Nie byli wrogami, a jednak ich układ wydawał się bardzo wrażliwym stanem pokoju. Nie było pomiędzy nimi zaufania, były warunki.
Nawet w takim układzie to więcej niż mogli się spodziewać.
Odkąd tylko podróżowali razem każda pomoc od innej osoby warunkowana była kredytami, wykonaniem zlecenia czy pochyleniem karku przy łamaniu własnego, moralnego kodeksu. Kavinsky miał wszelkie powody by odmówić dotknięcia na powrót czegoś, co sparzyło go w przeszłości tak dotkliwie. A jednak, je
dynym, czego oczekiwał, było bezpieczeństwo - nawet, jeśli było złudne. Jeśli Etsy zachciałaby to zrobić, z pewnością znalazłaby sposób na zamordowanie wyłącznie jego i całkowite przejęcie stacji. Może liczył, że będzie miał chwilę czasu, by odwdzięczyć się jej pięknym za nadobne, mordując w jakiś sposób Viyo lub rozszczelniając całe Hebe.
Może zakładał, że nie zaryzykuje, nawet jeśli opierał swój osąd wyłącznie na zapewnieniach Viyo.
-
Uważam, że to rozsądne. - padł werdykt. -
Jedna osoba zostanie na statku. Postaram się ukryć ten statek, natomiast... - uniósł dłoń w górę, poprawiając zsuwające się z jego nosa okulary. -
Jeśli ten mężczyzna zaatakował was w tym układzie, z pewnością wie o tej stacji. Jeśli jest waszym przeciwnikiem, stałem się jego celem bez względu na to, czy jesteście tu obecnie, czy nie.
Etsy nie komentowała jego podejrzeń na temat Reeda. Ten temat był niczym jątrząca się rana, tak samo bolesna jak jego ranne ciało.
-
Skinner powinien zostać. Nikt inny nie pomoże na czas, jeśli coś się stanie - zaproponowała, obracając się w stronę Vexariusa. -
Poza tym, wciąż grzebie nad swoim sprzętem, pewnie wolałby zostać w swojej nowej dziupli.
Haker zdążył zadomowić się w doku, co z pewnością okaże się problematyczne na dłuższą metę. Jego stanowisko rosło z każdym dniem, powiększając się o skrzynki, z których robił dla siebie dodatkowe półki, czy więcej sprzętu wyciągniętego z własnych bagaży. Zaczynało nawet przypominać jego kryjówkę w Szanghaju, ale tylko gdy spoglądało się na nie pod odpowiednim kątem.
-
Dobrze więc. Zabierzmy się do pracy - zasugerował, obracając się do swojego biurka. Pod wpływem jego dłoni, ożyła konsola, przelewając na wielkie okno wychodzące na Solveig masę ukrytych wcześniej ekranów.
-
Powinieneś odpocząć - poprosiła cicho Etsy, wiedząc, że go nie posłucha. -
Może Raik pomoże wszystko zorganizować z przeniesieniem, albo...
Urwała, wiedząc, że w tej kwestii jej propozycje były wyłącznie luźnymi sugestiami, a turianin i tak zrobi tak, jak uzna za stosowne.
A może bo szansa procentowa na to, że Viyo usiądzie w fotelu pozwalając, by inni sprawowali pieczę nad operacją, wynosiła okrągłe zero.
Gdy wychodził z pomieszczenia, spojrzała znad jego omni-klucza, szepcząc ciche
Dziękuję.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Podłączenie Etsy do systemów Hebe okazało się nerwowym wydarzeniem dla niemal wszystkich zgromadzonych. Gdy wieść dotarła do wszystkich pozostałych, reakcje były dość zawoalowane.
Etsy milczała. Obiecując mu rozmowę później, gdy tylko
to się wydarzy, skupiała się na tym małym kroku w stronę dalszego zrozumienia siebie, jednak wiedział, że Si zachowywała się inaczej niż zwykle. Słowa Kavinsky'ego z pewnością nią wstrząsnęły, zmuszając do refleksji, do procesowania emocji, które prawdopodobnie wykraczały poza posiadany przez nią moduł. Zapewniła go z udawanym rozbawieniem, że nie wysadzi ani stacji, ani Arae, ale nie była gotowa na rozmowę na temat tego, czego się dowiedzieli.
Na swój sposób, SI było łatwiej udawać zajętą, nawet jeśli każdy wiedział, że zwykła konwersacja leżała w zakresie jej możliwości nawet, gdyby sterowała połową floty jednocześnie.
Kavinsky wskazał mu swój plan po niespełna godzinie. Godzinie spędzonej w pancerzu, którego zbawcze podtrzymywanie go w pionie przekształciło się w uporczywą sztywność, napierającą na jego ranne kończyny. Każdy krok zmuszał go do zaciskania zębów w złości i bólu gdy poruszał się korytarzami obcej stacji. Raik w tym czasie przenosił wszystkie rzeczy potrzebne ze statku na pokład Hebe - z których zdecydowana większość należała do doktor Myers. Jako jedyna wydawała się niemal w ekstazie - prowadzona przez Raika natychmiast zdjęła swój hełm i wcisnęła go kroganinowi w dłonie, jakby po długiej wojaży wylądowała na stałym gruncie.
Z zewnątrz wygląda gorzej, mruknęła tylko, koordynując przenoszenie kolejnych ładunków. Raik nie należał do najdelikatniejszych, ale w Huangpu, gdy wściekał się na niego Skinner, niewiele robił sobie z jego protestów. Teraz, na Hebe, podskakiwał z każdym, panicznym wrzaskiem Grace, niosącym się echem po korytarzach.
Viktor pokazał mu ślepy punkt, w którym mogli umieścić Arae. W cieniu stacji, pomiędzy nią a złowrogim Solveig, według jego obliczeń pozostawałaby niewidoczna dla wszystkich statków nadlatujących ze strony Przekaźnika. Fluktuacje energii wydzielanej z serca umierającej gwiazdy zalewały obszar wokół niej morderczym promieniowaniem, oszukując radary dalekiego zasięgu, na których Arae byłaby jedynie kolejną nieprawidłowością w centrum układu.
Z błogosławieństwem Viyo, Skinner, zabierając ze sobą jakieś opakowania wypatrzonej przez niego żywności, wrócił na pokład fregaty. Perspektywa znalezienia się tak blisko gwiazdy go niezbyt cieszyła.
Plan Etsy, o którym wspominała na początku, zadziałał. Choć Hebe pozostało odcięte od wszelkiej komunikacji, wyglądając na opuszczony, zimny relikt w kosmosie, z pomocą Arae mieli dostęp do extranetu, a także aktywnego widoku układu. Mieli też stały kontakt z hakerem.
Moment wsunięcia się SI w systemy stacji był łatwy do przeoczenia - tak jak wtedy, gdy zrobiła to po raz pierwszy. Minęły godziny od ich konwersacji z Kavinskym - godziny, które wymusiły na nim zdjęcie z siebie pancerza i znalezienie sobie umiarkowanie wygodnego miejsca w mesie, w której czekał sam. Raik przestawiał razem z Grace meble i skrzynie w jej nowym laboratorium, a Viktor siedział w swoim gabinecie, pogrążony w czujnej pracy.
-
Nie wiem, ile potrwa diagnoza moich systemów. Ale spełnił moją prośbę, przynajmniej częściowo.
Głos, który wydobył się z głośników był znajomy. Za jego plecami aktywował się hologram, rzucając cień turiańskiego ciała na naprzeciwległą ścianę.
Etsy była inna i jedynie jej spojrzenie wydawało mu się znajome. Wcześniej młodzieńcza twarz teraz wydawała się dojrzalsza, bardziej pociągła. Malowała się na niej powaga, choć od razu dostrzegł skromność w jej mimice. Jej włosy były krótkie, ubiór prosty. Jej poprzednie wcielenie wydawało się żywsze, stanowiąc obraz innej osoby, którą ktoś odwzorował z całą miłością.
Ten obraz SI wykreowała jednak sama.
-
To wciąż wersja beta. Nie ma za wielu animacji. Popracuję nad nią - poinformowała go, uśmiechając się lekko. Gest utrzymał się jedynie krótką chwilę, symbolizując zmianę kierunku dyskusji, którą planowała.
Wreszcie byli sali. Bez Kavinsky'ego obok, bez krzątającego się Raika, bez zajęć, którymi się zasłaniała, nawet jeśli teraz w praktyce miała ich znacznie więcej.
-
Staram się przypisać konkretne emocje do tego, co się dzieje - zaczęła, pozornie luźno, lecz jej wzrok i twarz były poważne. -
Jak czułbyś się dowiadując, że we śnie zamordowałeś niewinnych ludzi?