W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

[Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

5 cze 2023, o 17:31

Nie, proszę.
Nie mów już nic więcej.
Po prostu nie.
Nagle, niespodziewanie, Iris poczuła wewnętrzny sprzeciw. Mimo, że ta stacją i chodzące jej korytarzami koszmary nie miały litości, gdzieś z tyłu głowy jej myśli uciekały do tego, co będzie, jak kiedyś - w końcu - wróci na Cytadele. Co wtedy z wszystkimi przeżyciami, doświadczeniami. Tym, co widziała, o czym usłyszała. Będą pytać, oczekiwać wyjaśnienie, wiarygodnej historii. Nie darują żadnemu szczegółowi. Szczerze nie chciała komukolwiek mówić o tym miejscu. Aeris powinno zostać zapomniana przez nich i nigdy nie odkryte przez innych. Od jakiegoś czasu przekonywała również sama siebie, że być może nie powinna wspominać Cassiana. Kilka innych szczegółów z jej pobytu na Korlusie także kłóciło się z jej postawa i zobowiązaniami jako Radna. Na ten moment nie wiedziała, nie potrafiła się jednoznacznie określić. Nie chciała podejmować tej decyzji tu i teraz. Będąc kompletnie nieobiektywna, czując jego ciepły oddech na plecach jako jedyne źródło życia w morzu śmierci.
Dokładając jej kolejnego ciężaru mówiąc otwarcie o gethach i ich współpracy z Sojuszem... Czuła, że już teraz jest przytłoczona. Niemalże na kolanach. Jak z dumą dźwignąć się i zagryźć zęby, nie zdradzając nikomu i nic z tego, co już wie oraz co chciał przed nią jeszcze odsłonić? Doceniała zaufanie, jakim dążył ją Daharis, tyle że miało to swoją konsekwencje.
Cenę do zapłacenia.
A mimo to, widząc determinacji w jego oczach podsycaną bez dwóch zdań tym, że złożył jej kolejną obietnice i teraz musiał się z niej wywiązać, dał kolejne słowo motywujące go do zadaniowego działania, ne chcąc najprawdopodobniej zawieść kolejnej osoby; mimo swoich własnych, ciężkich decyzji, przed którymi w pewnym momencie nie ucieknie, przytaknęła. Nie chciała mu odbierać woli walki. Jeżeli jej słowa mogły mu dać dodatkową, tak potrzebną Cassianowi siłę... Kąciki jej ust drgnęły. Nie podzieliła się z nim swoimi wątpliwości. Tym, że tak naprawdę nie wiedziała, czy zdoła wrócić na Cytadele i być taką samą Radną jak sprzed ich spotkania na Ilos. Dlatego też udało się jej spuścić kurtynę milczenia i nie pozwolić mu dojrzeć w sobie tego, co bezpowrotnie pękło.
Miał widzieć w niej tylko pełne wsparcie. Gotowość, aby go poprzeć i pójść za nim bez zawahania.
- Zdajesz sobie sprawę, że na szczera rozmowę będziemy potrzebować więcej niż jedną butelkę? - uprzedziła lojalnie. Niczego więcej teraz nie pragnęła niż znaleźć się z nim na cmentarzysku statków, z dala od wszystkich i wszystkiego, w tej szklanej, namacalnej bance otwartej korwety, zostawiając cale lata świetle za sobą tę stacje i tutejszą rozpacz.
Zamrugała, rozluźniając palce, które mimochodem zaciskały się za każdym razem, gdy wspominał o jeśli bądź innym ale.
- Skoro tylko Ty możesz wyłączyć zabezpieczenia, musimy zrobić wszystko, aby nikt Ci w tym nie przeszkodził - popatrzyła na niego, puszczając datapd dopiero, gdy wytrzymał ciężar jej spojrzenia. Niemalże wyrwała mu go z rąk, gdy dane uległy deszyfracji i pojawiły się pliki, dziesiątki, jeżeli nie setki danych oraz wpisów. Zdjęć, opisów badań. Przeglądała je pobieżnie, poddając się nawet nie w połowie.
- Ten datapad jest cenny. Potrzebujemy tych danych, ale nie kosztem tego co chcesz zrobić. Jeżeli uda się nam ukryć ten nośnik na czas wyłączenia ekranów, zróbmy to. Jeżeli jednak po drodze coś pójdzie nie tak, nie będziemy ryzykować. Sam mówiłeś, że nikt tego poza Tobą nie zrobi - wygasiła ekran chowając datapad do bezpiecznej apteczki. Przebiegła oczyma po swoich drżących poza jej kontrolą rękach, poprawiła rękawice, zaciskając je mocniej. Nie miała w sobie jego siły, ale kierowały nią inne wyższe cele. Nadal była zdecydowana doprowadzić sprawę do końca choć nadzieja na cokolwiek mówiła w jej głosie coraz mniej pewnie.
- Przekonamy się co z niego zostanie po wszystkim - odparła odkładać na bok własne emocje i rozważając temat urządzenia zdecydowanie bardziej naukowo. Z chłodnym zdystansowaniem.
- Nie miałabym nic przeciwko, aby wytworzył wystarczająco dużo siły, aby zmieść z tej stacji wszystkie, zmutowane kreatury, nie zostawiając po nich nawet pyłu. Może właśnie dlatego miałam znaleźć Cicero? Może to ten ratunek dla mnie i dla nich? Użycie jego destrukcyjnej siły? - zastanawiałam się na głos, wodząc wzrokiem po jego profilu.
- Dla pewności... Zamkniemy z datapadem ten pazur - wskazała na kolekcje w apteczce. Jak już będzie po wszystkim, zostawią większość w mauzoleum w jaki zmieni się ta stacja domykając cykl.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

5 cze 2023, o 20:13

Pomyśleć, że dotarła do takiego punktu, w którym wspomnienie nocy spędzonej na cmentarzysku statków stawało się czymś atrakcyjnym, do czego umysł mógł powracać w poszukiwaniu otuchy. Aeris być może niegdyś była perełką, sprawnie działającą stacją, której korytarze wypełniały odgłosy niewinnego, codziennego życia i śmiech pałętających się pod nogami dzieci. Choć stan techniczny tego miejsca pozostawał bez zarzutu, choć systemy nadal były sprawne a powietrze względnie czyste, trudno było uniknąć wrażenia, że i to miejsce skrywało coś pogrzebanego. Martwota Aeris była trudniejsza do zniesienia niż dziesiątki lat złomowiska i krążących po nim duchów. Może dlatego, że była żywa.
- Na twój rachunek, już mówiłem - odrzucił, siląc się na uniesienie kącików ust w górę, jakby ta wizja zapaliła małe światełko w głębi jego ciemnego spojrzenia, dodając motywacji, determinacji nie tylko do wykonania wyznaczonego przez siebie zadania, ale i przetrwania. By kiedyś i to miejsce, ten czas, stały się wyłącznie nieprzyjemnym wspomnieniem, które mógłby upchnąć głęboko w przeznaczonej na nie szufladzie.
Na razie ten koszmar był ich chwilą teraźniejszości, z której nie mogli łatwo się wydostać.
Przyglądał się, jak chowała datapad z powrotem do swojej apteczki. Nie planował się z nią kłócić. Uznał, że wiedziała najlepiej, ile wartości miały dane zapisane w jego wnętrzu i jak wiele powinni poświęcić, żeby je zachować. Drgnął nagle, wyrywając się z zamyślenia, jakby powiedziała lub zrobiła coś, co przypomniało mu o czymś innym. Czymś ważnym.
Sięgnął do ładownicy przy swoim pasie. Z jej wnętrza wydobył pudełko, które podała mu wiele godzin temu, gdy mknęli dopiero do układu na pokładzie promu. Pudełko było nieuszkodzone, choć zbrukane czarną krwią, która zdążyła już wyschnąć, formułując skorupę na jego powierzchni.
- Udało mi się - powiedział cicho, otwierając przy niej pudełko i wydobywając z wnętrza strzykawkę. Zgromadzony w niej płyn był brunatny w ostrym świetle składzika, w którym siedzieli i gęsty. Pod światło dostrzegła w nim pływające skrzepy. Nie było go dużo, ale było wystarczająco. - Banshee.
Uciekł od niej spojrzeniem, gdy z powrotem podała mu strzykawkę, a on schował ją do bezpiecznego pudełka. Jego wymijające spojrzenie zasugerowało jej, że to zwycięstwo, ta pobrana próbka, mogła być okupiona pewnym poświęceniem. Ceną, za którą zapłacił - nawet, jeśli nie zrobił tego własnym ciałem, a kimś ze swojego oddziału.
- Pierwszy węzeł jest niedaleko, w stacji uzdatniania wody dwa poziomy niżej - rzekł, zsuwając się ze skrzyni. Chwycił za swój karabin szturmowy, zdejmując go z zaczepu magnetycznego na plecach, szykując się do wyjścia. - Widzę, że znalazłaś pistolet, który ci zostawiłem.
Zerknął na broń, gdy wyciągała ją z kabury. Przysunął się w jej stronę, stając obok i pochylił się nad jej ramieniem. Znajomy zapach znów uderzył w jej nozdrza, gdy twarz mężczyzny znalazła się blisko.
- Potrafi generować pola efektu masy. Możesz tego użyć dla odwrócenia uwagi, strzelając w inne miejsce niż to, w które biegniesz - mruknął. Pochwycił dłonią jej własną, unosząc w stronę broni i pokazując ukryty w jej boku przełącznik, który musnęły jej wiedzione przez niego palce. - O tutaj.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

5 cze 2023, o 20:52

Wyświetl wiadomość pozafabularną Była tak daleko od domu.
Od Ziemi, Cytadeli. Dałaby sobie rękę uciąć, że minęły wieki odkąd ostatnio wylądowała w Prezydium, bądź Londynie.
Wspomnienie cmentarzystka statków wciąż było żywe w jej pamięci. Pojawiało się jako pierwsze, ilekroć pomyślała o czymś dobrym. Potrafiła tam wrócić, kiedy zamykała oczy. Czuć, widzieć, słyszeć to wszystko, co pokazał jej kilka godzin przed wylotem. Wtedy jeszcze nie wiedziała, czego powinna się spodziewać. Stacją ją na pewno nie rozczarowała, ba! Dała jej wszystko to, co najgorsze. Pokazała się w pełnej swojej, upiornej krasie. Będzie naprawdę ciężko, aby przekuć to, co tutaj doświadczyła, w przeszłość. Dla niej, żyjącej na co dzień na Cytadeli, w bezpiecznym otoczeniu, patrzącej na galaktykę przez ogromne hologramy, nie mającej bezpośredniej styczności ze śmiercią, strachem o własne i nie tylko swoje żyje, było to bolesne i nad wyraz prawdziwe zderzenie z murem, przed którym z uwagi na jej pozycje powinna być chroniona. Cios, po którym ciężko odetchnąć pełną piersią. Spory kawałek szła przez tę gehennę całkiem sama, aż nie trafiła na osobę, której też zdrowy rozsądek kazał jej długo unikać. Widzieć w mężczyźnie oprawcę, nie przyjaciela. Byłoby łatwiej, gdyby nie dopuściła go do siebie na tyle blisko, że gdy tylko dowiedziała się od Yasmin, że nie wrócił, nie pomyślała dwukrotnie, tylko gotowa była zejść na stacje i wyszarpać go ze szponów banshee, która nie wiedzieć jakim prawem odbierała jej jedyną, przyjazną duszę w Terminusie.
Radna Fel była tak naprawdę egoistką. Nie chciała się dzielić.
Pokręciła głową, wprawiając w ruch roztrzepane włosy.
- Na mój rachunek - powtórzyła po nim. Decyzja zapadła. Teraz, nie było już odwrotu. Choćby świat miał im się dosłownie walić na głowę, zobowiązany został, aby doczekali tej chwili.
Łatwiej jednak przychodziło powiedzieć, niż zrobić.
Jej oczy rozbłysły, gdy Daharis wyciągnął w jej stronę otwartą dłoń ze strzykawką. Podniosła szklany, smukły pojemnik na wysokość oczu, delikatnie przechylając to w jedną, to w drugą stronę. Mętna, ciemna ciecz zostawiała ślady na szkle. Wracając spojrzeniem do mężczyzny, obdarzyła go niespotykanie szczerym uśmiechem, który nie zadrżał, mimo iż dostrzegła cenę w ciemnych tęczówkach. W pierwszej chwili chciała schować strzykawkę do apteczki, lecz po niewielkim zawahaniu, oddała ją mężczyźnie. Kolejny pretekst, aby im się udało. Musieli to zabrać na Korlus, dostarczyć doktor Maketarii.
Widząc, jak Cassian szykuje się do wyjścia, Iris niechętnie ruszyła się ze skrzyni. Zeskoczyła miękko na ziemię, udowadniając mu, że jednak nie jest to nic dla niej trudnego. Ostrożnie przeniosła ciężar ciała na zranioną nogę, badając na własnej skórze gdzie jest granica, którą mogła, a której nie powinna absolutnie przekroczyć. Nie przywykła do takiego stanu, bycia rannej. Było to dla niej coś nowego, coś, z czym musiała się nauczyć radzić.
- Będziemy próbować się przekradać? - zwróciła się do niego, stając obok. Dwa poziomy niżej nie brzmiały jak ścieżka nie do pokonania. Pytanie, po której stronie uśmiechnie się fortuna? Czy mieli cokolwiek, czym mogliby przechylić szalę ze szczęściem na swoją korzyść?
- Spieszyłam się, ale nie mogłam wyjść bez niego - przyznała. sięgając po pistolet, z którego jak być może zauważył, nie oddała jeszcze żadnego strzału. Jej mięśnie odruchowo spięły się, gdy poczuła jego dotyk na swoich rękach, a charakterystyczny zapach zdominował jej nozdrza.
- To bezpieczne? Mam na myśli, czy testowaliście te pola efektu masy? Nie ściągnął husków, jak użycie przez kogoś biotyki? - dopytywała, lekko zadzierając głowę, aby wiedzieć go chociaż kątem oka.
I nagle, bez ostrzeżenia, parsknęła śmiechem. Drugą, wolną dłonią, musiała zasłonić swoje usta, gdyż z jakiegoś nie do końca jasnego powodu, coś - ktoś? - rozbawił Iris tak, że nawet na pograniczu zagrożenia, nie potrafiła się powstrzymać reagując może nie tyle nerwowo, co... normalnie.
- Przepraszam. Pomyślałam... Musisz pokładać we mnie naprawdę sporo wiary, skoro uważasz, że jak na osobę, która nie ma absolutnie żadnego doświadczenia z bronią, będę w stanie w ułamku sekund zdecydować, gdzie biegnę, a gdzie strzelam. Jak pomyślałam o tym na chłodno, wydało mi się to kuriozalne. Dla Ciebie to pewnie coś oczywistego, jak dla mnie etykieta na co dzień. Przepraszam - mruknęła ciszej, wciąż dusząc w sobie śmiech. Zbyt szczery i żywy jak na to przeklęte miejsce.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

6 cze 2023, o 01:14

Jego przytaknięcie musiało posłużyć jej za odpowiedź. Jeśli tylko im się uda, spróbują dostać się do ich celu po cichu - bez zwracania uwagi całej hordy, której jedynym celem było unicestwienie tego życia, na jakie natrafi w trzewiach tej stacji. Dobrze nadal pamiętała, jak dosłownie kilkanaście, lub kilkadziesiąt minut temu jeden, zły krok, jedna zła odnoga korytarza odebrała jej prawo wyboru. Do dokonywania własnych decyzji, wypełniania wymyślonych przez siebie planów, podążania wyznaczoną przez siebie ścieżką. Została jej tylko ucieczka, paniczna, pośpieszna i nawet nie w pełni efektywna.
Cisza była ich błogosławieństwem, a krzyk mógł być zgubieniem.
- Tak - odparł, zerkając na broń, którą trzymała w dłoniach. - To mój pistolet.
Nie było na nim podpisu. Nie miał w zasadzie żadnych cech charakterystycznych, może poza kilkoma rysami na lakierze, które zdradzały, że miał już swoje lata, lub też doczekał kilku bitew. Daharis nie śpieszył się jednak, żeby go jej odebrać. Karabin w jego dłoniach wydawał się skuteczniejszy do prowadzenia ofensywy, za to pistolet pozostawał alternatywą, którą mogła w kreatywny sposób wykorzystać.
Gdy parsknęła śmiechem, zamarł z początku, obracając głowę w jej stronę. Puścił jej dłoń, jakby instynktownie chciał zasłonić jej usta, nim zrobiła to sama i dopiero gdy początkowy szok, wywołany głośnym dźwiękiem - tak zakazanym na Aeris - minął, mężczyzna rozluźnił się nieco.
Jego usta wreszcie wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. Jego ciepłota nie docierała do chłodu jego tęczówek, lecz był to najbardziej pozytywny wyraz twarzy, jaki na niej dostrzegła odkąd spotkali się pośród ciemności na stacji.
- Kiedy trzeba jechać na stację pełną potworów, albo pchać się w korytarzach na Ilos prosto w pułapkę, to radna Fel jest pierwsza w kolejce - parsknął cicho, kręcąc z niedowierzaniem głową. - Ale kiedy przychodzi co do czego, to jest tylko bezbronnym cywilem w pancerzu?
Cmoknął, nabijając się z niej. Puścił zarówno jej dłoń, jak i jego pistolet w jej rękach i odsunął się lekko, jak miał w zwyczaju. Na bezpieczną odległość. Neutralną. Taką, przez którą jego zapach zanikał, a drobne ryski blizn na jego twarzy nie były dla niej widoczne, nawet w takim świetle.
- Poradzisz sobie - dodał lekko, jakby faktycznie w to wierzył. - A w ostateczności, strzelaj w normalny sposób. Byle nie używaj swojej biotyki, bo przyciąga te cholerstwa.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

6 cze 2023, o 05:38

Człowiek uczył się na własnych błędach, problem w tym, że ta przeklęta stacja nie wybaczała o czym niestety Iris miała się okazje przekonać. Pazury husków rozdrapujących wizjer jej hełmu, uścisk banshee podnoszący ją z ziemi jakby była ledwie szmacianą lalką. Potrząsnęła głową, doskonale wiedząc, że powinna zostawić to za sobą. Wyjść stąd skupioną na zadaniu, pewną tego, co robi. Jakimś pocieszeniem niewątpliwie był fakt, że Cassian był tu z nią. Będzie mogła pójść jego śladem, miał doświadczenie, którego jej brakowało. Odruchowo patrzył pod nogi, przeczuwał, kiedy należy zatrzymać się i przytulić do ściany. Zamarznąć w absolutnym bezruchu, jak te przerażające figury zastałych husków. Na moment, stać się jednym z nich. Ukryć fakt, że wciąż się żyje. Oszukać śmierć.
- Twój? Od dawna? - powtórzyła po nim. Mógł poczuć jak palce, które skierował na ukryty z boku przycisk, z zainteresowaniem przesunęły się po całej długości lufy. W innym miejscu oraz czasie, potraktowałaby to jako pretekst, aby sięgnąć i odsłonić kolejną kartę, obecnie jednak musiała jej wystarczyć ta zdawkowa informacja. Od tygodnia, obraz Daharisa, który miała w głowie nieustannie wypełniały kolejne elementy. Puzzle z informacjami, którymi dzielił się z nią raz chętnie, w innym wypadku mniej ochoczo.
Posłała mu zarówno rozbawione, jak i nieco skruszone spojrzenie. Normalny odruch, ale na Aeris mógł być skokiem w objęcia śmierci.
- Może i cywilem, ale na pewno nie bezbronnym. Nie chciałbyś się o tym przekonać - podkreśliła, dusząc w sobie chęć odbicia piłeczki. Moment normalności, chwili na złapanie oddechu kończył się. Nie chciała przedłużać, każda dodatkowa minuta na tej stacji stawała się niesprawiedliwym wyrokiem.
Skinęła głową, potwierdzając, że na pewno zwalczy strach i strzeli. O to nie musiał się martwić. Chciała żyć, chciała, aby i on nie musiał się poświęcać. Była to wystarczająca motywacja, aby nie zawahać się tylko strzelić.
Oni, bądź stwory. Nie było tutaj szans na półśrodki.
- Cass? - odezwała się zza jego pleców, gdy Daharisa od drzwi dzieliły dwa, może trzy kroki. Cicho, ponieważ wracały dawne przyzwyczajenia. Zdała sobie sprawę, że podświadomie dostraja się do mroku na co w duchu prychnęła.
- Nosisz nieśmiertelnik, prawda? Ludzie lubią wracać po swoje, jeżeli kilka innych powodów wyda Ci się nagle mało ważna, po nieśmiertelnik wrócisz na pewno. Pozwól, że przechowam go dla Ciebie do czasu powrotu na Korusie. Broń oddałeś mi sam, tak więc dla podświadomości się nie liczy - wyciągnęła do niego rękę, chcąc, aby podał jej kawałek blaszki. Powinna go o to poprosić już dawno, jeszcze w drodze tutaj. Może wiele rzeczy potoczyłoby się inaczej, teraz jednak nie miało to znaczenia. Ufała Cassianowi, obawiała się jednak, że w pewnym momencie może dokonać prostej kalkulacji i stwierdzajac, że jest w stanien zapewnić jej większe bezpieczeństwo niż przy sobie, wepchnie ją do jakiejś szafy po drodze. Gdyby tak się stało, nawet, jeśli miałby nie wrócić po nią, dla niej, wróci po swój nieśmiertelnik.
Nie pytała o to, jak ma się zachować, gdyby mu się nie udało. Gdyby wszystko, od początku, poszło tak bardzo nie tak. Jego porażka była równoznaczna z ich śmiercią, tak więc Iris po pierwsze nie dopuszczała do siebie nawet takiego zakończenia, a po drugie, bardziej przezornie, nie kusiła diable.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

9 cze 2023, o 19:40

Nie mogła wiedzieć, w jaki sposób zareaguje mężczyzna na jej prośbę, czy też propozycję. Cassian nigdy z nią nie mówił na ten temat. Widziała, co robił i domyślała się dlaczego - zbierając nieśmiertelniki z ciał osób, którzy służyli pod jego dowództwem, którzy zginęli na tej przeklętej stacji. Zniknął ostatnio wraz z nimi w swojej sypialni, gdy wpadła do niego na kawę.
On również taki posiadał. Emblemat, który w sojuszu musiał spełniać taką funkcję, tkwił również w jego pancerzu i prawdopodobnie też byłaby w stanie go zwyczajnie zdjąć, gdyby potrzebowała. Gdyby i on dołączył do leżących na ziemi ciał. Zerknął na niego, zaskoczony jej propozycją, z początku nie wiedząc co odpowiedzieć - lub licząc. Mierząc argumenty za i przeciw, jak zawsze robił, nim podejmował decyzję.
Słowa, które wydobyły się z jego ust, zabrzmiały cicho, słabo, choć nie było w nich niepewności.
- Zbieram tylko te, które należały do członków mojego oddziału - przyznał. Dostrzegła, że natrafiła na wrażliwy grunt, w dodatku w niespodziewany dla niego sposób. Może nie wiedział, że w ogóle zauważyła to, co robił, a już na pewno nie spodziewał się, że będzie o tym pamiętać. - Nie dbam o mój, jeśli o to ci chodzi.
Jego ramiona drgnęły, emblemat zalśnił w świetle jarzeniówek nad ich głowami. Jeśli chciała wykorzystać to jako argument, Daharis właśnie powiedział jej, że ów sztuczka nie zadziała. Nie czuł przywiązania do swojego nieśmiertelnika i choć z szacunkiem potraktował te, które należały do zmarłych pod jego dowództwem, nie oczekiwał, by ktokolwiek z takim szacunkiem potraktował też ten należący do niego. Zupełnie, jakby mu nie zależało i w tym miejscu, w tym czasie, nie miała pojęcia, czy mówił prawdę, czy znów chował coś za zasłoną fałszu.
Po chwili ciszy, westchnął lekko, jakby podjął decyzję. Choć gest ten nie miał dla niego znaczenia, postanowił spełnić jej prośbę. Sięgnął do symbolu Sojuszu Systemów Terminusa, idealnie wkomponowanego w jego pancerz. Magnetycznie przytwierdzony do swojego miejsca, musiał być podważony z konkretnej strony, by wysunąć się ze swojego miejsca. Okazał się lekki, wygodny - po drugiej stronie dostrzegła wygrawerowane jego imię i nazwisko, oraz ciąg oznaczeń, których nie rozumiała.
- Chodźmy - poprosił, odwracając się w stronę drzwi. Miejsce w jego ramieniu wyglądało na puste, jakby czegoś w nim brakowało. Ciemne, miało kształt symbolu Sojuszu, lecz we wgłębieniu brakowało już nieśmiertelnika. - Musimy wyjść na korytarz, dotrzeć do pierwszego włazu technicznego, jaki zobaczymy po prawej stronie, a nim zejść dwa poziomy niżej. Droga jest dość łatwa, jesteśmy blisko - dodał, zmieniając temat, a raczej powracając do tego, który chwilę temu nadawał ogólny ton ich rozmowie.
Obrócił głowę w jej kierunku, zanim którekolwiek z nich otworzyło drzwi.
- Gotowa?
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

9 cze 2023, o 20:43

Zaryzykowała. Poprosiła go o coś osobistego. Po jego reakcji sądząc po raz pierwszy ktoś musiał się do niego zwrócić z podobną prośbą. Miał pełne prawo odmówić, pozostać przy tym, że nie dba o gesty. Nie potrzebował ich. A jednak, w tych ciemnych tęczówkach, dostrzegła, że wahała się. Na przekór słowom, które usłyszała doskonale, choć wydawałoby się, że jego usta tylko ledwo co poruszyły się, wypuszczając z gardła powietrze, a nie konkretne wyrazy.
- Teraz Ty jesteś członkiem mojej drużyny - pozwoliła sobie zauważyć. Nie brnęła w to dalej. Nie kazała mu stawiać kolejnego kroku na grząskim gruncie, który mógł pochłonąć Daharisa tak, jak niedawno zrobiły to wspomnienia tej stacji. Wciąż trzymała przed sobą wyciągniętą rękę, nie naciskała, nie mniej nie usłyszała od mężczyzny konkretnej odmowy. Zamknęłaby piąstkę i opuściła ją swobodnie wzdłuż ciała, gdyby tylko stanowczo odmówił. Ponieważ tego nie zrobił... Iris delikatnie przekrzywiła głowę, kątem oka wyłapała blask w załamaniu światła odbijającego się od jego pancerza na posklejanym medi-żelem ramieniu. Celowo, bądź nie, dokładnie w tej chwili, gdy mowa była o nieśmiertelniku, symbol Sojuszu rozbłysł.
Nie dbała o to, jakiej przynależności był nieśmiertelnik. Dotknięcie symbolu zjednoczonego Termiusa nie sprawił, że Fel wzdrygnęła się, a sama blaszka nie okazała się dziwnie parzyć ją w dłoń. Obróciła emblemat, przebiegając wzrokiem po wykutym nazwisku, następnie opuszkiem pojedynczego palca. Zamknęła dłoń z jego nieśmiertelnikiem w środku. Nie mówiła nic, nie musiała. Od niego również nie oczekiwała werbalnych dialogów.
To, co chciała, dostrzegła w oczach Daharisa mimo iż wydawałoby się, że są one bezduszne i nieprzeniknione.
Za swoimi plecami, wsunęła nieśmiertelnik do apteczki. Wstążkę poświęciła na prowizoryczną opaskę uciskową, nie miała więc niczego, na czym mogłaby go zawiesić. Porzuciła także myśl, aby oznaczenie Cassiana wsunąć na miejsce na swoim ramieniu.
Potrzebowała tego oznaczenia znacznie bliżej siebie, niż pod grubym pancerzem.
Na moment, nie dłuższy niż kilka uderzeń napędzanego adrenaliną serca, jej dłonie pieszczotliwie dotknęły skarbów zamkniętych przy pasie, po czym Iris wyprostowała się i podniosła dumnie głowę.
- Korytarzem do pierwszego władzy technicznego, który będzie po prawej stronie. Nim zejść dwa poziomy niżej do stacji uzdatniania wody - powtórzyła po nim na jednym wydechu, jakby recytowała przeczytane rozkazy. Stanęła za Cassianem, dając mu jasno do zrozumienia, że będzie zaraz za jego plecami.
- Uważaj na drabinach - szepnęła, odtrącając od siebie myśl wyrwaną z wydarzeń z zamknięcia się Cytadeli. Długo zarzucała sobie, że mogła pomóc oficerowi SOC, który spadł w dół roztrzaskując się kilkanaście poziomów pod nimi. Od tego momentu, krążyła wokół niej dziwne fatum, które chichotało jej do ucha ilekroć sama, bądź w towarzystwie, stawała na szczeblach drabin w korytarzach serwisowych. Nie powtórzyło się to często, ale na Waron, Ilos, teraz na Aeris, gdy butem wdeptała resztkę mózgowia salarianina w posadzkę... Musiała przerwać te niefortunne zrządzenie losu. Tu i teraz. - Tak.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 16:48

[h3]zagrożenie[/h3]
A<40<B<60<C
0

[h3]przeszukanie[/h3]
50%
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 17:11

Jego wzrok prześlizgnął się po własnym nieśmiertelniku w jej dłoniach. Patrzył, gdy wkładała go do apteczki, pomiędzy tym, co znalazła na stacji i resztką leków. Być może nie myślał o tym zbyt wiele, zgadzając się na jej propozycję bo, jak sam powiedział, nie dbał o to za szczególnie. Teraz jednak zdawał się zastanawiać głębiej nad tym, jakie znaczenie mógł mieć ten gest - a może nie przywykł do dostrzegania emblematu w cudzych rękach. Może było mu zbyt lekko w ramieniu teraz, gdy miejsce na niego pozostało puste.
Nim otworzył drzwi, włączył raz jeszcze swój omni-klucz. Nie skomentował tego, że miała na swojej ręce urządzenie. Nie miało to wielkiego znaczenia, teraz, tutaj - Dholen skutecznie pochłaniał wszystkie sygnały, jakie usiłowała wysłać i być może nawet tutaj, stojąc obok niego, urządzenia napotykały problemy. Mężczyzna przysunął własny klucz do tego, który zabrała Echo, przesyłając na bliską odległość mapę, którą pokazał jej wcześniej. Razem z węzłami, do których musieli dotrzeć.
Świat poza ich małą, rozjaśnioną klitką wydawał się mroczniejszy niż wcześniej, zupełnie jakby oswojony z jasnością umysł zapomniał o brutalności, do której przywykł. Ponura rzeczywistość wypełniała powietrze smrodem rozkładających się ciał, przeszywała ciszę gardłowymi odgłosami i powolnym człapaniem obcych kreatur. Daharis pociągnął ją lekko, gdy kierowali się do wyrwy, będącej ostatnio ich przystanią. Świadomie lub nie, sprawił, że nie zdołała przyjrzeć się ciałom leżącym na ziemi, ani dostrzec w nich tego, którego nie zdążyła ocalić. Do którego biegła, nie mając w pełni świadomości tego, że ten czekał na nią skryty w zniszczonym wyłomie.
Korytarz prowadził naprzód, ale odgłosy potworów niosły się jego ścianami echem. Wydawało się, że kroki są coraz bliższe, gdy skradali się w półmroku, po to by na powrót milknęły. Cassian zatrzymywał się czasem, nakazując jej gestem to samo - wtedy, gdy najwyraźniej zagrożenie było blisko. Czasem dostrzegała to co on - błękitne refleksy biotyki banshee odbijające się w metalowych poręczach, krwawe ślady na podłodze, które wydawały się świeże. Czasem za to żołnierz zatrzymywał ich w pozornej ciszy, samemu słysząc coś bądź wyczuwając, a jej pozostało tylko czekać.
Właz okazał się nieznośnie daleko dla pełnego napięcia ciała. Gdy wreszcie do niego dotarli, Cassian przyśpieszył lekko. Ostrożnie, cicho uniósł jego ciężką, metalową klapę. Zerknął do środka, odważając się poświecić latarką i dopiero gdy nie zauważył bezpośredniego zagrożenia, pozwolił jej ruszyć przodem.
Korytarze techniczne były ciasne, lecz puste od potworów - przynajmniej na razie. Doprowadziły ich prosto do stacji uzdatniania wody, zgodnie z mapą, którą jej przesłał i informacjami, którymi się z nią podzielił. Pomieszczenie było ogromne, przypominało maszynownię na statku kosmicznym. Pośród rur, okablowania i poszczególnych modułów złożonego systemu, drogę wyznaczały dwie alejki wznoszące się pośród maszynerii, zabezpieczone barierkami.
Węzeł wyglądał niepozornie. Wbudowany w ścianę terminal posiadał kilka oznaczeń bezpieczeństwa, lecz z daleka wyglądał jedynie na kwadratową, metalową płytę. Dopiero gdy Daharis połączył się z nim omni-kluczem, wysunął się ze ściany, uruchamiając holograficzny ekran.
- Kiedy go wyłączę, system wyda ostrzeżenie, które będzie głośne - ostrzegł ją. Po raz pierwszy od kilkunastu minut odważył się odezwać, teraz, gdy znajdowali się na wrogim terytorium. - Przygotuj się na ucieczkę.
Ich następny cel leżał jeden poziom niżej, lecz musieli przebyć niemal jedną trzecią stacji, by do niego dotrzeć. Cassian zabrał się do pracy, przełączając rzeczy w konsoli tak szybko, że nie dostrzegała nawet, które opcje wybierał. Podczas gdy zajmował się dezaktywacją węzła bezpieczeństwa, Fel mogła rozejrzeć się wokół. W stacji uzdatniania wody nie było zbyt wielu ciał, lecz mimo tego na jednej z konsoli, obok rozbitego, przewróconego kubka z rozlaną herbatą, znalazła apteczkę, z której uzupełniła zapasy medi- oraz omni- żeli.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 17:44

Celowo odwróciła wzrok w momencie, w którym oczy Daharisa zatrzymały się na dłużej na blaszanej płytce pomiędzy jej palcami. Chciała mu powiedzieć tak wiele, lecz końcem końców, nie odważyła się otworzyć ust. Później. Nie teraz. Nie tutaj. Naprawdę wierzyła i za żadne skarby nie pozwoliła ponurej rzeczywistości sobie tego odebrać, że jeszcze będzie okazja do konfrontacji przy otwartym rozdaniu kart.
Z dala od tego upiornego miejsca.
Od Aeris, Cicero, kreatur snujących się korytarzami stacji skąpanej w promieniach radioaktywnego słońca.
Aby jednak to było możliwe, musieli dotrzeć do trzech zaznaczonych na mapie punkcików. Popatrzyła się na Cassiana, gdy ten zbliżył rękę do jej i przesłał mapę stacji na pożyczony od Yasmin omni-klucz. Nie mógł jej ganić. Nie za to. Nie mogła wyjść ze statku nieprzygotowana, kusząc wszechobecną śmierć.
Myśli, które zaprzątały jej głowę, zostały w schowku. Wychodząc na korytarz, Iris zdecydowała się porzucić rozważania, aby być skupioną na zadaniu. Proste cele. Małe kroki. Dopóki sprzyjały im okoliczności, absolutnie nie zadawała sobie pytania, jak zachować się gdyby to, albo jednak tamto. Ufała mu. Szła za Cassianem, wpatrując się w jego cień i nie dając się skusić, aby jednak rozejrzeć się na boki. Wyciągnąć szyje, powędrować spojrzeniem gdzieś w głąb pomieszczenia, przez które się przekradali.
Zatrzymywała się w pół kroku, kiedy tylko dawał jej znak. Chowała za porzuconym meblem, bądź rogiem ściany, zimnej i zakurzonej jak to miejsce. Starała się opanować drżenie, ilekroć przed ich nosami przemknął błysk oddalającej się biotyki. Byli tak blisko. Jeden nierozważny ruch podyktowany przypadkiem, a cała stacja obróciłaby się przeciwko nim.
Odetchnęła dopiero, gdy Cassian ruszył właz i potwierdził, że może schodzić na dół. Obejrzała się na niego przez ramię, lecz nim myśl dokończyła pytanie w jej głowie, postawiła już zdrową nogę na pierwszym szczeblu i wyczuwając drabinę, zeszła na dół. Tym razem szczęśliwie nie prosto w jakieś ciało. Przyspieszyła, gdy Daharis do niej dołączył, pokonując korytarz serwisowy w oka mgnieniu. Fakt, że udało im się dotrzeć do bezpiecznika nie musząc strzelać, bądź uciekać, dodawał jej skrzydeł. Pozwoliła na moment rozgościć się w jej świadomości poczuciu sukcesu, nim zmuszona będzie zdusić przesadną pewność siebie oraz zadeptać endorfiny. Mężczyzna zdawał się doskonale wiedzieć, co robić, Iris, aby mu nie przeszkadzać, stanęła na czatach, nieustannie lustrując pomieszczenie. Może i nie wypatrzyła - całe szczęście! - żadnego, zabłąkanego huska, ale wśród rzeczy tutejszego personelu, odgrzebała zapomniane tubki z medi i omni-żelem. Podniosła medykamenty na wysokość oczu, aby Cassian mógł je również zobaczyć, po czym schowała do apteczki. Wróciła do punktu wyjścia, miejsca gdzieś blisko Daharisa, podświadomie wiedząc, że gdyby coś, nagle, rzuciło się na nich, zasłoni go sobą. Jakkolwiek by to nie brzmiało i nie musiało wyglądać dla na przykład szturmującej na nich banshee.
Tylko on mógł wyłączyć bezpieczniki. Musiał więc przeżyć, od początku do końca.
Czekając na sygnał, oparła dłoń na przyczepionym do paska pistolecie. Mieli uciekać, ale gdyby nadarzyła się okazja, aby odciąć jakiś korytarz od podążającej ich śladami hordy, grzebiąc ich pod gruzem, była to okazja do rozważenia.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 17:48

[h3]zagrożenie[/h3]
A<60<B<80<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 18:37

Stacja uzdatniania wody była cicha i ponura. Choć w innych częściach Aeris niegdysiejsze życie, które ją wypełniało, było dostrzegalne w postaci pozostawionych przez mieszkańców przedmiotów, ich ciał leżących na ziemi czy wspomnień skrytych na datapadach, tutaj maszynownia zdawała się opuszczona. Stara. Miesiące, które minęły, tutaj odbiły się w bardzo wyraźny sposób. Jeśli Aeris była mauzoleum, to natrafili na jej najgłębiej położone poziomy.
Daharis nie potrzebował wiele czasu. Obrócił głowę w jej stronę, ponownie obdarzając ją tym samym wzrokiem, który zdawał się zadawać jej pytanie. Gotowa?
A później musnął palcami holograficzny przycisk.
Światło awaryjne błysnęło, zwracając na siebie uwagę wszystkich wokół. Po nim zawyła syrena alarmowa - trzy, nieznośnie długie sygnały rozdarły ciszę niczym grzmoty. Nawałnica, którą rozpętali, trwała w najlepsze, gdy Cassian, nie oglądając się za siebie, chwycił ją za przedramię i pociągnął dalej, nie marnując ani chwili na obserwowanie wydarzeń, które miały się tu rozegrać.
Znów biegli. Przed siebie, w półmroku, w którym ona z trudem dostrzegała co było czym, a w którym mężczyzna się odnajdywał. Świadomy otoczenia, nie zatrzymywał się, omijał przeszkody i ciągnął ją za sobą, gdy pokonywali tę sekcję.
Ostatnia syrena umilkła, a zewsząd dotarły do nich odgłosy nadciągających potworów. Horda dyszała im w karki, gdy wypadli ze stacji uzdatniania wody z powrotem na szeroki korytarz. Gdy schowali się za rogiem, Fel wyczuwała biegnących obok husków, zwabionych wrzawą. Dostrzegała odległe błyski teleportujących się banshee. Czuła smród wypełniający jej nozdrza.
- Mamy szczęście - sapnął mężczyzna, gdy dotarli na puste schody prowadzące w górę. - Alarm zwabił większość na dół.
Choć nie pozwalali sobie na wydawanie zbyt wielu odgłosów i nadal skradali się powoli do przodu, w istocie nie napotkali żadnej kreatury na swojej drodze. Każdy metr osiągnięty przez nich w spokoju wydawał się zdobyczą, czymś cennym i wartościowym, i gry wreszcie stanęli przed drzwiami do laboratoriów, Cassian odetchnął lekko.
- Zablokowane - mruknął, zerkając na otwarte drzwi gdy weszli do środka. Mechanizm był uszkodzony przez jednego z potwora, sądząc po śladach pazurów w wygiętym metalu. Nie byli w stanie ich zamknąć. - Będziemy musieli się pośpieszyć.
W rogu pomieszczenia, pomiędzy rozrzuconymi stacjami roboczymi, znajdował się ten sam, srebrny terminal. Cassian przykucnął, częściowo chowając się za biurkiem na wypadek, gdyby jakiś husk przyplątał się do ich otwartych drzwi i zaczął pracę, wskazując jej, by również się schowała.
Przez długi czas nic się nie działo.
Gdy jednak powoli kończył, odgłos kroków dobiegł do nich z korytarza. Nie był głośnym człapaniem bestii, ani też niespokojnym dreptaniem skonfundowanego huska. Gdy Fel wyjrzała w stronę otwartych drzwi, po chwili dostrzegła w nich... kobietę. Zwykłą, ludzką kobietę, pokrytą czarną mazią, przypominającą starą krew. Wykonywała niepewne kroki do przodu, włosy przykrywały jej twarz, a poszarpane ubranie z trudem zdradzało jej wiek bądź budowę ciała. Nieświadoma tego, że znajdują się w pomieszczeniu, schowani za biurkami, szła powoli przed siebie, wyraźnie skonfundowana, prawdopodobnie ranna.
Daharis pochwycił jej spojrzenie, w którym wyczytała zaprzeczenie, rozkaz wręcz.
Nie idź do niej.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 19:05

Czy można byłoby być gotowym na to, co właśnie doświadczali co jeszcze znajdowało się przed nimi? Nie. Ale skinęła mu twierdząco głową, kiedy ich spojrzenia się ze sobą spotkały. Teraz, albo nigdy. Zadarła wysoko głowę, oczekując właściwie to sama nie wiedziała na co. Głośny na Aeris był szept, absolutnie nie spodziewała się, że nagle powietrze rozerwie wrzawa alarmowych syren. Hałas, którego tutaj już dawno nikt nie słyszał. Z założenia, najprawdopodobniej miały być słyszane z najdalszych zakątków stacji. Czy teraz ściągną tutaj kreatury z każdego kąta?
Nie zastanawiała się nad tym. Biegła za nim, po omacku prześlizgując się najpierw przez stację uzdatniania wody, a następnie szersze korytarzem. Rękoma odpychając od siebie husków, jakby chciała rzucić je tam, skąd dochodziła wrzawa. Przekonać, że nie są nikim wartym zainteresowania. Szarpnięta przez Cassiana, schowała się za rogiem. Na moment, zasłoniła oczy rękoma, widząc spomiędzy palców człapiącą banshee i ciągnący się za nią ogon z biotyki. Nie chciała na to patrzeć, długo zaciskała powieki, wmawiając sobie w myślach najszczersze kłamstw, dopóki sam Daharis nie odkleił jej rąk od twarzy i nie dał do zrozumienia, że czas iść dalej.
Nie mogli się tu zatrzymać. Zbyt blisko hordy, nawet nie w połowie ich drogi.
Z zaciśniętymi w wąską kreskę ustami, walcząc z pokusą, aby jednak ten jeden raz obejrzeć się za siebie, objąć złowrogie otoczenie spojrzeniem, skonfrontować swoje lęki z prawdą, szła dalej. Przez dłuższą chwilę liczyła ich kroki, urwane oddechy, aż nie zatrzymali się przed schodami będącymi czymś na wzór granicy oddzielającej ich na ulotny moment od potworów.
- Cśś! Nie zapeszaj! - weszła mu w słowo, ale pomimo ostrego tonu oraz natychmiastowej reakcji, niemrawy uśmiech rozjaśnił bladą jak ściany twarz Iris. Chrząknęła, idąc w górę. Wyczekiwała na atak. Konieczność bronienia się. Do końca nie dowierzała, że im się udało. Nawet w środku laboratorium, rozglądała się po jego wnętrzu, wyczekując, że ktoś jednak postanowi wyskoczyć z rogu na nich z zębami i pazurami.
Wstrzymując oddech, przykucnęła obok niego. Przyglądała się parze drzwi, w duchu popędzając nie tyle Cassiana, co pracujący terminal. Szybciej, szybciej! Przenosząc ciężar ciała a jednej nogi na drugą, była w każdej chwili gotowa zerwać się na równe nogi i uciekać, gdy syreny zawyją ponownie, zapraszając tu całą hordę.
Drgnęła niespokojnie, dostrzegając cień, a za nim ruch. Podniosła trzymany w ręku pistolet, mierząc do strzału. Palce jednak nie dosięgnęły spustu, jej oczy zauważyły zwykła, ludzką, żywą kobietę. Kogoś z oddziału Cassiana? Czarna maź zasłaniała jej buiór, miała pod sobą pancerz, zwykły uniform? Niewiele z tego rozumiejąc, zwróciła się do Cassiana.
Widział w jej błękitnych tęczówkach, że jakaś część kobiety wyrywa się do tego, aby pomóc nieznajomej czysto bezinteresownie.
Inna z kolei, pragnęła przeżyć.
Wewnętrzny konflikt trzymał Iris w ryzach. A twarde, niewzruszone spojrzenie Cassiana nakazywało pogodzenie się z faktem, że jej też nie mogła pomóc.
Nie, kosztem ich dwójki.
Normalnie, dokonywała szybciej selekcji. Nie miała problemów z podjęciem decyzji pod presją czasu, a także wydarzeń. Mało jednak który dotyczył bezpośrednio życia jednostki, jaką miała okazje obserwować.
Na pewno nic nie mogli dla niej zrobić?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 19:44

Kobieta zatrzymała się, jakby zdała sobie sprawę z dylematu, jaki powstał w głowie Fel. Jakby wyczuwała goniące po jej głowie myśli, usiłujące dokonać selekcji, dobierające odpowiednie argumenty. Jakby chciała zaprezentować jej swoją świadomość, pokazać coś, w czym mogliby jej pomóc, pokazać to, że była warta tej pomocy.
Wzrok Daharisa pozostał nieugięty. Nie ośmielił się wrócić do pracy, kiedy nie miał pełni świadomości tego, że Fel nie ruszy kobiecie na ratunek. Ciężko było powiedzieć, czy ją znał, czy też była po prostu kimś obcym, mieszkańcem stacji, na której niegdyś pracował, która była jego domem. Dopiero gdy upewnił się, że Iris tkwi posłusznie w swojej kryjówce, powrócił do dezaktywacji węzła bezpieczeństwa.
Wtem, kobieta obróciła się w ich kierunku.
Pierwszym, co dotarło do umysłu Fel, była jej twarz, a raczej to, co z niej zostało. Koszmarne, zakrwawione oblicze miało wyrwany policzek, w głębi którego dostrzegła odsłonięte zęby i pulsujący język. Pozlepiane krwią włosy odsłaniały wyrwę w jej czaszce, którą wywołać musiało uderzenie o dużej mocy. Jej wzrok był pusty, źrenice i białka oczu zupełnie czarne. Nie mogła ich dostrzec, a jednak otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, lecz z jej gardła wydobył się tylko charkot.
Cassian zaklął bezgłośnie, przyśpieszając.
Kobieta nie miała na sobie pancerza. Miała zwykłe, poszarpane ubrania, pokryte krwią i brudem. Gdy szła, utykała lekko i Fel dostrzegła, że musiała mieć zwichniętą kostkę. Jej noga była spuchnięta, nie miała w sobie dużo mobilności. Kobieta wsparła się na biurku, które mijała, ruszając w ich kierunku.
Terminal błysnął lekko, wskazując gotowość. Czerwony, holograficzny przycisk pojawił się na jego powierzchni a Cassian podniósł z niego spojrzenie prosto na blondynkę schowaną obok.
Jeśli wyłączy węzeł, syrena zwróci na nich uwagę. Tymczasem kobieta, ranna, żywa lub półżywa, powoli poruszała się w ich kierunku, niezdolna do zawołania o pomoc, nawiązania kontaktu. Być może częściowo świadoma tego, że się tutaj znajdowali, lub też zwyczajnie szukająca schronienia - jak oni - od innych, przeraźliwych kreatur podążających po tych korytarzach.
Daharis zawiesił dłoń nad terminalem, wpatrując się w Fel pytająco.
Jaka strategia?
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 20:01

Jej oczy rozszerzyły się gwałtownie, kiedy tylko zdała sobie sprawę, że kobieta jest świadoma ich obecności. Ruszyła ku nim, prezentując niespotykaną wolę walki. Chciała przeżyć, tak jak oni. Iris nie ośmieliła się nawet drgnąć. Wpatrywała się w sylwetkę, która musiała być kiedyś zdrową, roześmianą kobietą. Być może jedną z mieszkanek na tej stacji, bądź kimś z oddziału Cassiana, kto znalazł się na Aeris poprzednim razem. I nigdy już nie opuścił stacji.
Bezgłośnie, przesunęła palcami po posadce. Nie ruszyła się z miejsca, mimo iż podświadomość dosłownie pchała ją na przeciw nieznajomej. Przyglądała się jej, walcząc z własnym, niespokojnym oddechem i szaleńczym biciem serca. Wszystko w niej protestowało. Sprzeciwiało się takiej kolei losu.
To nie było sprawiedliwe. Ale przecież nie ponosiła za to winy. Ani ona, ani Cassian. Pretensje mogli mieć wyłącznie do tej przeklętej stacji. Do rozwoju wypadku, który pogrzebał dziesiątki, jeśli nie setki żyć. Do Cicero, osób nadzorujących projekt. Chcących bawić się w boga.
Lekko potrząsnęła głową. Ambiwalentne myśli przepływały przez jej świadomość, wahała się jednak tylko przez moment.
To nie było życie. Nawet nie umywało się do marnej atrapy.
Zagryzając do krwi policzki, podniosła wyżej pistolet w zaskakująco dla niej samej pewnej ręce i wymierzyła do kobiety. Kątem oka, spojrzała na Cassiana.
Strzeli, kiedy on pociągnie za bezpiecznik.
Nie mogła jej pomóc? Bzdura! Cierpiała, błąkając się na granicy jawy i snu. Gdzieś pomiędzy rzeczywistością, a koszmarem. Miała w apteczce leki, lecz to za mało. Nie wyciągnie ją ze stanu, w który popadnie. Nie wyszarpnie śmierci. A przecież z tyłu głowy nieustannie musiała mieć na myśli siebie oraz Daharisa.
Absolutnie też nie godziła się na to, aby rzucać kobietę huskom na pożarcie.
Przepraszam mówiły jej oczy, gdy ponownie skupiły się na kobiecie gotowe do oddania strzału. Słyszała już z ust kilku żołnierzy, że momentami danie komuś szybkiej śmierci jest większą łaską, niż podzielenie się swoim medi-żelem. Czy to prawda? Możliwe. Nie wiedziała. Ale jednego była pewna - albo oni, albo Aeris.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 20:35

Iris [STRZAŁ Z: FULCRUM] [6PA] w bezbronnego cywila który nic nikomu nie zawinił
Szansa na trafienie: 50 + 25 [celność] + 5 [celownik optyczny] = 80%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 20:37

[h3]zagrożenie[/h3]
A<40<B<60<C
0

[h3]tajny rzut mg[/h3]
50%
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 20:53

Ciało kobiety zamarło, gdy Fel wychyliła się zza biurka. Jej ciemne oczy zastygły, zawieszając spojrzenie na blond czuprynie wychylającej się z nicości. W półmroku, Iris jaśniała na tle ciemnych laboratoriów, nawet mając na sobie pancerz Sojuszu, który wtapiał się w otoczenie, idealnie ją maskując. Pomimo otaczających ich ciemności, blondynka dostrzegła, jak powieki kobiety uchylają się szerzej. Nie tylko zauważyła radną, ale też zrozumiała, że była tutaj. Wychylała się. Nie była potworem, nie była zjawą, nie była koszmarną marą. Była cielesna, prawdziwa.
Tak rzeczywista, jak broń, która pojawiła się w jej dłoniach.
Ofiara otworzyła szerzej usta. Światło alarmowe przesączyło się przez dziurę w jej policzku do wnętrza jej ust, podkreślając makabryczność odniesionych przez nią ran. Chciała zaprotestować, może zawalczyć o swoje życie, poprosić, ale z jej ust wydobyło się tylko kolejne rzężenie.
Syreny alarmowe zawyły, światło błysnęło.
Huk przeciął pełną napięcia ciszę. Fel dobrze widziała swój cel przed sobą. Może i była cywilem, może nie posługiwała się bronią często, ani biegle, ale trafiła. Jej ofiarę odrzuciło, impet uderzenia kuli porwał jej wątłe, kruche ciało do tyłu. Gdy spadała na ziemię, nie słyszeli huku, powietrza nie zadrżała, jakby w jej ciele zabrakło ciężaru życia na długo przed tym, gdy nabój wydarł ostatni oddech z jej klatki piersiowej.
Nie zdążyła pokontemplować swojego wyboru, ani przyjrzeć się kobiecie w szczególe. Cassian zerwał się z podłogi i pociągnął ją ze sobą, jeśli potrzebowała tego dodatkowego bodźca. Horda znów została wezwana, potwory ruszyły do biegu, a oni w szaleńczym tempie usiłowali je wyprzedzić.
Nie byłaby w stanie spamiętać wszystkich korytarzy, którymi mknęli naprzód. Nie były puste - nie tym razem. Jednak gdy natrafiali na husków, Daharis porywał ją w inną odnogę, skręcał wgłąb labiryntu, w którym doskonale się odnajdywał i robił to z zimną krwią. Bez chwili zawahania. Jego czas reakcji wydawał się znacznie szybszy od potworów, które w bezmózgi sposób podążały w ich kierunku i z łatwością gubiły się po drodze, jeśli nie było ich wiele.
Zatrzymali się w połowie drogi, gdy dotarli do pustej sekcji. Fel dostrzegła, że byli w przestrzeni wspólnej. Znaki na ścianach prowadziły do kafeterii, do łazienek, szkoły i dziecięcej bawialni. Stanęli na pomoście łączącym ich poziom, a nisko pod nimi rozpościerał się park. Drzewa pięły się w górę, wyrastając na prawdziwej glebie, pośród grządek kwiatów. W trawie stała huśtawka i mała zjeżdżalnia. Na jej szczycie tkwiło małe, nieruchome ciało.
- Ostatni węzeł jest w części mieszkalnej. To niedaleko - wychrypiał mężczyzna, wskazując jej kierunek.
A wtedy dostrzegła ruch kątem oka. Pod nimi, w korytarzu otaczającym park, którego ściany były przeszklone. W kącie stał mały chłopiec, wyglądając przez szybę w górę, w stronę Fel. Oparł obie dłonie o przeźroczystą barierę, jakby wyciągając do niej rękę, nim nie podbiegła do niej przestraszona kobieta. Zgarnęła chłopca i pociągnęła za sobą, w stronę jakiegoś pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
Na dole, pod nimi, w części wspólnej nadal byli żywi ludzie. Fel dobrze wiedziała, że jeśli dezaktywują węzły, wszyscy z nich zginą, nie będąc w ich schronie.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 21:17

Strzelić. To przecież takie proste.
Nie zawahała się, pociągnęła za spust, a wystrzał długo dźwięczał w jej uszach. Na moment, cały świat zamarł. Była tylko trajektoria lotu pocisku, Iris wydawało się, że lekko przekrzywia głowę, jakby chciała lepiej przyjrzeć się swojemu dziełu, podczas kiedy tak naprawdę nie drgnęła nawet o minimetry. Aż Cassian nie szarpnął ją za ramię, przypominając, że czas nie zatrzymał się w miejscu.
Nigdy wcześniej nie strzeliła do człowieka. Bezbronnego, żywego, winnego, czy wręcz przeciwnie - wplątanego w splot wydarzeń bezdusznych także dla niego. Owszem, wydawała wyroki, decydowała o czyimś losie, aczkolwiek żadna z podejmowanych przez nią dotychczas decyzji nie równała się wadze przyłożonego komukolwiek do skroni spustu.
Biegła. Nie wiedząc dokąd tak naprawdę, jak długo, czy wciąż są na tym samym poziomie stacji. Otoczenie zlewało się w jej oczach, widziała Cassiana jak przez gęstą mgłę. Gdyby nie trzymał ją za rękę, być może wpadłaby na któregoś z husków, przez które przedzierali się będąc o te pół kroku do przodu niż kreatury. Czuła wyłącznie ciężar broni i to, jak brudne ma ręce. Nagle, pojawiła się w niej niedarta pokusa wyszorowana dłoni, aż nie zedrze z nich całego naskórka.
Mogła przekonywać samą siebie o słuszności podjętej decyzji. Wytaczać ciężkie i logiczne argumenty. Prawda była jednak, że strzeliła. Zabiła tamtą kobietę. Ona, czy kreatury - w ostatecznym rozrachunku, przestawało mieć znaczenie kto.
W pierwszej chwili nawet nie zorientowała się, że znowu idą przez część wspólną. Przesunęła nieco nieprzytomnym spojrzeniem po strzałkach wskazujących kierunek. Miała chęć zwymiotować. I krzyczeć. Zamiast tego, potrząsnęła głową, podnosząc oczy na Cassiana.
- To już prawie koniec, hm? - poruszyła ledwie ustami, słowa mogły tak naprawdę wybrzmieć tylko w jego głowie. Nigdy nie zostać powiedziane przez Iris. Obróciła się, nie mogąc znieść ciężaru wzroku Daharisa. Nie był oceniający, wymowny, właściwie nie dominowała w nim żadna emocja. A jednak, dla Iris stał się uciążliwy oraz nieznośny.
Jeden krok. Zatrzymała się w miejscu w połowie następnego. Jej spojrzenie spotkało się z twarzą dziecka, które ufnymi oczyma, wpatrywało się w nią być może już od dłuższego czasu. Zamrugała intensywnie, gotowa przysiąść, że na tej ostatniej prostej wyobraźnia sobie z niej drwi, a własny umysł zawodzi. Tak szybko przychodzą konsekwencje? To jednak nie była żadna obłuda. Próba zamydlenia jej oczu. Podążyła spojrzeniem za kobietą, która zabrała dziecko i skierowała się z nim do jednych z dla niej losowych drzwi.
Jak to możliwe?
Naprawdę byli tam żywi ludzie a nie żadne echa przeszłości?
Ktoś żył na tej stacji? Mieszkał? Egzystował? Wychowywał dzieci?
Zachłysnęła się własnym powietrzem. Popatrzyła na Cassiana niewiele z tego wszystkiego rozumiejąc. Wiedział o tym? Spotkał ich wcześniej?
Podejmując próbę wyłączenia bezpieczników, był świadom, jak to się dla tych żyjących na progu śmierci skończy?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Odległa Krawędź -> Dholen] Stacja Aeris

12 cze 2023, o 21:39

[h3]Zagrożenie[/h3]
A<30<B<50<C
0

Wróć do „Galaktyka”