Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obietnica kobiety zawisła w powietrzu. Jego serce chciało się uchwycić tego zapewnienia i przyciągnąć je do siebie, tuląc do siebie niczym największy skarb i traktować niczym księżyc, który niespodziewanie wyszedł zza chmur podczas najczarniejszej z nocy, oświetlając drogę dalej, ale umysł wiedział lepiej. Umysł pamiętał. Ale połowa drogi nie była tylko pustymi słowami z jego strony - chociaż przyjął obietnicę Mayi z bezpiecznym dystansem kogoś stojącego za wysokimi murami i ostrożnie obserwującym zbliżającą się nieznajomą, to jednocześnie pozwolił bramom uchylić się odrobinę. Dać kredyt zaufania i szansę na to, że oboje znajdą nowy, wspólny punkt w tej podróży - pozwalając nadziei zapuścić swoje korzenie na nowo, ale pod powściągliwym, czujnym wzrokiem wymierzonych w nią zabezpieczeń i dyskretnego uzbrojenia.
Westchnął cicho, gdy jej palce odnalazły jego policzek, a zarazem sięgnęły do uczuć i emocji sprzed tych czterech miesięcy, przywołując je tym jednym, prostym gestem. Ogromny ciężar na jego barkach zaczął się kruszyć i rozsypywać w pył, gdy na tą krótką, ulotną chwilę wszystko wydawało się niemal takie samo jak wcześniej - jakby przebudził się z niekończącego się koszmaru, w którym tkwił całe lata i nagle mógł odetchnąć chłodnym, wieczornym powietrzem, a świat ponownie nabrał sensu. Uniósł własną dłoń, przykrywając jej własną i przez chwilę przytrzymując ją przy swojej twarzy, spoglądając przez dzielącą ich niewielką odległość, a także odwzajemniając spojrzenie tęczówek, które w końcu zatrzymały się na jego własnych. Znajome krzywizny jej twarzy, bladość skóry zaróżowionej od mrozu zaciskającego na nich swoje objęcia, cienkie blizny odcinające się na policzku oraz kąciku ust... Gdyby nie obsydianowe oczy, które spoglądały na niego z miejsca, w którym kiedyś lśniło miodowe złoto, to wszystko byłoby takie jak kiedyś. I wszystko mogło się okazać tylko złym, złym snem.
Ale nim nie było.
Nie wiedział jak odpowiedzieć na wypowiedziane słowa Mayi, ale odwrócił odruchowo wzrok. Jakaś jego część chciała ukryć się pod swoim starym ja i zażartować, że nie wie skąd jej przyszedł do głowy taki pomysł, natomiast inna pragnęła mruknąć, że to naturalna kolej rzeczy, gdy twój świat wali się w gruzy, a wszystko w co wierzyłeś rozpada się w pył i popiół. Jeszcze kolejna chciała zauważyć, że nie mogło być inaczej, bo żałoba - nawet niewypowiedziana i nienazwana - zawsze boli po stracie tych, na których najbardziej ci zależy. Mógł też po prostu przytaknąć, ale wiedział, że nie było to tak naprawdę pytanie, więc ostatecznie nie powiedział nic, patrząc tylko w bok, na śnieg gromadzący się na krawędzi budynku oraz kryształowe płatki znikające za brzegiem dachu; gdy z ust kobiety wydobyły się wyszeptane przeprosiny, westchnął tylko ponownie, czując jak ostatni pył z pozostałości ciężaru zostaje zabrany z wiatrem i wrócił spojrzeniem ku twarzy kobiety.
Ujął łagodnie tą jej dłoń, która znajdowała się przy jego twarzy, po czym odsunął ją od siebie - zdecydowanie, ale delikatnie. Przesunął ją niżej, składając krótki pocałunek na jej palcach, po czym opuścił ją na kolana, wciąż trzymając jednak lekko w swojej własnej - niczym końcówkę liny ratunkowej, która stanowiła jedyny punkt łączący go między głębią oceanu, a ludźmi utrzymującymi go na powierzchni. Nie odsuwając się, ale wracając na ścieżkę na której się znaleźli, gdy tkwienie we śnie sprzed czterech miesięcy stało się zbyt bolesne i zbyt mocno groziło zawaleniem się wzniesionych umocnień.
- Nie ja jeden - powiedział smutno. - I nie jestem jedynym, kto chciał usłyszeć te słowa oraz kto potrzebował poznać tą perspektywę - dodał miękko. Tak jak zawsze wiedział, że Etsy przysłuchuje się i przygląda życiu, które toczyło się dookoła niego, gdy był poza okrętem, tak teraz nie był pewien czy wciąż było tak samo - chociaż miał na to nadzieję. Tak jak Maya wcześniej wywoływała w nim ambiwalentne uczucia, tak i SI pokazała, że czasami łatwiej było się odciąć od bodźców zewnętrznych, które wprowadzała historia sprzed czterech miesięcy w jej moduł emocjonalny. A obiecał jej, że decyzja co do dalszych losów będzie wspólna, chociaż jego elektroniczna towarzyszka wcześniej planowała pozostawić ją w jego dłoniach.
- Wiesz, że będę chciał cię wypytać o wszystko co pamiętasz ze swojego spotkania z Zheng oraz waszych rozmów, prawda? - powiedział cicho po dłuższej chwili, ale nie nachalnie. Nie musiała to być opowieść na teraz, szczególnie gdy mróz zimy wkradał się pod ubranie Mayi, a reszta niepokoiła się co do ich zniknięcia. - Ale ty też pewnie będziesz miała mnóstwo pytań... Wiele pozmieniało się na Arae. - Zawiesił głos, uświadamiając sobie, że ogrom tego czasu miał wpływ nawet na drobne różnice, których kobieta nie miała szansy doświadczyć. - Na Elpis.
Wypuścił z siebie powietrze, również już otwarcie błądząc wzrokiem po twarzy niebieskowłosej biotyczki. Po obrzeżach snu i wspomnień, które go tęsknie przypominały.
- Czy jesteś gotowa już do powrotu? - zapytał miękko, chociaż jego spojrzenie otwarcie padło na chwilę na niewiadomy dysk informacyjny, który wciąż trzymała w jednej dłoni - zadając niewypowiedziane pytanie, które czekało na swoją kolej, a także drugie, o to czy było coś jeszcze, co chciała poruszyć.
@Mistrz Gry