Rzadko się śmiała jednak dzisiejszego poranka miała humor lepszy niż kiedykolwiek wcześniej. Może było to spowodowane właśnie tym, że nic nie tłumiło już jej zachowania i po prostu mogła być sobą. Cóż jej dobre początek dnia doprowadzał go tylko do większej radości. Nawet spotkanie z siostrą i jej mężem nie potrafił wpłynąć na to jak sam się teraz dobrze czuje. Zresztą, kiedy zaczęła myć jego ciało po prostu oddał się uczuciu spokoju i relaksu. To prawda nie zawsze kończyło się to tym co na Omedze, ale nawet bez tego było to tak samo przyjemne.
- Mogę nawet dzwonić. – Uśmiechnął się do niej. – Znasz mnie. Co najwyżej będę blisko śmierci, ale umrzeć nie umrze. Najwyżej wrócę z większą ilością blizn. Wszystkie mam po kulach lub eksplozjach przydałaby się jakaś związana ze zwierzętami. Przyniosła by powiew świeżości na moim ciele.
Parsknął śmiechem. Żarty, żartami wciąż miał jednak pewność, że będzie się o niego martwić. Tym bardziej teraz, kiedy wszystko wróciło u nich do normy. Zresztą głupio byłoby umrzeć na jakimś safari dla bogaczy. Znał swoje szczęście i miała doświadczenie z naprawdę bogatymi ludźmi. Pewnie nie wyruszą polować na jakiegoś varrena na kiju czy innego pyjaka. Znając życie będzie to coś o wiele większego i groźniejszego.
Widział jej zaskoczenie. Tego musiała po prostu nie pamiętać. Już zdążył nauczyć się jak postępować w takich sytuacjach. Łatwiej jej było wszystko wyjaśniać powoli odświeżając jej pamięć niż liczyć na to, że jakieś wspomnienie samo się odblokuje.
- W to raczej wątpię. Nie po to nam kazali tutaj zostać Aya. Przecież wiesz jak moja siostra cię lubi. Może być zła lub zawiedziona, ale nie dojdzie do tego abyśmy musieli zniknąć z ich życia. – Przytulił ją do siebie, kiedy woda zaczęła obmywać ich ciała. – Możemy zostać. Nigdy nie byłem w Amsterdamie. Więc chętnie zobaczyłbym miasto.
To był chyba kolejny moment, kiedy jej ciało znowu było tak ciepłe. Zresztą czasami nawet marudził, że woda pod którą zawsze biorą prysznic jest strasznie gorąca. To znaczy dla niego. Lata kąpieli pod lodowatą wodą lub letnią sprawiły, że jego ciało całkowicie inaczej interpretowało ciepło. Dla niej pewnie teraz myli się pod letnią. Kiedyś widział jak spod prysznica wręcz wylatywały kłęby pary. Nie rozumiał jakim cudem ona potrafi znieść taką temperaturę.
Rozumiał ból. Mieszkanie w Montrealu było jej mieszkanie przez prawie półtora roku. Nic dziwnego, że tamto miejsce było jej tak wyjątkowo bliskie. Pewnie jej umysł pozostawił kilka wspomnień związanych z tamtym miejscem. Jednak to jej kolejne pytanie lekko go zaskoczyło. Nie powinno przecież. Czasami pytała go o bardziej trywialne rzeczy, bo po prostu o nich nie pamiętała.
- Na zapleczu restauracji w której pracowałem. Nie było źle. Akurat tyle miejsca abym się zmieścił, kiedy chciałem iść spać. – Parsknął śmiechem. – Problemem był tylko brak okna.
Uśmiechnął się do niej. Wolał nie wspominać o epizodzie, kiedy był bezdomny bo nie chciał najzwyczajniej w świecie o tym rozmawiać. Chociaż mógłby się wtedy pochwalić tym, że miał wtedy bardzo duże mieszkanie. Całą Cytadele kurwa dla siebie. Gdzie się położył tam był jego dom. Dziwił się zawsze, że C-Sec nigdy bo nie aresztował ani nie złapał.
Pogładził ją dłońmi po plecach. Nie planował robić nic więcej. Nie mieli, aż tak dużo czasu jak poprzedniej nocy aby zaczynać jakiekolwiek wspólne zabawy. Musieli się przyszykować do spotkania, a potem zobaczyć co dalej. Teraz po prostu chciał po prostu poczuć jej bliskość, za nim założy na siebie ubrania.