Pierwszy dzwonek do drzwi jej podświadomość zwyczajnie zignorowała. Gdyby teraz się obudziła, nawet nie wiedziałaby, że ktoś stał pod drzwiami i zapewne liczył na jakąkolwiek reakcje z jej strony. Dopiero kiedy po chwili ponownie rozległo się pukanie, Iris podniosła głowę. Wyrwana ze snów, które od razu też zapomniała, rozejrzała się po zaciemnionej sypialni i na oślep przyszło jej szukać kapci. Nie mogła ich zlokalizować, a pukanie rozległo się ponownie, tak więc nie odciągała się już i ruszyła o drzwi. W progu o mało co nie wylądowała jak długa na posadce, potykając się właśnie o kapcie. Co one...? No tak. Sprawca całego zmieszanie sprytnie zwiał na kanapę, ale Iris zapamięta, aby nie puścić płazem tego powitania, które mogłoby się skończyć rozbitą brodą.
Starając się pozbyć resztek snu z powiek, Iris jakimś cudem oraz cała dotarła pod drzwi. Coś jej światło w głowie odnośnie konieczności sprawdzenia stanu przewodów odpowiadający za alarmowanie posterunku SOC, jak zresztą zawsze co kwartał, tak więc spodziewała się po drugiej stronie drzwi zastać mundurowego kajającego się za to, że wyciągnął ją z łóżka. Nawet nie patrząc się w stronę drzwi, odbezpieczyła je i pchnęła.
Cóż. Radna w swojej gustownej, różowej koszuli nocnej na ramiączkach i nie zakrywającej zbyt... wiele, ale na pewno to, co powinna, wyglądała jakby położyła się spać godzinę temu i przez to, że ktoś się dobijał do drzwi, musiała szybko się obudzić co jeszcze nie do końca nastąpiło. Jedną nogą równie dobrze mogłaby być zupełnie gdzie indziej, a przed nią mógłby stać płatny morderca, który wystrzeliłby zanim w ogóle zdążyłaby zamrugać szczerze zaskoczona.
-
Czy to... Diego?
Zmrużyła te zaspane oczy, odgarniając sprzed nich swobodnie opadające na wszystkie strony blond loki. Nie. Nie miała złudzeń. Jej wyobraźnia także sobie z niej nie drwiła. Szybkie otrzeźwienie widokiem, który chciała zobaczyć, ale który przestała już dawno wizualizować. Cofnęła się o krok, tym samym nie blokując już wejścia.
-
Wejdź.
Zaprosiła go do środka, nie chcąc trzymać go na pastwę mało przychylnego wzroku tutejszych funkcjonariuszy. I kiedy Diego miał chwilę na rozgoszczenie się, mając na wyciągnięcie ręki tradycyjny wieszak, Iris zamknęła laptopa i zgarnęła go ze stolika, nie mając czasu na większe porządki. Przed Rodriguezem, na niskiej szafce wkomponowanej w ścianę, tkwiły trzy ramki ze zdjęciami (
raz,
dwa,
trzy) stylizowanymi na stare czasy. Widać było także róg kolejnych, wetkniętych za te trzy.