo, jak kiedy cię zabierali.
Snow też poderwała się z podłogi, na której odmrażała sobie dupę do tej pory i uśmiechnęła się na jego widok.
- Wspaniale się składa, jak już sobie pospacerowałeś po klinice, możesz nas wypuścić. Znalazłeś Sonyę?
Dopiero wtedy zorientował się, że ciemnowłosa nie weszła do środka za nim. Stała wciąż przed pomieszczeniem, oparta o ścianę i sprawiała wrażenie, jakby chciała po prostu pilnować, czy ktoś nie idzie, ale z jakiegoś powodu nie chciała wychodzić przed pozostałych.