Jeden z pięciu okręgów na Cytadeli, zdominowany gł. przez volusów, elkorów i hanarów, posiada jednak też wydzieloną ludzką strefę o nazwie Shin Akiba.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Stand

19 cze 2012, o 19:13

Asari otworzyła nieco szerzej oczy, obserwując dziewczynę przed sobą. Trudno było stwierdzić, czy bardziej zaskoczył ją widok stanu dziewczyny czy też jej słowa. Przesunęła datapad, bliżej siebie, obejrzała go uważniej, po czym wstukała coś na ekranie, kompletnie ignorując przez ten czas Vic. Kiedy otworzyła plik, pokiwała jedynie głową. Kiedy jej wzrok ponownie uniósł się na ciemnowłosą, skrzywiła się lekko.
- No nie stój tak, wyglądasz jak osiem nieszczęść. I jak mniemam, nie poszło zbyt gładko. - Odpowiedziała, raz jeszcze mierząc adeptkę, krytycznym spojrzeniem. Datapad wylądował w jej torbie. - Cóż, uprzedzałam Cię o ryzyku, sama zdecydowałaś się wziąć w tym udział, więc wolałabym, żebyś oszczędziła sobie podobny ton. Proszę, oto Twoja zapłata. Dodałam trochę kredytów na leczenie, porządny obiad i wymianę lub naprawę ubrania. - Mruknęła, chwytając swoją szklankę z napojem, a drugą dłoń sięgnęła po wirtualny czek, wystawiony na odpowiednią sumę. - Rozumiem, że nie chce kontynuować naszej współpracy?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vicca Ulianov
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 1 cze 2012, o 20:59
Wiek: 21
Klasa: adept
Rasa: human
Zawód: kurier/kobieta pracująca
Kredyty: 48.150

Re: Stand

21 cze 2012, o 20:45

Wyświetl wiadomość pozafabularną

- Okulary cale - wzruszyła ramionami, przez chwilę, poprawiając znowu rzeczony przedmiot. Skoro nie były w kilku kawałkach, to miała powód do radości, gdyż drugich takich na pewno nie znajdzie. - Wybacz. Po prostu nie spodziewałam się za dużej rozróby.
Specjalnie przemilczała fakt funkcjonariusza. Ale naprawdę, miała ochotę się gdzieś położyć. Dlatego idea leczenia i obiadu dość do niej przemówiła... Chociaż nie za bardzo ufała służbie zdrowia... i nie żeby miała jakieś traumatyczne doświadczenia, nie. To po prostu było dziwne przeczucie. Taki irracjonalny strach przed lekarzami, czy coś...
- Powiedział, że powinnac przestać mu przysylać ludzi. Nie wiem, czy on nas traktuje jak tarcze strzelnicze, czy coś... Nieważne - wzruszyła ramionami. Co ją to w sumie obchodziło? - Chyba się przejdę, zobaczę, co konowały z tym zrobią... - parę chwil i kilka kliknięć później - Jeśli coś będzie, byloby milo, gdybyś... no cóz, przypomniała sobie o mnie.
Dużo sobie nadzieli robiła, prawda? Bardzo dużo, szukajac jeszcze innego źródła zarobku... Ale mówiło się trudno, trzeba szukać, gdzie się da, ile można kelnerzyć...? Chyba można, ale jeszcze nie teraz. Teraz poszła pod taksówki... Oj, poprzejeżdża się dzisiaj.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Vetinari Vimes
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 23 cze 2012, o 22:57
Miano: Vimes
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Salarianie
Zawód: Porucznik wydziału dochodzeniowego SOC.
Postać główna: Ahri'Zhao nar Tesleya
Kredyty: 15.000

Re: Stand

3 lip 2012, o 09:41

Rozpoczynanie dnia nie było niczym prostym na Cytadeli. Owszem, prezydium utrzymywało swój sztuczny, dwudziestogodzinny cykl dnia i nocy, ale nie każdy go respektował. Za to Okręgi były miejscem, gdzie jedni zamawiali kolację, podczas gdy inni siadali do śniadania. Służby Ochrony Cytadeli miała jednak prawa, którymi rządzić musieli się funkcjonariusze. Jednym z nich były godziny pracy. Zegar na omni-kluczu Vetinari Vimesa wskazywał, że swoje zaczął on siedemnaście minut temu.
Porucznik wydziału dochodzeniowego siedział przy stoliku, obserwując przechodniów. Dopijał swojego słabego drinka, którym każdy kolejny dzień witał po półtorej godzinie snu. Przechylał szklankę nie odrywając wzroku od datapadu. Nadrabiał zaległości w obyciu z wiadomościami i ploteczkami. Chyba powinien być na czasie, prawda? Kończył krótki artykuł kryjący się pod nagłówkiem „Milioner rusza na podbicie Cytadeli”.
- Podać coś jeszcze? – zapytała kelnerka podchodząc do jego stolika. Młoda, niewysoka dziewczyna sięgnęła po pusty kieliszek, który przed chwilą postawił na blacie.
- Nie, dziękuję. – salarianin podniósł na nią na moment wzrok, gdy zauważył jej rękę. Szybko wrócił jednak do lektury. – Przekaż proszę szefowi, że porozmawiamy kiedy indziej. Jestem już spóźniony. – kiedy dziewczyna zabrała tacę z naczyniami i ruszyła do kolejnego stolika dodał jeszcze – Musisz się wysypiać. Następnym razem, gdy będziesz miała ochotę przetańczyć noc, następnego dnia weź sobie wolne. Możesz powołać się na mnie. – mówiąc to nie oderwał wzroku od datapadu, nie mógł więc widzieć jej zadziwionego spojrzenia. Nie znał jej, prawdopodobnie była tu nowa. Uznał, że potrzebne jest jej wyjaśnienie. Odłożył ekran, a jego oczy skierowały się ku niej. – Na resztkę zmazywanego na szybko makijażu nałożyłaś nowy. Włosy spięłaś w kok, prawdopodobnie kiepsko wyglądają rozpuszczone. Założyłaś wygodne, sportowe buty. Na coś na obcasie pewnie nie masz sił. Choć przyznam, że nie miałbym pewności bez fluorescencyjnego stempla, wystającego spod rękawa. – Vimes raz jeszcze przebiegł wzrokiem po ostatnim zdaniu tekstu. „Spodziewajcie się niespodziewanego” Hmm… - Ale skoro już tu jesteś, to chyba nie zapłacą ci za wpatrywanie się we mnie, hm?
Zostawił datapad w spokoju i zaczął przyglądać się przelatującym gdzieś w oddali śmigaczom. Powinien wskoczyć do własnego i pędzić do pracy, bo szef nie lubi spóźnialskich. No właśnie… Budził się z tą myślą od dawna ale od trzech tygodni zupełnie niepotrzebnie. Teraz on był szefem i chyba wykazywał pewną tolerancję na spóźnienia. Jego wynosiło już dwadzieścia jeden minut. Reszta pewnie na niego czekała.
Dostali trochę czasu by, jak to ktoś ładnie ujął, zapuścić nowe korzenie. Na dniach powinni jednak dostać przydział do jakiejś sprawy. Do tej pory sytuacja w biurze była bardzo dziwna i napięta. Doc zaczął zwracać się do niego stopniem. Serafin prawię się nie odzywa. A do tego Vimes musi przenieść się do biura porucznika lub chociaż przytargać z niego wszystkie te drobiazgi, które teraz znajdować muszą się u niego. Może kiedy wpadną znów w wir pracy wszystko się na nowo dotrze? Liczył na to.
Mimo rosnących z każdą minutą zaległości w pracy, Vimes skierował się w stronę korytarzy, zamiast do postoju, gdzie pozostawił swój X3M. Potrzebował poruszać nogami, mijać ludzi, posłuchać zgiełku Cytadeli. Mile widziane byłoby również coś, co usprawiedliwiłoby jego nieobecność. Choćby skradziona torebka. To, że technicznie mógł się spóźnić nie znaczyło, że powinien świecić złym przykładem. Przecież nie wypadało to komuś na jego stanowisku. Taaak… Jeśli na nic nie trafi, za kilkanaście minut powinien dotrzeć do biura. Może spóźni się mniej niż godzinę?
ObrazekObrazek [Wydział]GG: 21021010 "Podejście Vimesa do papierów polegało na tym, żeby niczego nie dotykać, dopóki ktoś nie krzyczy, a wtedy przynajmniej ma kogoś do pomocy przy układaniu tych stosów."
~Terry Pratchett, Bogowie, honor, Ankh-Morpork
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stand

3 lip 2012, o 12:04

Korytarze, często pełne drobnych kieszonkowców, a i nieraz będące miejscem kłótni i przepychanek skromnych rzezimieszków nie spełniły dziś oczekiwań porucznika Służb Ochrony Cytadeli - przerzedzone, nie stwarzały okazji do wykazania się dla spóźnionego do pracy Vetinari Vimes'a, wymijanego przez obojętnych przechodniów, pędzących we własnych kierunkach. Czujne oko salarianina nie wyłapało ni damy w potrzebie, ni jednej wymiany zdań, ani nawet podpitego delikwenta, którego trzeba by postawić do pionu i skierować we właściwym kierunku - miejsce było dziś nienaturalnie czyste, przejrzyste i w żadnym wypadku nie wymagało ingerencji oficera służb porządkowych.
Do czasu, kiedy omni narzędzie Vimes'a poinformowało go o nadchodzącej wiadomości, której nadawcą była Asura D’abord. Zinterpretowanie emocji z twarzy błękitnoskórej asari, która pojawiła się na niedużym holo ekranie, było zadaniem niewykonalnym - perfekcyjnie neutralna, ubrana w znajomy Vimesowi mundur SOC'u, swą wyprostowaną postawą uniemożliwiła odczytanie i pozyskanie jakichkolwiek informacji.
- Przepraszam, że przerywam - zaczęła swym opanowanym, delikatnym głosem. - Mamy pewną... sytuację. Otrzymaliśmy zgłoszenie, dotyczące kradzieży drogocennego ekwipunku. Jego właściciel...
Blue przerwała na moment, szukając w pobliskim terminalu nazwiska poszkodowanego.
- ...Stephen James Boulton, przybył do siedziby Służb Ochrony Cytadeli jakiś czas temu. Jest bardzo zdenerwowany i nie ma oporów przed dzieleniem się z nami własną opinią na temat naszej rzekomej niekompetencji i nieudolności. Cane stara się go sprowadzić do porządku, ale, cóż, nie wychodzi mu to najlepiej i kończy się na słownych przepychankach. Przydałaby się pomoc kogoś bardziej opanowanego.
Spokojna do granic możliwości oczekiwała odpowiedzi Vimes'a, raz po raz zerkając w bok, pilnując czegoś, czego salarianin ujrzeć nie mógł.
Vetinari Vimes
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 23 cze 2012, o 22:57
Miano: Vimes
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Salarianie
Zawód: Porucznik wydziału dochodzeniowego SOC.
Postać główna: Ahri'Zhao nar Tesleya
Kredyty: 15.000

Re: Stand

3 lip 2012, o 23:36

Wszędzie panowała cisza i spokój. Nawet zaułki były tego dnia przyjazne przechodniom. Nic nie zakłócało porządku i nie narażało zdrowia i mienia obywateli. Zupełnie, jakby cały świat umówił się, że dziś ułatwi Vetinari Vimesowi pracę nie zatrzymując go w drodze do biura.
- Cholera! – zaklął w końcu. Brakowało mu dni spędzonych w porcie. Wyłapywaniu w tłumie kieszonkowców, sprawdzaniu kontenerów. Raz pomagał nawet odnaleźć zaginione zwierzątko, które z bliska przypominało grzyb. Oczywiście wtedy marzyła mu się poważna, ciekawa praca, w której udaremniałby ciężkie zbrodnie. Trawa zawsze jest zieleńsza na sąsiedniej łące. Albo coś takiego. Nie był dobry w ludzkich powiedzonkach.
Gdy przyszła wiadomość od Blue, odebrał ją z jedynie lekkim wahaniem. Gdyby pochodziła od kogoś innego, prawdopodobnie zastanowiłby się jeszcze kilka razy. Asari nie zawracała mu jednak głowy, jeśli nie było to niezbędne. Wysłuchał uważnie tego, co miała mu do przekazania.
- Za chwilę tam będę. Rozdziel ich, proszę. Młodego wyślij na przerwę. – zdawał sobie sprawę, że odpoczynek po pół godziny w pracy nie poprawi wizerunku SOC w oczach obywateli. Niewiele jednak wiedział do tej pory o Marku. Bójka z udziałem funkcjonariusza byłaby niewiele lepsza. – Niech Serafin spojrzy jakoś znacząco na naszego gościa, może się uspokoi. I przekaż panu Boultonowi, że po kimś tak blisko związanym z ochroną własności nie spodziewałbym się, że do pilnowania własnego sprzętu potrzebni będą mu niekompetentni nieudacznicy. – nim którekolwiek z nich wzięło wdech dodał jednak. – Cofam to ostatnie. Po prostu czekajcie. – rozłączył się.
A więc ich pierwsza sprawa nie miała ochoty czekać, aż ktoś im ją przydzieli i przybyła do nich sama. Bardzo dobrze. Przyspieszył kroku. Wielkie pieniądze rzadko szły w parze z równie dużą cierpliwością.
ObrazekObrazek [Wydział]GG: 21021010 "Podejście Vimesa do papierów polegało na tym, żeby niczego nie dotykać, dopóki ktoś nie krzyczy, a wtedy przynajmniej ma kogoś do pomocy przy układaniu tych stosów."
~Terry Pratchett, Bogowie, honor, Ankh-Morpork
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stand

4 lip 2012, o 00:24

- Tak jest - odparła zwięźle, po czym przerwała połączenie.

Akcja przenosi się do -> http://cytadela.eu/viewtopic.php?f=34&t=34&p=2435#p2435
Victor Black
Awatar użytkownika
Posty: 71
Rejestracja: 17 lip 2012, o 12:54
Miano: Victor Black
Wiek: 34
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot
Postać główna: Vanessa Chorisso
Kredyty: 22.199

Re: Stand

7 sie 2012, o 20:20

Ostatnie kilka dni było dość nużące. Z wiadomości jedynie dowiedział się jak przemiły dziadek został pozwany do sądu. Rozumiał zdenerwowanie rudej dziewczyny ale mogła się z nim dogadać, podzielić zyskiem a nie skazywać starszego mężczyznę na tortury z sądem i utratę szacunku pod koniec życia. Stał akurat w przejściu okręgu, niedaleko restauracyjki Stand, starając się ignorować entuzjastyczne okrzyki sprzedawcy.
- Ramen! Ramen! U nas najlepszy ziemski przysmak! Tylko u nas, ramen na Cytadeli! Zapraszam, zapraszam! Obiecujemy pieszczotę dla podniebienia!
Victor przewrócił oczami i po raz kolejny czytał to samo zdanie w filozoficznych wywodach Teppica, najwyraźniej wzorowanych na pracy Rosemery czy jak jej tam było. Rytmicznie wystukiwał rytm, nie potrafiąc się jednak skupić. Ostatnio nic mu nie szło. Żadnego Przydziału już ponad drugi miesiąc, miał dziwaczne wrażenie, że niedługo zapuści w tym miejscu korzenie. Poszukiwania matki też stały w miejscu, znał tylko nazwisko. Ale co to dawało? Starków było na Ziemi jak psów. Albo i więcej. Do tego zadanie przydzielone mu by opiekować się dziadkiem skończyło się skandalem. Zacisnął pięści, wrzucił książkę do plecaka i wyprostował się gwałtownie. – Niech to szlag jasny trafi! Cholerne Przymierze!
ObrazekObrazek
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: Stand

7 sie 2012, o 20:30

Stark nawet nie wiedziała jak się dostała do tego okręgu i w to miejsce. Nie skupiała się na podróży z wieży cytadeli tu. Leciała przed siebie, z szumem w głowie. widmo... komandor sztabowy... Rose padnie na zawał... ale będzie biba na SSV Skyline... ciekawe kiedy media zaczną huczeć o nowym, znowu ludzkim, Widmie. Z resztą to nie było ważne, dzięki tym nominacjom kobieta zapomniała całkowicie o koszmarze na Ferr. Pogodziła się z tym co tam się stało, a nieśmiertelnik Maulsona stał się dla niej osobistym symbolem. Znajdzie on honorowe miejsce w gablocie w kabinie kapitańskiej jej fregaty. Taki choć szacunek mogła mu oddać.
Z zamyślenia dopiero wyrwały ją okrzyki reklamujące ziemskie dania. Kobieta nie bardzo nawet się w tym orientowała, nie wychowywała się na Ziemi, rodzice wciąż byli w rozjazdach, więc i ona razem z nimi, ale cóż, człekiem była więc zatrzymała się.
-Nie takie znowu cholerne. Nie taki diabeł straszny jak go malują. - Rzuciła rozpromieniona mijając mężczyznę, który właśnie wrzucał coś do torby i coś stękał na Przymierze. Usiadła na stołku i zamówiła to zachwalane danie. Chciała go spróbować... tego dania, czekolady która miała w kieszeni, jakiegoś dobrego i mocnego alkoholu, lodów i całej masy innych rzeczy. Miała wrażenie, że zaraz szczęście, które czuła rozerwie ją od środka. Duma niemal płynęła jej przez uszy! Oj kobieta musi ochłonąć...
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Victor Black
Awatar użytkownika
Posty: 71
Rejestracja: 17 lip 2012, o 12:54
Miano: Victor Black
Wiek: 34
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot
Postać główna: Vanessa Chorisso
Kredyty: 22.199

Re: Stand

7 sie 2012, o 22:50

Mężczyzna spojrzał na dziewczynę, która właśnie minęła go twierdząc, że Przymierze wcale nie jest takie złe. Przyjrzał jej się uważnie mając dziwne wrażenie, jakby gdzieś wcześniej już ją widział. Jego wzrok na chwilę zatrzymał się na ekranie, gdzie w kółko bębniono o mianowaniu nowego Widma. Zmrużył oczy obserwując zdjęcie wyświetlane na ekranie. Chyba tylko on chwilowo zwrócił na to uwagę. Nim Stark zdążyła cokolwiek zamówić wylądowała przed nią jedna miska ramenu i parujący kubek herbaty. Po drugiej stronie stolika znalazło się to samo. Na przeciwko niej usiadła osoba narzekająca wcześniej na Przymierze. Teraz mogła mu się lepiej przyjrzeć. Wcale niebrzydka twarz, niezwykle ciemne oczy i baki po bokach. Kiedyś ojciec pokazał jej strasznie stary vid i tam mężczyźni czesali się podobnie.
- Pozwolisz, że jako pierwszy szary wojskowy pogratuluje awansu na Widmo, pani komandor Stark? - Wiadomosci wyraźnie rozchodziły się szybciej niz sie spodziewała. Posłał jej sympatyczny uśmiech, co uwidoczniło dołeczki w jego policzkach. Wyciagnął w jej stronę dłoń ale kiedy chciała ją chwycić on musnął wierzch jej dłoni ustami. Bardzo archaiczny ale miły gest. - sierżant Victor Black stawia Pani obiad. Proszę mi pozwolić. Będę miał co opowiadać kolegom w barakach.
ObrazekObrazek
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: Stand

8 sie 2012, o 12:33

Ooo tak, jedzonko. Pachniało apetycznie, do tego jej boski napój... gorąca herbata. Stark nie była wymagająca jeśli chodzi o jedzenie, więc pewnie jaka by ta potrawa nie była, będzie jej smakować... no chyba, że będzie epicko paskudna. Nie zdążyła jednak nawet złapać za sztućce.
-Słucham? - Zdziwiła się kobieta, kiedy zagadał ją ten narzekający przystojniak. Przez sekundę nie wiedziała co mu na głowę padło, ale zaraz się zreflektowała i spojrzała na monitory... aha... -Dziękuję. Kurcze ledwo wyszłam w wieży cytadeli a już wiadomości huczą. Proszę proszę. - Zaśmiała się oczywiście wyciągając do niego dłoń. Nie uścisnął ją a złapał delikatnie i musnął wierzch jej dłoni ustami. -łał... - Westchnęła znowu zaskoczona. Nie była przyzwyczajona do takich gestów. Wojskowy to albo salutuje albo wita się silnym, twardym uściskiem dłoni, a tu dżentelmen. -Jakie maniery... zaraz się zaczerwienię. - Odpowiedziała kręcąc lekko głową. -Skoro chcesz sier... Viktorze. Jesteśmy w cywilu. Nazywam się Jessica Stark. Tytuły znasz więc sobie podaruję. - Puściła mu oczko. Facet wzbudzał sympatię i kobieta nie czuła się specjalnie spięta... może to też przez jej wyjątkowo dobry humor. Posmakowała dania i mruknęła, nie było złe, a na jej małe wymagania nawet bardzo smaczne. - Jak zaraz napadnie mnie zgraja wrzeszczących osobników, to proszę ich nie ostrzelać... to zapewne będzie moja załoga, która dowie się o awansie swojego kapitana z extranetu. - Zagadała zaraz, a z twarzy nie schodził jej uśmiech. Nie spodziewała się, że ten dzień może być tak dobry. -Jesteś na przepustce?
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Victor Black
Awatar użytkownika
Posty: 71
Rejestracja: 17 lip 2012, o 12:54
Miano: Victor Black
Wiek: 34
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot
Postać główna: Vanessa Chorisso
Kredyty: 22.199

Re: Stand

8 sie 2012, o 14:40

- Teraz nie uwolnisz się od tej całej otoczki. Widziałem, co przeżywał Shepard, ta cała Hawkings a w końcu Chorisso. Będą zaproszenia na bankiety, do telewizji, wszędzie trzaski flaszy. Przyzwyczajaj się, bo Widmo to prawie jak jakiś celebryta. Niemile widziany, jak pracuje, ale poza pracą, gwiazda. – Rzucił żartobliwie, siadając naprzeciw kobiety. Często spotykał się z zaskoczeniem na swoje zachowanie i maniery. Kiedy był młody, tego nie rozumiał. Jego ojciec podobnie traktował kobiety i wydawało mu się to normalne. Z czasem dowiedział się jak archaiczne były podobne gesty i z jakim zaskoczeniem spotykały się ze strony ludzi i nie tylko. Na szczęście zazwyczaj pozytywnym. – W porządku. Jessica. To ładne imię. Mogę mówić Jesse? – Dodał chwytając łyżkę i wciągając trochę makaronu. Skrzywił się nieznacznie ale po chwili chyba doszedł do wniosku, że jadał gorsze rzeczy. Uniósł dłoń z herbatą i uśmiechnął się.
ObrazekObrazek
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: Stand

8 sie 2012, o 14:55

Dlatego właśnie Stark oparła głowę o dłoń by w dyskretny sposób zasłonić twarz od strony wejścia do knajpki, chciała w normalny sposób zjeść, a skoro już media trzeszczały o jej awansie, to jak ktoś ją tu zauważy to zaraz będzie miała na karku te rozwrzeszczane dziennikarki, które pchają nos wszędzie... dosłownie. -Tylko co z tego przyszło? Sheparda szlag trafił, choć teraz to już nie wiem. Hawkings straciła przywileje... tylko Vanessa się trzyma. - Westchnęła i znowu podjadła troszkę. -Gwiazda... fuj nie, nie po to się starałam o nominację. - mruknęła słysząc słowo gwiazda. Nigdy nawet nie spojrzała chwili na tą robotę z tej strony. Wiedziała, że nominacja człowieka na Widmo to zawsze wielkie święto dla całej rasy, ale żeby zaraz bankiety... celebryci... wywiady... eh... Stark chyba będzie wchodzić na tereny zaludnione w pancerzu i hełmie z ciemnym wizjerem. -Chociaż wiadomości ostatnio krzyczały, że Shepard pojawił się na Cytadeli, ciekawe czy to prawda... - Z drugiej strony czy to było aż tak ważne... nie jeden Shepard walczył o galaktykę. Jeszcze dwa lata temu był pierwszym i jedynym ludzkim widmem... teraz to się trochę zmieniło. Gdy mężczyzna uniósł kubek z herbatą , kobieta złapała za własny. -Jesse? Czemu nie, choć wolę Andy. Jak ktoś ma już zdrabniać moje imię to lepiej żeby wołał Andy. - Dodała i stuknęła kubek o kubek. -To co... za to żebyśmy zdążyli zjeść w spokoju? - Zaproponowała żartobliwy toast po czym upiła kilka łyków. -Kocham herbatę. - westchnęła odstawiając naczynko. -Czym się zajmujesz Viktor? Wspominałeś, że widziałeś co przeżywały poprzednio nominowane Widma. Służyłeś z nimi czy jak? - Zapytała. czasami z rozmowy można wyłowić ciekawostki no nie?
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Victor Black
Awatar użytkownika
Posty: 71
Rejestracja: 17 lip 2012, o 12:54
Miano: Victor Black
Wiek: 34
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot
Postać główna: Vanessa Chorisso
Kredyty: 22.199

Re: Stand

8 sie 2012, o 16:56

Uniósł wysoko brew na jej wspomnienie o służbie u Widma. Po chwili zaczął się lekko krztusić ale nie udało mu się powstrzymać gromkiego wybuchu radości. Przez chwilę siedział na krześle, trzymając się za brzuch i starając uspokoić.
- O matko, nie. Żadne Widmo by mnie na swoim statku nie chciało. Nawet normalni dowódcy w Przymierzu nie chcą. Zwyczajnie oglądałem wiadomości ANN i cały ten szum wokół nich. Kiedyś też widziałem jak Hawkings obskakiwali reporterzy. Szkoda, że schrzaniła. To była równa babka, twarda. Taką miała przynajmniej opinie. – Odpowiedział, chwytając za swój kubek herbaty i unosząc go w górę, do jej toastu. Ciemne oczy lustrowały jej osobę uważnie. Słyszał co nieco w kręgach Przymierza o Stark. Swego czasu nawet się zastanawiał czy może ona miała coś wspólnego z jego rodziną, ale machnął ręką dochodząc do wniosku, że jednak to byłoby zbyt proste. Mimo wszystko od razu poczuł się w jej obecności dość swobodnie. Nigdy nie miewał problemu w kontakcie z kobietami, ale to było coś więcej. Może ta swojskość związana z Przymierzem? Niewiele miał ostatnio styczności z wojskowymi. Większość barak świeciła pustkami, bo tylko jemu jakoś żałowano. – A czym ja się zajmuje? Ostatnie dwa miesiące leże i się byczę, w przerwach poznając większość cywili Cytadeli, bo nikt nie chce mnie z przydziału. Mam małe problemy z dogadywaniem się z przełożonymi. Ja i regulamin nie jesteśmy za pan brat i takie tam. – Kiedyś wolał się tym nie dzielić, obawiając się, że jeszcze bardziej obniży to jego szansę na dostanie się na jakikolwiek statek. Ostatnimi czasy doszedł do wniosku, że cokolwiek gada i tak niewiele to zmieni. Równie dobrze mógł być szczery. – Nie dziwię im się w sumie. Nieźle latam, ale to w wojsku chyba nie wystarcza.
ObrazekObrazek
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: Stand

8 sie 2012, o 17:19

Przez chwilę nie rozumiała wybuchu wesołości towarzysza. Zastanawiała się co ona takiego palnęła, że ten mało się nie udławił herbatą. Kiedy wyjaśnił prychnę kręcąc głową. -Tak to ja też widziałam co przeżywali. Każdy ogląda wiadomości. Powiedziałeś to w taki sposób jakbyś co najmniej znał osobiście tamte Widma. No O Shepardzie było głośno a głośno, ale się trzymał... ale dajmy z tym spokój. - westchnęła sama przerywając temat. Jakoś nie miała ochoty rozmawiać o innych Widmach. Nie teraz... może innym razem kiedy już przestanie być jej tak gorąco po własnym awansie.
Gdy odpowiedział jej co też robi tutaj, że się byczy i że nie może dostać przydziału, że z regulaminem nie jest za pan brat i że dobrze lata, ale to chyba nie wszystko, to teraz Stark buchnęła śmiechem w ostatniej chwili odstawiając kubek by się nie pooblewać. -To miałeś pecha trafić pod złych dowódców. - Ledwo się uspokoiła. -Wybacz, mam za dobry humor, normalnie jestem poważniejsza... - Dobra, dwa oddechy i napad wesołości przeszedł. Kobieta skończyła danie i odstawiła miseczkę ocierając usta serwetką. -Jesteś pilotem? - Zapytała z zastanowieniem i odpaliła omni - klucz. Coś tam zaczęła grzebać. -Wciąż nie masz przydziału? Pilot... pilot... - mruknęła patrząc wciąż w dane na omni kluczu. Po chwili Viktor dostał coś na własny. Jeśli odbierze zobaczy dane podstawowe jej fregaty, dane obecnego pilota, z których jasno wynika, że przejdzie na emeryturę gdy tylko znajdzie się zastępstwo. W drugim pliczku rekomendacja i zgłoszenie zapotrzebowania ze wskazaniem na Viktora, podpisany oczywiście wirtualnym podpisem Stark. -Decyzja należy do Ciebie. Możesz przesłać to do Biura Przydziałów Przymierza i dostać przydział do mnie. Możesz wciąż się byczyć na Cytadeli. Zobaczę to Twoje nieposzanowanie regulaminu. Lubię wyzwania. - Zaśmiała się gasząc wirtualne narzędzie i chwyciła kubek w obie dłonie. -Chyba, ze naprawdę ta sytuacja Ci odpowiada, to możesz wykasować rekomendację. - Dodała niewinnie. Cóż czemu nie. Jej pierwszy pilot i tak już czekał wystarczająco długo, a jeśli Viktor faktycznie okaże się beznadziejnym przypadkiem, to wyrzuci go przez śluzę w przestrzeni kosmicznej i założy zamówienie na nowego pilota. W sumie teraz jak została widmem też nie powinna czekać tyle czasu na nowego członka załogi kiedy go potrzeba no nie? Ciekawe co na to Viktor, decyzja jest jego, ciekawe jak tam jego chęć do wyzwań.
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Victor Black
Awatar użytkownika
Posty: 71
Rejestracja: 17 lip 2012, o 12:54
Miano: Victor Black
Wiek: 34
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot
Postać główna: Vanessa Chorisso
Kredyty: 22.199

Re: Stand

8 sie 2012, o 17:51

Ciemnowłosy uśmiechnął się lekko, na jej furczący ton. Może faktycznie jak opowiadał, to czasami za bardzo się wczuwał i wyolbrzymiał? Chyba przez to miewał często takie problemy i narastające wokół niego legendy w barakach czy na statku. Jak to powalił kogoś jednym ciosem, jak miewał przynajmniej pięć kobiet w każdym porcie. Pokręcił głową. Chyba powinien dorosnąć i przestać opowiadać bajki, bo weszło mu w krew i nawet jak nie chciał to bajdurzył. Kiedy zapiszczał jego omni-klucz, chyba pierwszy raz od dawna zaniemówił. Wpatrywał się w rekomendację i raz otwierał, raz zamykał usta, tak, że przez dobre dwie minuty przypominał rybę, której zabrakło powietrza. Nie chcieli go nigdzie tyle czasu, już się godził z przymusowym pierdzeniem w stołek na Cytadeli a tu nagle przetestować che go Widmo? Dopiero co powołane ale jednak… Potarł czoło, mają wrażenie, że chyba pierwszy raz w życiu był bliski zamroczenia w wrażenia. Odruchowo wystukał kilka klawiszy i plik przeleciał przez extranet do Biura Przydziałów. Ha, niech im teraz zbladną gęby i wypadną zęby z wrażenia. Miał właśnie zostać pilotem na elitarnym statku.
- Nie będę Ci próbował wmawiać, że robisz błąd, bo jeszcze się rozmyślisz. Ale chyba od teraz powinienem zwracać się do Ciebie per Pani Kapitan? – Zasalutował jej krótko, wciąż mając wrażenie, że zaraz się obudzi i walnie głową w ścianę za to, że mózg zsyła mu jakieś nierealne wizje. – Czy bardzo nieprofesjonalnie zabrzmię jeśli spytam, czy mogę panią uściskać, Pani Kapitan?
ObrazekObrazek
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: Stand

8 sie 2012, o 18:22

Stark naprawdę nadludzkim wysiłkiem powstrzymała się by nie zacząć chichotać na widok miny sierżanta. Nie spodziewał się. Cóż, prawdą też było, że ona sama się nie spodziewała. Niecałą godzinę po otrzymaniu nominacji zrekrutowała sobie nowego pilota. Aż zaczynała się bać co będzie za tydzień?! Ale cóż... dlaczego się bać, była Widmem, musiała teraz wszystko dostosować sobie do własnych potrzeb!
-Żebyś się nie zdziwił i sam nie błagał rady Admirałów o przeniesienie, byle tylko wyrwać się spod mojego jarzma! - Zaczęła chichrać w kubek. Szajba jej odwalała. Normalnie jakby się naćpała awansem, nie no przesadzamy, ale humor miała wybitny. - Nie no żary sobie robię. Na SSV Skyline jest przyjemnie. Z resztą sam zobaczysz. - Sprostowała wcześniejszą wypowiedź. Po tych słowach wyciągnęła jedną czekoladę z kieszeni i otworzyła ją łamiąc na kostki. -Częstuj się. i nie, nie mów mi per pani kapitan... nie teraz dobra. Jestem w cywilu jeszcze parę godzin, wolę jeszcze kilka razy usłyszeć swoje imię nim znowu się zacznie komandor Stark... pani kapitan, albo teraz ludzkie widmo. chcę odwiedzić jeszcze rodziców na stacji i wtedy mogę znowu ruszać z robotą. - Powiedziała pochłaniając kostkę czekolady. -Jessica... albo Andy. Kapitanować mi będziesz na Skyline. Możesz. - Odpowiedziała na ostatnie pytanie i dała się uściskać mając nadzieję, że żaden reporter jeszcze nie wpadł na jej trop i że tej sceny nie zobaczy jutro rano w extranecie. -Ty się sam przede wszystkim nie nastawiaj, że od razu będziesz sprawiał problemy dobra. I już będzie połowa sukcesu, a wierz mi poza cywilem wyglądam nieco inaczej. - Ostrzegła, ale żeby rozładować możliwe napięcie po tych słowach wrzuciła sobie do ust kolejną kostkę słodyczy.
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Victor Black
Awatar użytkownika
Posty: 71
Rejestracja: 17 lip 2012, o 12:54
Miano: Victor Black
Wiek: 34
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot
Postać główna: Vanessa Chorisso
Kredyty: 22.199

Re: Stand

8 sie 2012, o 18:46

Na szczęście nie wyczaiła w pobliżu nikogo, kto planował pstrykać jej fotki czy wklejać na pierwsze strony gazet, extranetu czy wiadomości. Znaczy się, nie bardziej niż już o niej trąbiono. Nie mogła się jednak spodziewać, tego co miało nastąpić chwilę potem. Mężczyzna porwał ją z krzesła i okręcił wokół własnej osi, przytulając mocno. Widać było, że potrafił okazywać entuzjazm. Kiedy postawił ją z powrotem na ziemi, w jego oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.
- Wyglądasz inaczej? To znaczy co, Andy? Zakładasz jakiś specjalny kombinezon, który sprawia, że nagle przestajesz być urocza? Trudno mi w to uwierzyć. – Odpowiedział, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Nie palił od dobrych kilku godzin i zaczynał czuć się nerwowy. Miał jednak na tyle przyzwoitości, że spojrzał na nią pytająco, jakby chciał się upewnić, że jej to nie przeszkadza. Siedział z papierosem w ustach, zapalniczką w dłoni i czekał aż wyrazi zgodę. To był chyba dobry początek współpracy. – Jasne, Andy, jak znajdę się na statku, wskaż mi kierunek a jak was tam zawiozę, stylowo. Dodatkowo, jakby brakowało siły ognia, mam też resztę typowego wojskowego szkolenia.
ObrazekObrazek
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: Stand

8 sie 2012, o 19:03

Tak, no spodziewała się przytulenia, jakiegoś uścisku, ale ten wziął ją porwał z krzesła tak niespodziewanie, że mało nie rozlała herbaty. Okręcił ją wokół własnej osi jakby była osobą za którą śmiertelnie się stęsknił bo nie widział jej szmat czasu... a oni znali się od niespełna pół godziny. Niezły entuzjazm. To dobry znak, tacy ludzie byli znacznie przyjemniejsi w obyciu, a Andy coraz mniej się wydawało, że może mieć z nim problemy, tym bardziej biorąc pod uwagę atmosferę jaka panowała na Skyline. -No ładne uściski. Ciekawe jak witasz starych dobrych znajomych. - Zaśmiała się kiedy już ją postawił. Dosłownie postawił, bo przez jej wzrost, albo raczej jego brak, to jak ją złapał to uniósł w powietrze, ale co za problem. Usiadła znowu na swoim miejscu i chwyciła kolejną kostkę czekolady. -Mówiłam Ci żebyś się częstował, bo zaraz sama wciągnę całą czekoladę. - Powiedziała i wskazała podbródkiem puste już w jednej czwartej opakowanie. -Kombinezon? Nie... ubieram tubylczą maskę na twarz i wskakuję na szczudła by straszyć swoją załogę. -zażartowała i sama parsknęła śmiechem z absurdalności tego stwierdzenia. -Cywil cywilem, wojsko wojskiem Viktor. O ile na pokładzie jest spokój, o tyle podczas misji nie toleruję ni... niesubordynacji. - Chciała powiedzieć nieuzasadnionej, ale w porę się poprawiła... uzasadniona niesubordynacja... to było bardzo dziwne i niemal niemożliwe do realizacji stwierdzenie. Wolała więc go uniknąć. -I tak ma być. - Dodała zaraz na ostatnie jego zdanie. -Nie lubisz czekolady to mi powiedz, to nie będę na siłę Cię częstowała. - Powiedziała znowu gdy ten nie sięgał po smakołyk. A jeśli chodzi o palenie, to kiwnęła głową na znak, ze nie przeszkadza jej palenie, ale odmówiła jeśli ją poczęstował. -Nie palę. Szkoda zdrowia. - tak tak, musiała się pilnować, wystarczy, że nie trzymała żadnej diety, nie potrzebne były papierosy, teraz zwłaszcza jako Widmo musiała być nienagannej formy i zdrowia. -Mówiłeś, ze siedzisz tu dwa miesiące tak. Nie pomyślałeś o odwiedzeniu rodziny, albo starych znajomych? Z Twojej relacji wynikało,że skupiłeś się na poznawaniu nowych znajomych. - Zapytała pogryzając kolejną kostkę... oj będzie trzeba wskoczyć na bieżnię.
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Saiph
Awatar użytkownika
Posty: 89
Rejestracja: 14 lip 2012, o 18:38
Miano: Sur’Kesh Gorot Tionis Clous Naos Saiph
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Porucznik w OZS. Szpieg. Mechanik.
Kredyty: 45.000

Re: Stand

8 sie 2012, o 21:54

Dwójka ruszyła w kierunku windy aby po chwili znaleźć się w środku. Panował spory tłum także dosłyszenie wiadomości graniczyło z cudem więc podróż musieli sobie umilić własnym wyobrażeniom i sposobie przywitania się z Widmem. Co prawda spotkanie miało jedynie charakter zapoznawczy ale nie było co zakładać najgorszego scenariusza. Mimo, że na brak zajęć nie mógł narzekać to praca z Widmem mogłaby mu pomóc i to w wielu kwestiach. Minęło trochę czasu zanim winda się zatrzymała, a odsuwające drzwi zaczęły odsłaniać całe wnętrze. Przypominało to knajpę jakich wiele na Cytadeli, ale skoro mógł ją tu znaleźć nie liczyło się miejsce, a osoba. Szybki rekonesans i było wiadomo jakie indywidua tu zasiadają. Z pośród całej chmary trudno było doszukać się osoby którą widział na telebimach. Ruszył więc wgłąb rozglądając się na boki, czując, że jego nowo poznana kompanka jest zaraz za nim jakby starała się nie wychylać co bardzo go rozbawiło. Rzucił jej tylko serdeczne spojrzenie i kręcąc głową ruszył dalej. W końcu dostrzegł osobę z wyglądu przypominającą tą której szukał. Zaczął już wątpić w swoją spostrzegawczość, która była znacznie bardziej rozwinięta z racji jego zawodu. Poprawił się. Wygładził skafander. Ostatnie spojrzenie na dziewczynę, która cały czas kurczowo trzymała się z tyłu jakby się czegoś obawiając i ruszył. Jego równe kroki mogły świadczyć o jego wbudowanej dyscyplinie i pewności co na pewno było zauważone, a przynajmniej miał taką nadzieje. Będąc na wyciągnięcie ręki zatrzymał się i podał rękę pani Widmo.
- Naos Saiph. Pierwszy mechanik. Specjalista do spraw silników i urządzeń prototypowych. Absolwent szkoły oficerskiej skończoną z wyróżnieniem. Poza tym miłośnik podróży, koneser wina i wędkarstwa - powiedział to z taką prędkością, że mogłoby się wydawać, że na jednym wdechu. Miał nadzieje, że nie speszy to Widmo, a rzuci dobre światło na Salarianina, który teraz stał i przeskakiwał wzrokiem to na Widmo to na jej gościa, aby w końcu zatrzymać wzrok na kobiecie.
- Z tego co słyszałem została Pani Widmem. Oczywiście z tego miejsca chciałem naprawę serdecznie pogratulować awansu. Ale jak Pani wie, Widmo potrzebuje równie dobrej załogi i dlatego przychodzę ze swoją, nazwijmy to kandydaturą. Najlepsi potrzebują najlepszych. A próżno szukać w całym kosmosie lepszego mechanika i dodajmy, konesera wina... i wędkarstwa, oczywiście - Salarianin w tym momencie wykonał zamaszysty ruch ręką jakby chciał ukazać ogrom całego wszechświata.
- Mogę się nawet założyć, że nie znajdzie Pani lepszego ode mnie. Proszę się przyjrzeć moim osiągnięciom - Saiph zaczął grzebać w omni-kluczu, a przed nim zaczynały się pokazywać różnego rodzaju dyplomy i zdjęcia.
- Tutaj na przykład jest osiągnięcie za pierwsze miejsce w kategorii wiekowej do lat 15 za wykonanie w pełni zautomatyzowanego urządzenia do wydajniejszego podawania energii w układzie Silverta i Ramiego, a tutaj na przykład ... choć już się trochę rozgadałem. To może niech Pani powie czego oczekuje takie Widmo od swoich ludzi - niczego skrępowany zajął miejsce na przeciw kobiety przypatrując się jej uważnie i robiąc również miejsca dla swojej kompanki.
ObrazekObrazek
Vicca Ulianov
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 1 cze 2012, o 20:59
Wiek: 21
Klasa: adept
Rasa: human
Zawód: kurier/kobieta pracująca
Kredyty: 48.150

Re: Stand

8 sie 2012, o 22:10

Chyba nie zrozumiał, że jak powiedziała: wsparcie duchowe, to rzeczywiście miała na myśli wsparcie duchowe. Dlatego trzymala się z tyłu, ale była lekko zdenerwowana. Jak sobie ktoś pomyśli, że ona też niby miałaby być... To było na tyle absurdalne, że aż musiała parsknąć śmiechem. Chociaż, z jej talentem do klopotów to było bardzo możliwe. Równie możliwe było to, że jej zachowanie ubawiło salarianina, co przełożyło się na kolejny atak chichotu.
Do momentu w którym faktycznie dotarli do owego Widma. I w tym momencie, jak zobaczyła znajomą sylwetkę, od razu sie zatrzymała. Rany, ze wszystkich ludzi musiała sie natknąć na niego! Nie chciała wiedzieć, co on robi, mało ja to obchodziło. Bardziej bała się reakcji, jeszcze coś pomyśli, czy ki diabeł... Nie, na pewno nie byla stalkerem, to zupełny przypadek... Ale się zestresowała.
Właściwie miała machnąć ręką tylko, że poczeka i pogratuluje później, ale to by było bardzo podejrzane... No trudno, słowo się rzekło, kobyłka u płota, czy jakos tak. Ale ją wzięło na przysłowia!
- No dobrze, wsparcie duchowe już tu idzie - ten tekst byl dla niej tak absurdalny, że aż parskneła śmiechem i siadła obok. - Skoro wolisz mieć je blisko.
Oby jej nie wrobil w nic. Oby.
ObrazekObrazek

Wróć do „Okręg Zakera”