Wyświetl wiadomość pozafabularnąLosowanie atrakcji:
A < 33 < B < 66 < C
0
Deedee z zasępioną miną spojrzała podejrzliwie na Sinhe, po czym jej wzrok przesunął się na Skaxa, gdy słuchała jego komentarza i oceny sytuacji. Skinęła głową słysząc przedstawiających się, przez chwilę obserwowała Galatha, ale nie odezwała się ani słowem. Przez chwilę we wnętrzu stateczku panowała cisza, gdy Deedee, chyba podobnie jak pozostali, przetrawiała uzyskane informacje. W końcu machnęła ręką, a jej twarz wykrzywił lekki uśmiech. Wstała z fotela i ruszyła w kierunku swojej “sypialni” by ponownie zabrać się za przywdziewanie pancerza.
-
No to faktycznie nielichy z ciebie ekspert, panie Skax`Lilan nar Torba - dziewczyna prychnęła pod adresem quarianina, a słyszalny wyraźnie w jej głosie sarkazm pozwalał przypuszczać, że przekręcenie nazwy statku nie było przejęzyczeniem -
”Nie da się”, “to nie taka prosta sprawa” i “gethy się nie mylą”... - westchnęła, nałożyła hełm i po powrocie na miejsce pilota zablokowała fotel w pozycji roboczej. Zapięła pasy i ujęła w dłonie manetkę przepustnicy i drążek sterowy -
Chociaż miło by było jakby tym razem jednak blaszaki zrobiły błąd albo zaspały. A co do fartu albo pecha, to dla odmiany wolałabym żebyśmy choć tym razem wyciągnęli dłuższą słomkę. Dość już mam tych gównianych zadań które się pieprzą zanim się na dobre zaczęły... - ostatnie zdanie wypowiedziała ciszej, jakby do siebie, ale z racji ciasnej przestrzeni wnętrza myśliwca było doskonale słyszalne dla pozostałych.
Myśliwiec ruszył przed siebie, powoli nabierając prędkości i biorąc kurs na zaznaczony na wyświetlaczu HUD czerwony kwadrat, sygnalizujący położenie ich celu. Tym razem nie było szarpnięć ani zrywów wywoływanych gwałtownymi manewrami, Deedee najwyraźniej bijąc się z myślami jaką strategię podejścia wybrać, na razie prowadziła pojazd prostym kursem do celu.
-
Zapnijcie pasy na wszelki wypadek - rzuciła przez ramię -
Spróbuję ostrożnie podejść i się rozejrzeć, ale jak zaczną do nas walić to dam pełen gaz i zaczną się uniki. Nie dam się spławić bez nagrody...
W zapadłej ciszy wszyscy wytężali wzrok, by dostrzec na wyświetlaczach kokpitu rosnący obrys obłego, przypominającego zmutowanego insekta statku gethów. W całej Galaktyce stosunkowo niewiele osób mogło powiedzieć, że miało okazję na własne oczy oglądać statek syntetyków - a potem mieć możliwość o tym opowiedzieć, dlatego z zainteresowaniem - szczególnie w przypadku Skaxa - śledzili coś, co jak do tej pory znali tylko z holowizji, zdjęć w extranecie bądź opisów słownych przekazywanych na zasadzie “znajomy znajomego znał kogoś, kto usłyszał...”. Statek nie wykazywał żadnej aktywności, nie próbował nawet reagować na zbliżający się do niego myśliwiec, jego silniki milczały, a obok pojazdu najemników jak do tej pory nie zaczęły wybuchać pociski. W miarę zbliżania zaczęli dostrzegać cel także przez okno kokpitu - otoczony czerwoną obwódką ciemny obszar przestrzeni powoli zamienił się w punkt, który z każdą minutą lotu rósł i powiększał się, gdy zaczęli zbliżanie. Gdy stalowy, szarawy kształt był doskonale widoczny i zdawał się być na wyciągnięcie ręki, Deedee odezwała się ponownie.
-
Spore bydlę - rzuciła, zerkając na jeden z wyświetlaczy -
Blisko dwieście metrów... Skax, wiesz coś na temat typów statków które używają? To faktycznie transportowiec? Wolałabym nie dowiedzieć się w ostatniej chwili, że próbuję abordażu na krążowniku czy innej fregacie... Wygląda faktycznie na nieaktywny... a to co? Uszkodzenie? - stuknęła palcem w jeden z wyświetlaczy pokazujący zbliżenie pancerza szarego statku. Coś, co wyglądało jak pozbawiony fragmentu poszycia, nieregularny otwór znajdowało się pod brzuchem statku, słabo widoczne z powodu kąta widzenia kamery - równie dobrze jednak mógł być to głęboki cień padający na ten obszar statku bądź nieokreślonego przeznaczenia urządzenie czy maszyneria syntetyków.
-
Spróbujemy może szybkiego skanu... - Deedee pstryknęła kilka przełączników włączając aktywną wiązkę, która omiotła zawieszony w przestrzeni kształt -
Pokaż kotku co masz w środku...
Nim jej słowa zdążyły przebrzmieć, statek gethów nagle ożył. Nie zapaliły się żadne światła pozycyjne, okna i iluminatory nie rozbłysły nagle niespodziewanym światłem - może z racji tego, że ani jednych, ani drugich na statkach syntetyków raczej nie było. Skaner myśliwca wykrył jednak nagły wzrost mocy na pokładzie obcego okrętu, do życia zaczęły budzić się jego silniki, a kokpit myśliwca wypełnił elektroniczny pisk alarmów namierzania i wypełniło czerwone, błyskające światło kilku alarmowych kontrolek. W tej samej chwili, gdy jedno z działek transportowca wystrzeliło w ich kierunku pocisk, Deedee bez ostrzeżenia zwaliła myśliwiec gwałtownym manewrem przez skrzydło wchodząc w ciasną pętlę, by w najmniej oczekiwanym momencie runąć świecą w dół - a pocisk przeszył tylko miejsce, w którym sekundę temu znajdowała się zwinna maszyna. We wnętrzu pojazdu do akustyczno-wizualnego chaosu dołączyły wszystkie niezabezpieczone przedmioty, nabierając nagle życia i rozpoczynając dziki taniec po kabinie. Klatka z Resetem wystrzeliła nagle spod fotela Sinhe, uderzając z dużą siłą w stopę Inferno. Wpółprzytomny pyjak, wciąż pod wpływem środka oszałamiającego pisnął w proteście, gdy siła uderzenia rozpłaszczyła go na kratach jego prywatnej celi, po czym klatka wystrzeliła w górę, mijając o włos twarz batarianina i uderzając z hukiem w sufit, czemu towarzyszył kolejny pisk zwierzaka. Skax poczuł silne uderzenie w ramię - od jego pancerza odbiła się puszka z jakimś napojem, która pękając oblała go i drellkę strumieniem gazowanej, lepkiej cieczy i pomknęła w sobie tylko znanym kierunku, napędzana tak siłą grawitacji jak i gwałtownym odrzutem tryskającego, spienionego napoju.
Deedee nie traciła czasu na ostrzeżenia czy konwersację - dzikie manewry, które wykonywała maszyną szarpały tak nią samą, jak i pasażerami na wszystkie strony, ale trzeba przyznać, że były skuteczne. Kolejne pociski śmigały wokół stateczku, jednak jak do tej pory żadnemu nie udało się trafić w cel. Nagle alarmy ucichły, a Deedee odetchnęła głębiej.
-
Tak myślałam... - sapnęła dysząc ciężko, jakby przebiegła maraton, choć z drugiej strony mógł być to efekt silnych, zmiennych przeciążeń, którym przez ostatnie pół minuty poddawała całe wnętrze myśliwca i jego konstrukcję -
Skurwiel ma martwą strefę pod brzuchem... - kolejny gwałtowny manewr poderwał dziób maszyny i wyrównał jej lot, pokazując przesuwające się nad nimi niemal o wyciągnięcie ręki poszycie kadłuba statku gethów i tajemniczy, ciemny otwór, który widzieli wcześniej na zbliżeniu kamery - wystarczająco duży, by przy odrobinie szczęścia zmieścić ich myśliwiec. Deedee skierowała swój statek w jego kierunku zwiększając stopniowo ciąg silników hamujących. Szperacz umieszczony na dziobie myśliwca ukazał powierzchnię jakiegoś pokładu, na którym myśliwiec osiadł nim zdążył do końca wytracić prędkość, a pilot jednym ruchem rozpięła pasy i zerwała się z fotela, po czym z wąskiej szafki tuż obok swojego siedziska wyciągnęła karabin, w którym zaznajomieni z bronią mogli rozpoznać Argusa.
-
Grunt, że żyjemy - odezwała się ponownie. -
Pancerze szczelne, broń w gotowości. Wchodzimy na ostro, nie wiadomo jaki komitet powitalny nam wystawią. Chyba, że ktoś się chce wypisać z imprezy?
Zerknięciem na pozostałych upewniła się, że ich pancerze są kompletne a hełmy są na głowach, po czym jednym skokiem znalazła się przy włazie, szarpnięciem zwolniła zaciski i wyskoczyła na zewnątrz znikając im z oczu.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDeadline: Niedziela, 29.05