Metalowe szczeble drabiny pozwoliły Charlesowi zejść na dół. Do ładowni. Wysokie pomieszczenie było puste. Prawie. Pośrodku leżało zastrzelone ciało. Pirat. Młody, choć doświadczony życiem mężczyzna. Zostawili go, martwym nie można było już pomóc. Nie miał na sobie żadnych symboli przynależności do SST. Zupełnie przeciętny, anonimowy pancerz z drugiej ręki, uszkodzony generator tarcz, pospolity omni-klucz oraz standardowy pistolet; śladów po strzale było więcej. Pociski trafiły w ścianę, inne posadzkę. Załoga statku musiała się bronić.
Oczy Strikera po woli przyzwyczajały się do mroku. Dostrzegał więcej konturów, rozróżniał kształty; w rogu ładowni znajdowała się kamera obejmująca swoim kątem prawie całe pomieszczenie. Panel zasilania był aktywny, niewielka, zielona dioda dawała nadzieję, iż nagrano co dokładnie stało się pod pokładem. Brakowało mu jednak co najmniej dwóch metrów, aby swobodnie podpiąć się do urządzenia.
Droga na mostek prowadziła po nitce do kłębka od czerwonego, awaryjnego oświetlenia biegnącego linią przy podłodze. Zgodnie z oczekiwaniami co niektórych, na ich drodze nie stanął nikt żywy. Nieporządek, chaos, powywracane fotele i rozwalone półki podsycały wyobraźnie, próbującą odtworzyć scenę, w której piraci wpadają - dosłownie - na statek na pełnej ku***. Rdzawe ślady na posadce, przypominały Tori jedno, podobnie jak ślady po pociskach i wgnieceniach biotycznego ataku od razu rzuciły się w oczy Lunie.
System statku, odmówił współpracy. Wpuszczony w jego przewody wirus, skutecznie spalił WI oraz namieszał w wgranych procedurach. System zainfekowano wczorajszej, późnej nocy. Od ataku piratów nie mogło więc minąć więcej, niż dziesięć godzin. Prześledzenie logów dało kilka odpowiedzi - załoga nie była liczna. Trzech polityków, pięciu szeregowych żołnierzy Przymierza oraz dwóch pilotów. Początkowo obrali kurs na przekaźnik masy, kiedy jednak wysadzono ten, szybko skoczyli na rubieże systemu kierując się rozkazem z góry, że Przymierze ściągać będzie swoim misjami ratunkowymi w związku z czym należy niezwłocznie podążać w kierunku sąsiedniego systemu. Wysoki priorytet, to, że otrzymywali informacje prosto od dowództwa, słusznie łączyło się z faktem, że na pokładzie musiał być ktoś ważny. Ktoś, kto miał plecy. Kto nie mógł tutaj zostać w nieskończoność.
Nie wystrzelono żadnych kapsuł ratunkowych. Nie zdążyli. Nie było ciał, zabrali ich wszystkich licząc na solidny okup? A może odpowiedź leżała w śluzie, która zrzucała śmieci w przestrzeń i klapa do niej nie była do końca domknięta?
Wyświetl uwagę Mistrza Gry