Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zryw Mili przerwał impas, nie pozwolił też Evie, bądź komukolwiek zaprotestować.
Kobieta wyrwała się do przodu, biorąc sobie na cel niewzruszonego, metalowego strażnika. Maszyna, niespecjalnie była zainteresowana Bułgarką. Szybka analiza, w oczach molocha musiała ocenić Racan jako nieszkodliwą. Nie wartą przerywania procedury. Do czasu. Strzał z adepta pozostawił ślad na metalowej powłoce. Praetorianin obrócił się momentalnie, wypluwając wiązkę ciemnej energii w Milę oraz otaczające ją kapsuły.
Na ten moment czekała reszta. Był sygnałem, rozpoczynającym utkany na szybko plan. Nicole, pełna strachu, skryła się za najbliższymi kapsułami. W przeciwnym kierunku podążył Crassus, ładując w biegu wyrzutnie rakiet. Pozostali, osłaniając Skaxa, dopadli do terminalu. Quarianin przełamał kod, czując presję czasu na karku. Mimo to, udało się doprowadzić do tego, że kapsuła z ich celem otworzyła się, wypluwając na ziemię nieprzytomnego Azjatę. Eva przykucnęła, potwierdzając, że oddycha. Nie zdążyli się rozejść, kiedy ciemna energia swoimi językami dosięgnęła do ich grupy.
Strzał z wyrzutni odciągnął praetorianina, ale uwaga maszyny szybko przeskoczyła na plączą mu się pod nogami Mile. Wyssanie energii zarówno Skaxa, jak i doktor Core, skutecznie zbijało mu zaslony, a biotyka ciskana przez Ishę, skrupulatnie rzeźbiła pęknięcia w stalowym pancerzu. Nie atakował jak Zbieracze, w jego działaniach nie było chaosu, nie brakowało logiki. Dobił Nyx, gdy pojawiła się w zasięgu strażnika, odganiał od siebie Mile, atakując wręcz ostrzem przechodzącym pomiędzy płyty jej pancerza. W końcu, ruszył się z miejsca, pędząc po kapsułach, które pękały pod jego odnóżami, w stronę Crassusa.
Nie dosięgnął turianina. Jego atak, nie był śmiertelny, choć poharatał tarcze oraz pancerz Curio. Chwile zajęło im, aby zauważyć, że najskuteczniejsi są w rozstawieniu, nie trzymając się w kupie, zmuszając praetorianina do rozłożenia swoich ataków i samemu zbijając tarczę, po tarczy. Gdy pękła trzecia z kolei, pozostawiając goły pancerz, pociski i biotyka zaczynała wchodzić niczym nóż w masło, odkształcając się na strażniku, który z coraz większym wysiłkiem dźwigał syntetyczne odnóża.
Core lawirowała pomiędzy nieprzytomnym mężczyzną wyciągniętym z kapsuły, a Nyx, ranną i wymagającą pomocy tu i teraz. Pozlepiany przez omni-żel pancerz, musiał kobiecie wystarczyć. Ale pocisk nie dobił praetorianina. Zrobiła to biotyczna wiązka kierowana przez Ishę.
Praetorianin zachwiał się i całym swoim cielskiem, runął na Crassusa. Curio zniknął pod rozsypanym strażnikiem, pochłonęła go ciemność i przyjemna nicość.
W przeciwieństwie do pozostałych, nie czuł bólu nadwyrężonych mięśni, spalonych miejsc na ciele, gdzie wiązka prześlizgnęła się pomiędzy pancerze, raniąc do krwi. Popatrzyli po sobie zmęczeni, brudni od krwi oraz potoku. Nagle, w pomieszczeniu zrobiło się cicho. Słyszeli pracujące kapsuły, pompujące ciecz rury. Jelito trawiło wyjątkowo głośno, doktor Cole splunęła, wycierając twarz w rękawice.
- Musimy go wyciągnąć! - krzyknęła, kucając przy zgiętym praetorianinie i odrzucając na bok jedną, większa, metalową rzecz. Przekopywali się przez strażnika dobre, kilka minut, siłując z konstrukcją na pozór nie do ruszenia, aż w końcu Mila chwyciła dłoń Curio i wspólnie, wyciągnęli z gruzowiska turianina trzymającego kurczowo wyrzutnie rakiet. Był cały, głównie dzięki pancerzowi, a broń nieuszkodzona. Dzwoniło mu w uszach i brakowało tchu. Połamane żebra, doskwierały, kiedy siadał i próbował odetchnąć pełną piersią.
- Jest względnie cały - stwierdziła Core, świecąc mu w oczy omni-kluczem i sprawdzając wyniki wyplute przez analizę. - A jak reszta? Nyx? Mila? Isha, jesteś wielka - rzuciła, podnosząc się i w biegu, łatając swój pancerz wyciskając resztkę z tubki.
W połowie kolejnego kroku do miejsca, gdzie chowała się Nicole, doktor Core nagle, zatrzymała się i zamarła w bezruchu. Przekleństwo rzucone przez zaciśnięte zęby usłyszeli ci, którzy stali najbliżej.
W czarnej mazi, leżała Stew niemalże rozcięta na pół. Jej ciało w większym procencie strawiły płomienie, pozostawiając zwęglone szramy, twarz, na które opadły jasne kosmyki, zastygła w przerażeniu. Ledwo przypominała dawną siebie. Eva rzuciła się do niej, lecz nie trzeba było być lekarzem, aby wiedzieć, że nic już nie mogli zrobić.
- Oberwała rykoszetem - wychrypiał mężczyzna siedzący kawałek dalej, odklejający od swojego ciała misterny system rurek przypominających te, którymi podawana jest kroplówka. W lepiącym się do jego umięśnionego ciała kombinezonie, odkształcały się liczne implanty wszczepione pod skórę. Ciemne, nie wyrażające zbyt wiele oczy, przesunęły się po doktor Core, następnie po pozostałych. Obserwujący ich z boku Skax oraz Nyx, zauważyli, jak tęczówki Core zwęziły się, dusząc emocje najbliższe niepokoju. Jakby wcale nie cieszyła się na widok mężczyzny, którego wyciągnęli z kapsuły.
- Pozwolę sobie to zatrzymać. Jej się już nie przyda - stwierdził, wskazując na pistolet Nicole, który zagarnął i przypiął do swojego pasa przy uniformie.
- Potrzebujesz pomocy?
- Nie - stanowczym gestem zatrzymał doktor Core, nim ta zbliżyła się do niego. - Lepiej stąd chodźmy, nim zorientują się o naszej obecności. Prowadź, Eva.
Wyświetl uwagę Mistrza Gry