Z niecierpliwością oczekiwała wyników skanu omni-klucza. Gdyby pojawiły się niebawem, miałaby jeszcze okazję zaskoczyć przeciwnika (a przynajmniej na to liczyła), wyruszyć mu na spotkanie, sprawić mu niespodziankę... Jej myśli przerwały syreny, sygnalizujące zainicjowanie programów systemu przeciwpożarowego. Pogłębiły one tylko poczucie dezorientacji i złość, jaka towarzyszyła jej od samego początku. Kobieta rzuciła kolejne spojrzenie na Emila i zabrała się za rozważanie jej opcji.
Skok w jego kierunku był nie tyle bezcelowy, co bezmyślny. Oderwana sterownia może i oferowała azyl przed szaleńcem, siedzącym na ich komunikatorze, nie dawała jednak przewagi, a jedynie chwilowe schronienie, nie mówiąc o tym, że mogła nie mieć tyle szczęścia, co Emil i po prostu ulecieć w próżnię, czekając na wykończenie tlenu, bądź natrafienie na jakikolwiek obiekt. Porzuciła natychmiast nieprzyjemne rozważania na myśl o takiej śmierci, dochodząc do wniosku, że zarezerwuje ją dla mężczyzny, który właśnie do niej zmierzał.
Momentalnie poczuła nieprzyjemne ciarki na plecach. Obawiała się, nie mogła tego ukryć. Czuła strach, chociaż pod grubą warstwą złości i determinacji, słyszała cichy głos w tle głowy, mówiący jej co może się wydarzyć, jeżeli obietnice szaleńca dojdą do skutku. Chociaż próbowała je z siebie wyprzeć, skupić się na przetrwaniu, one wciąż tam były, utrudniając sprawę. Dopiero kolejna fala determinacji spowodowała, że porzuciła opcję, według której czekałaby w miejscu. Nie interesowały ją już także wyniki skanowania, chociaż go nie wyłączyła - zabrała się za wystukiwanie komend, próbując przejąć władzę nad Falconem. Plan był banalnie prosty, tak prosty, że coś musiało nie wyjść. Czuła to w kościach, w nieprzyjemnych dreszczach na plecach na myśl o zmierzającym ku niej wielkimi krokami piętnie, z każda sekundą jednak coraz bardziej zależało jej na odegraniu się na tajemniczym mężczyźnie. Pragnęła utrzeć mu nosa, być pierwszą, być tą, która usunie mu ten tępy uśmieszek - który sobie wyobrażała, chociaż go nie widziała - z twarzy, wymierzając stosowną karę. Chciała by poczuł słodki smak goryczy, aby obszedł się smakiem jak zwinny drapieżnik, któremu ucieka bardziej cwana i sprytniejsza zwierzyna.
Chciała przejąć władzę nad Falconem poprzez włączonego na statku autopilota. Zdalnie pokierować go w przestrzeń, pozwalając jej wskoczyć na pokład, a potem ruszyć ku Emilowi na pomoc i skoczyć w nadprzestrzeń tuż przy korytarzu okrętu. Millenium Falcon nie był wyposażony w działka obronne, musiała więc wykombinować inny sposób, aby uszkodzić okręt. Taki skok tuż przy innej jednostce (ledwie parę metrów dalej) wygenerowałby potężną dawkę energii, która zmiażdżyłaby poszycie korytarza, niszcząc go jeszcze bardziej. Inviere liczyła na to, że złamałaby w ten sposób "kręgosłup" statku, pozostawiając mężczyznę we własnej pułapce, w rozerwanych korytarzach, w których czekałaby go śmierć. Nie chcąc czekać na mężczyznę uruchomiła magnetyczne buty, po czym podjęła próbę wspięcia się, oddalenia od oderwanego korytarza. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, będzie się niezgrabnie wspinać, byle zniknąć z potencjalnego pola widzenia. Próbując opuścić wnętrze statku próbowała przejąć kontrolę nad Falconem.
I wprowadzić w życie swój plan.