Mniej więcej w połowie drogi do pokoju zatrzymała się. Rozejrzała dookoła siebie, to miejsce przestawało się jej podobać. Będzie musiała kazać Mikowi spakować się i przenieść do niej. Ionto pewnie nie będzie protestować, wszak tutaj chodziło o jej rodzonego brata, który nie wiadomo się w co wpakował. Miała szczerą nadzieje, że uda się sprawę rozwiązać. Pokręciła głową. Za dużo myśli, jednak nie umiała stłumić tylu pytań bez odpowiedzi. Już sięgała ręką do klawiatury, aby wystukać kod, kiedy ktoś szarpnął ją do tyłu. Chciała krzyknąć, lecz czyjaś dłoń zasłoniła jej ust. Pierwsza myśl - jak on śmiał. Druga - to są chyba jakieś jaja... Jak tylko mogła, ugryzła porządnie palec bądź wewnętrzą część dłoni. Nie straciła czujności, a jednak ktoś ją zaszedł. Iris nie stała biernie, nie zamierzała zginąć w tych obskurnych korytarzach. Szarpnęła raz, drugi, trzeci... Już jej ciało objęła jasna poświata biotyki, kiedy zachwiała się na nogach. Potrzebowała powietrza, tlenu, na dodatek jakiś środek odurzający wnikał przez jej nozdrza. Straciła świadomość.
Przebudzenie było bolesne. Czuła tępy ból z tyłu głowy. Nie mogła pozbierać myśli. Leżała właśnie na łóżku z poduszek, pewnie wszechobecny piasek już dawno wplątał się w jej włosy i przykleił do ciała. Nie chciała otwierać oczu, znowu zobaczy poły namiotu i pustynię, którą miała już dosyć a wciąż na niej była tylko ze względu na Ionta. Zaraz... Ona wróciła już na Cytadelę z Ziemi. Zaraz po pojawieniu się na statku tłum dziennikarzy domaga się informacji na temat jej cichego, potajemnego ślubu, o którym dość szybko się dowiedzieli. Dostała wiadomość. Mika prosił o pomoc, coś mu zagrażało. Była u niego w hotelu... Syknęła. Musiała zmrużył dopiero co otwarte oczy. Próbowała poruszyć ręką, jednak ta ani drgnęła. Cholera jasna! Zaczynała się niepokoić, to źle, uspokój się Iris. Głęboki wdech i wydech. Żyjesz. Twoje ciało nie leży martwe w korytarzu tego obskurnego hotelu. Ponownie otworzyła oczy, rozglądając się po otoczeniu. Musiała się czym prędzej zorientować w jakim była stanie i gdzie się znajduje. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Zresztą, była Radną Cytadeli. Radni nie znikają bez śladu, ich nieobecność od razu jest zauważana i cały sztab ratuje ich skórę. Skrzynki? Kontenery? Nie znała tego miejsca na Cytadeli. Ponownie przymknęła oczy, walcząc z więzami i próbując się czym prędzej wydostać z tego spętania.