Wchodząc na trybuny razem z Wangiem wszyscy mogli zobaczyć jak dramatycznie rozkłada ręce i wzdycha.
- Kurwa Viyo, ze wszystkich Viyo. I tak mieliśmy farta, że to nie było na poważnie. - Pokręcił głową. - Ale, żeby aż, tak przejebać? Aż, tak Wang?
Wyciągnął papierosa i zaciągnął się nim, by po chwili wypuścić kulę dymu gdzieś w siedzących oglądających. Nie był zadowolony ze swojego performance'u, ale kto by był w takiej sytuacji? Zrobili co mogli, przynajmniej trafił raz Tori za tych wszystkich “panów”. Nie było to dużo, ale było słodkim pocałunkiem na jego obitym przez potężne widmo ego.
Idąc w stronę wyjścia nawet nie zauważył, że po drodze minął Iris z jej świtą. W pewnym momencie zatrzymał się, złapał Wanga za ramię i razem z nim zawrócił.
- Fel. - Skinął z szacunkiem głową, najpierw spojrzał na blondynkę obok, a potem na szatynkę z drugiej. - Ah, widze, że piracka flotę Radna zbiera, Kapitana jak widzę już macie.
Spojrzał na jej towarzyszkę ze szczerym uśmiechem, a potem wrócił do radnej i wskazał na swojego kompana. Któremu dał chwilę na przedstawienie się.
- Spodziewałem się, że może zobaczę też mojego ulubionego poster boya przymierza tutaj ale ostatnio coś zaginął. - Wzruszył ramionami. - Szkoda, chciałbym poznać jego kolejne plany na przyszłość po Watson.
Zaciągnął się papierosem puszczając dym gdzieś daleko przed siebie po czym rozsiadł się gdzieś wygodnie niedaleko bardziej znajomych twarzy. Spojrzał też na monitor na której akurat leciałą powtórka ze spadnięcia Ishy. Przez chwile wstał ze wzrokiem wbitym w ten obraz. Naprawdę byli jak międzyrasowe rodzeństwo. Przejebane dla niej.
- Widzisz tamtego Wang? To Crassus, gdyby mi go dali zamiast ciebie to byśmy chuja zrobili, ale może zgodnością.
Uśmiechnął się na myśl o spotkaniu ze swoim turańskim towarzyszem. Nie widzieli się od czasów Mindoiru, a po azjatyckich podróżach miał dość dużo do opowiedzenia. To znaczy to co mógł powiedzieć. Może nie było tego dużo, ale przynajmniej mógł wspomnieć że mu legendarka wypadła w karciance w której grali więc to już coś.
- Kurwa, nie wiem, który sędzia nam tą walkę szykował ale sążny chuj mu w dupę. - Pokręcił głową gasząc papierosa, a samemu sięgnął po swoją specjalną papierośnice. Otworzył ja oferując zawartość chińczykowi oraz reszcie siedzących w okolicy, jak nikt nie przyjął to sam zapalił oglądając finał zmagań na drugiej arenie.