Gdy opadł przysłowiowy kurz, Andrei potrzebował chwili, by zrozumieć, że chyba właśnie wygrali. Dotąd polegając na odruchach wpojonych mu podczas niezliczonych szkoleń, z zaskoczeniem przyjął fakt, że nie tylko przeżył, ale w zasadzie był... cały. Tak po prostu. Niemal niezadraśnięty - ot, tarcze, wskazywały przez moment obniżony poziom, poza tym jednak nic. To było dziwne. Asen nie był przecież żołnierzem z pierwszej linii frontu. Był pilotem. Bywał
w środku akcji, ale nie takiej. Strzelaniny nie były jego chlebem powszednim i choć jako oficer SOC z oczywistych względów się przed nimi nie wzbraniał, to nie w tej sferze znajdowały się jego szczególne uzdolnienia.
Przetrwał jednak i, co więcej, w niemal najlepszym stanie - wygrywał z nim tylko Crassus, bo pozostała dwójka wyglądała już znacznie gorzej.
-
W porządku - odpowiedział tylko radośnie na pytanie o status, a przekonawszy się, że faktycznie już po wszystkim - przynajmniej na razie - przestał się wreszcie kitrać za osłoną jak spłoszony zając. Nie zdecydował się jeszcze na schowanie karabinu, opuścił go jednak lufą ku ziemi, nie spodziewając się, że wpadną z deszczu pod rynnę. Bo chyba nie wpadną, nie?
Zbliżając się do Viktora, spoglądał przez chwilę, jak dowódca oblepia się raz jednym, raz drugim rodzajem żelu, stawiając się - na tyle, na ile było to możliwe w terenie - na nogi. Potem rozejrzał się, spojrzał na ciała, na bunkier.
SST. Ten sam skrót nabazgrany i na budynku, i na pancerzach pokonanych. Co to miało znaczyć? Cóż, teraz to chyba najbardziej
Samozwańcze Super Trupy, nie? A przynajmniej coś w podobnym tonie. Czekając na zebranie się pozostałych i przegrupowanie, odruchowo uruchomił omni-klucz. Jedną ze stosunkowo w sumie niewielu zalet bycia oficerem SOC był dostęp do służbowych baz i archiwów. Jeśli kiedyś, w jakiejkolwiek sprawie, natknęli się na taki skrót, jest duża szansa że Andrei by się do niego dogrzebał. Nie miał wprawdzie uprawnień do ściśle tajnych, ostatecznie nie należał przecież do kryminalnych, może się jednak uda. Ostatecznie - głupi ma szczęście, nie? A że Asen bywał czasem nieszczególnie bystry, to może wystarczy by wpasować się w tę regułę. Szczerze na to liczył, serio.
Gdy Karajev wreszcie pozbierał się z ziemi i rozpoczął - jakby nie patrzeć - bezczelny rabunek, Andrei uśmiechnął się szeroko. Gdy mężczyzna wysunął w jego stronę Projektor błyskawic, Bułgar wziął go bez wahania.
-
Nie będę używał na misji czegoś, z czego dotąd nie strzelałem, ale... - rzucił, wyjątkowo dopuszczając do głosu rozsądek. Nikt chyba nie wierzył, że SOC wyposaża swoich oficerów w sprzęt lepszej jakości, co? O podobnym pistolecie Asen mógł sobie co najwyżej pomarzyć, teraz więc, mając Projektor w rękach, oglądał go ze wszystkich stron z zainteresowaniem. Quarianie to jednak cwane bestie, co? Pistolet miał ciekawą konstrukcję, no i ten mechanizm naładowanych strzałów... Andrei nie wiedział do końca, jak to działa, nie ulegało jednak wątpliwości, że będzie sprawdzał. Może nie tu, ale będzie.
-
...Ale - no pewnie! Dawaj - dokończył więc ochoczo, potem oddając się bez reszty oględzinom. Nie był durny, lepszemu sprzętowi nie odmawiał. Nawet, jeśli nie za bardzo mógł z niego skorzystać teraz - nie chciał ryzykować robienia krzywdy sobie albo innym tylko dlatego, że nie był wystarczająco przyzwyczajony do pistoletu - to takich prezentów się nie odmawia, nie? Zwłaszcza, że mniej lub bardziej prawowity właściciel zalegał już na pylistej ziemi i niespecjalnie mógł zaprotestować.
Wreszcie przypiął Projektor do pancerza, podobnie uczynił też wreszcie z karabinem, by finalnie przykucnąć przy najbliższych zwłokach i dobrać się do aktualnie już bezpańskiego omni-klucza. Broń bronią, ale Andrei jeszcze bardziej doceniłby jakiś fajny, podręczny komputerek. I zapisane na nim dane, oczywiście. Skoro mieli się dowiedzieć, co się tu dzieje, wszystkie informacje były w cenie. No i sprzęt, nie? Sprzęt w cenie był
zawsze.
Niczym hiena cmentarna Asen gotów był więc przemieszczać się od zwłok do zwłok, skupiając się na omni-kluczach i tym, co można by na nich znaleźć. Aktualnie wychodził z założenia, że wszystko będzie przydatne. Znajdowali się w sytuacji, w której nie bardzo mogli wybrzydzać jeśli chodzi o jakość informacji. Na odsiew zebranych danych przyjdzie czas później - na razie po prostu powinni zgromadzić co mogli.
Bo chyba nikt nie sądził, że Bułgar potem pistolet komukolwiek odda, co? Wolne żarty!
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWzbogacam się:
Projektor błyskawic (nie używam, ale zabieram)
Generator Tajfun (ekwipuję > standardowy generator idzie do plecaka)
Omni-klucz Polaris (ekwipuję > omni-klucz Primo idzie do plecaka)