25 lut 2014, o 16:57
Wychodząc ze statku, Ajia zamrugała parokrotnie, gdy oślepiło ją oświetlenie na stacji. Po godzinach spędzonych w ciągłym półmroku i zaduchu, jakie tworzyło sztucznie filtrowane powietrze, nie potrafiła nie zachwycić się przyjemnościami jakie oferowała stolica Rady. Na sekundkę zamknąwszy oczy, wzięła głęboki wdech, po czym w dużo lepszym nastroju ruszyła przed siebie. A więc znowu była w domu... drellka, choć mogło to wydawać się nietypowe w jej przypadku, nigdy nie czuła się dobrze w ciasnych, wąskich pomieszczeniach. Od kiedy pamiętała potrzebowała choć chwili spędzonej na otwartej przestrzeni, nawet jeśli miał nią być mały tarasik widokowy, na bezmiar mórz Kahje. W końcu dostosowawszy wzrok, ruszyła w stronę grupki funkcjonariuszy, których kazała tutaj sprowadzić. Przekazawszy Netrisie, asari która do niej podeszła, wydała parę poleceń koronerowi. Miał tylko przewieźć zwłoki do prosektorium, wykonać dokładne skany i niczego nie ruszać, póki nie wróci z Akią. Jej nadzieje na możliwość przebrania się w bardziej odpowiedni strój, zrujnował posłaniec od kapitana Demusa. Westchnąwszy ciężko, ruszyła wraz z siostrą w stronę windy. Przynajmniej wiedziała, że dziewczyna jest teraz w dobrych rękach. Teraz jednak miała na głowie bardziej palące problemy, niż opieka nad byłą niewolnicą... za chwilę musiała zdać raport Demusowi, a wątpiła by turianin był zachwycony przebiegiem całej misji. Mówiąc szczerze, Ajia obawiała się że pomimo niezbitych dowodów na gubernatora Knoxsa misja zostanie zaklasyfikowana podobnie do przemytu czerwonego piasku, parę lat tamu. Z duszą na ramieniu weszła do urządzonego po spartańsku biura i zasalutowawszy, zajęła wskazane miejsce. Zgodnie z jej najczarniejszymi wizjami początek rozmowy zaczął się od regularnego opierdolu. Zaczynając na lądowaniu i wykorzystywaniu szyfrowanych kanałów komunikacyjnych, a kończąc na opieszałości kapitan nie pozostawił nawet suchej nitki na swojej podwładnej. Dopiero gdy po chwili dopuszczono drellkę do głosu rozmowa diametralnie zmieniła swój tor. Czując jak po plecach spływa jej lodowaty pot, złożyła szczegółowy raport z misji i uzyskawszy pozwolenie, wyświetliła pliki na wmontowanym w ścianę holo-ekranie. Gdyby w tym momencie ktoś obserwował twarz kapitana Demusa, nie dostrzegłby na niej żadnych zmian, jednak kolejne jego słowa brzmiały już dużo poważniej i uprzejmiej. Zagłębiając się w dowody, turianin doszedł do podobnego wniosku jak Ajia; cała sprawa stała się na tyle poważna, iż dalece wykraczała poza ich kompetencje. Aż żal mógł brać, na myśl o reszcie rodziny Knox, która przez jedną czarną owcę nie będzie miała najlżejszego życia w najbliższych latach. Sprawiedliwości musiało stać się jednak zadość, nawet jeśli jej ostrze miało osłabić również niewinnych. Przed odprawieniem bliźniaczek poruszono również bardzo kłopotliwą kwestię przykrywki. Ajia nie mogła skłamać, dobrze wiedząc jak łatwo przejrzeć jest jej oszustwa. Jednocześnie nie miała zamiaru wyciągać przed obcymi wszystkich brudów, jakie nagromadziły się w trakcie tej parodniowej misji. Nie mając czasu na namyślenie się, wybrała pośrednią, pozornie najbezpieczniejszą opcję. Spokojnym głosem poinformowała przełożonego o podsłuchanej rozmowie, w której James i Kate wyjawili swoją wiedzę o jej prawdziwej tożsamości. Trudno powiedzieć, co czuł w tym momencie jej przełożony, jednak nie wyglądał na zachwyconego wizją, że ktoś może mieć dostęp do tajnych dokumentów SOC. Podziękowawszy za współpracę, oddelegował obie kobiety. Stanąwszy przed biurem, Ajia zaczęła zastanawiać się co dalej. Czuła się potwornie zmęczona, zarówno fizycznie jak i psychicznie, jednak nadal musiała zająć się Netrisą, a wątpiła by cała sprawa tak szybko znalazła swój koniec. Pion oficerski czekała teraz seria procesów i dochodzeń, z których wiele może być prawie niemożliwe do zakończenia. Na szczęście jednak nie był to już jej problem. Co innego była niewolnica... Rozejrzawszy się wkoło, zauważyła że jej siostra wykorzystała moment jej nieuwagi i zniknęła w typowy dla siebie sposób. Cóż, w tym momencie jej pomoc nie będzie jej raczej potrzebna, choć Ajia czuła by się pewniej mając u boku Akię. Musiała jednak nauczyć radzić sobie samemu, co twardo udowodniły jej ostatnie wypadki. Westchnąwszy ciężko, zeszła szybkim krokiem na poziom biur i przystanąwszy przy hologramie z przydziałami, zaczęła szukać przynajmniej dwójki wolnych służbistów. Profilaktycznie wolała nie ryzykować przy konfrontacji z "odbiorcą" Netrissy, w szczególności gdyby okazał się osobą niegodną zaufania. W końcu wybrawszy dwóch funkcjonariuszy SOC, wysłała na ich omniklucze informacje gdzie mają się stawić. Choć jej stanowisko upoważniało ją do dowolnego dysponowania zasobami ludzkimi niższego szczebla, drellka wolała go nie nadużywać;w szczególności że nienawidziła dowodzić... Niestety, ostatnimi czasy robiła jednak wiele rzeczy, których normalnie nie lubiła. Przygnębiona, zjechała windą do magazynów. Tym razem asari była w dużo lepszym nastroju, dzięki czemu Ajia nie musiała uważać by nie oberwać omniostrzem, czy jednym z metalowych elementów znajdujących się na stole montażowym. Wyciągnąwszy z Katany modyfikacje, oddała broń w ręce kobiety. Po chwili namysłu, poprosiła również o formularz rejestracji broni. Uśmiechnąwszy się przepraszająco, w reakcji na poirytowane spojrzenie odebrała na swoim omnikluczu dokument, by po paru sekundach odesłać go do nadawczyni. Pożegnawszy się, już bez większych problemów wyszła z magazynu. Wbiegłszy do szatni, pośpiesznie otworzyła swoją szafkę i wyciągnąwszy z niej swój pancerz, zaczęła ściągać z siebie przebranie. Nie zważając uwagi na potencjalnych obserwatorów, rozebrała się do naga, po czym podskakując na lodowatej podłodze, zaczęła wciągać na siebie kolejne elementy ubrania, pozostawione tutaj parę dni temu. Zapiąwszy po paru minutach ostatni zaczep, przypięła do pasa magnetycznego Claymora i Kata, po czym opuściła pomieszczenie. Starając się nie zgubić, po kwadransie odnalazła pokój, w którym miała oczekiwać na nią przebadana Netrisa, oraz jej tymczasowi podkomendni. Przed wejściem odruchowo poprawiła kaptur, zsuwający się jej na oczy, po czym przejechawszy dłonią po holo-zamku weszła do środka. Jej podopieczna wyglądała już znacznie lepiej, ubrana w standardowy kombinezon, jaki nosiła większość biedniejszych mieszkańców stacji. Choć nadal w jej oczach czaił się strach, to widać było że rozmowa z psychologiem i parę godzin odpoczynku znacząco poprawiło jej stan. Uśmiechnąwszy się do niej ciepło, Ajia wysłuchała zaleceń psychologa i podziękowawszy za pomoc wyszła wraz z nią. Wychodząc z gabinetu asari, Ajia rozejrzała się po korytarzu. Nigdzie nie widząc służbistów, poczuła ukłucie irytacji, jednak nie dała po sobie tego poznać i troskliwie zajmując się dziewczyną ruszyła w stronę windy. Ku jej miłemu zaskoczeniu, to właśnie przy niej postanowili zaczekać na nią policjanci. Turianin w sile wieku i młoda, ludzka kobieta o kruczoczarnych włosach nie wyróżniali się niczym szczególnym pośród tłumu innych funkcjonariuszy. Skądś musieli ja znać, biorąc pod uwagę, że nie odwalali szopki z salutowaniem i bez słowa za nią podążyli. Ajia zbyła ten fakt wzruszeniem ramion, choć był on miłym zrządzeniem losu, biorąc pod uwagę ostatnie wypadki. W drodze na parking, wyjaśniła im spokojnym głosem jaka była ich rola. Mieli zadbać, by w razie problemów nic nie stało się Netrisie, a zarazem nie przeszkadzać w ewentualnej rozmowie. Nic trudnego, ani przekraczającego ich kompetencje. Bez problemu zlokalizowawszy swój prom, wsiadła do niego i zleciwszy pilotowanie turianinowi, zajęła miejsce pasażera. Wolała nie ryzykować sterowania w godzinach szczytu, przy tak dojmującym wyczerpaniu. Bledsza niż zawsze, z podkrążonymi oczyma wyglądała niczym żywy trup. Mogła tylko dziękować, ze kaptur skrywa te niedostatki, a samozaparcie i resztki adrenaliny pozwalają na w miarę klarowne myślenie. Po paru minutach lotu i niezobowiązującej rozmowie z podwładnymi, cała grupka wylądowała na jednym z licznych lądowisk w Kręgu Prezydium. Powoli idąc w stronę kawiarni, drellka machinalnie rozglądała się po okolicy, spod przymrożonych powiek. Delikatny, orzeźwiający wietrzyk muskał jej twarz, nieznacznie poprawiając nastrój. Choć czuła się lepiej, znajdując się w znajomej okolicy, nadal nie była pewna przebiegu nadchodzącego spotkania i nie mogła nic na to poradzić. Obie strony wykonały już swoje przygotowania, teraz zaś pozostawała tylko konfrontacja. Ajia miała jednak szczerą nadzieję, że los okaże się wyjątkowo pomyślny i oszczędzi jej i Netrisie kolejnych nieprzyjemnych niespodzianek. Wchodząc do kawiarni bez problemu dostrzegła siedzącą przy jednym z bocznych stolików parkę. Młody mężczyzna, w mundurze Przymierza zdawał się tutaj zupełnie nie pasować. Pagony, symbolizujące jego stopień oraz cybernetyczne oko wyróżniały go na tle reszty gości, niczym kołnierz kostny Ajię. Podobnie sprawa wyglądała ze starszym mężczyzną, którego drellka bez problemu rozpoznała jako papę Johnsa. Krwisto czerwone oczy, nietypowy miks garnituru z kombinezonem oraz enigmatyczny uśmieszek... wszystko to w jakiś sposób niepokoiło obserwatora. Rozejrzawszy się wokół, dziewczyna dostrzegła również czujki, wystawione przez papę. Kobieta i dwójka turian nie zdawali się specjalnie uważać na dyskrecję, choć cywilny obserwator nie byłby tego w stanie dostrzec. Westchnąwszy ciężko, Ajia ruszyła przed siebie wraz z byłą niewolnicą. Jej podkomendni bez większych problemów zajęli miejsca optymalne do ewentualnej interwencji, a jednocześnie pozwalali na zachowanie dyskrecji rozmówcom i nie stwarzali poczucia zagrożenia. Widząc, jak w reakcji na ich pojawienie Johns wskazuje je kapralowi Przymierza, Ajia ściągnęła kaptur. Choć nie wyglądała teraz najpiękniej, wolała przeprowadzić tą rozmowę na równych warunkach, bez krycia się za zbędnymi zasłonami. Nie miała również zamiaru wpływać na Netrisę, w końcu jej celem była pomoc jej, nie zaś bezwzględna ochrona. Widząc jak ta nagle unosi głowę, na dźwięk imienia wypowiedzianego przez mężczyznę, drellka uniosła delikatnie jedną brew, po czym przystanęła wraz ze swą podopieczną, czekając aż mężczyzna do niej podejdzie. W zależności od reakcji na niego, podejmie kolejne kroki. Jeśli ten okaże się dla niej kimś bliskim, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, nie będzie stawiała przeszkód by zaopiekował się Netrisą. W innym wypadku, dostosuje się do rozwoju wypadków, mając na względzie dobro i bezpieczeństwo kobiety. Niezależnie od wszystkiego, miała zamiar odbyć krótką rozmowę z panem Johnsem, do którego miała parę pytań. W zależności od odpowiedzi, oraz jego inicjatywy złoży, bądź zaakceptuje pewną ofertę, lub nie. Najpierw usiądzie i cicho, acz przyjaźnie powie, z typową dla siebie w normalnych sytuacjach bezpośredniością:
-Miło w końcu pana spotkać, panie Johns. Sądzę że nie muszę się przedstawiać... W każdym razie, mam nadzieję, że wybaczy mi Pan niedostosowanie się do poleceń i przyprowadzenie paru "kolegów", jednak jak każdy mam swoje obowiązki, a nie wolałam też ryzykować stwarzania ryzyka dla Netrisy...-najprawdopodobniej w tym miejscu przekradnie się nuta pozytywnych uczuć, jakie Ajia żywiła do kobiety- W każdym razie, niezmiernie nurtują mnie dwie sprawy, o które chciałabym zapytać zanim odejdę. Nie naciskam, by mi Pan odpowiedział, jednak byłby to miły gest... zresztą wątpię by odpowiedzi na nie mogły Panu w jakikolwiek sposób zagrozić. Dlaczego ryzykował pan tak wiele, dla jednej niewolnicy, włączając w to ogromny nakład pieniężny? I dlaczego chce pan usunąć gubernatora Knoxa?
Ostatnio zmieniony 4 mar 2014, o 18:40 przez
Ajia Paran, łącznie zmieniany 1 raz.