Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Saavik'Kara nar Ryzer
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 8 cze 2012, o 00:06
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Mechanik okrętowy
Kredyty: 15.000

Saavik'Kara nar Ryzer

8 cze 2012, o 18:17


Miano: Saavik'Kara nar Ryzer
Wiek: 23 lata, urodzony 30 marca 2163 CE
Rasa: Quarianin
Płeć: Mężczyzna
Specjalizacja: Inżynier
Przynależność: Społeczność galaktyczna
Zawód: Mechanik okrętowy

Aparycja: Saavik, z racji noszenia kombinezonu, od innych Quarian odróżnia się tylko nieco wyższym od przeciętnego wzrostem i kolorem stroju ochronnego. O ile nie ma jakichkolwiek cech szczególnych to niepokój wśród istot innych ras, które go nie znają na pewno budzi czarny kolor jego stroju, podkreślający i tak już tajemniczą aurę Quarian.

Osobowość: Od małego bezskutecznie była mu wpajana dyscyplina pracy i podporządkowanie się autorytetom. Starania te przyniosły dokładnie odwrotny skutek. Solidne wykształcenie dało Saavikowi niezwykłe wśród Quarian poczucie indywidualności a niechęć do ciężkiej pracy sprawia, że często dąży do celu najłatwiejszą drogą co czasami przynosi więcej strat niż korzyści. Nieco flegmatyczny i introwertyczny, ale zwykle uprzejmy wobec wszystkich. Przejawia duże skłonności do chłodnej kalkulacji, nie cofnie się przed zabójstwem jeżeli czyjaś śmierć przyniesie więcej korzyści niż strat dla niego lub jego przyjaciół. Bezwzględnie lojalny wobec osób, którym ufa. Lubi spędzać czasy przy extranetowych grach na swoim omni-kluczu.

Historia: Saavik urodził się w 2163 CE we wpływowej rodzinie, należącej do klanu Kara, kapitana statku Ryzer – Salema i quariańskiej badaczki Nashy. Łatwy start w życiu dzięki znajomościom rodziców zapewnił Saavikowi staranne wykształcenie techniczne i kombinezon środowiskowy, do którego ulepszeń potajemnie użyto starannie wyselekcjonowanych modułów, jakie inni Quarianie przywozili na statek Ryzer ze swoich podróży. Po ukończeniu szkoły wyższej pracował na ojczystym statku jako inżynier. Dzięki sprawnej protekcji uniknął wcielenia do jakichkolwiek oddziałów wojskowych. W wieku 19 lat został zmuszony przez środowisko do wyruszenia na pielgrzymkę, która odcięła go od rozległych wpływów swojej rodziny. Nie wiedząc jaki dar mógłby przynieść Wędrownej Flocie błąkał się przez parę miesięcy po galaktyce aż przypadkowo natknął się na Illium na voluskiego maklera giełdowego chwalącego się posiadaniem informacji o nieskolonizowanej planecie bogatej w piezo w Trawersie Attykańskim. Saavik postanowił włamać pod nieobecność volusa do jego terminalu i wykraść dane o położeniu planety i zastąpić je koordynatami nieistniejącej planety leżącej w przestrzeni batarian. Nie mógł przegapić takiej okazji do zakończenia znienawidzonej pielgrzymki, podczas której doznał tylu upokorzeń z tytułu negatywnego nastawienia innych ras do Quarian. Jako, że Wędrowna Flota nie uznałaby wątpliwej informacji pozyskanej na planecie oszustów finansowych i krętaczy Saavik musiał poprzeć swoją informacje przynajmniej pobieżnym skanem planety. Kredytów pochodzących ze sprzedaży sprzętu jaki pozwolono mu zabrać ze swojego ojczystego okrętu starczyło mu tylko na wynajem małego statku z podstawowym osprzętem badawczym i najtańszą możliwą załogą, złożoną z przypadkowej zbieraniny Vorchów. Podróż do najbliższego przekaźnika masy przekraczała wszelkie wyobrażenia młodego Quarianina o Vorchach. Przeżył tylko dlatego, że nie musiał rywalizować o dekstro-aminokwasowe jedzenie. Szczątki trzech, którzy stanowili połowę całej załogi, musiał wyrzucić przez śluzę powietrzną by uniknąć rozkładu ciał i rozwoju chorób, które zabiłyby resztę potrzebnej do przeprowadzenia badań planety siły roboczej. Po dotarciu do właściwego systemu WI nawigacyjna potwierdziła istnienie ciała niebieskiego w lokacji wykradzionej volusowi. Pierwsze badania powierzchni rzeczywiście potwierdziły obecność ogromnych złóż piezo, ale nie tylko Saavik skorzystał z kiepskich zabezpieczeń kupca z Illium. Systemy pokładowe wykryły sygnatury statków na orbicie pasujące do tych, którymi posługują się najemnicy Handlarza Cieni. Wylądowali oni w promach niepodal statu badawczego quarianina i po wyjściu z pokładów od razu skierowali się w jego stronę. Natychmisat zastrzelili pozostałych Vorchów prowadzących wyładunek sprzętu. Saavik początkowo zamknął się wewnątrz swojego statku, uzbrojony tylko w pistolet, lecz po parunastu minutach uznał bezsensowność swojego oporu wobec groźby wysadzenia w powietrze całego jego pojazdu. Został schwytany i poinformowany, że przeżyje tylko i wyłącznie jeśli jego rodzice zapłacą okup. Uwięziony na w ładowni fregaty Handlarza Cieni Saavik słyszał pracę silników, dzięki którym statek oddalał się od układu, który miał zakończyć okres jego ciągłych cierpień i wyrzeczeń. Mógł tylko domyślać się, że leci właśnie do Układu Terminusa, gdzie szanse na uwolnienie go spadały niemal do zera. Pomimo fatalnego położenia młody quarianin postanowił się nie poddawać. Dzięki nowoczesnemu kombinezonowi był nadal w stanie włamać się do systemów pokładowych nawet pomimo zdezaktywowanego omni-klucza. Wyłączył systemy filtrujące powietrze, które zabiły część załogi nie będącej w stanie gotowości bojowej. Zyskując tym trochę czasu otworzył drzwi od ładowni i udał się w poszukiwaniu szalup ratunkowych. Wchodząc na wyższe poziomy statku mijał ciała uduszonych najemników aż w końcu natknął się na drzwi maszynowni. Jako, że pozostała przy życiu część załogi, zamknięta przez hermetyczne grodzie w różnych rejonach statku, odzyskała panowanie nad systemami podtrzymywania życia Saavik zdecydował się na przeciążenie rdzenia napędu by uniemożliwić ewentualny pościg za nim. Po przekierowaniu całej mocy do silników pobiegł na pokład załogi, gdzie tak jak się domyślał znajdowały się szalupy ratunkowe. Nie marnując czasu opuścił fregatę w kapsule i nadał sygnał ratunkowy. Przez okno zobaczył to czego się spodziewał, wrogi statek w skutek eksplozji silników rozerwał się na pół. Quarianinowi jednak w końcu dopisało szczęście. Sygnał ratunkowy został odebrany przez krążownik patrolowy Stuleyage należący do innych najemników, których kapitan zgodził się przyjąć Saavika jako członka załogi z racji na jego zdolności techniczne w zamian za ratunek. Szybko zdobył uznanie, zarówno kapitana jak i pozostałych członków załogi. Zaprzyjaźnił się z Akanem, turianinem renegatem, Korthem, agresywnym kroganinem i Ibaką, przedstawicielem gatunku ludzkiego. To Saavik wszedł w posiadanie informacji, które wskazywały, że kapitan planuje wydać Akana i Ibakę w ręce sprawiedliwości. Ze swoim odkryciem podzielił się z przyjaciółmi i brał udział w buncie, w wyniku którego przejęto dowodzenie nad jednostką. Jest szczęśliwy, że znajduje się wśród osób, które w pełni go akceptują. Zwykle czas spędza sam, pod głównym pokładem zajmując się pracami konserwacyjnymi i zastanawiając się czy istnieje jeszcze sens powrotu do Wędrownej Floty.

Wspomnienienia:

Widział wiele razy propagandowe widy, które w przerażający sposób podniecały wysoko postawionych kolegów jego ojca wpędzając ich w żądzę odwetu. Pokazywały one ciała quarian, które były skutkiem nieudanych ataków na jednostki gethów. Ich cel był prosty - zdobycie poparcia społeczności dla kolejnych operacji i kolejnych "cudownych" planów odzyskania planety Rannoch. Nie robiły one na Saaviku specjalnego wrażenia. Przedstawiały one konflikt toczący się gdzieś tam za kolejnym przekaźnikiem, a domniemane ofiary najczęściej same pchały się pod lufy gethów. Teraz było inaczej. Dopadł go obraz tragedii i bezsilności. Twarze niektórych były naznaczone grymasem bólu, spowodowanym przez powolną śmierć. Jeszcze inne leżały z otwartymi ustami, jakby gotowymi zawołać jeszcze o pomoc. Ludność tego miasta po prostu sobie żyła, z nikim nie prowadziła wojen a spotkał ją los gorszy od tych, którzy co i rusz pakują się w nowe konflikty.

___


Przypomniał mu się moment, kiedy po raz pierwszy po otrzymaniu kombinezonu wszedł na mostek statku, za który odpowiedzialny był jego ojciec. Pomimo małych, w porównaniu do agrostatków, rozmiarów jednostki w miejscu dowodzenia krzątało się zawsze paru quarian. Zupełnie nie wiedział jak się zachować, po raz pierwszy widział ojca w miejscu pracy.
- Saavik! Cieszę się, że cię widzę. Nie wstydź się, wszyscy o tobie słyszeli. Tyle razy im o tobie opowiadałem. Jak idzie nauka? Chyba nie wchodzisz tam na dole naszym inżynierom na głowę, co? - zaczął mówić pierwszy z wyraźnym entuzjazmem w głosie do młodego quarianina.
- Staram się, chociaż wczoraj mi grozili, że jeżeli przyjdę jeszcze raz bez znajomości planów jednostki to wystrzelą mnie kapsułą ratunkową na najbliższą asteroidę. - odpowiedział ciszej, tak by inni nie słyszeli.
- Eh, ile razy ci mówiłem byś przykładał się do nauki? By osiągnąć coś w życiu najważniejsze jest wykształcenie... i znajomości. - zaczął już odruchowo strofować Saavika - Zobacz co przed chwilą dostałem. To osobiste podziękowania od admirał Raan za pomoc przy ostatniej misji badawczej. Cały czas pnę się w górę. Poznaję nowe, wpływowe osobistości. Wszystko to dla ciebie. A ty? Cały wolny czas spędzasz przy tych swoich gierkach. Powinieneś częściej przebywać ze mną na mostku, nauczyłbyś się jak dowodzić statkiem.
- Dla mnie? Tato, dobrze wiesz, że odpowiedzialność płynąca z władzy zawsze mi się nie podobała. Ograniczenia pochodzące z prawa i ze stojących ode mnie wyżej w hierarchii osób są dla mnie dość irytujące.
Podeszli razem do ogromnego iluminatora, przez który było widać giganta Rayya i setki mniejszych jednostek.
- Bzdura! Popatrz na ten piękny widok. Pewnego dnia zajdziesz wyżej niż ja i wtedy mi podziękujesz.
- We flocie są tysiące statków takich jak nasz. Jeżeli przynajmniej połowa kapitanów ma takie aspiracje jak ty to może być ciężko.
- Dlatego masz mnie. - powiedział śmiejąc się i klepiąc Saavika po plecach.
Od dawna nie otrzymał żadnych wieści z floty, conajmniej od czasu incydentu z agentami Handlarza Cieni. Wszystkie jego wysłane wiadomości do domu pozostały bez odpowiedzi. Miał nadzieję, że jego rodzice wiedzą, że jest cały i zdrów. Choć pewnie jego ojciec wpadłby we wściekłość kiedy dowiedziałby się z kim on podróżuje.

Ekwipunek: Projektor błyskawic
M12-Szarańcza
Omni-klucz
Środek transportu:Krążownik patrolowy „Stuleyage”, okręt stworzony osiem lat temu dla batarian w celu odpierania ataków pirackich, który jak na ironię okazał się dla nich łakomym kąskiem. Został podstępem, gdy dokował na jednej ze stacji kosmicznych, aby uzupełnić zapasy. Stał się jednym z okrętów, które chętnie byłyby posiadane przez wszelkiej maści korsarzy. Przez cztery lata dowodzony był przez wielu ludzi, iż każdy pirat chciałby go mieć w swoim władaniu. Obecnie od trzech lat posiada niezmiennych właścicieli, którzy skutecznie odpierają wszelkich potencjalnych nabywców okrętu.
Dodatkowe informacje:
- w sytuacjach zagrożenia przejawia tendencje do podejmowania zbyt dużego ryzyka
- małe doświadczenie bojowe
- nie budzi zaufania
- podchodzi innowacyjnie do problemów natury technicznej
Wykonane misje:
- "Sprzątanie" w magazynach na Omedze
- Uratowanie kolonistów na Aite; rozbroił bombę
ObrazekObrazek

Wróć do „Baza danych”