4 sty 2013, o 18:03
Bruce na chwilę spoważniał, widząc, że ta doszukuje się swojej winy. - Ale weź pod uwagę, że pozostałe trzy osoby doprowadziłaś całe i zdrowe. Tib zginął przez nieuwagę i mogło go to czekać na każdej misji. To się zdarza i doskonale o tym wiesz. Może i jesteś moim bóstwem, ale nie masz wpływu na losy innych osób. Poza moimi, rzecz jasna. - Końcówkę zdania dodał już nieco ciszej, wysyłając w jej kierunku czułe spojrzenie. Dookoła zaroiło się od personelu, a nie chciał, by potem gadano. Przynajmniej nie dziś. Odsunął się tylko trochę, by udostępnić dojście do jej nogi, jednak jak małe dziecko, nie puszczał dłoni swej wybranki. Na jej słowa pozostało mu tylko westchnąć, ale co począć.
- No tak, zawsze robię za tragarza. Bywają chwilę, kiedy żałuję, że nie jestem elkorem. - Burknął pod nosem tak, aby Ann go nie usłyszała, po czym zabrał się za zbieranie sprzętu. Trochę to ważyło, ale nie stanowiło większego problemu dla silnego mężczyzny. Gorzej, że trochę brakowało mu rąk do noszenia, ale czego się nie robi dla ukochanej, czyż nie? Rzucił jeszcze, ze pójdzie zobaczyć co z Matt i tyle go widziała.
Wyszedł tuż za nią i tak jak zadecydowała, sprzęt trafił do zbrojowni, tam gdzie było jego miejsce. Ściągnął też z siebie zbędne elementy, po czym postanowił na chwilę zawitać w maszynowni.
***
Miał jeszcze trochę czasu, dlatego gdy tylko zostawił Ann, postanowił odwiedzić jeszcze jedną osobę. Sam w żaden sposób nie został zraniony i nie wymagał opieki. Natomiast dziewczyna, do której szedł, zdawało się, że otrzymała dość silny cios. Nie wywołał on krwawienia, jednak zraniona duma doskwierała nieraz znacznie mocniej od odciętej kończyny. Chodziło tu o Feniksa, który jak rzekł, zaszył się w maszynowni. Tam właśnie ruszył i Bruce, licząc, że dziewczyna nie powiesiła się na kablach.
Trochę zajęło mu znalezienie odpowiedniej drogi, gdyż jeszcze nie orientował się w układzie pomieszczeń, jednak koniec końców, zawitał na odpowiednim pokładzie. Odgłosu jego kroków odbijały się echem wśród korytarzy, zwiastując jego przybycie. Odetchnął głęboko i nacisnął przycisk otwierający rozsuwane drzwi, po czym wlazł do twierdzy Matt.
- Kontrola jakości, baczność. - Rzucił na dzień dobry, rozglądając się, czy faktycznie Matt kręci się gdzieś w pobliżu.
Ostatnio zmieniony 4 sty 2013, o 19:06 przez
Bruce Connor, łącznie zmieniany 1 raz.