Strona 1 z 1

[Układ Iera] Orbita Horyzontu

: 10 kwie 2023, o 22:48
autor: Mistrz Gry
Położona w układzie Iera planeta Horyzont słynie jest prawdziwą perłą skrytą w atłasowej czerni swojego systemu. Soczyście zielona, przykuwa spojrzenia wszystkich nadlatujących statków. Nietrudno udowodnić jej dziewiczą naturę - gdy tylko słońce Iera schowa się po drugiej stronie globu, Horyzont nie szczyci się rozległymi miastami połyskującymi na swojej powierzchni. Pozbawiony kosmicznego portu położonego na orbicie, posiada względnie czyste otoczenie, którego nie zaśmiecają szczątki statków, stacji ani żadne inne.
Lądowanie na planecie nie wiąże się z wielkimi restrykcjami. W Trawersie Attykańskim, planeta ta jest uważana za wartościową i wiele firm usiłuje wywalczyć dla siebie prawa do jej kolonizacji, lecz bliskość systemów Terminusa oraz stosunkowo niskie zaludnienie skutecznie zniechęcają casualowych turystów, którym niechętne są zagrożenia.

Re: [Układ Iera] Orbita Horyzontu

: 10 kwie 2023, o 22:50
autor: Mistrz Gry
[h3]Zagrożenie: 50%[/h3]
4 promy, ostatni graczy
0

[h3]straty[/h3]
2 promy, ostatni graczy
A<33<B<66<C
1

Re: [Układ Iera] Orbita Horyzontu

: 10 kwie 2023, o 23:24
autor: Mistrz Gry
Wyświetl wiadomość pozafabularną Droga na lądowisko była chaotyczna - na tyle, że ci, którym obce było działanie Sojuszu, niewiele mogli wynieść ze spaceru, który prowadziła Iseul. Opancerzone jednostki mijały ich w korytarzach, niektóre niosąc na sobie oznaczenia Hybris, inne zupełnie anonimowe - jak oni. Nerwowość unosiła się w powietrzu jak bardzo lekki gaz, ponad powietrzem, które wdychali, ponad dymem z papierosa Strikera, nadal odpalonym w jego dłoni.
Lądowisko zaprowadziło ich do małego, lecz mocno opancerzonego promu. Spostrzegli, że nie było w nim żadnych broni zewnętrznych, którymi mógłby posłużyć się do kontrataku - jedynie cholernie gruby pancerz, który aż zadudnił, gdy wchodzili do środka. Jakby znaleźli się na większym statku kosmicznym, przestrzeni pomiędzy warstwami ochrony małego transportowca odbijały echem ich głosy aż wrażenia nie zagłuszyły silniki.
Zanim odlecieli, Krogul otrzymał życzenie udanych łowów od swoich Szponów. Iseul nie mówiła wiele, choć odpowiadała na ich wszystkie pytania. Zajęła miejsce w przestrzeni ładunkowej razem z nimi, nie szczycąc się zbytnio pozycją dowódcy, przypadkowo za to lądując obok Carlosa. Omni-klucz Browna zamigotał, gdy prom wynosił ich ponad lokalną atmosferę Omegi w stronę Przekaźnika.
Powodzenia, tato.
Podróż przez Przekaźnik w mniejszej jednostce zawsze przypominała bliskie zderzenie z żywiołem, które można było przyrównać do wędrówki przez ocean w kajaku. Za oknami dostrzegali połyskujące, fioletowe światło dogasających gwiazd i migoczące w cichej symfonii pulsary. Wciśnięciu do tego małego transportowca zmuszeni byli stanąć sobie naprzeciw w pewnym rodzaju wymuszonej intymności, która zobowiązywała ich na całe godziny podróży.
Nawet sceptyczne słowa ich dowódczyni nie mogły jednak przygotować ich na to, co dostrzegli na radarach gdy prom wyłonił się w układzie Iera. To, co Charles wyczuł w tyle swojego umysłu jak ponura wyrocznia, która widziała zbyt wiele, by teraz udzielać się w optymistycznym przedstawieniu pozostałych. To, co Kiru rozpoznała w drżeniu swej grubej skóry, której nic na tym świecie nie było przerazić. Obrazek Układ Iera okazał się cichy i pusty. Pomimo wyjścia z tunelu Przekaźnika nie otrzymali połączenia z extranetem, która powinna dać im boja komunikacyjna. Radar nie obnażał skrytych wokół jednostek, zupełnie jakby od dłuższego czasu ich nie było. Cmentarzysko sygnałów migotało na wzmocnionej, lepszej aparaturze, którą dysponowała Thescia. Po krótkiej chwili grzebania w urządzeniu dostrzegła sygnatury wszystkich statków, które uciekły, gdy tylko pojawił się okręt na orbicie Horyzontu.
- 씨발! - gardłowe warknięcie wydobyło się z Iseul gdy tylko spostrzegła statek lądujący na powierzchni planety. - A więc najgorsze. Podwajam waszą stawkę, najemnicy.
Skinęła im głową, jakby zależało jej na werbalnym potwierdzeniu, choć w sytuacji takiej jak ta, ucieczka wydawała się nierozważna. Ryzykowna. Obok nich, trzy inne promy wysunęły się przed szereg, mknąc zuchwale w stronę planety oblężonej przez przeciwnika. Moloch, przypominał rzucany przez słońce, czarny cień, skazę na jej obliczu.
- Zatrzymaj! - warknęła do pilota, nagle, gdy znajdowali się na samej orbicie planety. Spoglądając na pozostałe, cztery statki na orbicie, wstrzymała oddech. Jej dłoń zamarła w powietrzu, gotowa do wydania rozkazu.
Pierwszy z trzech promów wszedł w atmosferę. Ognista sylwetka maszyny migotała na ich omni-kluczach, połączonych z zewnętrznymi kamerami ich transportowca. Zaraz za nią pojawiły się dwa inne świetliki, połyskując w promieniach słońca.
Pierwszy prom eksplodował, gdy z ogromnego okrętu Zbieraczy wystrzelona została wiązka lasera. Pozostałe przemknęły sprawnie, szybko, pozornie bez strat, lecąc ku linii drzew, licząc, że w niej się schowają. Drugi prom rozbił się o wysokie drzewo o białej korze - zupełnie jakby systemy go zawiodły, jakby ktoś zewnętrzny, trzeci interferował, transportowiec uderzył o pień, spadając na ziemię w obłokach czerni.
Laser błysnął nagle, a promem wstrząsnęło. Gorąco wdarło się do wnętrze ich przedziału, ognie piekielne zgarniające dłużnych sobie. Huk pękających elementów pancerza pojawił się wraz z szrapnelem, który odbił się od ich tarcz, wraz z krzykiem, który wszyscy usłyszeli.
Olivier leżał na ziemi. Jego oba kolana wydawały się przestrzelone, przykryte lepką krwią, wydobywającą się z łatwością w tym niskim ciążeniu. Z jego wnętrza wydało się charknięcie, gdy wyciągnął rękę w stronę Strikera.
- Szefie, dam radę - rzucił ochrypniętym głosem. - Daj tylko medi-żelu, proszę.
- Unlucko - skomentował pod nosem Muhammad w obcym języku, nie rzucając się, by podać Olivierowi medi-żel.
Kobieta wstała, klnąc pod nosem.
- Straciliśmy dwa promy - westchnęła Iseul, wciąż utrzymując prom na orbicie. - Jeśli polecimy prosto do celu, ryzykujemy, że zdejmą nas laserem. Wygląda na to, że ma jakiś czas rozruchu... - obróciła głowę ku nim. - Możemy też polecić przez pole odłamków, które zostawił pierwszy, zniszczony prom. Ominiemy laser, ale możemy wlecieć w gówno.
Chwytając metalową belkę nad swoją głową, rozejrzała się po nich.
- Naszym celem jest dostać się na powierzchnię. Nie ryzykuję tylko swoim życiem - prychnęła. - Którą wersję wolicie?

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Re: [Układ Iera] Orbita Horyzontu

: 11 kwie 2023, o 00:36
autor: Krogul MacBeth
Krogul MacBeth do strachliwych nie należał - może nawet patologicznie i prawdopodobnie w końcu się to dla niego odbije śmiertelną czkawką, jednak nawet on podniósł brew słysząc o Roju i o chmurze małego gówna, które wciska się pod pancerz. Jeśli było coś, czego szczególnie nienawidził, to była to z całą pewnością niemożność działania, a to robactwo najwyraźniej polegało na tym, żeby możliwości takiej pozbawić. To było... uwłaczające. Dlatego warknął pod nosem, kiedy tylko zobaczył zapętlone nagranie i wysłuchał informacji od Iseul. W sumie był tutaj dla kasy, dla przetestowania SST oraz dla dobrej bitki. Z pewnym zdziwieniem odkrył, że czuje w głębi jeszcze jedno uczucie - realną chęć spuszczenia wpierdolu owemu Robactwu w imieniu mieszkańców Horyzontu. Nie był pewny jak to zinterepretować, było to... nieco dziwne. Zaraz jednak skupił się na bieżącym problemie i do poprzedniego pytania dodał tylko:

- No dobra, to... jak blokujemy to gówno? Ty to robisz? Nic poza biotyką nie działa? - spytał, spoglądając w oczy ich tymczasowej pracodawczyni. Nie przepadał za poleganiem na biotykach. Wolałby jakąś formę fizycznej obrony, a nie jebaną kosmiczną magię.


---

Kiedy wyszli nad orbitą Horyzontu, widok jaki się przed nimi odsłonił sprawił, że Krogul aż gwizdnął. Trzeba było przyznać, że okręt Zbieraczy robił wrażenie - choć gdyby mieli tu okręty z czasów świetności Krogańskiej, to pewnie nie robiłby AŻ takiego wrażenia. Nawet, jeśli miał zajebiście potężny i najwyraźniej celny laser, który pozbył się ich promów. Krew w nim zawrzała i poczuł znajomy dreszcz podekscytowania i wkurwu, który towarzyszył mu przed walką... po czym usłyszał huk rozrywanych blach i i gorąc bijący od promienia lasera, a tuż po tym miał przed oczami ludzkiego najemnika, któremu chyba nawet beczka medi-żelu teraz by nie pomogła wrócić do sprawności bojowej. Zignorował go bez słowa, zostawiając decyzję jego szefowi - nie jego cyrk, nie jego małpy. Zamiast tego wbił wzrok w Iseul.

- Nie ma czasu do stracenia. Nakurwiamy prosto i tyle, w chmurze jeszcze zboczymy z kursu i chuj z tego wyjdzie. - skwitował, niechętny jak zawsze do rozdrabniania się i kombinatoryki. Teraz mieli krótkie okno, które powinni wykorzystać jakoś, zanim znowu się zamknie.

- Nie ma czasu do stracenia. Idziemy prosto przez to gówno

Re: [Układ Iera] Orbita Horyzontu

: 12 kwie 2023, o 11:46
autor: Charles Striker
Więc to był rój. Świetnie, nic dziwnego, że Przymierze nie zamierzało nic z tym robić. Jedno to znikająca kolonia gdzieś na zadupiu kosmosu, a co innego jak ci zniknie cały regiment wojskowy wysłany do walki z tym. Czuł, że pewnie będzie pierwszym z żołnierzy tej organizacji, które przyjdzie walczyć z tym gównem i może wyjść z życiem. Przynajmniej będzie mógł zebrać kolejne je do badań, a potem wysłać do badań. Niezależne źródła i swoi. Nigdy nie wiadomo kiedy dane się przydadzą.
Nic więcej do powiedzenia nie miał, a do tego czas wylotu nie zostawiał im zbyt wiele czasu na rozmowy. Jedyne co zostało to zabrać się z resztą na statek. Nie chciał tam lecieć. Wiedział, że pisze się na kolejną samobójcza misje, które kolejny raz nie skończy się jego śmiercią. Martwił się bardziej z jakimi uszkodzeniami przyjdzie mu walczyć jak wróci z misji.

Kiedy usłyszał, że nadchodzi najgorsze dalej siedział niewzruszony. Gdy jednak podała podwójną stawkę westchnął.
- Czyli gówno uderzyło w wiatrak naprawdę szybko.
Złapał się za uchwyty by jakoś wytrzymać te wszystkie przeciążenia. Informaja o stawce zawsze oznaczała, że misja stała się znacznie kurwa trudniejsza. Zazwyczaj to była ostatnia linia obrony pracodawców, żeby im pracownicy nie uciekli z kontraktu. W tym wypadku nie miało to, żadnego znaczenia. Mogłaby równie dobrze mu zaoferować koreańskie barbeque podane na jej ciele wraz z kimchi między cyckami jako zagryzkę. Nie miało to znaczenia. Lecieli w gówno, a jeśli nie mieli tego świadomości to krzyk Olivera mógł im to uświadomić.
Kiedy sytuacja lekko się uspokoiła to wręcz doskoczył do swojej inwestycji, która miała całkowicie zniszczone kolana. Ściągnął z głowy hełm i przypiął go sobie do paska żeby gdzieś nie odleciał. Odpalił papierosa jak zawsze.
- Bucko…- Rzucił pod nosem po słowach Muhammeda. - Czemu ja to powiedziałem?
Zastanowił się krótko po czym wyciągnął medi-żel. Był chujem, ale nie dla swoich. Może i piętnaście koła poszło się jebać, ale umrzeć mu nie pozwoli. Będzie jednak musiał zostać na promie i modlić się o pomoc. Zaczął go nakładać no zniszczone nogi.
- Ciesz się, że oberwałeś tylko w nogi. - Spojrzał na mężczyznę przez swój hełm. - I tak z farciłeś, że teraz oberwałeś. Jakby to było pole walki…- Zaciągnął się papierosem. - To pewnie byśmy cię zostawili.
Kiedy skończył nakładać medi żel wytarł jego resztki o pancerz rannego żeby ręce się, aż tak nie kleiły.
- Można powiedzieć, że oberwałeś z lasera Zbieraczy. Dobra historia z tego będzie.
Chciał dodać “jeśli przeżyjesz”, ale starał się być pozytywnie nastawiony. Byli razem na misji. Nie każdy umiał sobie radzić z gównem jak on.
- Zabieraj nas na dół. - Rzucił do Iseul wracając na swoje miejsce. - Dopóki jesteśmy w powietrzu to robale będą do nas jebać do samego końca. Im szybciej znajdziemy się na dole tym lepiej. - Na chwile zamilkł. - I tak już nas zbyt dużo nie zostało do szturmu na planecie.
Utracili już dwa statki, a zostały jeszcze jeden który mógł na siebie ściągnąć ogień w najgorszym wypadku. W jeszcze gorszym wypadku to oni będą ściągać ogień. Świetna sprawa.

Re: [Układ Iera] Orbita Horyzontu

: 12 kwie 2023, o 20:46
autor: Carlos Brown
Siedząc w promie odczytał wiadomość od córki. Nigdy nie pisała do niego pierwsza. Aż tak się o niego martwiła? W co on się właśnie wpakował? No tak, w strzelaninę z galaktycznym boogiemanem. W pytę... Przelot promem przez przekaźnik przypominał trochę ten jeden raz kiedy ktoś uznał, że wielki desant wojsk na Torfan może być częściowo zrobiony promami, skoro mogą skakać przekaźnikami. Aż przez głowę Carlosa przeszła stara piosenka Highway To Hell i zaśmiał się cicho jak znowu szarpnęło i wyrzuciło ich w docelowym układzie. Przeszył jak zwykle był szybki, maksymalnie kilka sekund.
Nie miał pojęcia jak dobrze piosenka pasowała do tego co działo się później. Wstrząsy, wybuchy i wrzaski na kilka dobrych chwil zalały jego świat. Stary dobry desant taktyczny pod ciężkim ostrzałem. Gdyby wiedział to by zabrał gryzak, bo tak to sobie język odgryzie przez te wstrząsy i szarpanie. Kiedy nastała chwila spokoju, jeden z ludzi Strikera był trochę podziurawiony i raczej nie nadawał się do walki.
- Zejdziesz na dół to będziesz na dnie beczki, którą jest studnia grawitacyjna. Na orbicie będą bezpieczni i jeśli zechcą to będą mogli nas od tak rozwalić bez wysiłku. Kretyńskie było przylatywanie na bitwę kosmiczną promami z piechotą. - Westchnął po wyrażeniu zdroworozsądkowej opinii na temat tej misji. Powinni byli rozpędzić jakiś kamień i jebnąć z daleka w statek kosmitów. - Ale chuj, za późno. Lądujmy. Może się poszczęści i wylądujemy. - Czysty optymizm Carlosa Browna był tylko przyćmiony jego radością życia ostatnimi czasy.

Re: [Układ Iera] Orbita Horyzontu

: 12 kwie 2023, o 21:13
autor: Thescia Diro
Odpowiedź Iseul była krzepiąca - skoro wróg był łatwy do ustrzelenia i niezbyt bystry, mieli jakąś szansę. Mimo wszystko obraz roju, który pokazała im na hologramie został z nią przez całą, milczącą podróż na Horyzont. Też miała wrażenie, że to było pchanie się na łatwą śmierć i że zbyt łatwo się na to zgodzili, choć z drugiej strony, jeśli taka miał być jej koniec - trudno. Niech chociaż będzie taki z hukiem.

Wspominając tę myśl, gdy Zbieracze przypierdolili im z lasera, pożałowała. Od momentu wejścia na orbitę Horyzontu wpatrywała się w radar, z mieszaniną zdziwienia i zafascynowania przypatrując się siłom wroga. Nagle brak zaangażowania Przymierza nabrał jeszcze większego sensu - gdyby miała wybierać, też nie chciałaby mieć z nimi nic do czynienia. Już na starcie pokazali, na co ich stać. Prędko spojrzała po towarzyszach, oceniając straty. Jedna noga mniej w drużynie to jeszcze nie taki dramat.
- A teraz nie masz zamiaru go zostawić? - rzuciła do Strikera opatrującego Oliviera. Jego "dam radę" nie brzmiało przekonująco. Będzie spowalniał grupę.
- Też jestem za lotem prosto do celu - rzuciła do Iseul, kiwając głową na słowa pozostałych. Łypnęła z ukosa na promień słońca, jakim był Carlos. - Skoro mieliśmy takie szczęście z samym przylotem, to stawiam, że w chmarze odłamków i tak przywaliliby nam laserem.

Re: [Układ Iera] Orbita Horyzontu

: 13 kwie 2023, o 16:15
autor: Kiru Heidr Varah
Obraz roju przyjęła obojętnie. No latało coś po ekranie, ale na Parnacku zdarzało jej się ubijać większe sztuki. Obserwując towarzyszy nie potrafiła zrozumieć dlaczego zwykła robactwo wywołuje u nich jakąkolwiek reakcję. Jednak z drugiej to może to właśnie oni byli świadomi czego, czego ona nie była w stanie dostrzec?

Kiru zaczynała mieć wrażenie, że przeznaczenie lub jakaś siła wyższa prowadziła eksperyment jak szybko i konkretnie można skomplikować pozornie proste i fajną robotę. Ledwie pokazali się na orbicie Horyzontu a już czekało na nich gorące powitanie od ich przeciwnika, w wyniku którego stracili dwa promy a jeden z ich ludzi został wyłączony z dalszych walk. Ogólnie rzecz mówią, cały misterny plan poszedł w pizdu a nawet jeszcze nie wylądowali. Z drugiej strony jeśli mimo wszystko uda im się wykonać zadanie to zwycięstwo będzie tym słodsze.
Szkoda, że mieli za małe siły by ewentualnie móc spróbować przejąć statek Zbieraczy. Za taki krążownik wszystkie rządy jak galaktyka długa i szeroka z pewnością szczodrze sypnęłyby kredytami. No ale mówi się trudno i trzeba brać to co jest.
- Też głosuję za lotem naprzód – dorzuciła swoje trzy grosze – jeśli zaczniemy lawirować to zdążą nas pięć razy zestrzelić a z ewentualnym tałatajstwem na ziemi sobie poradzimy. - nie mieli zresztą odpowiedniego pojazdu na kosmiczne bitwy i wyszukane manewry. Prom to prom a nie bojowa fregata.

Re: [Układ Iera] Orbita Horyzontu

: 14 kwie 2023, o 14:40
autor: Mistrz Gry
[h3]zagrożenie[/h3]
A<33<B<66<C
0

[h3]kto oberwie[/h3]
Krogul, Striker, Carlos, Thescia, Kiru, Muhammad, Olivier, Iseul
1

[h3]jak bardzo[/h3]
A<33<B<66<C
2

[h4]muhammad traci 1 medi-żel i 1 omni-żel[/h4]

Re: [Układ Iera] Orbita Horyzontu

: 14 kwie 2023, o 14:56
autor: Mistrz Gry
Olivier złożył dłonie w dziękczynnym geście, gdy Striker podszedł do niego z medi-żelem i pozwolił mu opatrzyć swoją nogę. Gdy mężczyzna skończył, ranny chwycił się metalowej poręczy i podciągnął w górę, niepewnie stawiając ciężar na dolnych kończynach, ale pokazał mu kciuk w górę.
Iseul przyglądała się temu ze zmarszczonymi brwiami i zmieszaną miną. Prawdopodobnie miała zdanie podobne do Thescii na temat tego, czy Olivier faktycznie będzie w stanie walczyć i dotrzymać im kroku jak gdyby nigdy nic, ale powstrzymała się od komentarza, zamiast tego skupiając na tym, by możliwie dotarli na powierzchnię żywi.
- Im szybciej znajdziemy się na dole, tym lepiej - potwierdziła słowa niektórych, swoje zapewnienie kierując do powątpiewającego Carlosa. - Dobra. Lecimy prosto i niech ktokolwiek, kto nam się przygląda, ma nas w opiece.
Chwyciła się czego mogła, gdy prom skręcił gwałtownie, kierując się w prostej linii do miejsca ich lądowania - wolnego płatu terenu położonego w pewnym oddaleniu od wież systemu GARDIAN, na obrzeżach kolonii.
Gdy okręt zanurkował, ich zmysły zalały nakładające się na siebie doznania. Ciążenie wbiło ich w fotele, jakby ogromny, grawitacyjny słoń usiadł im na klatkach piersiowych tak bardzo, że nawet ciało yahganki odczuło na sobie jego wpływ. Mknąc w objęcia Horyzontu i panującego na nim ciążenia, spostrzegli na wizjerach ogromną sylwetkę statku, który zagościł się już w kolonii - tak wielki, że wydawał się wystawać aż na orbitę, piąć na globie jak pasożytnicza narośl. Ich okazja na przyjrzenie się specyficznej budowie statku była krótka. Okręt zniknął w oślepiającym błysku lasera, który wydawał się ranić oczy pomimo ograniczonych możliwości wizjera transmitującego dla nich obraz z drugiej strony. Uderzenie było natychmiastowe, jakby znajdował się tuż obok nich. Konstrukcja promu zazgrzytała wściekle, nim przez uszkodzone płaty pancerza wreszcie wdarł się do środka ryk gęstniejącego powietrza i smród spalenizny.
W pewnym momencie Muhammad krzyknął zaskoczony, gdy wstrząs zrzucił jakiś ciężki ładunek, który poleciał w jego stronę. Uderzenie o pancerz wybiło mu powietrze z płuc i, jak się po chwili okazało, oderwało nieco ładownic z jego pasa, które poleciały luzem w sobie znanym kierunku wraz z zawartością. Mężczyzna zacisnął jednak zęby i pochwycił skrzynię nogami, by przypadkiem nikogo już nie uderzyła w trakcie lądowania.
Na moment, każde z nich zostało zamroczone ciemnością, gdy pojazd uderzył w lądowisko z impetem większym, niż planowany.