Zadziwiające, że dopiero teraz asari uświadomiła sobie, że ma przy sobie pełne wyposażenie. Verro, Aisa, czy ktokolwiek z kim aktualnie miała do czynienia, zatroszczył się nawet o mundur z insygniami widm. Przy pasie znajdował się również wcześniej zdobyty w siedzibie drella Grom. Faerie zaczęła więc uważać, że ten naprawdę jest po jej stronie, przynajmniej dopóki nie postanowił się odezwać.
-
Neurotoksyna powinna lada moment przestać działać - mężczyzna zwinnym ruchem obrócił się o 180 stopni i jednym krokiem doskoczył do asari, by następnie wykorzystując rozpęd, posłał prosto w jej brzuch piorunująco mocne kopnięcie.
Faerie siłą rzeczy jęknęła z bólu i zwinęła się niczym embrion. W tej chwili naprawdę żałowała, że odzyskała wszystkie zmysły. Paraliż mógłby okazać się w tej sytuacji istnym błogosławieństwem.
-
Jak widzę po prostu nie masz w zwyczaju się mylić - słowa zastąpił melodyjny śmiech, który rozszedł się po całej sali.
Dopiero teraz Faerie, nieskrępowana koniecznością udawania nieprzytomnej zdołała rozejrzeć się po okolicy. To wyglądało jak jakaś arena. Pomieszczenie zbudowane na planie koła, wszędobylskie osłony i masywne filary, wszystkie gęsto pokryte dziurami po kulach, osmolone w wyniku eksplozji, czy niekiedy wręcz rozszarpane. Jaki mieli cel by sprowadzać ją w miejsce takie jak to?
-
Myślę, że powinniśmy zająć miejsca w loży. Widowisko rozpocznie się lada moment - zarządziła Aisa, po czym ruszyła w kierunku wyjścia. Zatrzymała się dopiero po chwili, zauważając, że drell wciąż stoi przy asari. -
Chodź Verro, jesteś zbyt intrygującą postacią, bym miała pozbawiać się twojego towarzystwa.
Dopiero po tych słowach ten wykonał obrót i dołączył do Aisy. Faerie próbowała jakoś zareagować, chwycić za broń i strzelić, ale wtedy zdała sobie sprawę, że czegoś w jej ekwipunku zabrakło - pochłaniaczy ciepła. Dopiero raz jeszcze omiatając wzrokiem arenę dostrzegła, że te są rozrzucone w okolicy, choć najbliższy znajdował się dobre dwa metry od niej, przy zasłonie po jej prawej stronie. Przy okazji rozeznała się również dokładnie w układzie wnętrza. Całe pomieszczenie było kołem o promieniu dobrych 30 metrów. W jego centralnej części znajdowały się cztery masywne kolumny ustawione na planie krzyża. Przejścia między nimi zostały zablokowane przez szereg osłon, więc z jednej strony czyniło to miejsce doskonale ufortyfikowanym, z drugiej możliwym do otoczenia bez większych trudności. Wokół areny znajdował się położony jakiś metr od ściany i równie wysoki murek. Wspomniane wcześniej filary dzieliły dodatkowo pomieszczenie na cztery równe ćwiartki. W każdej umieszczono dodatkowo po dwie zasłony, na które składały się trzy beczki i oparte o nie płat masywnej blachy. Ustawione pod kątem, tak by móc bez problemu ostrzeliwać zza nich gniazdo ustawione między kolumnami. Faerie znajdowała się dokładnie między dwoma takimi barykadami.
Zbadanie okolicy nie zajęło jej wiele, zresztą w tej chwili miała ważniejsze sprawy na głowie. Zamierzała dogonić Verro oraz Aisę i wykorzystując choćby omni-ostrze rozprawić się przynajmniej z jednym, kiedy za jej plecami rozległ się dziwny huk. Kobieta mimowolnie odwróciła głowę dostrzegając, że dołączył do niej ktoś jeszcze. Białoskóry turianin z czarnym tatuażem na twarzy, którego dłonie okrywała błękitna, biotyczna poświata. Czyżby jeden z ochroniarzy asari, o którym wcześniej wspominał Verro? Tego nie była pewna, choć jego zamiary były jasne jak słońce.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jak widać mapa podzielona jest na pola w kształcie kwadratów. Bok każdego z nich to równe 4 metry. Może okazać Ci się to przydatne.
Standardowe postacie oznaczone pierwszymi literami F - Faerie, T - Turianin.