Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h3]DRUŻYNA AMIGO[/h3]
—
Góra jest jak wszystkie inne nocne kluby z dodatkiem — odpowiedziała kobieta na pytanie Fulvinii, do reszty się rozluźniając, gdy konwersacja potoczyła się dalej bez niezręcznej ciszy. Musiała być niezwykle pewna, że nawet jeśli jakimś cudem nowy klient i jego ochrona postanowią wykręcić jakiś numer, to zaraz zjawi się tutaj reszta jej ekipy, aby zrobić z nimi porządek. Najprawdopodobniej zaś po prostu robienie burdy w leżu organizacji przestępczej zajmującej się sprzedażą myślących abstrakcyjnie ras było podobną abstrakcją. —
Po prostu dolny poziom jest dostosowany do poziomu naszej klienteli.
Słysząc banter między turiankami, które zaczęły wchodzić w rolę zaprzyjaźnionych ze sobą ochroniarek grubszej ryby, uśmiechnęła się tylko pod nosem. —
Na górze jest prościej, tam się możecie zabawić. Z dziewczynami, chłopców też mamy, oni to zawsze są podekscytowani na trójkąty — puściła im oko, na dosłownie sekundę sprawdzając piknięcie w jej omni-kluczu. Najwidoczniej troszkę wybiła się z rytmu wiadomością, która zgrała się z podchwytliwym pytaniem Alany, bo bez głębszego zastanowienia wzruszyła ramionami, wyłączając komunikator. —
Ekipa na górze potrafi zająć się awanturującymi się klientami. Powiedzmy tylko, że niektórym w tym fachu siada psychika i są jeszcze na tyle głupi, że próbują nas wykorzystać. Ale to nic poważnego, nic waszemu szefowi nie grozi.
W tym czasie Erich wpatrywał się w ekran monitora, na którym wyświetlana była twarz młodego Artura – niczym w zdjęciu legitymacyjnym tutaj chłopak prezentował się neutralnie, bez uśmiechu, ale widać było, że fotografia robiona była chyba na miejscu. Oczy Foxleya ewidentnie były zasnute mgłą, co mogło sugerować kilka opcji, w tym narkotyki mające otumanić spadkobiercę rodu.
Z drugiej strony Angus wyglądał, jakby właśnie zrobił całkiem niezły deal, szczególnie, gdy Shaw wspomniał o przebijaniu potencjalnej oferty.
Zawrócił ekran do siebie, kiwając ze zrozumieniem głową i sprawdzając coś w terminalu, przy okazji mówiąc: —
Przekażę natychmiast moim kolegom tę informację, jestem pewny, że zorganizują jak najszybszy transport. Jeśli chodzi o sprawy finansowe, zawsze najpierw przyjmujemy zaliczkę, już sprawdzę, ile wstępnie będzie ona wynosić... — turianin nachylił się do komputera, szukając najwyraźniej ceny, jaką musiał zapłacić ktoś inny za Artura. Wyglądał przy tym niewinnie, jak chociażby pracownik banku sprawdzający zdolność kredytową swojego klienta. Był profesjonalny i spokojny, traktując pana
Tsugę z należytym szacunkiem, wiedząc że ten zostawi sporo kredytów w kiesie ich organizacji.
—
Oczywiście, że oferujemy, jednak ja się już tym bezpośrednio nie zajmuję. Mogę jednak skontaktować pana z odpowiednimi przedstawicielami, którzy uzg... odnią? — alfons urwał wpół słowa, wpatrując się intensywnie w zawartość terminala, na początek ze zdziwieniem, jednak w kolejnych sekundach lekko kuląc się w sobie. Emanował mieszaniną poddenerwowania i strachu, a jego kolejne słowa wyjaśniły powód tak nagłej zmiany zachowania. —
Ja... przepraszam za zamieszanie, panie Tsuga, ale pański wybór został właśnie... sprzedany, z zaakceptowaną transakcją. Proszę się jednak nie martwić, znajdę dla pana coś innego, oczywiście z rekompensującą zniżką na nasze usługi! — Angus był dobrym aktorem, ale nagła sytuacja, która wybiła go z rytmu, pozwoliła ujrzeć Erichowi, że próbuje zachować twarz i ewidentnie coś kręci ponad to, że najwyraźniej Foxley został już komuś sprzedany.
[h3]DRUŻYNA TANGO[/h3]
Asari zerknęła na odchodzącego Carlosa dziwnym wzrokiem – może nie oznaczał on wyrzutów sumienia, ale zdecydowanie czuła się lekko głupio; nie wiadomo było tylko, czy w stosunku do Browna, którego nie ostrzegła, czy do kogoś innego, kto wchodził tam przed nim. Ta osoba zaś, niebieskowłosa dziewczyna o drobnej sylwetce i w luźnych ubraniach, będąca nikim innym jak poszukiwaną przez nich Sashą, przepchnęła się między podpitymi klientami prosto do felernego przejścia, znikając za nim zaraz najwyraźniej w poszukiwaniu Yeleny, a chwilę po niej zrobił to Brown.
W tym czasie Crassus doskonale bawił się ze swoją prostytutką, mając chwilo jedynie problemy z natrętnymi gapiami, którzy na dodatek wyciągnęli swoje pistolety. Na ich widok stojąca w objęciach turianina Yelena zdrętwiała, patrząc na batarian z szokiem wymalowanym w oczach.
Ewidentnie było po niej widać, że nie spodziewała się gości, ani nawet chyba zbytnio nie wiedziała, o co im chodziło, szczególnie gdy była odsuwana do tyłu. Stając za plecami Curio, zapytała jedynie: —
Poczekamy...? Co się stało, po co tu jesteście? — w pierwszej chwili zerknęła na swojego klienta, chyba obwiniając go o obecną sytuację i być może nawet podejrzewając, że to z jego powodu pojawiła się tutaj ochrona. Ci natomiast syknęli jedynie, uciszając kobietę i nie przestając celować z broni.
Ich spojrzenie spotkało się z najemnikiem, który zachowując rezon, zaczął im delikatnie grozić spuszczeniem łomotu, używając przy tym klasycznego tekstu o zamykaniu się z wrogiem w pomieszczeniu. Chociaż więc zabrzmiał wyjątkowo zastraszająco, batarianie spojrzeli po sobie z uśmieszkami błądzącymi po twarzy. —
Dwóch przeciw jednemu, faktycznie jesteśmy w dupie — parsknął ten stojący po prawej, kręcąc głową i odchodząc od drzwi, zmieniając pozycję pistoletu w ręce na taką, w której wygodnie byłoby mu uderzyć w coś lub kogoś z kolby. Nie spodziewał się jedynie, że także Crassus ma swoje sztuczki, które teraz postanowił wykorzystać.
W akompaniamencie cichego przekleństwa nadchodzącego ochroniarza oraz okrzyku Yeleny, Curio uruchomił swój tryb kamuflażu, zlewając się po sekundzie w jedność z tłem. Batarianie natychmiast unieśli bronie, stając się gotowymi do ewentualnego kontrataku, obserwując uważnie dosyć niewielki pokój, po którym turianin zaczął się poruszać cichym krokiem, podchodząc w końcu do drzwi i otwierając je, być może licząc na małą dywersję i pojawienie się Carlosa. Nie spodziewał się jedynie, że za nimi ujrzy zaskoczoną dziewczynę pasującą do opisu tej, która porwała Foxleya.
Carlos nonszalancko w tym czasie wkroczył do korytarza, który jak się okazało był po prostu dalszą częścią burdelu - a raczej tą
właściwą, w której spotykali się klienci i usługodawcy. Przejście miało kilka metrów, zaś na jego końcu podchodziła do drzwi Sasha, jeszcze nieświadoma tego, że za nią znajduje się najemnik. Brown widział więc, jak jej dłoń sięga do panelu otwierającego przejście, ale szybciej ono otwiera się samo, a zaszokowana dziewczyna stoi przez sekundę, wpatrując się w coś, co jeszcze nie było widoczne dla oczu najemnika.
Sasha dopiero po krótkiej chwili odsunęła się gwałtownie od przejścia, sięgając pod ubranie i wyjmując spod niego pistolet. Wyglądała na wyjątkowo przerażoną, szczególnie, gdy batarianie ujrzeli jej sylwetkę. Ten przy drzwiach, nieświadomy chyba, że to Crassus otworzył drzwi, a nie Sasha, natychmiast przesunął się i celując w dziewczynę, stanął w progu.
—
Sasha? — zdążyła jedynie słabo zapytać Yelena, zanim została z cienkim piskiem chwycona pod ramię przez tego samego ochroniarza, który chciał przedtem przywalić Curio.
Tym razem jednak lufa pistoletu wylądowała przy skroni prostytutki, która zaczęła rozglądać się rozpaczliwie po pomieszczeniu chyba w poszukiwaniu jakiegoś ratunku. —
Sasha... co ty zrobiłaś?
—
Opuść tę broń, jak chcesz, żeby twoja siostra nie zarobiła kulki w łeb — warknął stojący bliżej Crassusa zbir, postępując krok do przodu, niejako mijając najemnika. W tym czasie Sasha, opierająca się teraz o przeciwległą ścianę, zerknęła panicznie na miejsce, z którego przyszła, widząc tam teraz Carlosa. Jeszcze bardziej spanikowana na chwilę przesunęła swój pistolet w jego stronę, uważając go chyba za jednego z tamtej bandy i drżącymi dłońmi faktycznie opuszczając powoli swój pistolet.
—
N-nie wiem, o co wam chodzi, ja... — zaczęła, ale wyjątkowo szybko wyłapała zaskoczone spojrzenie batarianina, który także spostrzegł Browna i wycelował w niego. Crassus stojący w środku nie widział, kto jest na zewnątrz, ale lekko spanikowany wzrok batarianina sugerował, że być może pojawił się nieproszony gość.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDedlajn do 14 marca EOD, jak drużyna Tango chce walczyć, to weźcie określcie swoje akcje