-
No więc postanowione – powiedział Hackett. -
Pan Tarczansky i podporucznik Dagan mają za zadanie zorganizować i przygotować statek do wyprawy. Pani Xairana poinformuje resztę ochotników o przygotowanym planie. Kiedy wszystko będzie gotowe komandor Muscow zbierze wszystkich. Pani Fel zobowiązała się do organizacji spraw dyplomatyczno-politycznych w związku z tym możemy uznać, że każdy robi to w czym jest najlepszy. Admirał Hackett, odmeldowuję się.
Zgodnie z poleceniem Iris wszyscy opuścili salę, a na sam koniec zrobiła to radna. Wreszcie wszystko wyglądało tak, jak powinno. Przynajmniej to co wyobraziła sobie Fel.
PRZESTRZEŃ OKOŁO-ORBITALNA PLANETY
Kiedy wreszcie wszystko było gotowe, zebrana w ten sposób swoista „załoga” już wkraczała na pokład statku. Hegemonia Batarian została zgodnie z planem poinformowana o możliwej obecności statku z ludźmi na pokładzie na własnym terenie. Rozmowy co prawda były dość burzliwe, ale koniec końców udało się. W tej sposób w skład załogi, poza pilotem oddelegowanym przez komandora Muscowa (ten bardzo się upierał przy swoim kandydacie), znalazło się sześciu najemników raz z Xairaną, Matthew Tarczansky i Rebecca Dagan jako inżynierowie pokładowi (dogadujący się ze sobą bądź też nie) i przedstawiciel ludzkości w Radzie Cytadeli Iris Fel. W sumie dwunastu członków załogi, następnego dnia już szykowało się do skoku przez przekaźnik. Póki co wszystko szło zgodnie z planem, aż wreszcie na radarach pojawiła się informacja, że znaleźli się w obrębie Mgławicy Żmii.
-
Do bezpiecznej odległości od TrESu pozostało nam pół godziny, za chwilę powinniśmy zobaczyć planetę – powiedział pilot do Iris i Muscowa, którzy stali na mostku. Przez przeszklony kokpit Iris mogła zobaczyć zbliżający się układ planetarny. Było cicho i spokojnie, można się było pokusić o stwierdzenie, że zbyt spokojnie.
-
Zatrzymamy się tutaj – wskazał komandor Muscow na wyświetlonej mapie. -
Tutaj systemy według kontradmirała jeszcze działają poprawnie, za tą linią zaczynają się zakłóce...
Przerwał mu głuchy odgłos uderzenia w tarcze statku. Wszystkimi w środku zarzuciło, tak, że niektórzy musieli się czegoś złapać żeby nie upaść. Światła na pokładzie zamigotały złowieszczo, zgasły i za chwilę zapaliły się ponownie.
-
Kurwa, co do cholery – mruknął pilot, nie zważając ani na obecność radnej ani swojego przełożonego. Radar na środku zaczął migać na czerwono, chwilę przed tym kiedy w statek znów coś uderzyło. Tym razem światła zgasły na dobre, ale wszystkie systemy pozostawały sprawne.
-
Piraci! - wykrzyknął Muscow wskazując za okno. - cztery myśliwce zataczały łuk zaraz przed nimi i wracały w ich kierunku szykując się do kolejnego ataku. Nie było już czasu na studiowanie taktyki. Wszyscy na pokładzie zostali postawieni na równe nogi przez alarm wysłany z mostka. Muscow wybiegł z pomieszczenia, trochę na oślep i wpadł na najemników stojących na głównym pokładzie. -
Wszyscy na stanowiska! Jesteśmy atakowani!
Huk kolejnych wystrzałów sięgających statku odbił się echem po wszystkich pomieszczeniach, tak, że nie sposób było go zignorować. Najemnicy rozbiegli się po statku, nie bardzo wiedząc co oznacza "na stanowiska", większość z nich pobiegła w stronę promów ewakuacyjnych. Pilot umiejętnie manewrował pomiędzy atakującymi go myśliwcami, starając się uniknąć pocisków. Tarczansky dobrze wywiązał się z zadania i statek póki co wytrzymywał kolejne ataki uderzające w jego tarcze. W normalnej sytuacji, biorąc pod uwagę obecność radej pewnie wybraliby się tutaj całą flotą, ale teraz, z racji tego, że to teren Hegemonii i że nie mieli zbyt dużo czasu na organizację wszystkiego na wielką skalę (i też dlatego, że tego nie chcieli) zostali pozostawieni sami sobie.
-
Co powiecie na to? - pilot warknął, jakby miał nadzieję, że atakujący go usłyszą i odpalił z działek serię prosto w nadlatujący po ich lewej stronie myśliwiec. Trafił, podciągnął drążek sterowania w górę statek wzniósł dziób do góry i...
Nastała cisza.
Iris stojąca dalej na mostku kapitańskim mogła zauważyć jak wszystkie kontrolki i ekrany, jeden po drugim wyłączają się. Radary, tarcze, naprowadzanie, łączność... wszystko po kolei wyłączało się. Dopiero teraz mogli zobaczyć przez okno, że znajdują się w pobliżu planety do której mieli się nie zbliżać. Powoli, bardzo powoli statek obrócił się w jej kierunku i zaczął zmierzać w stronę powierzchni coraz szybciej i szybciej.
-
Rozbijemy się - powiedział pilot beznamiętnie i puścił stery. Odwrócił się w stronę Iris: -
Już po nas.
Nie było odwrotu. Statek nieuchronnie zbliżał się do powierzchni przebijając się już przez atmosferę. Blacha statku nabrała jasnoczerwonej barwy świadczącej o przegrzewaniu się. Potem nastąpiło uderzenie, które szarpnęło wszystkimi na pokładzie. Ci, którzy patrzyli przez okna mogli dojrzeć, że statek zderza się z koronami bardzo wysokich drzew, co na dobrą sprawę nieco zamortyzowało ostateczne uderzenie w ziemię.
Potem wszystkich ogarnęła ciemność.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąFast foward, żeby nie przedłużać przygotowań do wylotu.
Zaraz Wam rzucę na inicjatywę, kto pierwszy się budzi po wypadku. W tej kolejności będziecie pisać posty.
Deadline: 13.05 (czwartek) 15:30