Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ich plan, choć zrodzony w pośpiechu, wydawał się być przynajmniej wart spróbowania. Lyssa kiwnęła głową, zgadzając się z tym, co mówili, tym samym zachęcając turianina do sięgnięcia po komunikator. Pilot wydawał się poirytowany słowami stojącej obok Ishy - zamiast od razu przejść do rzeczy, obrócił się w fotelu, przyglądając się asari w mało przyjemny sposób. Jego jedno oko było permanentnie zamknięte, a powieka przykryta obszerną blizną - pamiątką przeszłości.
-
Słuchaj, panieńko, błagam to ja najwyżej dziewczyny z Zaświatów o przedłużenie godziny i to na ogół one grają na moich uczuciach...
-
Co to jest kurwa kot? - prychnął zdumiony batarianin, opierając się o metalową ścianę w kokpicie.
-
Swoją drogą... - turianin uśmiechnął się szerzej, nieskrępowanie przyglądając się Ishy. -
Wiesz, jak to nie wypali, całkiem byś się...
-
Dość - zarządziła asari, stając po drugiej stronie jego fotela od jego prawicy, po której nieprzychylnie przyglądał jej się jego towarzysz.
Turianin mlasnął głośno, uruchamiając kanał komunikacyjny z wieżą.
-
Wieża, nie musimy się tak spinać. Sytuacja jest nieciekawa. Nie mamy paliwa, rozumiecie? Mieliśmy przehandlować towar na, ten, paliwo. Żeby wrócić. Co mamy zrobić bez drogi powrotnej, hę?
Odpowiedź z wieży przyszła niemal natychmiast.
-
To nie nasz problem, Aegis - zabrzmiał lekko zniekształcony komunikatorem głos, rozchodząc się po wnętrzu kokpitu.
-
To co, chcecie, żebyśmy tu zostali? Pewnie, niech no odpalę tylko SOS... Wiecie, żeby każdy wiedział, że potrzebujemy pomocy w tym układzie i...
-
Aegis, nie otrzymałeś pozwolenia na lądowanie. Twoje czyny zostają uznane za wrogie. Mamy obowiązek się bronić.
Pilot zaklął, gdy komunikacja została ucięta. Przez kilka, błogich sekund, które wypełniło ostentacyjne westchnienie turianina, dalej mknęli do przodu w niemal absolutnej ciszy.
Po niej, światła kokpitu zalały wnętrze pojazdu czerwienią, a na radarze pojawiło się ostrzeżenie.
-
Kurwa, namierzają nas - burknął batarianin, a jego pilot rozłożył ręce. -
No nic, spierdalamy.
-
Nie - odrzuciła asari ze złością, nie będąc pod wrażeniem jego starań o pozwolenie na lądowanie.
Pilot obrócił się ku niej w fotelu, mierząc ją spojrzeniem.
-
Słuchaj, lalo, zapłaciliście za miejsce na tym statku. Nie za to, że dam się zestrzelić, bo wam uwidziało się lądować tam, gdzie was nie chcą. Rozumiesz, hę?
-
Rozumiem doskonale - odrzuciła, głosem na tyle niewinnym, by turianin przytaknął, odwracając wzrok ku panelu sterowania, zamierzając obrócić ich z powrotem w kierunku Przekaźnika Masy.
Dłoń Lyssy wystrzeliła do biodra, wysuwając z kabury pistolet maszynowy. Zgrabnym ruchem odbezpieczyła broń i uniosła ją w górę, niemal przytykając do skroni pilota.
-
Wasz trud zostanie wynagrodzony, ale statek jest nasz - zakomunikowała mu zimno, gdy z mieszanką wściekłości i zaskoczenia, z wolna unosił ręce w górę.
Asari uniosła spojrzenie po pozostałych, upewniając się, że żadne z nich nie miało nic przeciwko. Swoje następne słowa skierowała do
Kiru.
-
Zajmij się dżentelmenami - poprosiła. Wygląd Kiru budził wystarczające skojarzenia, by asari nie podejrzewała jej o idealistyczne nastawienie. Batarianin na sam widok cofnął się, gotów do walki na pięści, jak gdyby miało mu to w jakikolwiek sposób pomóc. -
Upewnij się, że nie wejdą nam już w drogę.
Ciała pilota i mechanika były wątłe. Nie byli żołnierzami, a praca w kosmosie i mało bogata w wartości odżywcze dieta sprawiły, że yahg nie potrzebował zbyt wiele czasu, ani własnego wkładu, by ich unieruchomić. Statek był jednak ciasny, a skrzynie były zalakowane. Kiru nie znalazła niczego, czego mogłaby użyć by ich sensownie spętać. Mogła spróbować przeszukać dokładniej towar, pozbawić ich przytomności ryzykując, że ockną się i rozpoczną walkę, lub, cóż, znaleźć bardziej permanentne rozwiązanie. Lyssa nie sprecyzowała, czego konkretnie od niej oczekiwała.
-
Możesz tym latać? - spytała na głos, wzrok podnosząc na
Crassusa gdy Kiru wytargała poprzedniego pilota z jego fotela. -
Musimy pokazać, że nie jesteśmy dla nich zagrożeniem. I być gotowi na ucieczkę.
Aegis był bardzo prosty w obsłudze. Aż zbyt prosty. W miejscach, w których prom Curio i Racan posiadał systemy, które ułatwiały pilotaż, tutaj wisiały tylko stare kable i połatane ze sobą części. Wszystko, od nawigowania w systemie, po przekierowywanie energii do silników manewrowych i kontrola ciągu, było absolutnie manualne, utrudniając Crassusowi zadanie.
Mimo tego, T'Saeri odsunęła się od fotela, oddając mu pełnię sterowania. Na radarach widzieli, że znajdowali się bardzo blisko efektywnego pola rażenia systemów obronnych Nyx. Problem polegał na tym, że nie mieli paliwa na tyle, by prowadzić efektywne manewry unikowe na długo - nie mówiąc o tym, że byłyby bardzo trudne do przeprowadzenia tak starą łajbą. Mogli skręcić, unikając czerwonej strefy w radarach, ale ten manewr kosztować ich może tyle zasobów, że faktycznie skończą niezdolni do ucieczki z systemu. Mogli też przeć naprzód, poświęcając ich resztę na próbę dotarcia na skałę w jednym kawałku, co jednak mogło zostać odebrane w jednoznaczny sposób przez bojącą się abordażu wieżę.
-
Ten idiota nie przekonałby własnej matki o swoich wadliwych genach - prychnęła, kręcąc ponuro głową. -
Powinniśmy spróbować jeszcze raz. Najlepiej niech odezwie się kobieta.
Kobiecy głos mocno kontrastował z chrapliwymi komunikatami pilota. Niemniej, Lyssa nie sięgnęła po komunikator, zamiast tego przyglądając się
Ishy i Mili.
-
Brzmisz dobrze. Niewinnie. Możesz wybłagać nam litość - zauważyła, z początku patrząc na Ishę, nim jej wzrok przeniósł się na Račan. -
Za to ty wiesz dobrze co nas czeka jak nas nie wpuszczą dobrowolnie - dodała, wskazując dłonią kosmiczną pustkę po drugiej stronie okien kokpitu. -
Twoje przerażenie może ich przekonać, że nie jesteśmy zagrożeniem. Chyba, że w panice robisz się agresywna. Nie wiem. Która z was chce spróbować?
Przyglądała im się chwilę, nim piknięcie ze strony radaru zwróciło jej uwagi. Znajdowali się blisko sfery ognia. Na razie ich dystans pozwalał im na ucieczkę gdyby tylko wystrzelono w ich stronę pociski akceleratora. Wkrótce mieli tę granicę przekroczyć.
-
Jesteście żołnierzami, to nie wasze pierwsze rodeo - zauważyła, oceniając spojrzeniem
Charlesa i Viktora. -
Znajdźcie nam miejsce do desantu gdyby nie udało nam się ich przekonać - poprosiła, sięgając do systemów statku i wspomagając się nimi, wyświetlając im na tyle szczegółowe dane asteroidy, na ile była w stanie.
Przyglądając się Nyx, widzieli zabudowania stacji, lądowisko, a także coś, co wyglądało na zarysy działek obronnych. Ich służba wojskowa podpowiadała, że nie był to system GARDIAN, a znacznie bardziej przestarzałe rozwiązanie. Takie, które prawdopodobnie nie będzie w stanie namierzyć ich sylwetek gdy wyskoczą ze statku, więc nie musieli obawiać się zestrzelenia po wyskoczeniu z Aegis.
Po krótkiej chwili, znaleźli dwa, sensowne wektory podejścia statku, które mogli wykorzystać. Pierwszy z nich zakładał stosunkowo bezpieczne lądowanie, ale w miejscu oddalonym o ponad półtora kilometra od lądowiska i pierwszych zabudowań kolonii. Oznaczało to, że o ile zwiększą swoje szanse na trafienie na asteroidę w jednym kawałku, to jednocześnie będzie ich czekać potencjalnie godzinny spacer po jej powierzchni. Dawało im to mało czasu na znalezienie wejścia przed utraceniem zasobów tlenu, a także dawało ochronie stacji czas na wyjście i znalezienie ich na zewnątrz - oraz powstrzymanie przed atakiem.
Druga opcja była znacznie bardziej ryzykowna. Lądowanie niemalże w samym wejściu było możliwe i gwarantowało im to, że nie spędzą wiele czasu na zewnątrz. Ochrona stacji będzie miała mniej czasu na zlokalizowanie ich, dzięki czemu potencjalnie zdążą wejść do środka stacji i zaszyć się w tłumie mieszkańców. Problem polegał na samym podejściu - wyskakiwaliby bezpośrednio w linii ognia, ryzykując nie tylko potencjalnie przypadkowym zderzeniem z nadlatującą w stronę statku rakietą, ale też oberwaniem kawałkami szrapnelu od Aegisa. Obie opcje miały swoje plusy i minusy, a wąskie okno czasowe, które otrzymali od wstrzymującej się od ognia wieży, wymuszało szybką decyzję.
Wyświetl uwagę Mistrza GryDeadline: 3 stycznia, 23:59