Otwarta zaledwie kilka tygodni temu, Elysium Arena jest wspólnym - finansowym i naukowym - przedsięwzięciem Armax Arsenal, Rady Serrice oraz Kassa Fabrication, a także nowym źródłem rozrywki dla mieszkańców Cytadeli. Arena mieści się w eleganckim, nowoczesnym budynku w bocznej części Okręgu Kithoi i jest otwarta dwadzieścia cztery godziny na dobę, zapewniając dostęp do symulatora pola bitwy oraz strzelnic.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2096
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Trybuny

2 mar 2022, o 22:47

Wbrew pozorom, Iris nie była tutaj sama. Towarzyszył jej cały zastęp dyskretnych tak, jak obsługa funkcjonariuszy SOC. Wtopieni w tłum, nie spuszczali z Radnej oka, gotowi wkroczyć w oka mgnieniu, gdyby pojawiło się faktycznie zagrożenie. W momencie, w którym asari dosiadła się do niej z aparatem, rozstawieni najbliżej spięli się, lecz dyskretny ruch Iris przekazał im gestem, że wszytstko jest pod kontrolą. I nie ma powodu wkraczać, wywracając tak miłe miejsce do góry nogami.
- Dołącz do nas, to nie będzie już zdjęcie z tylko nudnym politykiem - pozwoliła sobie zauważyć pół żartem, pół serio, pytanie jak Mila zinterpretuje jej słowa.
Parsknęła, dławiąc perlisty chichot smukłymi palcami, które przycisnęła do ust. Odpowiedź, a także reakcja Ishy na temat polityków, szczerze ją rozbawiła. Była tak do bólu prawdziwa.
- To prawda. Wiele rzeczy nie wypada, ale jeszcze więcej z nich można przemilczeć, jeśli tylko ma się odpowiednie środki i nie mniej skompromitowane towarzystwo. Zmowa milczenia jest na wagę złota, a branża szpiegostwa korporacyjnego, czy po prostu na zlecenie konkretnego polityka bardzo dochodowa. O ile tylko nie przeszkadza komuś brodzenie w szambie - dodała. Zarzuciła nogę na nogę, upiła łyk whisky dla zwilżenia gardła. Odwykła od gwarnego towarzystwa i prowadzenia rozmowy właściwie to z każdym. Z miłym zaskoczeniem, musiała stwierdzić, że pomimo tego i alkoholu, z którym wyjątkowo dobrze się dogadywała, nie wyszła z wprawy.
- We własnej osobie - odpowiedziała Tori, a ich spojrzenie spotkało się ze sobą na dłuższą chwilę. Nie mogła się oprzeć wrażeniu, iż gdzieś już widziała asari. Jak przez mgłę, kojarzyła jej twarz w towarzystwie po fachu. Nie potrafiła jednak przytoczyć konkretnego miejsca, bądź umiejscowić je w czasie. Już od dawna nie gościła na żadnych konferencjach, czy sympozjach, był jednak czas, kiedy nie odmawiała sobie co ciekawszych wydarzeń.
- Mnie również. Choć coś mi podpowiada, że nie pierwszy raz wyciąga Pani do mnie rękę, bądź ja do Pani - gotowa była pociągnąć ten temat, jeżeli tylko Tori upewni ją, iż pamięć nie płatała jej figli.
- Nie pomyślałam o tym, choć muszę przyznać, że tak niekonwencjonalne rozwiązanie miałoby szansę się sprawdzić. O ile tylko kandydat a nawet kandydaci gotowi byliby na walkę z najgorszym przeciwnikiem, czyli biurokracją - jej twarz rozjaśnił szczery uśmiech. Uścisnęła dłoń Te’erii, uprzednio podnosząc się z miejsca. Iris jeżeli już coś robiła, to nigdy na pół gwizdka. Ta zasada, dotyczyła także ceregieli, bądź oficjalnych zapoznań.
- Oglądanie walk w loży nawet w połowie nie oddaje tego, co można poczuć, kiedy wchodzi się do baru, gdzie dodatkowo jeszcze spotkać można uczestników we własnej osobie. Proszę nie odpowiadać, jeśli to zbyt osobiste pytanie, aczkolwiek niezmiernie mnie ciekawi... dlaczego? Chęć sprawdzenia się, zrobienia czegoś, co wydawałoby się w ogóle niemożliwe do doświadczenia w miejscu takim, jak Cytadela? Odreagowanie po ataku na stacje? A może nagroda od hojnych sponsorów? - pytała każdego. Bez wyjątku. Kostki lodu, które dorzuciła do whisky, przyjemnie zaskrzeczały.
- Rozumiem. Musi mieć pa... Musisz mieć w zanadrzu nie jedną, ciekawą historię ze swoich kontraktów? - poprawiła się od razu, nie chcąc wywierać presji na towarzystwu i narzucając bądź co bądź naprawdę swobodnej rozmowie niewygodny, oficjalny ton. Nadal była Radną, aczkolwiek w skromnych progach baru, nie zaś Wieży.
Przesunęła palcami po płatku lewego ucha, paznokciami drażniąc drobny kolczyk. Wejście smoka, tzn. Viktora skradło jej uwagę choćby ze względu na ekspresję, jaka mu towarzyszyła. Przekrzywiła głowę, pozwalając się celowo przyłapać na tym, iż bez skrępowania patrzyła się na niego w momencie prezentacji ruchów szurająco-posuwistych. Kąciki jej ust drgnęły, Iris chrząknęła starając się zachować powagę, problem w tym, że jej oczy dosłownie się śmiały.
- Dzień dobry, panie Karajev. Iris Fel. Taka tam Radna Ludzkości. Mieliśmy już okazję zamienić ze sobą słowo i jak widzę, wziął sobie Pan do serca postanowienie, aby złapać oddech. Z przyjemnością śledziłam pańską walkę na ekranie, zresztą każdego z Was- skinęła mu uprzejmie głową, ale gdyby chciał poderwać się z miejsca i ucałować jej rączkę, nie miałaby nic przeciwko.
Wychyliła się zza ramienia siedzącej najbliżej niej prawdopodobniej Ishy i zerknęła na talerz, którzy przyszedł do stołu z Račan. Tłuste i wysmażone mięsto, bułka, do tego sos czosnkowy upstrzone frytkami i coś, co chyba miało być cebulą oraz sałatą, lecz w skromnej opinii Fel, nie miało zbyt dużo wspólnego z warzywami.
- ... Ktoś to naprawdę je.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 418
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Trybuny

2 mar 2022, o 23:34

Oczy Tori przez chwilę zabłysnęły słysząc skierowane do niej pytanie Iris i - wciąż z uśmiechem na ustach - skinęła głową.

- Przelotnie, ale winszuję pamięci do twarzy. Niemal rok temu, Illium, Konferencja na temat sposobów mitygacji i kompensacji neuronalnych sprzężeń zwrotnych implantów centralnego układu nerwowego. I nie było to długie spotkanie, z tego co pamiętam nie zdążyłam się wówczas nawet przedstawić... Ciężko było przepchać się przez tłum postaci starających się skupić na sobie pani atencję - uśmiechnęła się ponownie, po czym zwróciła się do Ishy. Skoro ta odpowiedziała czymś, co można było uznać za pytanie, uznała, że zobligowana jest do odpowiedzi - Wygraliśmy, zatem jestem zadowolona, ale raczej z wyniku drużynowego. Teraz widzę jak wiele błędów popełniłam, gdy przeceniłam własne możliwości... I straciliśmy jednego członka drużyny. Ale w końcu po to tutaj jesteśmy, prawda? - potoczyła wzrokiem po zgromadzonych - Żeby sprawdzić co potrafimy, poznać swoje mocne i słabe strony, by wiedzieć co jest do poprawki. W przeciwieństwie do chyba... większości tu obecnych z wojskiem obecnie niewiele mam wspólnego, więc... Nawet jeśli odpadnę z rozgrywki, przynajmniej będzie to dla mnie niezła lekcja. Nawet, jeśli następnym razem to ja będę głównie wisieć w powietrzu - puściła oko do Mili - ostatnie zdanie było skierowane zdecydowanie do niej, a Tori nie zamierzała wdawać się ani w słowne przepychanki ani w żadne utarczki. Wręcz przeciwnie - wciąż podświadomie czując, że do zgromadzonej tutaj grupy nie bardzo pasuje, czuła się nieco wyalienowana. Czym mogło być to uczucie spowodowane? Tym, że wszyscy pozostali zawodnicy parali się mniej lub bardziej wojskowym zawodem, a ona jako chyba jedyna formalnie była szarym cywilem? Jeśli nawet, postanowiła w jakiś sposób spróbować wtopić się w towarzystwo nawet, jeśli nie bardzo się to uda, a słowne przepychanki z pewnością by tego nie ułatwiły. Postanowiła posunąć się nawet nieco dalej i porzucić swoją zwyczajowo oficjalną formę zwracania się do pozostałych by znów nie wywoływać śmieszków z tego powodu - Choć muszę przyznać, że twoje Rzezie na początku były bardzo celne i deprymujące. Bałam się, że walka dla mnie zakończy się już po kilku minutach. Potem robiłam to, do czego byłam przeszkolona - starałam się zapewnić drużynie wsparcie.

Pochyliła się nad swoim drinkiem, obserwując wciąż pozostałych i słuchając ich wymiany zdań i żartobliwych docinków. Gdy hałaśliwe okrzyki zapowiedziały pojawienie się sierżanta, zlustrowała go uważnie wzrokiem, oceniając jego nastrój. Była to kolejna osoba, która mogła mieć do Tori żale odnośnie jej zachowania na arenie, ale wydawało się, że Viktor był w wyjątkowo dobrym nastroju - a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Uśmiechnęła się zatem do niego gdy podjeżdżał na swoim krześle do stolika, skinęła mu głową i uniosła szklaneczkę z elasą w niemym toaście, jednak pytanie Iris sprawiło, że ponownie spojrzała na nią, tym razem z zaciekawieniem.

- Od dziecka marzyłam, by zostać komandoską. To chyba wpływ ojca, który był żołnierzem... Ale los pchnął mnie w objęcia zawodu będącego całkowitą przeciwnością walki, chyba że mówimy o walce nie “na życie” tylko prędzej “o życie”. Ostatnio jednak miałam dziwny talent do wplątywania się w sytuacje, które wymagały czasem ode mnie wykazania się zdolnościami... no, nie do końca zgodnymi z moim zawodem - ponownie, tym razem przelotnie, spojrzała na Viktora, po czym kontynuowała - Pomyślałam, że spróbuję swoich sił tutaj, zobaczę na co tak naprawdę mnie stać. Jeśli cokolwiek jeszcze z moich treningów zostało w głowie i w mięśniach, być może ponownie nawiążę współpracę z bardziej... wojskowymi strukturami? Tak jak powiedziałam wcześniej, traktuję arenę jako swoisty sprawdzian i lekcje, by uświadomić sobie jakie mam braki i w czym mogłabym się podszkolić. No i ich lista zdążyła już pokaźnie urosnąć.
Ostatnio zmieniony 2 mar 2022, o 23:39 przez Tori Te’eria, łącznie zmieniany 1 raz.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 286
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Trybuny

2 mar 2022, o 23:38

Jeśli Mila chciała zrobić sobie z nią (z nimi?) selfie, to jak najbardziej mogła.
- Dobrze powiedziałaś, Mila. JESZCZE mi nie uciekła.- lekko się roześmiała, puszczając do Chorwatki oczko. Szybko machnęła lekko ręką.- Żeby nie było, to żart, proszę nie nasyłać na mnie tych dziesięciu snajperów, którzy pewnie patrzą na mnie z czterystu różnych pozycji, bo się zbliżyłam.- tu zwróciła się już do Iris z kolejną salwą śmiechu w pakiecie z uśmieszkiem. Nie wiedziała, że znajdują się tu faktycznie agenci, nie rozglądała się w ich poszukiwaniu. To było bardziej coś na kształt miksu szczęśliwego trafu i tego, że po prostu spodziewałaby się, że Fel będzie miała skrytą obstawę, która byłaby w stanie zmasakrować ją gdyby tylko ruszyła się odrobinkę zbyt gwałtownie.

"Nie marudź", powiedział jej Striker. Ciężko było nie marudzić, kiedy przejechała się sama na sobie, ale przyjęła tę specyficzną komendę. Nie dlatego, że Striker jej kazał, a dlatego, że jej mózg już dawno porzucił chęci użalania się nad sobą, bo jej receptory dopaminy weszły w stan przeciążenia, gdy w jednym miejscu zebrało się sporo jej kolegów i pojawiła się dodatkowa (czy też nawet główna) atrakcja pod postacią Radnej Fel.
- Oh, tak, jasne, oczywiście. Wiadomo, to wina tych, no, kiepskich warunków symulacji.- znowu wydała z siebie pewne parsknięcie, po czym wzięła parę łyków ze swojej kochanej buteleczki.- Ale w sumie, bez ironii, coś w tym jest. Jak nie czuje się prawie żadnego bólu dopóki się nie wyleci, to ciało funkcjonuje trochę inaczej.- w tej wypowiedzi była absolutnie, całkowicie poważna, co było ewidentnie czymś poza jej standardowym charakterem. Wysłowiła się o wiele mniej energicznie, jakby chciała, by to zdanie trochę wybrzmiało. Jednak przy tej walce więcej było kwestią psychiki, a mniej wyuczonych odruchów i instynktów. Przynajmniej tak było z jej perspektywy, możliwe, że po prostu dała się wciągnąć w narrację, która usprawiedliwiłaby jej porażkę.

Tori bardzo szybko streściła jej to jak czuła się podczas walki, nie szczędząc sobie przy tym lekkiego przytyku do Mili. Asari skinęła jednak parę razy głową i po chwili odpowiedziała:
- Wypowiem się jak obejrzę waszą powtórkę, ale skoro wygrałaś i najwidoczniej nie odpadłaś, to zrobiłaś pewnie wszystko jak należy. Znaczy. Może. Nie wiem.- na koniec delikatnie wzruszyła ramionami. Odpowiedziała w sumie bardziej po to, by po prostu odpowiedzieć, a nie po to, by wnieść do tej konwersacji coś bardzo głębokiego i istotnego. Ot, zadała pytanie, dostała odpowiedź, więc nie pozostawi jej bez komentarza. Tak chyba wypadało.

Zapytana o to dlaczego w zasadzie walczy, nie musiała długo zastanawiać się nad odpowiedzią. W zasadzie to nie musiała zastanawiać się wcale.
- Macie takie określenie w waszym języku, ehem, jak to..."money, fame and bitches". Niestety moje zarobki latają w górę i w dół jak ofiary tej, no, Tori, sławę mam co najwyżej lokalną, a o tym trzecim nawet nie wspominam.- machnęła ręką, finalizując ten wątek.- Ale tak zupełnie szczerze, chodzi też trochę o to by się sprawdzić. Podchodziłam do szkolenia na komandoskę, to dla mnie taka...hmm...powtórka z rozrywki?- to także dodała poważnym tonem, wydawałoby się, że wyjątkowo szczerze. Było to jednak trochę głębsze - w tych wszystkich arenowych walkach chciała upewnić się, że jej odejście z akademii było jej wyborem, a nie skutkiem tego, że ją to przerosło. W ostatnim czasie Isha miała pewien kryzys, musiała się nim zająć.

Odpowiedziawszy na pytanie, ujrzała jak Karajev zbliża się tryumfalnie do stolika i równie tryumfalnie się wita...a potem wycofuje, bo ewidentnie nie spodziewał się tu Fel. Wysłuchała śmieszków Strikera w jego stronę i już dobrze wiedziała co musi zrobić.
- Cześć, Viktor.- skinęła do niego krótko głową, gdy się pojawił, po czym odwróciła się do Charlesa.- A ty co? Zamiast iść pod ten prysznic i go pocieszyć, tak jak robią to PARTNERZY, to teraz się z niego naśmiewasz. Nie zasługujesz na niego.- nawiązała do poprzednich rozmów na trybunach, na koniec siląc się na w miarę szeroki uśmiech zwyciężczyni...choć w zasadzie to nic nie wygrała.
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Trybuny

3 mar 2022, o 00:16

Mila pokręciła przecząco głową na propozycję Iris. — Spasuję, nie będę się wpieprzać w zdjęcie Ishy. Poza tym po zamachu samej mi się trochę nazbierało selfie za mnie i Crassusa, więc nie chcę tutaj nikogo przyćmiewać — rzuciła, maskując nieco humorem fakt, że po prostu nie miała ochoty na robienie sobie zdjęć dzisiaj.

Wymianę zdań zawierających fachowe stwierdzenia z pola lekarskich umiejętności kobieta zbyła lekkim przewróceniem oczami i łykiem alkoholu. Zrozumiała z tego potoku niewiele, coś tam jedynie o implantach i nerwach, ale jakoś niespecjalnie się tym też interesowała ponad to, co wiedzieć musiała. Dopiero po niezwykle interesującej konwersacji Tori zwróciła się do niej, z początku nieco uszczypliwie (jak zresztą zrobiła to najemniczka), później jednak chwaląc ją. Na krótką chwilę Mila nie do końca wiedziała, co powiedzieć, więc zaczęła bawić się szklanką, zanim westchnęła ciężko, zwieszając nieco głowę. — Niezły trick psychologiczny, aż się człowiekowi głupio robi za te prztyczki, chociaż trochę to i tak wina mojej migreny. No ale, jak już się komplementujemy, to dobrze ci wychodziła kontrola pola bitwy... nawet za dobrze. Odrobina szkolenia wojskowego i byłabyś niezłą komandoską albo i lepiej, najemniczką. I widzę, że jednak zapamiętałaś, że nie lubię paniowania, co? — dorzucając na końcu, wzniosła szklankę na znak swoistej zgody, siadając wygodniej.

Na pytanie Iris o swój powód, wysłuchała obydwu asari, zanim postanowiła dorzucić swoje trzy grosze. — U mnie to w sumie kasa i no, to jest w końcu turniej napierdalania się — pierwsze procenty weszły juz do jej krwi i zrezygnowała z resztek pruderyjności obok Fel. — A że to jest jedyne, w czym jestem całkiem dobra, no i zarabiam na tym, to się zgłosiłam. Żadnych głębszych przemyśleń, ot, chciałam komuś bezkarnie wystrzelić w ryj — parsknęła, właściwie przeświadczona o swojej prawdzie. Oczywiście pieniądze i sława, niczym w opowieści Ishy, były tutaj najważniejsze, wykazanie się raczej drugorzędne, gdyż w przekonaniu Mili nie potrzebowała ona nikomu pokazywać, jaka to ona nie jest dobra, bo po prostu taka była.

Dopalając papierosa, najemniczka zakrztusiła się dymem słysząc nawiązanie do poprzedniej rozmowy sprzed drugiego etapu. Zerknęła rozbawiona na Viktora, spodziewając się buraka na jego brzydkiej twarzy, jednocześnie już niemal wyobrażając sobie jakąś kolejną ciętą ripostę Charlesa. — Daj mu spokój Isha, widzisz że chłopak trenuje ciężko, najpierw na lodach, teraz na ciągnięciu szejków. Na pewno wieczorem mu to zrekompensuje — dorzuciwszy swoje trzy głupawe grosze, Mila wysiliła się na puszczenie oka do Karajeva, dając mu znać, że to wszystko tylko głupie żarty i żeby się czasem nie obrażał... bo jakoś tak nie wiedziała, czy wierny żołnierz Przymierza nie poczuje się dotknięty takimi tekstami.

Przyniósłszy posiłek do stołu, Mila nie marnowała czasu na głupoty i natychmiast zaczęła zajadać się kebabem, raczej nieelegancko, jednak w restauracji nie była, a w towarzystwie najemników. Słysząc zaś pytanie Iris i jej zaskoczone, być może nawet zdegustowane spojrzenie, najemniczka spojrzała z pełnymi ustami powoli przeżuwającymi słabej jakości mięso na radną... wzrokiem pełnym zdziwienia. W sensie, o co jej chodziło? Że to nie jest łosoś obsypany złotem? — Nho... jha? — odparła, przełykając na szybko kęs i zasłaniając usta dłonią, gdy lekko jej się to odbiło. Jadała gorsze kebaby. — W sensie nie rozumiem, coś jest nie tak z tym? Może trochę przepłacone jak na jakość, ale to jest kebab, cały sęk jest w tym, że to ma wyglądać jak gówno i smakować niewiele lepiej. Uroki fast foodów — skwitowała, wzruszając ramionami.
ObrazekObrazek
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Trybuny

4 mar 2022, o 04:25

Cóż wraz z powaleniem Luny ich starcie zakończyło się. Czy można powiedzieć, że Reyes była zadowolona? Zdecydowanie nie, była w grupie przegranych, a nikt nie lubi przegrywać. Dodatkowo była już raz na krawędzi przegranej, wydawało się, że udało się jej od niej odbić by wszystko się nagle, w przeciągu kilku sekund skończyło. Chciała chociaż zadać więcej obrażeń zanim padnie. No, ale nic więcej nie dało się już zrobić.

Nie pozostało nic innego, jak spędzić dużo czasu pod długim, odprężającym i gorącym prysznicem, by rozlunić nieco mięśnie i sprawić, że trochę stresu z niej zejdzie. Na szczęście z jej włosami nie trzeba było się długo bawić, więc mogła wyjść i napić. I coś zjeść.

Jak pomyślała tak zrobiła, zamówiła podwójną łyżkę i jakąś przekąskę, padło na nachosy z ostrym sosem. Tak, nie z serowym. Wzrokiem powiodła po pomieszczeniu i wypatrzyła kobietę, z którą była w drużynie, w otoczeniu innych. Jako, że nikogo innego tutaj nie znała, postanowiła się tam dosiąść. Hola!
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Trybuny

4 mar 2022, o 09:41

Viktor niemal zakrztusił się drinkiem. Blondyna przedstawiła się, co spowodowało u niego gwałtowny atak kaszlu. Żołnierz poczerwieniał, z trudem łapiąc oddech. Na domiar złego ekipa znów zaczęła sobie używać na nim, rzucając wcale subtelne żarty. Doskonałt timing. Westchnął, kryjąc twarz w dłoniach na chwilę. Czy nie zdawali sobie sprawę, że mogli mu pogrzebać kariere w ten sposób?
Zastanowił się chwilę. Być może uda mu się jeszcze odwrócić ta sytuację. Musiał to jednak wywarzyć, by nienl wyglądało to na wymuszone działanie...
- Wy chyba sami zazdrościcie mi Charliego!- rzucił z pewną dozą złośliwości- Najwyraźniej nie macie nikogo, na kim możecie polegać, kto was wesprze czy osłoni. Z ezajemnością oczywiście. Każda artyleria potrzebyje osłony przecież.
- No, ale faktycznie musze nieco przemyśleć swoją taktykę. Wysłałem wniosek o dalsze szkolenie N, za długo to odkładałem. Jeszcze jedna misja i potem powrót do szkoły.
Skrzywił się lekko na widok pałaszującej Mili, co nie przeszkadzało jej w mówieniu. Viktor spiął się, wolał, by latające czastki sosu nie trafiły go w biel ubioru podczas gestykulacji kebabem.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1373
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Trybuny

4 mar 2022, o 13:14

- Nic ciekawego do opowiedzenia Iris, to tylko praca. - Wzruszył ramionami zaciągając się kolejny raz skrętem. Nie lubił opowiadać o jakiś ciekawych historyjek związanych z zawodem. Szczególnie z ludźmi, którzy mogli mieć dość emocjonalne podejście do tego czym się zajmuje i jak sie tym zajmuje. Niektóre jednostki, potrafiły być naprawde meczace w tej kwestii.
Wsłuchał się w krótki wywód Tori. Cóż, przynajmniej już rozumiał jej motywacje pojawienia się tutaj. Niestety dobrze wiedział, że możesz mieć świetne umiejętności ale jeśli nie posiadam pewnego mindsetu do tego rodzaju pracy to lepiej było sobie odpuścić. Lekarze, którzy nie umieli się odczłowieczyć zazwyczaj kończyli najgorzej. Niestety prawda była taka, że zabijanie jest łatwiejsze niż ratowanie innych. Niestety postanowil tego nie komentowac, aby nie zepsuc celebracyjnego nastroju.
Za to przy ataku Mili i Ishy nie musiał się zbytnio powstrzymać. Ich dogryzanie sobie stawało się już nawet lekko interesujące dla niego.
- Nie pocieszam przegranych na własne życzenie. Ale jak juz schodzilas obita ze sceny to mogłaś pocieszyć naszego silnego wojownika. Przecież sama mówiłaś. Ekipa z Neidus powinna się trzymać razem. Na pewno magiczne sztuczki Asari szybko by go naprowadziły na prosta. - Po chwili skierował wzrok na wielkiego kebaba i Mile. - Ja trenuje? Mistrza nie pokonasz, za to widzę ze ty już się szykujesz na sparing trenując jedzenie dużego mięsa. - Oczywiście położył większy nacisk na słowo “duże”. - Nie mówiąc o tym, że ty i Isha brzmicie jak byście mieli ogromne pokłady frustracji seksualnej. Może Doktor Te’eria tutaj jakos pomoze, moze jakies blokery albo leki bo kurwa dawno nie widziałem tak potężnej siły na homoseksualny romans.
Zaciągnął się kolejny raz siedząc z głupim uśmiechem na twarzy. Jak na człowieka, który miał reprezentować jedna z najbardziej profesjonalnych grup najemniczych to bylo mu wyjątkowo daleko do tej pozycji w tym momencie. Szczerze mówiąc tylko Isha i Karajev z tej całej grupy widzieli go we właściwej akcji wojskowej, a nie w jakiś rozrywkach czy zamach terrorystycznych.
- Sama prawda Viktor. - Pokiwal glowa z aprobata. - Nawet ten twój turianin się nie wahał zeby ci zajebać.
Zaśmiał się lekko przypominając sobie lekkie zwątpienie w ataku Mili. Co jak co, ale mial nadzieje, ze jesli doszlo by do walki między nim, Karajevem to obydwoje napierdalali by się do samego końca. Oczywiście z użyciem całej siły i sprytu. Inaczej nie miało to sensu. Nie było w tym szacunku do oponenta.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Trybuny

4 mar 2022, o 13:57

Zarówno ulga jak i radość wypełniły duszę Crassusa, kiedy na arenie ogłoszono zwycięstwo jego i Tori. Oraz Jaany, chociaż ta akurat sobie wygodnie leżała jako “martwa”. Zmierzył się z ciężką próbą, stanął naprzeciw Mili, i wyszedł z niej zwycięsko. To samo tyczyło się starcia z Rosjaninem, który może i był krótszy o centymetr czy dwa ale nadrabiał to wagą w stosunku do turianina. Ale to turiańska sztuka wojenna ostatecznie wygrała.
Wzrok Curio wylądował na nadchodzącym Karajevie, a najemnik szybko odczytał chęci żołnierza. Sam więc uśmiechnął się przyjaźnie, mało kto potrafił zachować się w ten sposób w obliczu porażki. I to cholernie zaimponowało turianinowi. Ruszył więc w kierunku Viktora aby spotkać się w pół drogi i przybić piątkę, czy tam trójkę w przypadku Crassusa. Wraz z potężnym klaśnięciem Curio wyłapał analogie, będąc fanem ziemskiej kultury i to szczególnie lat ‘80.
- Dzięki! - odpowiedział ze skinieniem głowy a potem wskazał brodą ich dłonie. - Jak w tym, no. Predatorze! Muszę powiedzieć, że nie byłem do końca pewny idąc na ciebie. Dużyś chłop. Widzimy się w barze, w takim razie.

***

Curio mimo to nie spieszył się za bardzo. Chciał ochłonąć od wygranej i emocji, a chłodny prysznic bardzo w tym pomógł. Kropelki wody spływały po karapaksie, zaś ich przyjemny szum wpływał kojąco na obecnie nieco rozbuchane ego. W końcu położył Viktora i prawie położył Milę! Szturmowca, którego specjalnością była walka w zwarciu. To było dobrze uczucie, musiał przyznać sam przed sobą. Nie chciał jednak upić się tą wodą sodową, która tak często była zgubą w jego fachu.
Po długiej i przyjemnej kąpieli, nie raz wspartej akompaniamentem piosenki śpiewanej przez Curio, turianin wyległ do szatni gdzie mógł się przebrać w luźne ciuchy. Ponownie darował sobie jakiekolwiek formalności, ograniczając się do prostej koszulki i wygodne spodnie z syntetycznej bawełny. Upewniwszy się, że jego grzebień jest już suchy, sięgnął jeszcze po swój odtwarzacz muzyki i zamknął szafkę, ruszając do wyjścia.

Drzwi do baru rozsunęły się z cichym sykiem, ukazując wysoką i chudą sylwetkę turianina. Słuchawki, które obecnie spoczywały na jego szyi, cichutko emanowały bałkańskim klasykiem. Crassus zaś ruszył przez pomieszczenie i między kilkoma obecnymi klientami, lekko bujając się w rytm rozbrzmiewającej muzyki. Żółte oczy snajpera z łatwością wyłapały najbardziej obsadzony stolik a przy nim znane mu dobrze osoby. Mila, Viktor, Tori. A nawet sama Radna! Tej to tu się nie spodziewał ale hej, zawsze dodatkowa para oczu, która mogła oglądać jego sukces.
Curio wymanewrował się tak aby zajść do stolika od tyłu Mili. Pojawiwszy się przy swojej przyjaciółce uśmiechnął się szeroko do wszystkich obecnych przy stole i położył dłoń na ramieniu Chorwatki.
- No siemano. Ćwiczysz przed sparingiem? - wskazał wolną dłonią na kebaba, a następnie uniósł ją w geście powitalnym do wszystkich pozostałych. - Powitał. No i radna Fel, zawsze miło panią widzieć. Już wszystko dobrze po ostatnich przygodach?
Słuchając jednym uchem reszty, Curio cofnął się do stolika obok aby podpierdzielić jedno ze stojących tam krzesełek. Z tak przejętym sprzętem wrócił do reszty i postawił krzesło w pobliżu Mili, na którym wylądował swoje karapaksowe cztery litery zaraz potem. Zacierając swoje trójpalczaste dłonie spojrzał na Viktora.
- To jak z tymi drineczkami? - zapytał, chcąc powołać się na obietnicę Karajeva z końca walki. Do jego nosa zaś dotarł dym, który po pierwszych niuchnięciach nie przypominał papierosów. W końcu Mila je paliła. - A co to za śmieszny papieros jakiś? Pierwsze czuję. Trochę śmierdzi.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 286
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Trybuny

4 mar 2022, o 14:37

Rozmówki na trybunach, tak jak zresztą poprzednio, stanowiły dla Ishy dosyć dobrą odskocznię od walki. Miło jej się rozmawiało, nawet jeśli tym razem, ze względu na większą ilość zebranych oraz obecność Radnej, było nieco inaczej. Sporo osób odpowiedziało na pytanie Fel, w tym zresztą ona i choć mniej więcej spodziewała się co powie Mila, tak odpowiedź Tori była dla niej względnie ciekawa, a więc wysłuchała jej, ale nie skomentowała.

Szybko do stołu dosiadła się kolejna zawodniczka, chyba ktoś, kto też brał udział w walce Mili, Karajeva i całej tej reszty, ale nie była pewna. Postanowiła jednak założyć, że ona też tam była i przywitała ją lekkim skinieniem głowy - tylko na to mogła sobie pozwolić. Robiło się tu dosyć tłoczno, co generalnie jej nie przeszkadzało, ale ograniczało odrobinkę konwersację, nie mogła robić smalltalku z absolutnie każdym, kto podszedł do stolika, bo inaczej wszyscy będą się przekrzykiwać i zapanuje chaos taki, że nawet ona tego nie ogarnie.

Choć początkowo myślała, że obecność Iris wpłynie na kulturę tej rozmowy, szybko się przeliczyła. W zasadzie sama to spowodowała i zdecydowanie jej to nie przeszkadzało, dlatego więc na swój sposób ucieszyła się, gdy Striker i Karajev podłapali wątek, a Mila, tak jak poprzednio zresztą, dołączyła do obozu śmieszków. Oczywiście było to wszystko stosowane przez Ishę w dobrej woli, nie chciała zrobić komuś rzeczywiście na złość. Ot, skład Neidus i ich żarciki.
- Bogini, jak bym chciała.- roześmiała się do Karajeva.- Mieć kogoś tak bliskiego, jak ty ze Strikerem. Znaczy, MAM, ale niestety chyba jest teraz zajęta toczeniem się gdzieś po kabinie prysznicowej i przepraszaniem swojej kapliczki tego, no, Cezara, za to, że go zawiodła.- niestety Fulvinia nie uczestniczyła w tutejszych trybunowych rozrywkach. Szkoda, mogłaby od niej odbić dużo humoru, a i zresztą dawno nie spędzały ze sobą za dużo czasu w takiej bardziej luźnej, niezobowiązującej formie. Niestety za często nie było jej ostatnio wśród swoich.

Striker także dorzucił swoje trzy grosze, jeszcze powołując się na honor oddziału Bravo. Nie mogła nie odpowiedzieć na to wezwanie.
- Ehhh, widzisz, gdyby szlachetny wojownik Przymierza przyszedł do mnie i powiedział "Isha, jest mi przykro, przytul", to byłabym pierwsza do pomocy, ale założyłam, że ty, przy tej waszej emocjonalnej bliskości i głębokiej więzi wykutej w boju, już jesteś na stanowisku.- odpowiedziała przede wszystkim na "zarzut" do siebie samej. Mila też została zaatakowana, ale musi sama wybronić się w tej walce śmieszków, to był jej krzyż. W bitwie słownej trzeba było ciągnąć swoją wagę, nic więcej. Przy oskarżeniu o frustrację seksualną postanowiła nie odpowiedzieć. Nie dlatego, że była ponad tym, a dlatego, że nic śmiesznego nie przyszło jej do głowy.

Potrzebowała chwili by przestać się podśmiechiwać. Przywitała Crassusa kolejnym skinieniem głowy i uśmiechem w jego stronę, po czym zwróciła się do Karajeva, tym razem już z w miarę poważnym tonem w głosie:
- "Dalsze" zakłada, że już tam byłeś. Miałeś szkolenie N? S-słyszałam, że straszliwy tam jest młyn, że to porównywalne, czy tam gorsze, od naszych komandosek.- tu przemówiła przez nią pewna militarna ciekawość. Współpracowała już z Karajevem parę razy, wiedziała, że gość był serio niezły, jeśli się starał. Miał czasem tendencję do głupich ruchów, ale kto nie miał?
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Trybuny

4 mar 2022, o 15:50

Konsumpcję kebaba przerwały kobiecie kolejne osoby dochodzące do stolika, przy którym było już całkiem tłoczno. Jeszcze kilkanaście minut temu siedziała tutaj tylko ona, oglądając dla poprawy humoru porażkę Ishy, a teraz? Ile tutaj się zleciało osób? Dziesięć? Generalnie było to prawdopodobnie spowodowane tym, że część się znała, część przyszłą się napić, ale zobaczyła znajomego tutaj i tak się zebrał mały tłum.

Tak czy siak widząc swoją wspólniczkę w walce, Mila uśmiechnęła się do niej, wyciągając rękę i wskazując na niemal pusty stolik obok, gdzie stały krzesła. Przy okazji, gdy Luna podeszła do niej, ta ukradła jej kilka naczosów i wsadziła do ust, czekając aż najemniczka się rozgości. — Witamy w naszych skromnych progach, co tam? Jak się czujesz, najdłużej wytrzymując z naszej trójki? Nawiasem mówiąc pięknie sobie poradziłaś z szarża tej młodej.

Zadowolona wróciła do jedzenia, czując, jak nieco odżywa. Zaczęło jej faktycznie brakować energii, którą spaliła na biotyczne potyczki, a tłuste, niezdrowe jedzenie było jej idealnym uzupełnieniem. Jasne, jakieś tam zbilansowane posiłki też jadła, szczególnie przy jej ćwiczeniach, ale po prostu miała słabość do syfiastego żarcia. Poza tym, co ten kebab zrobił chyba pięciu osobom, które wytykały go palcami?

Kącik ust drgnął kobiecie, gdy Striker zarzucił jej trening. Wbiła w niego spojrzenie i odparła bez wahania: — Ty chyba dużego mięsa w życiu nie widziałeś, co? Nie chce mi się marnować czasu i energii na trening z takim rozmiarem. A jakbym była sfrustrowana seksualnie, to nie bawiłabym się w żaden homoseksualizm — z tymi słowami wzięła kolejny kęs, wychwytując skrzywione spojrzenie Viktora. Zerknęła na niego znowu ze zdziwionym spojrzeniem, coraz mniej rozumiejąc, co oni wszyscy kurwa mieli do jej kebaba.

Słysząc za sobą znajomy głos i czując czyjąś rękę na swoim ramieniu, w dodatku KOLEJNY przytyk w stronę jej jedzenia, Mila zakrztusiła się kawałkiem mięsa, przez chwilę charcząc wniebogłosy i bijąc się w klatkę piersiową. W końcu udało jej się uspokoić, ale na poły gniewnym wzrokiem zerknęła na Crassusa przysiadającego się do niej, odsuwając w końcu to cholerne jedzenie, którego każdy jej żałował.

Siema Brutus. Co tak długi ci zajęło, dziękowałeś na kolanach swoim duchom? — rzuciła, unosząc do ust szklankę z whisky i dopijając ją. Sięgnęła już teraz bezprecedensowo po butelkę whisky, nalewając sobie kolejnego drinka. Zerknęła także na Lunę, wskazując na butelkę. — A ty chcesz?

Nie umknęła jej także uwaga Curio o podejrzanym zapachu. Pociągnęła mocniej nosem, wyczuwając znajomą nutę i uśmiechnęła się zaraz. Wyszczerzyła się do turianina, szturchając go delikatnie. — Chcesz spróbować? Założę się, że Charlie cię poczęstuje. I nie, to nie papieros.
ObrazekObrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 418
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Trybuny

4 mar 2022, o 16:54

- Ostrożnie, panie sierżancie - uśmiechnęła się do Karajeva gdy ten zakrztusił się swoim drinkiem, po czym zaniósł kaszlem - Ostatnio ma pan chyba jakieś problemy z piciem, co pana widzę to prawie reanimować topielca trzeba...

Z lekkim rozbawieniem obserwowała wymianę przytyczków i komentarzy pijących do relacji między Viktorem a Strikerem, lecz gdy ten ostatni wspomniał coś o niej samej, uniosła dłonie w obronnym geście.

- Ależ mnie proszę w to nie mieszać. Ja tam nic do was chłopaki nie mam i nie mam najmniejszego zamiaru stawać jako przeszkoda w waszej miłości. Wręcz przeciwnie, życzę wam wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia i obyście się doczekali wielu uciech i licznego potomstwa, niech będzie silne i bojowe jak rodzice. A jeśli chodzi o pozostałych, polecam klinikę Sanctum w Nos Astra. Ich implanty... no, powiedzmy, że sama byłam zaskoczona, że ktoś takie produkuje.

Z delikatnym uśmiechem na twarzy obserwowała zgromadzonych. Towarzystwo wydawało się być rozluźnione, jakby odreagowując emocje po walkach, przerzucali się docinkami i śmieszkowali między sobą. Wyglądali jak zgrana paczka, chociaż jeszcze chwilę temu walczyli przeciwko sobie na arenie. Skąd bierze się taka zażyłość? Wspólne doświadczenia i zagrożenie? Sądząc z kontekstu przynajmniej część z nich wspólnie odbywała jakieś zlecenia lub misje, co mogło - choć nie musiało - zbliżyć ich relację do koleżeństwa lub wręcz przyjaźni, więc tym bardziej zadziwiający był fakt stawania przeciwko sobie nawzajem w turnieju. Jak to Isha powiedziała chwilę temu? "Money, fame and bitches"? Jakoś jednak nie pasował jej ten model chociażby do Karajeva - ten był bądź co bądź regularnym żołnierzem Przymierza. Czy w strukturach wojskowych też chodziło o “fame”? Raczej nie przypominała sobie nic takiego z treningu w akademii wojskowej asari. Owszem, była rywalizacja. Nawet bardzo zacięta, ale wtedy chodziło o zdobycie przewagi nad innymi, zostanie zauważoną przez przełożonych, czy wyróżnioną podczas kursu, bo gwarantowało to w przyszłości lepsze przydziały, czy większą możliwość awansu. Wiedza i umiejętności - a doświadczenie miało przyjść z czasem. Tutaj było inaczej...

Przesuwając wzrok z twarzy na twarz zatrzymała go na dłuższą chwilę na Radnej, obserwując kobietę zza swojej szklanki. Co zatem ona tutaj robiła? Radna ludzkości, jedna z czołowych postaci polityki na Cytadeli przesiadywała teraz z najemnikami w jakiejś podrzędnej spelunie areny, na której ci walczyli o “money and bitches”. Czy może miała nadzieje na jakiś dreszczyk emocji, przebywając w pobliżu wojowników, jak działo się to w zamierzchłej przeszłości na Thessii? Być może była ciekawa pobudek, które kierowały nimi - w końcu o to przed chwilą sama pytała - a być może jej cel wizyty był całkiem inny, a jeszcze go przed pozostałymi nie odkryła. Na co zatem czekała? Aż zbiorą się wszyscy uczestnicy zmagań?

Towarzystwo przy stoliku stale się powiększało. Przybycie Luny obserwowała z zainteresowaniem, oczekując również od niej ewentualnego komentarza na temat walki, ale nic takiego nie nastąpiło. Crassusa powitała skinieniem głowy i kolejnym uśmiechem, które dzisiejszego dnia rozdawała na lewo i prawo, po czym skrzywiła się nieco czując specyficzny zapach dymu papierosa Strikera. Kilkoma machnięciami dłoni próbowała odpędzić dym od siebie, ale niewiele to dało. Na pytanie Crassusa odnośnie używki i odpowiedź Mili odwróciła głowę w kierunku turianina i lekko nią pokręciła.

- Nie polecam. Z dwojga złego proponuję zostać przy akloholu - zakręciła zawartością trzymanej szklaneczki i wzięła łyka - Chyba, że będzie pan miał jakieś medyczne uzasadnienie. Czytałam, że kiedyś było to stosowane jako alternatywna metoda uśmierzania bólu neuropatycznego i nowotworowego... Z różnym skutkiem zresztą.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2096
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Trybuny

4 mar 2022, o 21:52

A jednak. Wychodziło na to, że końcem końców jej pamięć nie zadrwiła z niej. Iris pochyliła się do przodu wyraźnie ożywiona, bez skrępowania skracając dystans, który dzielił ją od lekarki siedzącej z drinkiem w tym barwnym niemalże jak pawie pióra towarzystwie.
Aż chciałoby się pokusić o zakłady, kto najlepiej pasował do roli kolorowego, a kto idealnie odzwierciedlał żelaznego.
Miała, naturalnie, swoje własne typy.
- Pamiętam! Jednym z prelegentów, był elkorski doktor nauk medycznym. Po tym, jak pewnego razu w Ambasadzie goszczono elkorski teatr, który w hołdzie dla naszej, ziemskiej kultury postanowił wystawić sztukę Szekspira, myślałam, że nie usłyszeć czegoś równie... Nie do opisania. A jednak. Wykład na temat mitochondriów prowadzony głosem elkora... Tego nie da się zapomnieć - pokręciła głową, wprawiając w ruch jasne pukle. Na moment, dość krótki, uciekła we wspomnienia czasów o wiele bardziej beztroskich. Nie minął rok, a Iris zaczynała czuć się, jakby postarzała się o co najmniej dekadę.
- Zostajesz dłużej na Cytadeli, Tori? Jeśli tak, koniecznie musimy umówić się na kawę - dzisiaj, uwagę wszystkich pochłaniała arena, walki, które były za zawodnikami, a także wyzwanie, jakie ci mieli jeszcze przed sobą. To nie był dobry moment na sentymenty, mimo iż Fel wyraźnie nabrała ochoty, aby wrócić do konferencji na Illum.
Zaintrygowała ją odpowiedź Strikera. Jego podejście do zawodowych spraw i profesjonalizm. Być może było to tylko mylne, pierwsze wrażenie. Nawet jeśli, to i tak kupiła je w stu procentach.
- I właśnie dla takiej odpowiedzi, zapamiętam Twoje nazwisko - puściła Charlesowi perskie oczko, na tyle dyskretnie, aby przypadkiem jego kolega po fachu - sierżant Karajev - nie był zazdrosny. Niewiele rozumiała z tego, co momentami przekrzywiał jeden drugiego, aczkolwiek najwyraźniej obu mężczyzn łączyła... wyjątkowa więź.
Co się tyczy Viktora, dostrzegła mały popłoch w spojrzeniu żołnierza. Obdarzyła więc mężczyznę rozbawionym uśmiechem. Absolutnie, nie zamierzała oceniać go przez pryzmat docinków, które sypały się przy tym stole. Przynajmniej nie dzisiaj.
- Szkolenie N to poważna sprawa, powinniśmy wznieść toast za Twoje powiedzenie. Tak samo za komandoskie plany doktor Te’erii, ale... Chwila. Moment. Czy tylko nasz żeński kwartet pije w tym towarzystwie!? - cmoknęła, przeskakując spojrzeniem z twarzy na twarz, czy raczej z rąk na ręce.
W pierwszej chwili, gotowa była podnieść ręce w obronnym geście, lecz zamiast tego, wskazała na frytkę, która spadła z talerza.
- Absolutnie nie mam nic przeciwko fast foodom, dziwie się jednak, że masz w sobie na tyle odwagi, aby zamawiać w miejscu takim, jak to, cokolwiek do jedzenia, co wymaga obróbki termicznej i nie jest gotowym produktem do wyjęcia z opakowania. Zwróciłaś uwagę na ich zaplecze kuchenne? Przecież tam nie ma nigdzie zlewu - były pewne granice, które pod żadnym - powtarzam, żadnym - pozorem, Fel nie zdecydowałaby się przekroczyć. Nawet w sytuacjach życia, a śmierci.
Uprzejmym skinięciem, przywitała kolejną, jak założyła po oczywistych znakach, uczestniczkę zawodów na arenie. W chwili, w której Račan odkorkowała butelkę whisky, podsunęła jej swoją pustą szklankę. Od dłuższego już czasu, kołysała w ręku przeźroczystym szkłem, podczas kiedy bursztynowy trunek odbijający się w świetle w krysztale dawał miłą dla oka barwę. Iris, jako estetka, zwracała uwagę na takie mankamenty.
Spojrzała na Curio, a kąciki jej ust drgnęły.
- Ciebie również, Crassusie. Dziękuję za troskę, dzięki szybkiej reakcji, udało mi się wrócić do sił, obowiązków, codzienności. Jakby na to nie spojrzeć, całe to wydarzenie, w którym bierzecie udział, jest wyrazem tego, że stacja nie zatrzymała się w miejscu - atak obnażył wiele niedopatrzeń, drugi raz nie pozwoli, aby popełniono takie same, w kilku przypadkach nawet kardynalne błędy.
- Pytasz o skręta? To używka, dla niektórych bardziej pobudzająca niż alkohol. Nie słyszałam jednak, aby ktokolwiek dowiódł, jak dokładnie działa na turian, bądź quarian, zatem podobnie jak Tori, radziłabym dwa razy przemyśleć chęć posmakowania, z drugiej strony... Są tutaj dwie lekarki, więc co może pójść nie tak? - wszystko. Ale to, o dziwo, Fel już przemilczała, podczas kiedy chochliki rozbłysły w jej tęczówkach. Wyjątkowo nie zamierzała ich zduszać.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Trybuny

5 mar 2022, o 18:46

Viktor wspomniał swój pobyt w Willi raczej bez specjalnej nostalgii. Pamiętał przedzieranie się przez brazylijską dżunglę, bez jedzenia i czystej wody, po całej dobie bez snu. I te komary, okropne bzyczenie wwiercające się w mózg żołnierza. Zielone piekło dało mu w kość, lecz cieszył się, że miał to za sobą. Wiele sytuacji bojowych, które napotkał później wydawała się po prostu mniej straszna, gdy przejdzie się przez coś takiego...
- Nic imponującego, przeszedłem tylko przez pierwszy stopień- Viktor pociągnął ze swojego drinka, już spokojniej. Zdenerwowanie, które pierwotnie okazał zniknęło, gdy wszedł na dobrze znany sobie grunt- Ot, kilka tygodni wakacji w słonecznym Rio, polecam każdemu na relaks.
Uśmiechnął się, zwracając ku Ishy.
- Naprawdę nie będę porównywać komando asari do naszych sił N, gdyż zwyczajnie nie miałem okazji szkolić się z nimi- odpowiedział rozbrajająco- Aczkolwiek prawdę mówiąc bardzo chętnie wziąłbym udział we wspólnych ćwiczeniach, czy rzucił okiem na wasz system szkoleń. Wyobraźcie sobie, wspólne manewry Illium i Ziemi, pięknie by to wyglądało PR-owo, prawda ekscelencjo?
Tu rzecz jasna zwrot był do radnej. Karajev szybko opanował pierwsze zdenerwowanie wywołane zaskoczeniem. Spotkanie czy nie, musiał dobrze się zaprezentować przed górą.
Na wzmiankę o piciu alkoholi chciał odruchowo rzec "po wódzie mi odpierdala", lecz nie zdecydował się na tak wyraźne łamanie takty towarzyskiego. Cóż, może w węższym gronie by był bardziej rozluźniony, lecz tu nie było mowy.
Gdy temat zszedł na skręty, VIktor uśmiechnął się lekko, spoglądając na swojego partnera. Gdy była mowa o potencjalnych działaniach niepożądanych, przeszła mu mimochodem przez myśl uwaga, wspomnienie, że obaj mężczyźni w przeszłości sięgali po dużo gorsze substancje. Ivanowicz niechętnie wspominał młodość i miał ku temu powód.
- Dajcie spokój, dość już ma nasz poczciwy turianin nałogów. A porpos, obiecałem faktycznie coś wcześniej! Panie i panowie wybaczą...
Tu sierżant odsunął krzesło i udał się do baru. Nie zapytał wprzódy Crassusa o upodobania, postanowił sam wstrzelić się w jego gusta. Stanąwszy przed wielką kolekcją kolorowych butelek, połyskujących pięknie w neonowym świetle, Viktor musiał przyznać, że prezentowały się kusząco. Opanował jednak chęć, by samemu poddać się alkoholizowaniu... tym razem.
- Jedno dekstro Cuba libre i sinistro błękitna laguna, bezalkoholowa.- zamówił wreszcie. Szklanki z brzdękiem wylądowały na kontuarze, po chwili napełniając się barwną zawartością. Krótki ping na barowym terminalu oznaczał, że Karajev jest rozliczony. Po chwili podszedł do turianina, oferując mu szklankę.
- No to chyc!- rzucił- A co do naszej "bliskości", niebieska, to ty chyba masz jakieś fantazje o nas. Pewnie sobie wyobrażasz, że mamy dziecko.... dajmy na to imieniem Olgierd.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Trybuny

6 mar 2022, o 03:57

Luna opadła z westchnieniem na krzesło, po czym odwzajemniła uśmiech Mili. W końcu będą miały okazję zamienić kilka słów, a nic nie stanowi dobrego tematu do rozmów jak i całego początku znajomości jak wspólna walka ramię w ramię, nawet w warunkach kontrolowanych na arenie. Skinęła głową przyglądającej się jej Tori.
-Pfff... może i wytrzymałem dłużej, ale nie dużo dłużej no i nic sensownego nie zrobiłam. w jej głosie można było usłyszeć niezadowolenie głównie z samej siebie. Cóż była ambitna i miała wobec siebie dosyć wysokie wymagania. Swoje technologiczne zdolności wszak ukształtowała tak by były bojowe. Teraz czuła, że się nie popisała. Nie pozostało nic innego jak się napić zanim kontynuowała swoją wypowiedź.
Dzięki. Przynajmniej tyle satysfakcji, że padła po moich strzałach. Ale gratulacje dla zwycięskiej drużyny powiedziała uśmiechając się lekko i puszczając oko. Czas zająć się nachosami i obserwować jak inni rozmawiają, by wrzucić swoje trzy grosze od czasu do czasu. Kiedy zaproponowano jej whisky, uśmiech Meksykanki znacznie się poszerzył.
Nigdy nie odmawiam jak oferują alkohol. rzuciła. Na szczęście miała, jak na człowieka, mocną głową i nie odpadała szybko.
Przeniosła na chwilę spojrzenie na Karajeva, który mówił o odpoczynku. Kolejna rzecz, której nigdy nie odmawiała.
Oh tak, Rio jest świetne. Polecam też Acapulco i Cancún, piękne widoki i świetny relaks. Sama była tam wielokrotnie i wiedziała, że można tam się i bardzo dobrze zrelaksować i zabawić, jeśli ktoś ma taką ochotę.
Skręty są spoko, osobiście polecam, potrafią rozluźnić. Zresztą raz się żyje i chyba lepiej żałować czegoś co się zrobiło niż tego czego się nie zrobiło, co nie? zauważyła. Gdyby tylko ją ktoś poczęstował skrętem to z pewnością by nie odmówiła.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1373
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Trybuny

7 mar 2022, o 17:20

Gdy usłyszał ten specyficzny rodzaj głosu przypisany do Turian nawet nie musiał się odwracać by wiedzieć kto to właśnie przybył do ich stolika. Bohater Cytadeli, żywa okładka Fornaxa, a do tego gladiator. Co jak co, musial przyznac, ze gdyby to wszystko to był corny film to wlasnie Crassus byłby głównym protagonista.
-Ah, no tak. Wy nie macie takich specyfików chyba u siebie. - Wyciągnął znowu papierośnice i pchnął w stronę mężczyzny. W środku znajdowały się perfekcyjne maczugi. Na pewno przy otwarciu ich mogl poczuc naprawde potezny swad.
-Ehh, ciężki ten krzyż partnerstwa, ale trza go nosic z duma. - Rzucił do ishy zaciągając się do polowy już wypalonym skrętem. W takich momentach życie bylo, az tak zle. Stawało się znośne, a czasami nawet przyjemne. Dawało mu chwilowe uczucie jakby pasował do tego co się zawsze działo wokół niego.
Nie kontynuował już banteru. Teraz pojawiła się znacznie ciekawsza w obserwacji rozrywka. Strzelil zapalniczka strone Turiania. Ta dosłownie przeleciała przez stół odbijajac sie od papierośnicy.
-Masz, poczęstuj sie. - Jego wzrok skierował się w koncu na Tori. Tym razem zaciągnął się dymem i wypuścił go gdzie bokiem by nie leciało w ludzi przy stoliku. - Legendarne zielone złoto, którym możesz dosłownie wygrać z kazda choroba. Czego to nie robi serotonina jak już jest w mózgu.
Jego oczy zrobiły się lekko przekrwione i przymrużone. Trudno było go porównać z typowym Strikerem z jakim trzeba było współpracować. Chyba właśnie tylko i wyłącznie przez palenie tego swinstwa mogl na chwile zejsc ze stresu i zmęczenia psychicznego. Coz, moze tak by się dokładnie zachowywał na co dzień gdyby nie to że zabłądził w drodze na studiach.
- W najgorszym wypadku mozesz troche odlecieć. Nie widze przeciwskazan szczerze mówiąc. Wyglądasz na typa co nie chce tylko przeżyć życia, ale też coś pozytywnego wynies. Takich szanuje. Bierz jednego, odpalaj. - Zaciągnął się ostatni raz dogaszają skręta w popielniczce. - Do tego mogę ci obiecać, że to czysty towar prosto z ziemi z zaufanego źródła. Tylko nie sciagnij za dużo na początek.
Uśmiechnął się do niego wyjątkowo szczerze co wyglądało dość przerażającego na jego twarzy. Wygladal jak sprzedawca, ktory naprawde umie wcisnac komus coś czego nie potrzebują. Prawda była taka, że sprawiało mu to wyjątkowa radość. Dawno nie widzialem kogos po pierwszym razie z tym co oferował.
- Kurwa, serio? Olgierd? Kto by kurwa nazwał dziecko Olgierd? - Zapytał Karajeva i westchnął. - I wlasnie przez takie pierdolenie nigdy sobie baby nie znajdziesz Viktor. Pewnie bys jeszcze opowiadał, że wasze potomstwo będzie silne, więc będzie awansować w wojsku.
Pokrecil glowa po czym skierował palec w stronę Crassula.
- Mordeczko jak sie juz poczęstujesz, to weź podaj nowej koleżance. Rzadko mi się zdarza palić w grupach. Trza wykorzystać.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Trybuny

7 mar 2022, o 22:36

Przybycie Crassusa spotkało się z zainteresowaniem przekraczającym jego wstępne oczekiwania! Ale czego innego miał się spodziewać? W końcu był bohaterem Cytadeli, brylował na arenie no i był na okładce Fornaxa. Wszystkim obecnym i każdemu z osobna podarował uśmiech i rozsiadł się wygodnie na swoim krześle. W prowadzony już dialog nie zamierzał się wpieprzać. I tak nie wiedział o co chodzi. Co innego zdanie przeznaczonego dla niego, Brutusa już zdążył poznać.
- Oj tam się nie gniewaj. To były sekundy, pach pach. - podkreślił swoje słowa żywiołową gestykulacją, imitującą ruchy podczas walki. - Ha! Nie klęczałem, dawałem im na tacę jak wy to robicie. Najgłupszy zwyczaj jaki znam, dawać hajs kapłanom.
Temat śmiesznego papierosa faktycznie zainteresował Curio. Turianin poprawił się na swoim krześle, opierając łokcie na blacie stołu.
- A spróbowałbym jak to daje jakąś bajerę. Nie jak te całe papierosy, to tylko kłuje w płuca i co? I kaszel. - pokręcił głową. Słowa Tori nieco ostudziły jego początkowy zapał. W końcu była tam jakimś lekarzem, nie? Westchnął ciężko, bijąc się z myślami. Na całe szczęście z pomocą przyszła Iris. Nie tylko polityk ale i lekarz, jak się okazuje. Crassusowi dwa razy nie trzeba było powtarzać. - Dobra, przekonała. Dawaj mnie tego skręta.
Klasnął w dłonie, które po chwili już były na stole aby przechwycić śmieszne pudełeczko. Po chwili konsternacji jak ono dokładnie działa, Curio otworzył puszkę Pandory. I skrzywił się nieco.
- No takie dziwne. I śmierdzi. To normalne, że tak wali? - skierował pytanie do Charlesa.
Curio zaś był traktowany dzisiaj iście po królewsku. W tym całym zamieszaniu nawet nie zauważył kiedy Viktor podskoczył do baru po obiecane drinki. Na widok zaoferowanej szklanki żuwaczki turianina rozsunęły się szeroko w uśmiechu.
- A dziękuję! Dobrze wiedzieć, żeś słowny. - odebrał szklankę. - Chyc? A, że pijemy! No to chyc, tak.
Pociagnął porządny łyk z naczynia. Cuba libre zawsze miło łechtało podniebienie i spragnione gardło. Dobrze, przynajmniej miał dobrą popitę.
- Dobra, nie ma co się pieprzyć. Jedziemy z tym gównem. - oznajmił stanowczo, zaraz po tym jak odstawił szklankę. Wyjął jedną “maczugę” z pudełeczka i zgodnie z poleceniem Strikera przesunął je po stole w kierunku Luny. Sam zaś zabrał się za zapalniczkę. Miał okazję nieraz widzieć jak się pali, więc był tutaj dosyć pewny siebie. Wsadził filter do ust i odpalił zapalniczkę kilkoma pstryknięciami. Mając już żywy ogień podsunął płomień pod czubek skręta i rozpoczął całą zabawę. Z początku szło ciężko, więc wzmocnił siłę ssącą… Aż zanadto. Czując pełne płuca odsunął skręta od ust, jego twarz nabrzmiała tak, że tylko karapaks trzymął ją w ryzach. Po chwili przy kanonadzie kaszlu kłęby dymu opuściły jego usta, roznosząc się po okolicy.
- O khe… kurwa co to jest?! - zapytał głośno, wciąż targany kaszlem. Jeszcze przez kilka chwil turianin musiał to znosić, chwycił też po szklankę aby nieco przepłukać podrażnione gardło. - Uff. No nie wiem, nie działa coś. Spróbuję jeszcze jednego.
Nie czekając żadnej odpowiedzi, Curio postanowił raz jeszcze wdepnąć w to samo gówno co przed chwilą. Tym razem jednak nieco lżej, nie zaciągając się aż tak mocno. Kaszel pojawił się ponownie, choć odrobinę mniejszy. Po chwili wydmuchnął resztkę dymu. Powoli oparł się na krześle. Było tu całkiem przyjemnie. Ten cały skręt relaksował, to trzeba przyznać.
- Całkiem spoko ale tak w sumie to nie wiem o co ten cały amba… - wtedy to poczuł. Jak uderzenie obuchem w ryj, tylko przyjemniejsze. Głowa stała się nagle dziwnie ciężka, a krzesło wygodniejsze niż zwykle. - …ras.
Jego wzrok skupił się na nieznanym punkcie po przeciwnej stronie pomieszczenia ale Crassus był już gdzie indziej. Ciało może i pozostało na miejscu, jednak jego umysł poszybował na spotkanie ze wszechświatem.
Po prostu było mu dobrze i w dupie miał co się działo w około. Nawet to, że skręt powoli tlił się w jego dłoni.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 286
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Trybuny

7 mar 2022, o 23:15

Karajev zarzucił tematem, który wyjątkowo zainteresował Ishę, bo miała tu w miarę dużo do powiedzenia. Komandoski Asari a ludzkie N-ki. Oczywiście nie zamierzała tu wchodzić w debatę dotyczącą tego kto tu był lepszy, kto gorszy, a kto kogo może zabić jednym palcem. Miała jednak ochotę na małą konwersację na ten temat. Przez chwilę zastanawiała się jak Karajev dostał się na szkolenie do ELITY PRZYMIERZA, ale szybko doszła do wniosku, że w sumie to w miarę się nadawał, przynajmniej po tym, jak go wcześniej widziała. Ot, był dobry, to się dostał. Ale widocznie nie kontynuował dalej szkolenia i dopiero teraz zamierzał to zmienić.
- Ja z waszymi N-kami nic nie miałam wspólnego, ale komandoski znam aż za dobrze. W sumie rzeczywiście ciekawe jak to by mogło wyglądać, ciekawi mnie jak wyglądają wasze procedury treningowe w porównaniu do nasz...do ich procedur.- choć chciała wpierw stwierdzić, że procedury Komandosek to są "nasze", to szybko się powstrzymała. Teoretycznie komandoską nigdy nie została, lecz miała dużą szansę by być. W innym życiu. Gdyby była troszeczkę bardziej posłuszna.- Ale tak totalnie serio, pomijając PR, to by mogło być super doświadczenie dla obu wojsk. I wcaaaaale nie mówię tego dlatego, że obok siedzi osoba, która totalnie jest w stanie to zorganizować pstryknięciem palca. I totalnie nie jest w stanie mnie w to jakoś wciągnąć.- roześmiała się, choć wyjątkowo grzecznie i mało rubasznie jak na siebie. D'veve, choć rzadko sprawiała takie wrażenie, była wojskową dziewczyną tak bardzo, jak dało się być. Militaria były jej częścią, nieważne jak bardzo odcinała się od tego swoją osobowością. Poruszała się w tych tematach płynnie i chętnie pogłębiała swoją wiedzę, nawet jeśli wcześniej nie mogła wybrać czy tego chciała, czy nie. Dlatego też bardzo chętnie by w tym uczestniczyła, lub przynajmniej obejrzała. A to, że przy okazji Isyxę zabolałaby dupa byłoby bonusem. Niech jej gorsza siostra wie, że to Isha ma koneksje, a nie ona. Zresztą, pewnie zesrałaby się z zazdrości, gdyby dowiedziała się, że jej siostra rozmawia sobie teraz z Radną jak z kumpelą.- Ale serio, fajnie by było coś takiego zobaczyć, choćby dla tego PR-owego pogłębiania przyjaźni między gatunkami.- dodała na koniec tej myśli i pozwoliła sobie na głęboki oddech.


Banter, który miał tu miejsce, miał się bardzo dobrze. Wszyscy w miarę dobrze się bawili, naśmiewając się razem i utrzymując się nawzajem w raczej dobrym, pozytywnym duchu, który utrzymywał się nawet wbrew tego, że wcześniej walczyli przeciwko sobie. Dla Ishy nie była to rzecz dziwna, dobrze wiedziała, że nie ma nic lepszego niż napicie się z byłym przeciwnikiem dla rozładowania stresu. Choć sama nie piła jeszcze alkoholu, to miała swojego dzielnego energetyka w łapie. Pozwoliła sobie nawet na chwilę odejść, by pójść po faktyczne jedzenie pod postacią ziemskich nuggetsów, które kiedyś tam miała okazję zjeść i przypasowały jej na tyle, że dołączyły do jej stałego menu fast-foodów. Rzadko brała udział w ludzkiej kulturze, ale widocznie jedzenie było pewnym wyjątkiem. Zresztą, nic dziwnego. Wzięła sobie też butelkę coli, z którą wróciła do stolika. Od razu zobaczyła co tym razem sobie wymyślili - Crassus wziął od Strikera skręta. Isha jedynie usiadła na swoim miejscu i patrzyła jak to gówno się rozwija. Nie zamierzała nikogo powstrzymywać, choć sama była raczej niezainteresowana braniem czegokolwiek. Nie wiadomo kiedy będą następne walki.

I wtedy Turianin wykitował, co spowodowało od niej parsknięcie śmiechem. Tak widocznie wyglądał jego pierwszy kontakt z tą używką. "Nieźle", pomyślała, ale nie powiedziała. Nie zamierzała tego komentować. Można było powiedzieć, że wolała udawać, że to się nie wydarzyło, nawet jeśli mocno ją to rozbawiło.


- Wiecie.- odetchnęła, gdy została zapytana o jej rzekomą obsesję na punkcie związku Karajev-Striker.- To nie jest tak, że o tym fantazjuję, mam o wiele ciekawsze pomysły w głowie- tu zrobiła małą przerwę na parsknięcie śmiechem - ALE jest to całkiem zabawna wizja. Zresztą, taka prawdziwa! Ta braterska więź! To wzajemne oddanie sobie! Come on, z tego idzie napisać zajebisty fanfic na jakiejś gówno-stronce. Albo lepiej, romansidło.- po raz kolejny się roześmiała, tym razem jednak o wiele bardziej niekontrolowanie, bo usłyszała imię "Olgierd", a potem śmieszną docinkę Charlesa.- Olgierd...Striker. Albo Olgierd Karajev. Albo Olgierd...Strikajev. Największy przekozak Przymierza, maszyna do spuszczania wpierdolu, tak dobry, że...że...że się dostał do N-ek. Z tytułu bycia Strikajevem.- zdanie to było przerywane, bo musiała zastanowić się nad swoją wypowiedzią, ale gdy skończyła, lekko zaśmiała się z własnego żartu i na chwilę skupiła na jedzeniu.

- Swoją drogą, kiedy będzie miał miejsce ten słynny sparing?- zerknęła na Karajeva i Milę.- Nie zamierzam wam się wpierdalać na salę treningową, ale chętnie usłyszę o wyniku. Mam już swojego faworyta lub faworytkę, aale może mnie zaskoczycie.- stawiała raczej na Karajeva z tytułu rozmiaru. Albo nie. Na Milę. Z tytułu zręczności. W sumie ciężko było stwierdzić, oboje mieli swoje atuty. Widocznie to, kto jest lepszym wojownikiem, może być wykazane tylko poprzez legendarną sztukę bicia się po pyskach, a nie teoretyzowanie.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2096
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Trybuny

8 mar 2022, o 18:59

- Pozwolę sobie wtrącić... - weszła w dyskusję na temat owocu braterskiej miłości szybciej, niż trzeźwy rozsądek zdążyłby zaprotestować, iż absurd goniący absurd przeważał w tej dyskusji. Być może nie mały udział miał w tym alkohol, którego Iris sobie nie odmawiała. Znała jednak swoje granice, wiedziała doskonale, kiedy powinna asertywnie podziękować Mili za kolejne dopełnienie szklanki.
- ... imię Olgierd, słowiańskie swoją drogą, w jednym z państw bałtyckich w środkowej Europie oznacza nie inaczej niż sławny, wysławiony, chwalony - a to był dopiero początek opowieści. Iris zarzuciła nonszalancko nogę na nogę, bębniąc paznokciami o szkło, dawkowała napięcie z gracją prezentera wiadomości galaktycznych.
- Historia, dość dawna, bo z czasów średniowiecza, jeśli mnie pamięc nie myli plus minus trzynasty wiek, zna pewnego wielkiego kcięcia o imieniu Olgierd Giedyminowic. Zasłynął tym, że wraz ze swoim ojcem i bratem o równie ciekawym imieniu, Narymuntem, zawarł rozejm z inflancką gałęzią zakonu krzyżackiego. Odzyskał wtedy kawał ziemi dla swojefgo państwa. Ale! Wbrew pozorom, nie ten fakt jest najciekawszy w jego życiorysie. Otóż Olgierd miał dwie żony. Z jedną spłodził siódemkę dzieci, z drugą... raptem szesnastkę - puentę, pozostawiła towarzystwu do dopowiedzenia sobie samemu. Kilka, natutalnie, cisnęło się jej na usta, lecz Iris uśmiechnęła się tylko pod nosem, kołysząc szklankę tak, że ścianki znów zabarwiły się na bursztynową barwę.
W momencie, w którym Crassus ruszył się z miejsca, Fel cmoknęła.
- Mnie w swoje wybory nie mieszaj. Mam tutaj... Co najmniej kilku świadków, iż zapaliłeś tego oto skręta na własną odpowiedzialność, przy czym byłeś trzeźwy na umyśle, kiedy ją podejmowałeś, nikt nie wywierał na Ciebie nacisku, nie szantazował... - wymieniała, lecz turianin i tak wydawał się wiedzieć lepiej.
Obserwowała go kątem oka, nie trwało to długo, jak Curio zgarnął kolejnego. Za nową koleżankę, o której wspomniał Striker, rzecz jasna wzięła Lunę. Nie podejrzewała mężczyznę o próbę namówienia jej do sięgnięcia po czysty towar w miejscu publicznym.
- Nie radziłabym się - próbowała go ostrzec, lojalnie a także po przyjacielsku, lecz było na to za późno. Dym tlił się z końcówki skręta, Iris wzruszyła ramionami, tracąc zainteresowanie turianinem, kiedy Isha wdała się w dyskusję z Karajevem na temat szkoleń wojskowych.
- Właściwie to o jakim sparingu mowa? - nie była w temacie, podpytała więc najbliżej siedzą Milę. Widok Karajeva, zresztą nie tylko jego na sali treningowej wart byłby grzechu. Puściła Tori, z którą akurat wymieniała niezobowiązujace spojrzenie perskie oczko.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Trybuny

8 mar 2022, o 20:42

Energia, jaka towarzyszyła mu zaraz po walce powoli zaczęła osiadać. Jego zauważył, że stan napięcia minął, a teraz była pora na zasłużony odpoczynek. Niemniej uwaga Iris o Giedymiwowiczach przykuła jego uwagę.
- No proszę...- mruknął zaskoczony- Nie spodziewałem się, że ekscelencja zna się na historii! Czy to ot, losowa ciekawostka czy kryje się za tym jakieś głębsze zainteresowanie?
Striker nieraz naigrywał się z jego pasji historycznej, ale pewnie by mu mina zrzedła, gdyby Viktor potrafił nawiązać stychomytię na ten temat. I to z kim! Z samą radną!
- Teraz byłoby to nie do pomyślenia. Opiekować się taką gromadką? Urwanie głowy. Jeśli kiedokolwiek będę miał dzieci, to trójkę maximum. Pod warunkiem, że mnie nie zapierdolą na jakiejś zapomnianej przez Boga planecie.
Zmitygował się, za późno jednak. Czy to luźna atmosfera czy bierne zaciąganie się trawą Crassusa i Charliego, VIktor dopiero po chwili zorientował się, w jak grubiański sposób odezwał się do Fel.
- Pardon- dodał po chwili.

Trening z Milą wzbudził większe zainteresowanie niż sobie życzył. Uznał jednak, że jest to poza jego kontrolą i denerwowanie się nic nie da.
- Ot, zwykły trening. Co innego przecież walka w sprzęcie, z bronią, co innego bez niczego. Ten drugi scenariusz przećwiczymy. Ja pokażę Mili parę sztuczek i technik, może ona coś mi pokaże... Trzeba być otwartym na cudze doświadczenia. Wspominałem szkolenie z komandoskami z Thesii. To nie będzie takie dalece odmienne.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Trybuny

11 mar 2022, o 12:37

No, nareszcie coś dobrego dziś mnie spotyka. odparła kiedy Crassus pchnąłw jej kierunku pudełeczko zawierające skręty. Z wyraźnym entuzjazmem i uśmiechem na ustach wyciągnęła jednego z nich, po czym na chwilę przejęła zapalniczkę od Crassusa i zaciągnęła się głębiej. Nie zareagowała tak jak on, za to parksnęła śmiechem widząc jego reakcję i działanie nietypowych substancji. Sama przymknęła na chwilę oczy rozkoszując się jego działaniem. O tak, coś co rozluźnia zdecydowanie przyda się po jej przegranej rundzie na arenie. Całkiem pozytywny rozwój sytuacji.

Przysłuchiwała się, choć niezbyt uważnie rozwojowi dyskusji. Zaciągnęła się po raz kolejny po czym postanowiła włączyć się do rozmowy wrzucając swoje trzy kredyty.
Olgierd? Ale czemu akurat Olgierd? Jest tyle ładnych imion. Juan, Carlos, Fernando. pokręciła głową, bo imię zupełnie do niej nie przemawiało. Ci pochodzący z północy na Ziemi mają czasem dziwne imiona.

Zdziwione spojrzenie przeniosła na Iris, która właśnie walnęła im tutaj bardzo szczegółowy wykład dotyczący imienia i jego historii, coś czego bardziej spodziewała się usłyszeć na jakimś kanale historycznym, a nie w trakcie luźnej rozmowy po walce na arenie. Skąd Ty to wszystko wiesz? rzuciła z niekłamaną ciekawością w kierunku Iris.

Jej uwaga wróciła do Mili kiedy usłyszała wzmiankę o sparingu. Po raz kolejny się zaciągnęła.
-Ej chica, ja też chcę ten wasz sparing zobaczyć, może być ciekawie.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Elysium Arena”