Po tym, jak mężczyzna zaniemówił i porwał paczkę papierosów z ręki nieznajomej, widać było chwilową satysfakcję wymalowaną na jej twarzy. Wciąż siedziała bokiem do niego, ale zwinięte usta zastąpił uśmiech kobiety przekonanej o swoim sukcesie. Przez chwilę jakby sama zastanawiała się nad swoja motywacją w dniu, kiedy darowała życie Darkah. Pogładziła się po brodzie i spojrzała na rozmówcę kącikiem oka. W końcu obróciła sie do niego przodem.
- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz, Darkah.- odpowiedziała, sięgając ponownie do swojej torby, uważając przy okazji, żeby nie zabrudzić stołu prochem papierosowym. Po chwili przegrzebywania zawartości chlebaka, wyciągnęła z niego przepastną teczkę. Rzuciła ją niedbale na stolik, po czym oparła głowę na dłonie, obserwując reakcję mężczyzny z takim zainteresowaniem, jakby był to najnowszy hit kinowy- Poznajesz?
Wewnątrz znajdowały się czyjeś akta. James spojrzał na twarz kobiety. Nie pamiętał jej, nie po przebytej amnezji, ale z każdym czytanym słowem czuł narastającą samoistnie tęsknotę i żal. Amanda... skąd kojarzy to imię?
http://www.youtube.com/watch?v=S5Lwy3nVg1I
Imię i nazwisko: Amanda Cooper
Pochodzenie: Ziemia, Anglia, Londyn
Specjalizacja i wykształcenie: University of Oxford, Anglia, magister inżynier mechatronika
Informacje dodatkowe: Uznana za zaginioną lub martwą
Wpisy do akt: brak
Dalsze strony były plikiem zdjęć, przedstawiających Amandę w różnych sytuacjach. Każde z nich opatrzone zostało datą po spłonięciu dawnego statku Darkah. Nie ma jednak żadnej pewności, czy daty nie zostały spreparowane. Jamesowi coś zaczęło świtać... tak... chyba znał Amandę, miała ona rude włosy, nie zaś blond, dlatego tak ciężko było przypomnieć sobie jej twarz.
Przed oczami Darkah stanęły nagle obrazy z przeszłości, które jego organizm wyparł z pamięci. Wspomnienia najtragiczniejszego dnia jego życia. Tak, jakby to było wczoraj, słyszał ryk syreny alarmowej. Tętno w jego żyłach skoczyło to niebotycznego tempa. Oddychał ciężko i szybko, przedzierając się przez szczątki kadłuba do maszynowni. Ciała, wszyscy martwi... Amanda leżąca na ziemi w strugach własnej krwi nieprzytomna.
"Nie, nie... To nie może byc prawda..."- Darkah pamiętał, jak krzyczał w tej chwili jak oszalały, mówiąc te słowa- "Jak mogłem... ja... nie zdążyłem"
Ona nie żyła... przecież sam to widział... nie mogła żyć... a może jednak?
Wyświetl wiadomość pozafabularnąNie ma sprawy :) odpisuj, jak czas ci pozwoli