Mężczyzna przytaknął lekko na jej słowa, trawiąc je w swojej głowie. Zadanie, które wyznaczyła im Irissa, było ciężkie do zrealizowania w sposób, który dla wszystkich byłby uznany za wystarczający. Tak naprawdę ciężko było dojrzeć różnicę w opinii wyznaczonej na podstawie pobieżnego wywiadu i zwykłego przeczucia, a kompleksowej analizie każdego najmniejszego elementu środowiska Virmiru na przestrzeni tygodni. Nawet, gdyby chcieli to zrobić, Harcrow pozbawiła ich możliwości spędzenia na ich śledztwie długiej ilości czasu. Gdy nad głową ich salariańskiego
współpracownika - a przynajmniej tak z pewnością chciałby się nazywać - zawisł zegar odliczający czas, stukot jego wskazówek docierał do ich dwójki. Jeśli pozwolą, by kobieta zdyskredytowała salarian z ich próby kolonizacji planety to nawet, jeśli Unia nie jest ich pierwszym wyborem, de facto stanie się jedną opcją mniej w ich dylemacie.
-
Będziemy musieli podjąć trudną decyzję - mruknął w odpowiedzi, gdy ich pojazd unosił się ponad linię okolicznych drzew. -
Cokolwiek nie wybierzemy, możemy być pewni, że kiedyś urżnie nas to w dupę.
Westchnął ciężko, rozsiadając się wygodniej. Gdy ona przejęła ster, on sięgnął po omni-klucz, przeglądając przekazane im przez STG dane wywiadowcze. Plan włamania się do bazy Zaćmienia był zdecydowanie bardziej ryzykowny niż zwykłe odwiedzenie obozu Krogan.
Cóż, przynajmniej na papierze.
-
To nie jest prosta misja na start, Östberg - zauważył po krótkiej chwili trwania ich lotu. Gdy zerknęła w jego stronę, dostrzegła, że przygląda jej się znad swojego omni-klucza, w którym wyświetlały się jakieś dane. -
Rada wyobraża sobie, że to strzelanie do innych jest trudne. Oboje wiemy, że trudniejszym jest stwierdzenie do kogo powinno się strzelać.
Ich podróż nie trwała długo. Gdy Emilia wywołała w kokpicie mapę terenu, dostrzegła, że terytorium krogan znajdowało się stosunkowo blisko trasy, która doprowadziłaby ich do Harcrow. Musieli nadłożyć nieco drogi, lecz w połowie te dystanse się pokrywały.
Kobieta po chwili dostrzegła coś jeszcze, co wzbudziło w niej niepokój. Prom, którym sterowała, był dość standardowy - cywilny, nie posiadał żadnego sensownego uzbrojenia, służył jedynie do transportu z jednego miejsca na drugie. Jego interfejs był przejrzysty, umożliwiał korzystanie z niego nawet osobnikom posiadającym bardzo podstawowe umiejętności pilotażu. Ale coś jej nie pasowało w sposobie, w który mogła nim sterować. Nie wiedziała, czy tak było od początku i dopiero to dostrzegła, czy dopiero teraz coś w sterowaniu się zmieniło. Jej ruchy miały opóźnienie, jakby sygnał, który wysyłała, nim dotarł do układu sterującego wysyłany był gdzieś indziej dla potwierdzenia.
Jakby to ktoś inny kierował w tej chwili pojazdem, jedynie powtarzając jej ruchy.
Pasy pochwyciły jej ciało, gdy pojazd runął w dół, pozbawiając ją tchu. Świat zawirował po drugiej stronie ekranu, a szalejący błędnik wrzasnął rozpaczliwie, gdy usiłowała zorientować się w tym, co się dzieje. Derius krzyknął coś stłumionego, czego nie zrozumiała, podczas gdy ciąg nagle lecącego z ogromną prędkością w dół promu zakleszczył oddech w jej gardle, nie pozwalając mu wydobyć z siebie odgłosu. Podczas gdy ręce usilnie usiłowały odzyskać panowanie nad pojazdem, przywrócić go do pionu, ciało, miażdżone siłą przeciążenia, przygotowywało się na uderzenie gwałtownie zbliżającej się linii drzew.
Wraz z linią drzew nastała pustka.
Przez chwilę znów wydawałoby się, że znajduje się w szpitalnym łóżku. W jej ramieniu nie było czucia - coś, do czego nadal nie była w stanie się przyzwyczaić, zamiast tego odczuwając niepokój i szok w pierwszej chwili wybudzania się. Jej ramienia
nie było, podczas gdy resztę jej ciała spowijały obłoki bólu. Jej włosy unosiły się ku górze, nie,
opadały w dół. Dół był górą, wisiała do góry nogami.
-
Östberg, obudź się! Cholera! - znajome warknięcie Kryika brzmiało nieprzyjemnie, ale było skuteczne. Gdy uchyliła powieki, spostrzegła, że nadal siedzą przypięci pasami do siedzisk promu, lecz wnętrze pojazdu wypełnia dym. -
Emilia, jesteś cała?
Kryik pierwszy wysunął się z fotela, ze stąpnięciem i głośnym przekleństwem opadając na ziemię. Sięgnął jedną ręką ku niej, gdy odzyskiwała przytomność i pomógł jej wydostać się z fotela na ziemię. Choć wydawałoby się, że skutek jej obrażeń będzie poważny, po chwili wstępnej inspekcji zauważyła, że jej kończyny działają. Nawet umysł przypomniał sobie o obecności implantu w miejscu brakującego ramienia.
-
Sprawdź, czy zostało coś... - zaczął, wskazując podbródkiem konsolę, która w tej samej chwili trzasnęła iskrami. Panel sterujący mignął ostatni raz, nim spalone obwody poddały się w pracy, a mężczyzna jęknął w mieszance złości i bólu.
Kryik obrócił się, ruszając do wyjścia z promu. Widziała, że jego sylwetka jest nieco skulona, lecz dopiero gdy udało im się wydostać z promu na zewnątrz, dostrzegła, że coś jest nie tak z jego barkiem, a on sam trzymał się kurczowo ramienia.
-
Mam kurewsko dość tej planety - jęknął, wypuszczając powietrze z trudem, nim opadł na ziemię w bezpiecznej odległości od dymiącego promu. -
Jesteś cała? - powtórzył pytanie, spoglądając na nią z dołu. Jego twarz była osmolona od dymu.