Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ciężko powiedzieć, co zadziałało mocniej - czy urok osobisty Račan, której słowa natychmiast wywołały uśmiech na twarzy asari, czy też jej skrajna naiwność. Hunter z rozbawieniem przyglądał się temu, jak kobieta chętnie rozpoczęła majstrowanie przy swoim terminalu by spełnić ich życzenia, tak naprawdę nie mając żadnego pojęcia o tym kim byli. Równie dobrze mogli poszukiwać Julie z mało przyjemnych powodów, nie musieli wcale jej znać, a już na pewno nie musieli stać po jej stronie. Choć nie mieli na sobie pancerza, ani nie sprawiali wrażenia agresywnych lub
podejrzanych, asari z góry zaakceptowała słowa Mili jako czystą prawdę.
-
Ależ oczywiście, już dla państwa coś przyszykuję! - zaświergotała, wpatrując się w skryty przed ich wzrokiem, holograficzny ekran terminala. Na krótką chwilę przestała zwracać na nich uwagę, w pełni skupiając się na znalezieniu dla nich odpowiednio atrakcyjnego pokoju. Co jakiś czas mamrotała pod nosem, sama do siebie powtarzając kolejne informacje, które przekazała jej Račan. -
Łóżka... obojętne. Dobrze, to będzie apartament dwuosobowy... Nazwisko...? - mruczała, jakby dając im okazję do zmiany zdania, ale nie napotykając żadnego oporu ze strony Huntera, który, ku jej nieświadomości, nie miał żadnego planu do tego pokoju nawet wchodzić, zarezerwowała dla nich pokój. Po otrzymaniu nazwiska Mili, dopełniła zamówienia, przenosząc płatność na czas wymeldowania.
-
To będzie apartament 2139, dosłownie tuż obok państwa koleżanki w 2142 - oznajmiła, zadowolona z siebie i tak szybko ubitego targu. Na ich omni-klucze przesłała im karty dostępowe upoważniające ich do odblokowania drzwi. -
Życzę przyjemnego pobytu w naszym hotelu! W razie potrzeby, jesteśmy do państwa usług.
Hunter podziękował jej krótkim skinieniem głowy i odsunął się, ruszając od razu do wind, które znajdowały się na drugim końcu lobby.
-
Miasto może ładne, ale zabezpieczenia mają takie ambitne, że zaczynam się martwić o moje rzeczy - rzucił do Račan z rozbawieniem, gdy znaleźli się już poza zasięgiem słuchu recepcjonistki. Jego pokój był wynajęty w innym hotelu, ale jeśli "Galaxis" miało być jakimś standardem dla reszty, to musiało to nakłonić go do refleksji.
Pokój 2142 mieścił się na trzynastym piętrze wysokiego wieżowca - na tym samym, co ich, więc nie wzbudzali żadnych podejrzeń wybierając odpowiednią opcję w windzie. Nie mieli ze sobą żadnego bagażu, więc czasem napotykali oceniające spojrzenia innych gości, którzy mogli zakładać nieco zbyt wiele jeśli chodziło o naturę ich wspólnej nocy w tym hotelu. Hunter udawał, że nie widzi ich wzroku i półuśmiechów.
Piętro trzynaste przywitało ich typowym dla hoteli korytarzem wyłożonym czerwonym dywanem. Jasne światło jarzeniówek udawało dzienne, a na obu jego końcach ściana była oszklona, ukazując widok na miasto. Drzwi rozstawione były w równych rzędach od siebie z wielkimi, holograficznymi cyframi na sobie, dzięki czemu z łatwością odnaleźli odpowiednie.
Mark z lekkim zawahaniem sięgnął do wbudowanego w drzwi panelu, aktywując dzwonek przy numerze 2142. Odpowiedziała im cisza, której mogli się spodziewać po braku odzewu na telefon recepcjonistki. Spróbował ponownie, nim zerknął w stronę Mili wymownie, uruchamiając swój omni-klucz.
-
Julie chyba nie życzy sobie gości - mruknął, przełączając coś w swoim urządzeniu. Nie widziała, co konkretnie zrobił, ale nawet jako młody chłopak, Hunter miał smykałkę do różnych technologii. Teraz nie potrzebował dłużej, niż kilkunastu sekund, nim pomarańczowy panel na drzwiach zmienił się na zielony, pozwalając im wejść bez odpowiedniego zezwolenia.
Pokój wynajmowany przez Julie zostawiony był w nieładzie. W środku było pusto i duszno, co sprawiło, że Hunter zmarszczył brwi, nie spodziewając się nikogo zastać. Pościel w łóżku była wymięta, na szafkach pod wielkim oknem rozrzucone były rzeczy osobiste, a na podłodze ubrania. Na ścianie nad łóżkiem połyskiwała kontrolka wygaszonego wyświetlacza terminalu, a w samej pościeli zagrzebany był datapad z dziennikiem. W łazience pozostało kilka kosmetyków, które musiała pozostawić po sobie Julie.
-
Nie ma jej - wyrzucił z siebie Hunter z frustracją, zamykając za nimi drzwi nim ktoś dojrzał, że siedzą w pokoju, który nie był dla nich przeznaczony.
Bez żadnego skrępowania, przeciął pomieszczenie podchodząc do jednej ze stron łóżka do terminalu z wyświetlaczem, który okazał się zablokowany.
-
Nie wygląda na zaplanowane opuszczenie planety - mruknął, zabierając się do deszyfracji. -
Spróbuję się z tego dowiedzieć coś więcej. Poszukasz czegoś w tych bzdetach?