Wyświetl wiadomość pozafabularną
Victor zatrzymał prom nieopodal kawiarni. Nieco zaskakujące mogło być, że inny ścigać zwolnił miejsce na moment przed ich zjawieniem się, po czym, zamiast odlecieć, wylądował kilkanaście metrów dalej. Wysiadło z niego dwóch turian. Wyglądali jak każdy tak bardzo, że od razu wyróżniali się z tłumu. Każdy przeciętny obywatel robi cokolwiek, co miałoby wyrazić jego indywidualność. Ci dwaj, byli natomiast nijacy do granic możliwości. Najwyraźniej nieplanowany spacer radnej nie umknął uwadze SOC.
Krótki lot profesor Teppic spędził głównie na wypytywamiu Iris o tajniki utrzymywania ziemskiej flory na obszarze Prezydium. Zaoferował nawet wsparcie swoich egzotycznych sadzonek krzewów, jeśli brakowałoby kiedyś materiału na wypełnienie jakiegoś zakątka. Obojgu słuchaczy przyszła do głowy pewna myśl. Jak na filozofa, staruszek był zaskakująco przyziemny.
Po wejściu na teren kawiarni, zapanowało w niej drobne poruszenie. Widać było ulgę na twarzy kelnerki, która dostrzegła wolny stolik w odległej części tarasu. Kamień spadł jej z serca, gdy przekonała się, że nie będzie zmuszona wyprosić żadnego z gości, by zrobić miejsce dla radnej. Całą trójka zajęła miejsca. Rozglądają się po okolicy, profesor Teppic zapytał: - Czego się napijecie, moi drodzy? Pozwólcie, że obciążę dla was swój rachunek. - skierował swój wzrok na nich i uśmiechał się uprzejmie. - Ostrzegam tylko, że mam słabą głowę, więc pozostanę chyba przy czymś.bezalkoholowym.
Wyświetl wiadomość pozafabularną