Był lekko zaskoczony tym, że ma rodzeństwo. A jeszcze bardziej tym ile ma tego rodzeństwa. Ponoć wielodzietne rodziny były teraz rzadkością, ale tak jej jak i jego mocno o tym przeczyły. Wciąż jednak trudno mu było uwierzyć, że była najmłodsza. Nic dziwnego, że była tak zaskoczona jego bliskimi. U nich najmłodsza siostra była traktowana najlepiej. Może i ona też była traktowana lepiej niż jej starsze rodzeństwo. Tego nie wiedział i nie zapowiadało się, żeby w najbliższym czasie miało mu o nich cokolwiek więcej powiedzieć.
-Wiesz, że ja lubię twoje imię. – Uśmiechnął się lekko. – Podoba mi się bardziej niż Sonya. Bo jest twoje.
Sam też nie wiedział zbytnio dlaczego jego brat postanowił zamówić takie, a nie inne ciasto i po co. Zresztą Daryl był zawsze dość mocno specyficznym człowiekiem. Chociaż to była cecha chyba wszystkich Strikerów. Żadne z nich nie było zbyt normalne nie mówiąc już o ich dziwnej odporności na stres oraz reakcji na różne wydarzenia, które innych ludzi wpędziłyby w lata terapii u najlepszych psychologów.
Widać jej bliscy mieli mniej barwne życie niż jego rodzina. No nie licząc tej jednej co zajmowała się prowadzeniem vlogów. Myślał, że to już wyszło jakiś czas temu z mody, ale jak widać mylił się jak zawsze w takich przypadków. Te lata odcięcia od rzeczywistości doprowadziły do tego, że sam już nie wiedział co jest teraz modne, a co nie. Wciąż musiał jeszcze wiele nadrobić w tej kwestii.
- No kojarzę. – Odpowiedział krótko samemu zbytnio nie pamiętając nazwy tej firmy. Nic dziwnego. Nie kojarzyła mu się ona z wojskiem wiec i jego wiedza w tym temacie nie była zbyt obszerna. – Nic dziwnego, że się odcięłaś. Byłaś najmłodsza pewnie pokładali w tobie największe nadzieje.
Westchnął. On był najstarszy. Nie było w nim pokładania nadziei. Odgórnie było przyjęte, że on sobie poradzi wiec nie potrzebuje żadnych dodatkowych motywatorów czy troski. Nawet Daryl dostawał więcej miłości od niego. Stąd chyba tak bardzo widoczny był jego głód bliskości innej osoby. Chociaż to tez można było przypisać temu, że przez 9 lat był całkowicie sam z tym wszystkim.
- Nie zamierzałem cię przekonywać. – Odpowiedział szybko, chociaż przez chwilę przez chwilę o tym myślał. Jeśli będzie gotowa na taką decyzję to postara się być przy niej i pomóc jej najlepiej jak może. Jeśli jednak tego nie chciał to nie zamierzał jej uszczęśliwiać na siłę. – Czekaj twój tata prokuratorem?
Zapytał lekko zaskoczony i nagle w jego głowie coś zaczęło świtać. Coś czego nie potrafił póki co zlokalizować oraz przypomnieć sobie pewnego wydarzenia w swoim życiu. Starał sobie cokolwiek przypomnieć gdy nagle to do niego dotarło. Wyciągnął z kieszeni papierosy. Szybko odpalił jednego i odstawił paczkę na stół.
- Daichi Hatake? – Spojrzał na nią zastanawiając się czy to może był on. – Tak nazywał się prokurator na mojej rozprawie sądowej. Ponoć ściągnęli go gdzieś z daleka bo nie było na Ziemi dawna sytuacji gdzie złapano by kogokolwiek jak ja. Zresztą to jego widziałem pierwszego po tym jak ludzie Rosenkova opuścili moją salę szpitalną. Facet był potężny. Wytwarzał wokół siebie taką dziwną aurę władzy i kompetencji. Mówił, że czeka mnie czapa. Po kilku jednak rozmowach i przesłuchania wnioskował już tylko za podwójnym dożywociem bez możliwości wcześniejszego zwolnienia.
Podrapał się chwilę po głowie zastanawiając się nad czymś. Kolejny raz zaciągnął się papierosem. Nie było takiej opcji, żeby to był jej ojciec. Świat był ogromny, ale zdziwiło go jak mocno zapamiętał akurat jego. To, że w ogóle go sobie przypomniał.
- Nie wiem. Raz podczas rozmowy odebrał telefon i wyszedł z sali przesłuchań. Nie zamknął za sobą drzwi. Wiedział już, że nie zamierzam uciekać i jestem pogodzony z tym co mnie czeka. Usłyszałem tylko, że rozmawiał chyba z kimś bliskim. Przez chwilę opowiadał o mnie. Mam nadzieję, że nie skończysz jak on. Potem mówił coś o jakieś kolacji rodzinnej. To było tak dawno temu. To już będą prawie trzy lata.