6 sie 2012, o 01:59
O tyle, o ile Akan był przyzwyczajony do.. kiepskiej jakości posiłków w stołówce, to dziś Hyde wykazał się ponad miarę w jego umiejętności skopania nawet najprostszych posiłków. Gdyby dać mu zalać płatki mlekiem, prawdopodobnie nawet i to by mu nie wyszło. Gdy więc tylko skończył suchy, ledwo jadalny posiłek, z niesmakiem odstawił tacę przed Hyde'm, nie ukrywając nieprzyjemnego wrażenia po gorszym niż zazwyczaj już złym daniu przygotowanym przez ich szefa kuchni.
-Smakowało jakbyś wpierdolił mi podgrzany węgiel na talerz. Daj chociaż czymś popić, bo dostanę pylicy. - wypowiedział do volusa, oczekując szklanki czegokolwiek do picia.
Volus skierował swą głowę na turianina, po czym odpowiedział na jego prośbę:
*kshhhh* -Nie ma.
-Jak to kurwa nie ma? Zapomniałeś nawet jak wodę do szklanki nalać? - spytał zdenerwowany Akan, dziwiąc się, że brakuje choćby tak podstawowej rzeczy.
-Nie moja wina, Palaven-clan. - powiedział, lekko urażony tonem wypowiedzi. Często słuchał już skarg i narzekań na jakość dań, ale tym razem nie miał zamiaru zgarniać takich komentarzy skoro wina nie była po jego stronie. -Odcięli nam wodę do kuchni. To pewnie sprawka bezklanowca. - odparł, po czym wykonał wdech, i obrócił się w kierunku nowego "klienta", zamawiającego coś w błogiej nieświadomości tego, co go czeka.
Wkurzony turianin wyszedł z mesy, po czym skręcił w prawo. Miał zamiar iść w kierunku pomieszczenia w którym przebywał quarianin, ale dogodnie spotkał go po drodze. Przybył akurat w porę, aby usłyszeć to, co miał do powiedzenia zanim udał się do maszynowni. Nie zatrzymywał go, nie miał pytań. Widział po jego wypowiedzi, że zapewne Korth i Ibaka coś od niego znowuż chcieli. Nie wtrącał się w to. Wiedział, że nie ma sensu.
-Ma rację. Omega to najlepsze miejsce do załatania statku, poza tym zajmiemy się piaskiem. Lecimy? - spytał po części retorycznie, bo już widział aprobatę Kortha na twarzy, jak i Saavika wynikającą z jego wypowiedzi. Liczył na to, że White Knight także się zgodzi, w końcu ma tyle oleju w głowie, aby postawić odpowiednie wnioski, choć czasem tego nie okazuje.
-Karyna, przekaż Sebie, że lecimy na Omegę. Natychmiast. - powiedział do pokładowej WI, odruchowo patrząc w górę w stronę głośnika, tak, jakby miało znaczenie w którą stronę będzie się patrzył, gdy mówi do WI. Dobrze wiedział, że ma to zerowe znaczenie. Ale cóż, kwestia przyzwyczajenia.
Po powiedzeniu tego i kiwnięciu głową na pożegnanie z kroganinem i człowiekiem, udał się w kierunku windy. Po otwarciu drzwi wszedł do środka i kliknął guzik poziomu 0. Szedł do magazynu po wodę, w końcu pragnienie musiał zaspokoić.