Drell obserwował ją uważnie, jeszcze na chwilę zerkając na pudełko z vidami. Wiedział o czym myślała jego żona i nie mógł pozwolić by tak cenny materiał do peszenia jego żony trafił w ogień lub do definitywnego zniszczenia. Oczywiście, nikt poza nim nie powinien tego widzieć. Uśmiechnął się do niej, ostrożnie przesadzając ją na swoje kolana i muskając jej ucho delikatnie ustami. Siedząc bokiem nie widziała jego wyrazu twarzy, który stanowił mieszaninę rozbawienia i zamyślenia. W jego głowie kreował się jawny plan, na ukrycie pudełka, tak, aby nawet Pani Fenrir nie była w stanie go znaleźć.
- Taniec na rurze powiadasz? Chciałbym to zobaczyć, ale niestety nie posiadamy w domowym ekwipunku takiego sprzętu. Chyba będę musiał go sprowadzić. W końcu, teraz jestem obolałym mężczyzną, którym trzeba się zajmować. A nic tak nie przywraca do zdrowia jak obserwowanie tańczącej żony. – Zaproponował, szorstkimi dłońmi wędrując pod materiałem jej koszulki i gładząc gładką skórę. Nie widząc jego twarzy i słysząc nieco stłumiony głos Ionto, nie potrafiła dojść do tego, czy mówił serio czy też znowu się z niej nabijał. Odczytanie mimiki drelli i bez tego było dość trudne i kilka miesięcy zajęło jej wychwytywanie niektórych grymasów, normalnie obojętnych dla postronnego obserwatora obcej rasy. Po chwili ukrył twarz w jej miękkich włosach, wdychając w ciszy przyjemny zapach perfumowanego szamponu.