- Nie wiem jak dobrzy jesteście wy...yyyy... - Rito kichnął po raz nasty w tej rozmowie - Wy ludzie w organizowaniu przestrzeni na statku, ale te skrzynie są... - zawiesił głos i podniósł ręce. Zakreślił nimi w powietrzu orientacyjne wymiary ładunku. W najdłuższym wymiarze były nie większe, niż przysłowiowa ryba, której niemalże złapaniem chwalili się ziemscy rybacy - właśnie tak wyglądał quarianin, gdy rozłożył szeroko dłonie. Jednak wyrysowany przez niego kształt nie przekraczał wymiarów półtora na pół na pół. W takich opakowaniach przewoziło się najczęściej substancje chemiczne, kosztowną elektronikę i broń. - ... nie większe niż takie. Nie powinieneś mieć z nimi problemu. A przynajmniej - kichnięcie - tak mi się wydaje.
- Nie mogę za wiele powiedzieć... zrozum. Ty masz statek, w każdej chwili musisz opuścić stację, aaaa... - kolejne kichnięcie - Ja tu utknąłem. I jeśli zacznę opowiadać nieodpowiednie rzeczy o nieodpowiednich ludziach... - Rito opuścił głowę. Bardzo trudno było odczytywać emocje z samej mowy ciała, nie mając wglądu w mimikę, lecz zdawało się, że mężczyzna jest zmieszany. Dopiero gdy chwilę się namyślił - i dwa razy kichnął - dodał komentarz - To prywatne porachunki. Nie powinieneś mieć z ich powodu żadnych problemów, o ile nie będziesz się obnosił z tym, że znikniecie - znów kichnięcie - tego ładunku to twoja sprawka.
- Zleceniodawca kazał mi mówić, że na miejscu zapłacą dziesięć tysięcy, dwa od skrzyni. Całość płacona z dołu. - poinformował. Po chwili kichnął, nabrał powietrza i dodał - No to jak? Nie chcę być niewdzięczny, ale naprawdę powinienem spróbować załatać ten kombinezon.
Wyświetl wiadomość pozafabularną